Anna Nowakowska, primo voto Romanowska, to córka generała
Władysława Andersa i jego pierwszej żony Ireny Marii z domu Jordan-Krąkowskiej.
Rodzina znana, ale ponieważ dziś lansowana jest Anna Anders II, a wspomnienia pierwszej
żony (też Ireny) i pierwszej córki (też Anny) są zamazywane, warto przypomnieć
biografię ukochanej córki Hanusi...
Jej życie w dwudziestoleciu to pasmo przyjemności. Kolejne
ziemiańskie rezydencje na kresach, rodzinne spotkania, ożywione życie towarzyskie,
prywatna nauczycielka, galopady z ojcem. Bo miłość do koni ich połączyła – od
niego dostała pod choinkę ukochanego kucyka Fi-fi, potem klaczkę Donnę. Była
dla ojca Pepitą, a on Don Fernandem... Przeskokiem Anny do starszej generacji
było wczesne zamążpójście. Wybrankiem został starszy o ponad dwadzieścia lat
rotmistrz, na dodatek podwładny Andersa. Na miłość kładł się powoli cień wojny.
Front, bezładne ucieczki, dezorientacja... Jeszcze ostatnie spotkanie z ojcem w
szpitalu lwowskim i okupacyjna rzeczywistość w Warszawie. Tam w lutym 41 roku
przyszła na świat Ewa Maria. I tak rodzina borykała się, walcząc co dzień o
przetrwanie. Dzielne kobiety robiły makaron, sprzedawały płaszcze od deszczu,
prowadziły antykwariat, a nawet handlowały wódką. Gdy wybiła godzina „W” Anna
nie zawahała się nawet minuty i – zostawiając maleńkie dziecko – ruszyła na
powstańcze barykady! Pięknie wypowiada się na temat zrywu warszawiaków! To
czysta idea patriotyzmu, odwagi i poświęcenia. A powstanie musiało wybuchnąć i
za lata upokorzeń nadeszła chwila czynu. Potem podzieli los mieszkańców
stolicy. Pruszków, ukrywanie się pod zmienionym nazwiskiem, a po zakończeniu
wojny karkołomna przeprawa do Włoch, do niewidzianego od sześciu lat ojca...
Moment euforii i niedowierzanie. Ojciec związał się z
kobietą w jej wieku! Słabła nadzieja na powrót do przedwojennej sytuacji. Wybór
ojca odbił się tragicznie na losach całej rodziny. Mama mimo straszliwego
zawodu zaczęła realizować program społeczny. Syn Jerzy zerwał wszelkie kontakty
z ojcem, a Anna zdecydowała się na wyjazd najpierw do Francji, później do
Kanady. Tam pracowała w sekcji polskiego radia, dzieląc czas między rodzinę i
zaprzyjaźnionych Polaków. Tam też czytała ukradkiem gazety donoszące o
narodzinach córki Andersa - której
rodzice dali na imię Anna („jakby nie było innych pięknych imion w kalendarzu!”
– napisze matka w liście z Londynu). I
Anna Pierwsza ogląda zdjęcia z pobytu ojca z nową rodziną w Wenecji... Czy ta
uśmiechnięta kucająca obok fontanny dziewczynka jest podobna do niej? Łyka
gorzkie łzy. Z ojcem nawiąże kontakt dopiero kilka lat przed jego śmiercią.
Rewelacje o jej przyjaźni z Ireną Młodszą i jej córką Anną Marią Costą są
nadużyciem...
Już przeczytałam na FB.....kolejna ciekawa książka.
OdpowiedzUsuńHistoria pierwszej rodziny gen. Andersa położyła się długim cieniem na jego chwale. Wielka szkoda, że tak jest spychana w niepamięć.....dobrze, że ją przypominasz, bo jest to historia prawdziwie patriotyczna, włączona w tragizm Warszawy i Warszawiaków.
~ Dzięki, Aniu :) Może ta odrobina wiedzy przyda się przed kolejną turą wyborów uzupełniających. Andersa nadal będę "pilotować". Pozdrawiam:)
UsuńDziwnie to się u nas wszystko toczy......już coraz mniej ludziom reprezentującym niby nas można wierzyć....
Usuń~ Toczy się wciąż w jednym kierunku - wyznaczonym w Magdalence:( A podobnie myślący są! Na fb ;)
UsuńJa też powtórzę za Anią - dobrze, że piszesz o tej nieznanej nam odsłonie rodzinnej historii. Lansowanie się drugiej generałowej wyłącznie na nazwisku, a tym bardziej drugiej córki teraz, tak wiele lat po nieistnieniu w Polsce, odbieram bardzo negatywnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
~ Jak miło, że jesteś! Bo zdradziecki nihilizm wnika wszędzie (do mnie też)... Czasem myślę, po co komu te powroty do przeszłości, skoro Ojczyzna w potrzebie i ratunku woła. A ja wciąż jak dawniej... Warto!
