DOM Z PAPIERU



sobota, 28 lipca 2018

We mnie jest płomień, który myśli...


28 lipca 2018 r. mija 20 lat od śmierci Zbigniewa Herberta - "jednego z najwybitniejszych poetów polskich i europejskich XX wieku. Z tej okazji Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, w uznaniu ogromnych zasług Artysty, postanawia oddać Mu hołd".
"W epoce kryzysu wartości i głębokiego zwątpienia Zbigniew Herbert zawsze stał po stronie zasad: w sztuce – kanonu piękna, hierarchii i rzemiosła, w życiu – kodeksów etycznych, jasno rozróżniających pojęcia dobra i zła. Był uosobieniem wierności – samemu sobie i słowu. W swojej poezji wyrażał umiłowanie wolności, wiarę w godność jednostki i jej moralną siłę. Patriotyzm rozumiał jako miłość surową, wymagającą solidarności z poniżonymi i cierpliwej pracy nad  przywracaniem pojęciom ich rzeczywistych znaczeń" - napisano w uchwale.
Podkreślono w niej, że Herbert wprowadził do polszczyzny wiele zdań "budujących naszą tożsamość i wyobraźnię", z których najważniejsze brzmi: "Bądź wierny Idź". "Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, głęboko przekonany o wyjątkowym znaczeniu Jego twórczości, ustanawia rok 2018 Rokiem Zbigniewa Herberta" - zaakcentowano w uchwale.

niedziela, 1 lipca 2018

Z widmem LEBENSBORNU w tle


Fotel, kawa i Piotr Adamczyk… Dałam się złowić, a haczykiem było nieobce mi, choć groźnie brzmiące, słowo LEBENSBORN. Przerobiłam Romana Hrabara wiele lat temu, a teraz zaciekawiona do ręki wzięłam powieść. Czytało się dobrze i pewnie dlatego w trakcie lektury nie zdążyłam zrobić notatek. Zatem uwagi emocjonalne, ku pamięci.
Troje głównych bohaterów. Charlotte – niemiecka dziewczyna, która dorasta wraz z potężniejącą III Rzeszą. Zakochany w niej Kristian, który okaże się typem „dobrego Niemca”. Trzymany w ciągłej niepewności, w nadziei, bo jego realnym rywalem okazał się  „narodowy malarz włosów łonowych”, a tak poważnie dojrzały profesor sztuk pięknych, protegowany Hitlera, czyli Adolf Ziegler. Losy tych trojga ukazane są na ciekawie utkanym tle Niemiec lat trzydziestych i to atut tej powieści. Autor wyszukał mnóstwo drobiazgów i ciekawostek, które uwiarygodniły czas. A to na obiad mamy zupę z chrząszczy majowych, a to dziewczyna dziwi się, że na opakowaniu szamponu Schwarzkopf widnieje Murzynek… Do tego po ulicy dziarsko maszeruje drużyna Hitlerjugend, śpiewając piosenkę, która dziś przywołana szokuje (ale kto zabroni dziennikarzowi GW):
Żydzi to grzesznicy,
mordują chrześcijańskie dzieci!
Podrzynają im gardła,
przeklęte żydowskie śmieci!
Jest ciekawie. I robi się coraz groźniej, bo na życie Charlotty pada cień Lebensbornu. To mroczna tajemnica III Rzeszy dotycząca miejsc nazywanych później fabryką dzieci esesmanów czy hodowlą ludzi czystych rasowo. Równolegle z oficjalnie zalecaną czystością moralną na ogromną skalę narastało rozpasanie seksualne. Konsekwencją było powstawanie ośrodków dla samotnych kobiet w ciąży, nazwanych w powieści fermami blond.  Obok nich legalnie działały obozy (burdele?), których celem była prokreacja niebieskookich dzieci. Jednak Himmlera nie zadowalała liczba urodzonych Aryjczyków (ok. 600 tys.), więc ośrodki zaczęły wypełniać osoby innych narodowości, w tym Polacy. Warunek był jeden – typ nordycki. Po porwaniu, badaniach i selekcji (w powieści ośrodek w Łodzi) młodych odsyłano do obozów, by służyły reprodukcji, a dzieci poddawano przenarodowieniu i trafiały do germańskich rodzin. W ten sposób Polska straciła ok. 200 tys. dzieci, z których zaledwie 30 tys. wróciło po wojnie do kraju. W tej niebezpiecznej sieci znajdą się nasi bohaterowie…
Jak oceniam książkę? Warto przeczytać. Ja wolę dokumenty i wspomnienia, ale może po lekturze powieści i inni nabiorą ochoty na poszerzenie tematu. Podobał mi się wątek miłosny, dojrzewanie Charlotty, pierwsze doświadczenia, ale z czasem zaczęły mnie drażnić zbyt wyeksponowane smaczki erotyczne, a choćby element z kolekcją wagin nie znajdował ugruntowania w temacie. Czy te sceny miały podkoloryzować, czy raczej rozmyć główny temat? Oceńcie sami.
Zainteresowanych tematem odsyłam do innej lektury – „Brunatna kołysanka” zawiera wspomnienia dzieci Lebensbornu, które przez lata poszukiwały swojej tożsamości. Jednak czy nie lepiej po prostu wznowić HRABARA?

