DOM Z PAPIERU



poniedziałek, 25 kwietnia 2011

Od forte do piano

Zgodnie z życzeniami przycupnęłam sobie w kątku, gdzieś między palmą a barankiem i podczytuję. Niekoniecznie  z najwyższej półki.

Książka współgrająca z nastrojem - Elizabeth Flock Krzyk ciszy. Młoda, ambitna dziennikarka, której coraz trudniej pogodzić bycie dyspozycyjną reporterką, kochającą żoną i idealną córką. Oplatają ją macki depresji aż do momentu, gdy milknie na oczach milionów widzów, po czym zostaje jej tylko jedna droga wyjścia z matni - samobójstwo. W takim stanie trafia do kliniki psychiatrycznej, gdzie obserwujemy proces stawania się sobą. Nie pomogły  antydepresanty ani grupowa terapia. Dopiero po serii elektrowstrząsów zaczyna wracać radość życia. Książka ciekawa, objętościowo zadowalająca (364 s.), a jednak zostawia poczucie niedosytu. Nie oczekiwałam poradnika typu Jak pokonać depresję?, ale to wszystko działo się gdzieś obok, niezależnie od Isabel. Wyzdrowiała jakby mimochodem, po miesiącu. Niedokończone wątki, np. relacje z mężem. Czy Alex nie powinien być ukarany za znęcanie się nad żoną - moralne i fizyczne? Czy w USA tak trudno jest uzyskać pomoc?
Mam wrażenie, że autorka wykorzystała czyjąś historię, dopytała specjalistę i wrzuciła parę nazw leków, żeby uwiarygodnić realia i tyle. Czyta się dobrze, ale ani to bestseller, ani powieść psychologiczna, jak sugeruje okładka. Ot, spodziewałam się więcej.

Wystawiać oceny? W skali 1-6 najwyżej 4.

Po lekturze Krzyku ciszy czas na Szepty Ireny Matuszkiewicz. Recenzja odroczona w czasie, czyli z tych przeczytanych w drodze do pracy. Ale uśmiecham się do okładki, znaczy - nie było źle. Przypominam sobie...
W książce roi się od kobiet. Dwie najważniejsze to dziarska 80-letnia Funia i jej córka Daniela. Ich wzajemne relacje spać nie dają. Uderza brak kontaktu, rozmów, wyjaśnień. Żale z przeszłości nakładają się na to, co dziś. Zawziętość Funi zadziwia. Patrząc z perspektywy córki, to ona ma rację. Ale nic to. Są jeszcze alebabki - silna grupa pod wezwaniem. Dobierały się latami. Są razem na dobre i na złe. W każdy piątek spotykają się w domu u jednej z nich i tam wolno im wszystko -  oprócz narzekania. Jedzą, piją (!), debatują, sprzeczają się, napominają, wspierają. Zbudowały coś, czego społeczeństwo im nie dało - własny mikrokosmos, gdzie nikt nie czuje się samotny, niepotrzebny, wyrzucony poza nawias. Tylko pozazdrościć. Książka powinna być czytana na głos w klubach seniora czy złotej jesieni (a może jest), bo buduje wiarę, że życie w smudze cienia też ma sens, może być piękne i wartościowe.
Czym skończy się wyrywanie Funi spod opiekuńczych skrzydeł Danieli i która z nich ma rację - trzeba doczytać. Wbrew pozorom to nie tylko książka dla starszych pań. Raczej dla każdej matki i córki. Alebabki mnie porwały.

Ocena: 5/6

13 komentarzy:

  1. Zastanawiam się jak to jest z Tobą. Jesteś bardzo młodą osobą a masz wilczy apetyt na czytanie. Ciekawość świata? Czy to zdjęcie na górze przedstawia Twój pokój?

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Pisany inaczej:) ja sama zastanawiam się, jak to ze mną jest. I nic wymyślić nie jestem w stanie. Dlatego czytam, bo w książkach może znajdę odpowiedź. Pokój mój, w panoramicznym oglądzie. Moim marzeniem było zamieszkać w bibliotece i powoli tak się dzieje. Co do wieku, to bez kokieterii - na zdjęciach jestem ja, ale to jak z G.Torbicką - z daleka nie widać zmarszczek. Jedyne prawdziwe co piszesz, to o wilczym apetycie na czytanie. Może to lęk przed zniknięciem w smudze cienia, o której wspominam w powyższej recenzji. Szukam rozpaczliwie odpowiedzi na pytania o sensy i bezsensy życia. Oddala mnie to od życia, ale przybliża do mnie samej. W każdej lekturze coś jest i nie przekreślam żadnej, stąd znajdą tu się pewnie różności. Czasem warto przeczytać kilkaset stron, żeby wyłowić jedną myśl. I chyba tych moich myśli w cudzych słowach szukam. Zatapiam się w książkach, bo to jedyna dozwolona ucieczka z chomiczej karuzeli. Oj, długo by tak... Pozdrawiam, Myślicielu:):):)

