Witaj, J. :)
Wolny czas
sprzyja refleksjom i przyjrzeniu się naszym relacjom z Najwyższym. Przede
wszystkim dziękuję Ci za pomysł przeczytania „Chaty”. Wytrąciła mnie ta lektura
z martyrologiczno - patriotycznych kolein. Była to też akuratna chwila na próby
wybaczenia sobie, pogodzenia się z losem i spojrzenia na życie z innej
perspektywy – chodzi tu szczególnie o bliską mi osobę, która doświadczyła
tragicznego odejścia członka rodziny. Obwiniała
się, że mogła częściej być blisko, rozmawiać, wyciągnąć rękę... Niczym ojciec w
powieści targany wyrzutami sumienia, że nie dopilnował córeczki. Więc mówiłam
do niej Williamem Youngiem...
Ci
mi z kolei dała lektura? Oddaliła od aktualnych problemów. Nie tak wygląda
nasze życie, jak można zobaczyć na Facebooku – pięknie, młodo, z uśmiechem i
przytupem. Gdy mamy dość narzekania i smutków w codzienności, to uciekamy w ten
iluzoryczny świat, pełen „przyjaciół” i lajków. A w „Chacie” czytam o otwartym
wyrażaniu miłości, o znaczeniu prostych, szczerych gestów i że byt jest zawsze
ważniejszy od wyglądu. W rozmowach liczą się szacunek, zainteresowania i
czułość, a zaufania nie można wymusić. Żyjemy uwięzieni w schemacie, by dążyć
do władzy. Jesteśmy ślepi i nie dostrzegamy swojego miejsca we wszechświecie.
Sentencje się mnożą, że nie zdążam z pisaniem. W swojej wyobraźni zadaję sobie
za autorem pytanie, gdzie spędzam większość czasu – w teraźniejszości,
przeszłości czy przyszłości? Oczywiście tak jak bohater zamartwiam się budzącą
lęk przyszłością i próbuję zdobyć wpływ na własne życie. A przecież wystarczą
radość, prostota, czystość, przyjaźń z Jezusem... Tylko że w książce wszystko
jest takie łatwe! Życie nie jest takie oczywiste, o nie!
Co
kładło się cieniem na lekturę? Wspominałam Ci kiedyś krótko, że nie mogłam
wejść w konwencję widzenia Boga. Trzy Osoby – tak, bo w takiej wierze zostałam
wychowana. Jednak Tata jako Murzynka!!! – nie mogłam zaufać takiemu widzeniu. I
Bóg - według mnie - nie może być kobietą! A tu dwa w jednym. Takie odczytanie przeszkadzało mi
w drugiej połowie książki okrutnie! Rozmowy z Boskimi osobami, docieranie do
sedna życia, wyłuskiwanie bólu i oswajanie go, w końcu wybaczenie – PIĘKNE.
Jednak zostaję przy Bogu Ojcu, sprawczej sile Ducha i Jezusie, który przyszedł
do nas jako Człowiek.
Tu
łączą się moje obecne poglądy, m.in. wmuszana nam tolerancja i
multikulturowość. Gdy zaglądam do „Chaty” – mimo pięknej idei wydaje mi się
zbyt poprawna politycznie. Może bez tego ukłonu nie byłoby o niej tak głośno.
Tak wygląda nasz rynek książki. Ukułam swoją teorię, że jeśli autor(ka) takiej
postaci nie wprowadzi, to będzie mieć problem z dystrybucją. Ufff, to jedyny
zarzut wobec percepcji tej powieści...
J.,
zadowalająca odpowiedź? Jestem szczera jak zwykle. „Chatę” odkładam na półkę z
myślą, że może będzie mnie jeszcze kiedyś wspierać. Twoja recenzentka –
B.:)
Jak miło Bogusiu, że dotrzymałaś obietnicy...czekałam na ten wpis.
OdpowiedzUsuńPrzyjęłaś interesującą formę, w jakiej zawarłaś swą opinię o książce.
"Chata" mnie od jakiegoś czasu interesuje a nie tak dawno słyszałam w naszym radiu, że jest na amerykańskiej liście dobrych do czytania przez chrześcijan książek.
Dzięki temu co napisałaś będę już wiedzieć czego się mam spodziewać.
Szukałam, by się dowiedzieć jakiego wyznania jest Young, ale nie znalazłam.....
~ Aniu, dla ciebie ta recenzja. Czasem może warto zmienić treść i formę wpisów. Chyba sama sobie przykleiłam etykietkę...