Mój wcześniejszy opis rabunku polskich dzieci w ramach Lebensbornu: http://dom-z-papieru.blogspot.com/search?q=hrabar

piątek, 29 czerwca 2018

WYGRAŁ POLSKĘ NA FORTEPIANIE


Hafciarki wyszywały na pończochach pierwsze nuty jego menueta… Papuga siadała mu na nodze i mówiła: Ach, jakże pięknie pan gra!... Spotkał wszystkie wielkości ówczesnego świata… Kochał drzewa, a jego żona kury… Kiedy wchodził do kina, wszyscy wstawali… Namiętnie czytał książki… Dla niego prezydent Roosevelt nauczył się języka polskiego i przeczytał „Trylogię”… W testamencie przebaczył wszystkim oprócz Piłsudskiego… O kim mowa?
IGNACY JAN PADEREWSKI to postać wyjątkowa i świetlana. Nikt nie zrobił więcej dla Polski niż on. Warto poznać choć zarys jego biografii. Urodził się w 1860 r. w Kuryłówce  k.Żytomierza. Matka Poliksena zmarła dziewięć miesięcy później. Smutne dzieciństwo miał Ignaś, bo i ojciec za udział w powstaniu styczniowym trafił do więzienia. Chłopcem i siostrą zajęła się wtedy ciotka Antonina. Chłopiec zaczął brzdąkać na pianinie w wieku czterech lat. Był samoukiem, dlatego po kilku latach wyrzucano go kilkakrotnie z warszawskiego konserwatorium z powodu rozbieżności w ocenie talentu. Jednak tytan pracy zwyciężył. Po studiach w Berlinie wyjechał do Paryża, gdzie oszołomił swoim koncertem! Jednak drogę do kariery otworzył mu dopiero wyjazd do Anglii. Obecna na koncercie królowa Wiktoria – władająca połową świata - wstała i zaczęła bić brawo! Zdarzyło się to po raz pierwszy! Tak zaczęła się niebywała kariera. Dzięki Helenie Modrzejewskiej zdobył Stany Zjednoczone. Właśnie Steinway szukał muzyka do reklamy fortepianu.  Na tym kontrakcie wygrali obaj. Za tym poszły gigantyczne honoraria i sława. Paderewski podbił serca całej Ameryki! W czasach kiedy nie było nagłośnienia, dawał koncerty dla 16 tysięcy uczestników. Czarodziej grał non stop trzy godziny, bisował po 20 razy! Zarabiał krocie, ale też dzielił się z bliźnimi, choć bywał też wykorzystywany. Zamożny, charyzmatyczny, sławny… Od 1907 roku koncertował przez kilkadziesiąt lat w Białym Domu. Przyjaźnił się z kolejnymi prezydentami Ameryki, a byli to m.in. Roosvelt, Taft, Hoover czy Woodrow Wilson. To polityczne koncertowanie sprawiło, że Paderewski stał się nieformalnym ambasadorem nieistniejącej Polski.  To właśnie Wilson proklamując przystąpienie USA do Wielkiej Wojny, jako jeden z warunków ogłosił utworzenie niepodległej Polski z dostępem do morza.  Stało się to bazą dla późniejszych decyzji politycznych w Europie, a powtarzana anegdota głosiła, że Paderewski „wygrał” Polskę na fortepianie w Białym Domu.
Co było później? Upadek, bo z artysty stał się politykiem. Paderewski wrócił do Polski i zaangażował się w jej odrodzenie. To POLSKA stała się dla niego jedyną partią i do innej nie chciał należeć. Najgłośniejsze wydarzenia to Powstanie Wielkopolskie i Traktat Wersalski. Oba arcyważne i wygrane. Jednak nad Rzeczpospolitą gromadzą się ciemne chmury. Po zamachu majowym Paderewski wyjechał z Polski i zapowiedział, że nie wróci. Słowa dotrzymał, tylko w ukochanym Poznaniu odebrał dyplom honoris causa. Na zawsze pozostał w opozycji do sanacji. Jeszcze w swojej szwajcarskiej willi próbował stworzyć Front Morges, by ratować kraj przed zapędami sanacyjnej dyktatury, ale nieubłaganie nadciągała kolejna wojna światowa…
W swoim testamencie napisał: „Przyjaciołom serdecznie wdzięczny, do wrogów nie mam żalu. Krzywdy doznane po chrześcijańsku przebaczam.  Nie mogę tylko przebaczyć tym pysznym, co myśląc tylko o krzywdach osobistych i wywyższaniu własnym, prowadzili i prowadzą Ojczyznę do zguby, a naród do upodlenia.”
Po takich słowach wszystkie inne już zbędne…

