Mieniących się uśmiechem najbliższych świąt Bożego Narodzenia życzę wszystkim i każdemu z osobna. Pochwalony po wsze czasy!
DOM Z PAPIERU
piątek, 22 grudnia 2017
niedziela, 3 grudnia 2017
czwartek, 16 listopada 2017
UCIECZKA OD… CZY UCIECZKA DO…
Uciec z Prowansji? Czyste
szaleństwo! Żeby choć do Toskanii, ale gdzie tam! Azymut Alaska! Jest runaway.
Musi wędrować, by nie umrzeć z nudów.
„Być małą kobietką, to nie dla
mnie” – mówi Lili. Boi się domów, ścian i szczęścia bogatych ludzi. Uciekinierka
z pokrytego pyłem miasteczka, gdzie wszystko
jest nieruchome, przeistacza się z ziemianki w rybaka (rybaczkę?). Wkracza do
krainy wypełnionej lodowatą wodą i niebezpieczeństwami. Wśród szorstkich
mężczyzn próbuje być taką jak oni. Nadziewa na haki przynętę, łowi karbonelę,
patroszy ryby, „maluje na czerwono” portowe miasteczka (czekam, aż zacznie
sikać na stojąco). Wciąż stawia opór i nieustannie walczy z zimnem, zmęczeniem,
przekracza granice ciała. „Aż do śmierci jestem niepokonana” – młodsza wersja
Hemingwaya?
Nie jestem w stanie zrozumieć
tego wyboru. Wokół rybie wnętrzności, zaschnięta krew, przyklejone wszędzie
kawałki przynęty, śmierdzące haki… Do tego seks pod mostem po wypiciu skrzynki
piwa z cuchnącym „wielkim marynarzem”. Turpizm w czystej postaci budzący we
mnie odrazę. Od pierwszej strony niby już wszystko wiem, ale nie dowierzam i
odwracam kolejne kartki. Bezskutecznie. Szukam tropów w biografii autorki,
która dokonała takiego wyboru i dziesięć lat pływała na statkach rybackich.
Uwiarygodniła to w powieści choćby słownictwem. Czytam: set, poler, bakista,
sejner, taklowiec, przypon, okrężnica, bojrep… Jest tu wszystko oprócz odpowiedzi
na pytanie: DLACZEGO? Powieść niesie drobiazgowy opis pracy rybaków,
zaciekawia przez kilkadziesiąt stron, ale później wyłącznie nuży i czytam już tylko w poszukiwaniu odpowiedzi. Nie
znalazłam. Z kartek wyciekają smutki i szarości, ziąb i brzydota. W internetowych
opiniach przeważają motywy poszukiwania
siebie, ucieczki od lądu i przeszłości, determinacji i walki, apoteoza wolności… Nieprzekonujące.
Nie ujął mnie fenomen wyboru i zamiany piękna w brzydotę, ciepła w zimno, bezpieczeństwa w igranie z życiem… Nie uwiodła
mnie opisana wyprawa na koniec świata w poszukiwaniu nie wiadomo czego. Ta
próba mojego powrotu w aktualny obieg czytelniczy skończyła się fiaskiem. Jak
daleko odeszłam wybraną literacką tropą! Jakże inni autorzy wywołują zaciekawienie
i wypieki podczas czytania! A przecież miałam nadzieję na dobre czytanie, bo kilka nagród literackich, pozytywne opinie... Ech...
Książkę przeczytałam w ramach Dyskusyjnego Klubu Książki:
piątek, 27 października 2017
BĄDŹ WIERNY. IDŹ...
Posłowie przyjęli dziś przez aklamację uchwałę
ustanawiającą rok 2018 Rokiem Zbigniewa Herberta. Oddano w niej hołd „jednemu z
najwybitniejszych poetów polskich i europejskich XX w.” w związku z mijającą w
przyszłym roku 20. rocznicą jego śmierci.
„Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, głęboko przekonany o
wyjątkowym znaczeniu Jego twórczości, ustanawia rok 2018 Rokiem Zbigniewa
Herberta” – zaakcentowano w uchwale. Podkreślono w niej, że Herbert
wprowadził do polszczyzny wiele zdań „budujących naszą tożsamość i wyobraźnię”,
z których najważniejsze brzmi: „Bądź wierny / Idź”.
sobota, 14 października 2017
PIĘKNIE BYŁO ŻYĆ DLA PISANIA PRAWDY
14 października
2017 roku mija pięć lat od śmierci pisarza… Janusz Krasiński wciąż zapomniany,
zabijany ciszą. Jak głośno trzeba krzyczeć, żeby o nim Polska słyszała? Kolejne
tomy powieści pojawiały się na rynku wydawniczym bez echa, a przecież zatroskanych
Ojczyzną u nas wielu. Tymczasem niewiele ze współczesnych dzieł oddaje z taką
siłą walkę o prawdę powojennych losów tych, którzy nie poddali się systemowi,
jak pięcioksiąg Krasińskiego. Ostatni tom „Przełom” zawiera przejmujący obraz
współczesnych zawirowań i lęk w czasie, który wydaje się nam być bezpiecznym,
oswojonym. Jednak to on popchnął autora do tragicznego finału. Dlaczego? – tego
możemy się domyślać po lekturze pentalogii. Bo Szymon Bolesta – główny bohater –
to alter ego i bez trudu możemy poszukać analogii z przeżyciami Krasińskiego.
Jak przedstawił się sam autor?
Jak przedstawił się sam autor?
„Jestem pisarzem. I
choć odniosłem szereg sukcesów w kraju i poza jego granicami, pozostałem
pisarzem niezbyt znanym. Mówię to nie z żalu niedocenionego twórcy, a jedynie
świadom tego, iż grunt, na który padają moje słowa, nie wszędzie jest mi
przychylny. Jeszcze wtedy, gdy odsiadując swój wieloletni wyrok, myślałem o napisaniu
książki, w której dałbym prawdziwe świadectwo najlepszemu z systemów, nie
wierzyłem, że będzie ona mogła ukazać się za mego życia i dla nienapisanego
jeszcze rękopisu szukałem w wyobraźni głębokiej dziupli w starej wierzbie. Po
wyjściu z więzienia i po zatrzymaniu mojej pierwszej książki przez cenzurę,
długo dojrzewałem do napisania tego, o czym marzyłem w więziennej celi.
Wreszcie napisałem, cztery tomy. Są, nawet pięknie wydane, tylko trudno
dostępne, przemilczane. Piszą o nich nieliczni, za to wybitni krytycy. Kto
przeczytał bodaj jeden z tego cyklu, domyśli się, komu tak niewygodna jest
zawarta w nich prawda, choć nie szukałem w niej odwetu. A ta mała książeczka
jest jedynie wspomnieniem mojej jakże niebezpiecznej drogi, którą dochodziłem
do tego nie najlepiej przez wielu widzianego tematu.” – napisał w „Tabliczce
chleba”.
Cóż ja mogę? Wołam,
proszę, przypominam… Czytajmy i recenzujmy powieści Krasińskiego. Żeby na stałe
zagościł w naszej pamięci.
Subskrybuj:
Posty (Atom)