    OdpowiedzUsuń
  3. Najwyższa półka nie zawsze jest najlepsza. :) Cieszę się, że miałaś okazję przeczytać ciepłe, optymistyczne książki. Czasem warto oderwać się od szarej rzeczywistości.
    W kwestii ocen. Niektórzy je wystawiają, niektórzy nie. Ja korzystam też z Biblionetki, gdzie oceny są.
    Rzecz jasna podchodzę do tych "stopni" z dystansem, bo wiadomo, że każdy czytelnik ma inny gust.
    Miłego i słonecznego popołudnia!

    OdpowiedzUsuń
  4. ~Lirael, też miałam kilka zakupów nietrafionych mimo entuzjastycznych ocen. Jednak zawsze z chęcią klikam, żeby sprawdzić, co ktoś ocenił na 5-6. Z Bnetki też korzystam. W takim zalewie wydawnictw to konieczność.
    Ale cudne leniuchowanie!Niech trwa!:)

    OdpowiedzUsuń
  5. ja właśnie jestem w przeddzień sięgnięcia po Szepty, już się nie mogę doczekać.

    OdpowiedzUsuń
  6. ~Kasiu, dobra lektura gwarantowana. Przesuń w kolejce do przodu i dużo czasu życzę:)

    OdpowiedzUsuń
  7. W czasie spotkania autorskiego przed wydaniem tej książki pani Matuszkiewicz mówiła,iż Alebabki istnieją i od nich wszystko się zaczęło:)

    OdpowiedzUsuń
  8. ~Nutto, to są uroki spotkań autorskich, na które tak namiętnie biegam, kiedy tylko mogę. Co do alebabek to podejrzewałam, że autorka podpatrzyła, bo są tak realne! Dobrze, że zaistniały w książce.:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bycie młodą osobą nie stoi w sprzeczności z wilczym apetytem na czytanie - to tak a propos wpisu pisanegoinaczej ;-)

    Coś chyba czytałam Matuszkiewicz, lubię takie książki "z nienajwyższej półki", nie da się ukryć, że nawet tzw. czytadła są nam potrzebne ;-)

    OdpowiedzUsuń
  10. ~Agnesto, ja nawet myślę, że z wiekiem apetyt maleje, bo i oczy nie te, i odpocząć trzeba... Każda lektura powinna mieć swój czas. Szczególnie dzięki DKK mam możliwość odwiedzania różnych światów, bo kierując się moimi sympatiami, stałabym się monotematyczna, czytaj - nudna. Kolorowych wyborów! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Szukałam @, ale w takim razie napiszę tutaj:
    Miły Książkowcu, wypowiedź o "Cieniu Poego" była bardzo subiektywna, książka raczej nie z mojej bajki, zapewne każdy czytelnik miałby inne wrażenia... Proponuję nie przejmować się moją opinią ;D

    OdpowiedzUsuń
  12. Chętnie przeczytam "Szepty". Alebabki to super pomysł. W życiu niestety jest tak, że kobiety często poświęcają CAŁY swój czas mężowi i dzieciom, a w rezultacie same na tym tracą, bo nikt tego nie doceni jak powinien i same sobie szkodzą oraz rodzinie. Dobrze jest wszystko wypośrodkować.
    Ja także nie lubię takiego niedosytu jak przy "Krzyku ciszy". Autor powinien porozwiązywać to, co namotał w poszczególnych wątkach, aby czytelnik czuł się ukontentowany zakończeniem.

    OdpowiedzUsuń
  13. ~Anetko, ja też przez wiele lat walczyłam z dylematem, jak się "podzielić" na dom i pracę, a teraz wiem, że po prostu ja powinnam być dla siebie najważniejsza. I reszta świata wcale na tym nie traci. Troszkę egoizmu trzeba mieć.:)

    OdpowiedzUsuń

Komentarze mile widziane.