Usuń"Chata" jest głośna i przyznam, że czytało mi się z zaciekawieniem. Przyszła do mnie w czasie, kiedy wadziłam się sama ze sobą i zmusiła do refleksji. Nie jest to wielka literatura, ale inna z pewnością. Autor jest chyba protestantem, jednak nie jestem pewna. Myślę, że książka spodobałaby ci się. Można popłakać sobie... Dzięki za impuls:)
Dziękuję Bogusiu za nią jeszcze raz. Tak sądzę, że protestantem - Kanadyjczykiem z szóstką dzieci i ósemką wnuków. Ale takie książki na tamtej półkuli piszą właśnie protestanci...mnie się wydaje, że my katolicy nie potrafimy tak bezpośrednich relacji z Bogiem nawiązywać...chyba, że jest to Odnowa w Duchu Świętym.....ale to nie jest łatwe, znam to z autopsji....
UsuńA książkę kupię i przeczytamy ją obie z córką.....
~ Niech łańcuszek czytelniczy krąży w sieci:) Gdyby nie przyjaciel, pewnie sama nie sięgnęłabym po tę powieść. I chyba czas był akuratny. Nie chcę ci zdradzać szczegółów, ale rzeczywiście bezpośrednie rozmowy z Bogiem szokowały mnie. Co innego modlitwa, choć powinna być rozmową właśnie, a co innego wspólny pobyt w chacie z Tatą i wymiana zdań, a nawet kłótnie, bunt... Byłam w innym świecie:)
UsuńA jednak Jakub nawet kłócił się z Bogiem...są też inne przykłady w Biblii na bezpośrednie rozmowy z Bogiem. Bóg wydaje się chce, by wchodzić z nim w dyskurs a nie tylko zanosić modły...wówczas ten kontakt jest żywy....
Usuń~ Myślę, że te kłótnie z Jezusem prowadzą mnie w dobrym kierunku. Nie jestem letnia - to pewne - tylko zimna lub gorąca. Może mam jeszcze trochę czasu i zdążę się poukładać jak trzeba:)
UsuńI ja co do siebie mam taką nadzieję....
Usuń~ :)
UsuńA to prawdziwa niespodzianka dla wszystkich czytelników Książkowca:)
OdpowiedzUsuń~ Olu, post powstał dzięki Ani. Pod poprzednim wymieniłam kilka przeczytanych ostatnio tytułów, a ją zainteresował ten. I jest;) Tak to jest, że opisuję tu jedną na kilka przeczytanych pozycji i może rzeczywiście stwarzam mylne wrażenie zakręconej na wybranym temacie. Cieszę się z niespodzianki i postaram się o kolejne:)
Usuńwreszcie coś na moim poziomie, co przeczytałam od początku do końca!
OdpowiedzUsuń~ Myślę, że książkę też przeczytałabyś od początku do końca. Jest twoja:)
UsuńDziękuję Ci za ten post. Twój blog podczytuję od pewnego czasu i stwierdzam, że jest jak ostoja w tym szalonym czasie.
OdpowiedzUsuńJestem niemal pewna, że podobałaby Ci się powieść Miklaszewskiej "Spotkałam kiedyś prawdziwego hipstera" i bardzo jestem ciekawa, co napisałabyś o nowym, głośnym tekście "Meczet Notre Dame. Rok 2048".
Póki co, pozdrawiam najserdeczniej.
Ania.
~ Witaj, Aniu, w "domu z papieru" :) Twoje słowa bezcenne, bo często akurat myślę, że to ja jestem szalona, a to wszystko dookoła to właśnie norma. Patrzą na mnie jak na raroga znajomi, sąsiedzi, blogerzy... A ja swoje;) Wartości, o które trzeba walczyć, pamięć, o którą trzeba się upominać.
