Oto krótka notka ze strony Wydawnictwa DREAMS i ... galopem po książeczkę!
Koń na receptę
Agata Widzowska-Pasiak
Miłość do koni bywa lekiem. Przekonała się o tym grupa dzieci spędzająca wakacje na wsi w ośrodku hipoterapii. Między podopiecznymi a zwierzętami tworzy się silna więź. Szczególnie ważny staje się tytułowy koń na receptę, Szogun, którego chce odebrać stadninie jego właścicielka. Dzieci szukają rozwiązania. Rozbijają swoje skarbonki, zbierają w lesie jagody i grzyby. Piszą również wiersze o koniach, malują do nich ilustracje i próbują sprzedać swoje dzieła turystom. Czy ich wysiłki okażą się skuteczne, a zarobione pieniądze wystarczą na wykupienie Szoguna, by mógł nadal służyć ich niepełnosprawnym kolegom?
Koń na receptę to poruszająca opowieść o wielkiej sile przyjaźni, radzeniu sobie z przeciwnościami losu i satysfakcji ze wspólnego działania. Jednak przede wszystkim to historia o miłości pomiędzy człowiekiem a zwierzęciem. Miłości, która niesie uzdrowienie.
Agata Widzowska-Pasiak
Miłość do koni bywa lekiem. Przekonała się o tym grupa dzieci spędzająca wakacje na wsi w ośrodku hipoterapii. Między podopiecznymi a zwierzętami tworzy się silna więź. Szczególnie ważny staje się tytułowy koń na receptę, Szogun, którego chce odebrać stadninie jego właścicielka. Dzieci szukają rozwiązania. Rozbijają swoje skarbonki, zbierają w lesie jagody i grzyby. Piszą również wiersze o koniach, malują do nich ilustracje i próbują sprzedać swoje dzieła turystom. Czy ich wysiłki okażą się skuteczne, a zarobione pieniądze wystarczą na wykupienie Szoguna, by mógł nadal służyć ich niepełnosprawnym kolegom?
Koń na receptę to poruszająca opowieść o wielkiej sile przyjaźni, radzeniu sobie z przeciwnościami losu i satysfakcji ze wspólnego działania. Jednak przede wszystkim to historia o miłości pomiędzy człowiekiem a zwierzęciem. Miłości, która niesie uzdrowienie.
Ja naprawdę nie znam współczesnej literatury dla dzieciaków, więc nic nie mogę polecić :-)
OdpowiedzUsuń~Piotrze, przysiadłam na karuzeli u Virginii i tak sobie pomyślałam, że to byłby dobry pomysł. Zawsze gdzieś w rodzinie, u znajomych jakieś dzieci się trafią i lepiej dać mądrą książkę w prezencie niż słodycze na przykład (no przecież się odchudzam). Poza tym przeczuwam, że spora część blogujących to resort edukacji, bo o wakacjach wciąż piszą, a normalni ludzie to urlopy mają...:)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam to jest ekstra
OdpowiedzUsuń