niedziela, 10 czerwca 2018

RzeczpospoCzyta


RzeczpospoCzyta to tegoroczne hasło NOCY BIBLIOTEK. Akcja ma na celu czytanie świetnej polskiej literatury, oglądanie obrazów polskich malarzy, twórcze poznawanie naszej historii, sztuki, przyrody... W mojej bibliotece zagościł JACEK MALCZEWSKI - POETA MALARSTWA I MALARZ POEZJI. Ten znakomity polski artysta inspirował się polską poezją, historią i przyrodą. Jego obrazy zaciekawiają, zmuszają do myślenia, szukania kontekstów, a także grają! Naprawdę!
Po nasyceniu oczu i uszu została równie ciekawa część wieczoru, czyli "książka w ciemno".  Zabawa polega na wybraniu książki owiniętej w szary papier, kiedy jedyną informacją o zawartości stanowił fragment zdania wybranego z treści. To był piękny wieczór!

czwartek, 7 czerwca 2018

ODESZŁA BASIA Z PODLASIA…


Barbara Wachowicz - bo o niej mowa – była ważną postacią w moim życiu. Jej słowa płynęły „ku pokrzepieniu serc”. Dawały nadzieję, że wciąż ważny jest  patriotyzm i że Polska jeszcze nie zginęła. Bo ma wspaniałych synów, których sylwetki autorka wytrwale  kreśliła na kartach swojej lawendowej serii. Skąd właśnie ten kolor? Bo zanurzona była we fioletach. Wszak to kolor oznaczający wierność, a ta związana zawsze z wartościami i ideałami, dla których warto było ginąć, niczym „kamienie przez Boga rzucone na szaniec”. Pani Barbara pokazywała nam piękną Polskę, byśmy tę pamięć lat dziecinnych i nieskażonych ponieśli przyszłym pokoleniom. Stąd ciągłe peregrynacje i wodzenie nas po polskich siedliskach, gawędy przy kominkach i wspomnienia matek, które wychowały wspaniałych synów.  A te gawędy! – jakim mistrzowskim językiem podawane!  Tej pamięci mi nikt nie zabierze. Miałam zaszczyt brać udział w kilku spotkaniach autorskich, więc choć nieutulona w żalu, żegnam się z wiarą, że to piękne i wierne życie służyło nam i wspólnej sprawie – POLSCE.  Bóg zapłać za wszystko!