UsuńJednak skrępowanie galopującym czasem powoduje, że dużo tytułów przechodzi gdzieś obok, jak te wspomniane. Zapisuję w raptularzu i spróbuję dotrzeć. Serdeczności z mojej literackiej ostoi:-D
Szczęśliwie pracuję w miejscu, które bezustannie pielęgnuje te najbardziej tradycyjne wartości, zachowania, tradycyjny poziom i klasę. Dlatego czuję się spełniona, choć nie są mi obce rozmaite starcia. Poza miejscem pracy mam wrażenie, że świat zwariował i wręcz obsesyjnie poszukuję takich oto enklaw. Mogą być drobne, jak na przykład blog, bo i tak niosą pokrzepienie. :)
OdpowiedzUsuń~ Zazdroszczę miejsca pracy, w którym nie musiałabym dzielić wartości na swoje i narzucone. Mówić jednym głosem to jest to, czego by się chciało. A tak jedynym forum blog zostaje. Jeszcze rodzina, ale to rzecz oczywista. Miłego dnia :)
UsuńMoja siostra ma te książkę, chcę ją przeczytać, choć z tego czego dowiedziałam się u Ciebie wiem, że nie spodoba mi się fakt przedstawienia Boga jako kobiety. Jednak cała idea, przekaz jaki niesie ksiązka mimo wszystko kusi mnie, by samodzielnie się przekonać co ja o niej sądzę
OdpowiedzUsuń~ Oj, zgrzytało, Anetko;) Mimo wszystko jednak polecam. Mnie taka konfrontacja własnych wyobrażeń o sobie i o świecie z tym, co w książce, bardzo była potrzebna.
UsuńCzytałem książkę Miklaszewskiej... Mam ją w swojej biblioteczce... Jeśli ktoś chce pożyczyć - polecam się... Książka bardzo ciekawa, bardzo dobrze się czyta... Polecam serdecznie!
OdpowiedzUsuń~ Zbyszku, jeśli nie ustawi się kolejka, to chętnie. Oczywiście numer jeden to temat gender. Moje przerażenie jeszcze wzrosło po przyjęciu wczorajszej ustawy. Niech Bóg ma nas w swej opiece.
UsuńNiech ma....bo idą złe czasy dla nas i przyszłych pokoleń...już nic od nas może nie zależeć, a gdy będziemy chcieli po swojemu możemy nawet więzienia zapełniać....
UsuńSpotkałaś się Bogusiu na FB z Gabriele Kuby ?
Warto słuchać tego co ona mówi. Szkoda, że jej książki "Rewolucja seksualna" nigdzie nie można kupić....To lektura przede wszystkim dla ludzi młodych...przyszłych i obecnych rodziców...ale również dla dziadków, by wiedzieć co się szykuje im wnukom...
.
~ Aniu, na FB dużo informacji o Gabriele Kuby zamieszcza Ela Glen - jeśli jej nie masz wśród znajomych, to polecam (obie mieszkają w Niemczech, więc wiadomości z pierwszej ręki). Również kończę czytać książkę pożyczoną od Zbyszka, który właśnie zagościł na moim blogu i w tej chwili odpowiadam mu komentarzem:) To "Pułapka gender" Marzeny Nykiel. Opinia będzie lada dzień. Ja też nie martwię się o siebie, ale to, z czym muszą się zmierzyć młodzi, budzi przerażenie...
UsuńNajważniejsze to wiedzieć z czym trzeba się będzie zmierzyć i czemu przeciwstawiać stąd każda dobra lektura jest cenna.
UsuńW takim razie czekam na opinię.....
Zebpas! :) Jesteś drugą osobą (dopiero), która docenia przy mnie ten świetny tekst.
UsuńMarzenę Nykiel bardzo lubię.
Ufff, widzę, że jestem wśród SWOICH.
~ Aniu, takie książki nie trafiają do szerokiego kręgu odbiorców. Wystarczy pójść do głośnego salonu prasowego w każdej galerii, żeby przyjrzeć się bestsellerom.
UsuńJako gospodarz staram się, by bywali tu SWOI, ale i obcy wedrze się czasem, napluje, dlatego po latach walki wprowadziłam moderowanie komentarzy.
Rozgość się:) Dobrego dnia życzę :)
Czytałem książkę Miklaszewskiej... Mam ją w swojej biblioteczce... Jeśli ktoś chce pożyczyć - polecam się... Książka bardzo ciekawa, bardzo dobrze się czyta... Polecam serdecznie!
OdpowiedzUsuńKsiążkę pt. "Chata" zapisuję do kajeciku z pozycjami "pilne, do przeczytania"...
OdpowiedzUsuń~ Też mam kolejkową gradację od kiedyś tam w przyszłości, do teraz i natychmiast... Będę ciekawa odczytania. Podziel się wrażeniami!
UsuńMam ta ksiazke w domu, juz chyba z 2 lata i dalej nie moge zabrac sie za nia. Moze sie uda w tym roku.
OdpowiedzUsuń~ Czyta się szybko, a zachętę już masz. Może zbliżający się czas wielkanocny będzie akuratny? Pozdrawiam :)
Usuń