Gender to nie nowinka ostatnich lat. Ma marksistowską twarz,
a strategia jest wprowadzana systematycznie od dziesięcioleci. Jej główny cel
to zatrucie cywilizacji łacińskiej odorem rozpusty. „Rozpal namiętność, a
będziesz kontrolował ludzi!” – to jedno z ideologicznych haseł. Promowane są
wolny seks, wynaturzenia, antykoncepcja, aborcja, eugenika... Nowy ład stanie
się możliwy po unicestwieniu prymarnych wartości, a na przeszkodzie stoi
Biblia, w niej Święta Rodzina i wzorowana na niej rodzina katolicka. Przewrót
dokonał się już na Zachodzie, teraz rosną apetyty genderowych ideologów na
dziewiczą Polskę... Bo zbyt konserwatywna, zbyt katolicka i zbyt narodowa...
Najczulszą i najdroższą tkanką są dzieci, więc dziś o nich...
Toczy się genderowy walec... Podmienione wartości przenikają
do dziecięcego świata w lukrowanej otoczce, wywołując uśmiech i pragnienia...
„Mamo, kup mi książkę!” – który rodzic odmówi? I prężą się na dziecięcych
półkach „Koszmarne Karolki”, „Monster High”, „Sekretne dzienniki nastolatek”, „Wielkie
księgi cipek” (i siusiaków) czy opowieści o tym, jak „Pan Pierdziołka spadł ze
stołka”... A także czytana z wypiekami również przez rodziców seria o Harrym
Potterze. Różny ciężar gatunkowy, ale cel wciąż ten sam – nakarmić dzieci
gender, okultyzmem i pornografią.
O kilku tytułach dziś. Tych najbardziej popularnych...
Powszechnie znana i lubiana, wciąż tkwiąca w kanonie lektur,
Astrid Lindgren. To feministka lat czterdziestych. Kochała wolność i kpiła z
konwenansów (owocem romansu z żonatym mężczyzną było nieślubne dziecko, które
oddała do rodziny zastępczej). Jakie życie, taka twórczość. W kolejnych
powieściach adresowanych do dzieci protestowała przeciw społecznie przypisanym
rolom, w których dziewczynki miały bawić się lalkami i nosić kokardy. Jej
bohaterki były pewne siebie, mocne w gębie, aktywne (silna i szalona Pippi!-
nie chodzi do szkoły, pozbawiona rodzicielskiej opieki, robi, co chce), a
chłopcy na ogół są smutni, osamotnieni i bezradni. Tak zaczęła się rewolucja w
światowej literaturze, a dzieci „zostały
uwolnione z gorsetów”...
Po latach mamy godnych kontynuatorów, jak chociażby Joannę Olech i jej „Dynastię
Miziołków”. Mamiszon interesuje się wróżbami, używa amuletów, czyta horoskopy,
wprowadza w domu wegetarianizm, lubi hazard, sprawuje kontrolę nad mężem i
krytykuje go w obecności dzieci, oszukuje nauczycielkę... Papiszon z kolei jest
nieporadny, zestresowany. Oboje pokazani są jako nieudolni i tępi, a górują nad
nimi dzieci. Bo one w tej rodzinie są najmądrzejsze. Słuchają mocnej rockowej
muzyki, znają filmy dla dorosłych, wykazują płytkie poczucie humoru graniczące
z bezczelnością, a w czasie wycieczki do Częstochowy nie ma mowy o modlitwie,
za to sporo miejsca zajmuje edukacja seksualna. W święta trzeba się najeść,
niedziele spędzić w McDonaldzie, a patriotyzm jest głupotą... Ot, bezstresowe
wychowanie wyziera z każdej strony...
Jest jeszcze „Matylda” (R.Dahl). Tytułowa bohaterka to
genialna i „wrażliwa” pięciolatka, nazywana przez rodziców bezmyślną gnidą i
głupim bachorem. Państwo Piołunowie to ojciec handlujący używanymi samochodami
i oszukujący klientów oraz matka grająca całe dnie w bingo, zatem zmęczona.
Czas zajmuje im oglądanie telewizji i jedzenie fast foodów. Są nieczuli na
potrzeby córki, stąd kłótnie. To przyczyna walki z wszechmocnymi dorosłymi i
ona jest osią powieści. Córka staje do walki, by pokonać kretynizm rodziców! Kilka
cytatów? Proszę: „Matylda nie miała najmniejszych wątpliwości, że pokaz
chamstwa w wykonaniu jej ojca zasługuje na surową karę.”; „ Umysł Matyldy już
pracował nad odpowiednią karą dla wrednego rodziciela.”; „Wentylem
bezpieczeństwa była przyjemność obmyślania i przygotowywania kar dla
rodziców”... Dostało się też szkole, a jakże! Tu można przeczytać opis
przerażającej dyrektor Pałki, która zamyka dzieci w najeżonym szkłami Dusidle,
a na dodatek ten potwór jest wierzący! (widziałyśmy ją w czasie porannej
modlitwy)... Dzieci wypowiadają jej wojnę, dodając sobie animuszu piosenką: „my
jesteśmy krzyżowcami, szlachetnymi wojami (...), podczas gdy Pałka to Książę
Ciemności, Parszywy Wąż...” Zatem w
kilku rozdziałach poddano totalnej krytyce rodzinę, szkołę i kościół – filary
wychowania. A Roald Dahl promowany w
mediach jako dobroczyńca i filantrop wspierający organizacje charytatywne...
Może na koniec parę słów o FEMINARIUM, czyli o literaturze
dla dzieci okiem feministek. Zlatują się na sabaty i radzą, jak w dziecięcych
książkach sączyć gender. W 2007 roku pojawiła się na polskim rynku seria „Bez
tabu”. Są wśród nich: „Mała książka o feminizmie” i dalsze o tolerancji,
homofobii. O miłości homoseksualnej traktują „Z Tango jest nas troje” oraz
„Król i król”. Dołączyła ze swoją twórczością Anna Onichimowska. Jej „Koniec
gry” opowiada o dochodzeniu do własnej tożsamości homoseksualnej w religijnej
rodzinie, w której na dodatek brat należy do Młodzieży Wszechpolskiej (!). Dla
przedszkolaków przeznaczona jest bajeczka „Igor i lalki” P.Lindenbaum, w której
chłopiec bawi się Barbie... Feminarium zabiega też o włączenie do czytelniczego
obiegu takich pozycji jak „Tylko dla dziewcząt. Bez tajemnic o stawaniu się
kobietą” M.Verlag czy „Zwykła książka o tym, skąd się biorą dzieci” A.Długołęckiej.
Przeraża fakt, że ich adresatem mają być 7-9 latki, które są namawiane do
oglądania swoich narządów płciowych, szukania punktu G czy do seksu solo.
Wmawia im się, że aborcja jest dobrym sposobem na pozbycie się kłopotu, a
noszenie przez chłopców sukienek jest czymś zwyczajnym.
Nie wiem, jak zakończyć. Miało być jeszcze o okrucieństwie i
przesuwaniu granic dziecięcego lęku, o magii, o oswajaniu z brzydotą...
Wszystko to przekracza ramy jednego wpisu... Może tylko zaapeluję o rozsądek w
momencie kupowania prezentów. Zanim sięgniemy po książkę, która ucieszy malucha
pod choinką, przekartkujmy zawartość... Bo gender tanecznym krokiem wkracza w
dziecięcy świat...