UsuńPozdrowienia odsyłam:)
Ależ co Ty piszesz?! "po co komu te powroty do przeszłości" - właśnie po to, żeby dziś dokonywać mądrzejszych wyborów! Historia to nauczycielka. Pisz proszę jak najwięcej - bo piszesz ciekawie, poruszasz interesujące sprawy, a przede wszystkim jesteś obiektywna (przynajmniej w mojej opinii). Chcę dodać (a przed chwilą komentowałam Twój wpis o Generale Andersie), że wiele kontrowersyjnych informacji o rodzinie szerzyła pani Iryna-Irena, a obecnie robi to jej córka Anna Maria - w wywiadzie z 2011 r. w Polityce twierdziła, że się przyjaźniła ze swoją siostrą-imienniczką, a nawet więcej - że obie generałowe się rzekomo przyjaźniły... Dzieci Generała z pierwszego małżeństwa już nie żyją, więc kto może zaprzeczyć?....
Usuń~ Dziękuję:) Tłumaczę wciąż, że bez przeszłości nie zrozumiemy teraźniejszości, ale zwolenników grubej kreski i tych, którym "grzebanie w życiorysach" nie pasuje z różnych powodów, jest sporo.
UsuńCo do Anny Anders Pierwszej - dobrze, że zdążyła opublikować wspomnienia i połączyła je w książce z zapiskami matki. Jej wypowiedzi na temat drugiej córki generała są eleganckie i wyważone. Gdyby wiedziała, jak pamięć o niej będzie starannie zacierana, że znikną z Ireną Pierwszą z mediów, z internetu - może ton jej relacji też byłby ostrzejszy. Druga Anna nie ośmieliła się nawet używać nazwiska Anders, dopóki żyła pierwsza generalska córka. Dobrze, że są wspomnienia chociażby londyńczyków i byłych żołnierzy Drugiego Korpusu, to wiemy, jak wrogi był stosunek otoczenia do młodej kochanki, a potem małżonki generała. Ale oni wymierali, dlatego legendę można było snuć...
Nie wierzę tej drugiej Annie, że dba o " nasze " interesy.
OdpowiedzUsuńDlaczego nie nosi nazwiska po swoim mężu tylko po ojcu.
Czyżby wstydziła się tego, że nazywa się Costa.
To smutne, że z chwilą gdy Anders poznał młodszą kobietę, zapomniał o żonie i dzieciach.
Czekam na dalszy ciąg o losach dzieci Andersa z pierwszego małżeństwa.
Pozdrawiam:)*
~ Patrzę na zdjęcia Anny Marii Costy i widzę sztuczny uśmiech, nieszczerość w oczach... Dba o interesy USrAela, nie nasze. Tylko szybko wymazano wywiady, w których powiedziała najważniejsze rzeczy :(
UsuńBądźmy dobrej myśli! Serdeczności :)
A ja mam wrażenie, ze to szczera ale dość prosta osoba, którą trochę przerosła wielkość ojca i uroda i sława matki.
Usuń~ Przerosła ją cała historia... Więc niech zostanie w swoim miejscu, a nie daje się wykorzystywać. Może z synem niech po polsku porozmawia, żeby wnuk Andersa mógł odezwać się do Polaków w ich języku.
UsuńTo wnuk generała nie mówi po polsku? nawet by mnie to nie zdziwiło - Anna Maria też po polsku nie mówi najlepiej.
Usuń~ Dokładnie tak - w obu przypadkach masz rację. Wystarczy obejrzeć relację z jakiegoś spotkania przedwyborczego - bełkot! (bo do wywiadów można się przygotować).
UsuńCiekaw jestem jakby Państwa dzieci i wnukowie mówili po Polsku na obczyźnie. Wiele dzieci na emigracji nawet tych urodzonych w Polsce mówi o wiele, wiele, WIELE gorzej.
UsuńAle te polonijne dzieci nie mają parcia na polskie stołki w rządzie. I nie żyją na koszt polskich podatników.
UsuńZ wielką ciekawością przeczytałam post. Z chęcią sięgnęłabym po książkę.
OdpowiedzUsuńZnalazłam na stronie Dworu Wilkowce nieco informacji i zdjęć, zresztą zaczerpniętych z tejże książki.
~ No proszę! Jak pięknie łączy się nam książka z podróżami. Widzę właśnie na fb, jak czaruje Cię nasza piękna pszeniczno-skowronkowa;) Przy okazji pozdrawiam! :)
UsuńNa próżno szukałem hasło Dwór Wilkowce. Chodzi raczej o Dwór Wilkowice. A oto odsyłacz:
Usuńhttp://www.dwor-wilkowice.pl/pl/rezydencja/rezydencja.html
Witam Serdecznie
UsuńDopiero teraz trafilem na ten blog. A na temat ukrywnia sie pani Ireny, Pani Anny i Panny Ewy na dworze w Wilkowicach u Pana Tytusa Wilskiego i jego corki Aleksandry mam informacje z pierwszej reki. Moj Dziadek przed wojna a takze w jej trakcie byl zarzadca dobr Wilkowickich u Tytusa Wilskiego razem z nim pomagal sie ukrywac wszystkim za to wszystko byl w 1945 roku przesluchiwany i torturowany przez samego Mieczyslawa Moczara szefa bezpieki w Lodzi. Babcia natomiast byla guwernantka panienek Strzembosz i wraz znimi przybla podczas wojny do dworku w Wilkowicach. Tam opiekowala sie takze Panna Ewa corka pani Anny
Pozdrawiam
Dziękuję za rzeczową odpowiedź, a na dodatek ogromnie mi miło, że po latach ktoś jeszcze zagląda do "papierowego domu". Dziś rzeczywiście mamy dobry czas, żeby przypominać losy rodziny gen.Andersa.
Usuń