Dziś witam Cię lirycznie...
Jak
inaczej, skoro świętujemy Międzynarodowy
Dzień Poezji? Już słyszę Twój protest! Nie lubię, nie rozumiem, nie
potrzebuję... To wszystko nieprawda. Poezji nie trzeba się uczyć, ją się czuje,
to naturalna potrzeba człowieka od zarania dziejów. A że dzisiejsze czasy takie
nieromantyczne? Utkwił mi w pamięci fragment z książki Kleinbauma „Stowarzyszenie Umarłych Poetów”:
Czytamy poezję, bo
należymy do gatunku ludzkiego. A gatunek ludzki przepełniony jest
namiętnościami! Oczywiście, medycyna, prawo, bankowość to dziedziny niezbędne,
by utrzymać nas przy życiu. Ale poezja, romans, miłość, piękno? To wartości,
dla których żyjemy.
Dalej Keating zachęca swoich uczniów: Sztuka trwa i także ty dopisać możesz wers. Podejmiesz zabawę? Proponuję
Ci napisanie na kartce słowa Lubię...
i dalej pisz, co ci przyjdzie na myśl. Moje skojarzenie:
Lubię czytać,
nic nie robić,
tylko się nad światem
głowić.
Proste! A jak podoba Ci się moja kolejna poetycka wizytówka?
Jestem smutna, zamyślona,
przypominam dziwożona.
Skład osoby mej niejasny:
pół z realu, a pół z baśni.
Jeśli nie podjąłeś wysiłku, to stwierdzam ze smutkiem, że
ktoś zabił w Tobie wrażliwość. Może w szkole żądali jedynej słusznej
interpretacji wiersza? Może odebrano Ci prawo do nieskrępowanej wypowiedzi i
odkrycia przesłania? Żal ogromny, bo dla mnie poezja jest jak tlen. Czasem ją
gubię w prozie życia, ale w momentach przejścia przez góry i doliny sięgam po
przypadkowy tomik i szukam „moich” strof. Tak to jest, że często w samotności
chronimy rany i leczymy je perfekcjonizmem, religijnością czy inteligencją... A
wystarczyłoby przyłożyć plasterek poezji!
Napisz, co
o tym myślisz. Szkoda, że mówimy do siebie tylko listami... Tym razem dołączę „Pocałunek”, który wyszedł
spod złotego pióra Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej i towarzyszył mi w
(bez)grzesznych latach:
Gdy się miało szczęście, które się nie trafia:
czyjeś ciało i ziemię całą,
a zostanie tylko fotografia,
to – to jest bardzo mało...
Dosiadaj
częściej Pegaza i niech Cię otulają liryczne strofy.
Twoja utkana z
nierzeczywistości – B.
Stosik poezji przewiązany satynową wstążką kryje wielką moc słów.
OdpowiedzUsuńCo czyta pilnujący stosika aniołek? Może strofy mistrza z Czarnolasu?
~ Strofy Jana z Czarnolasu zna już na pamięć. Stosik wieńczy Sebyła i nad nim chciałby się pochylić. Może romantyczna wiosna pozwoli częściej otwierać poetyckie tomiki. :)
UsuńCudny post-list...poezję trzeba czuć, nie rozumieć, a tego właśnie wymagano w szkole i dlatego być może ten może trochę obojętny stosunek i nie poddawanie się jej pięknu.
OdpowiedzUsuńMoje spojrzenie na poezję jest bardzo wybiórcze, jedna do mnie przemawia a druga nie, ale generalnie jestem za poetycznymi strofami naszych liryków.
Czasem i mnie się coś uda zrymować, ale niestety nie mam duszy poety...jestem beznadziejnie prozaiczna.
A tu początek wiosny, z którą poezja jest nierozłączna.
Moja Ty utkana z nierzeczywistości ...pozdrawiam może niezbyt poetycznie, ale za to bardzo serdecznie.
~ Aniu, masz bardzo dobre podejście do poezji - ja też nie zachwycam się każdym wierszem, wielu wręcz nie rozumiem, co nie przeszkadza mi szukać dalej. Kocham piękno poetyckiego języka i żałuję, że go tak mało w codzienności, a i na blogach. Kiedyś rzeczywiście w szkole "mordowano" wiersze szczegółową analizą, a interpretacja musiała prowadzić do celu, czyli odgadnięcia, co poeta miał na myśli. Jeśli dzisiejszy nauczyciel nie lubi poezji, to i jego uczniowie nie pokochają... Błędne koło. A tak niewiele potrzeba! Pozdrawiam poetycznie, a jakże :)
UsuńPięknie napisany post...będący swego rodzaju listem...Lubię poezję...Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń~ To jesteśmy statystycznie dwie na tysiąc - z tych lubiących poezję;)
UsuńA listy są wprawką literacką. Próbuję nowej formy, żeby nie ugrzęznąć w koleinach. Mogę wtedy powiedzieć coś inaczej, więcej... Dziękuję za zauważenie i poetyckiej otuliny życzę w szarej rzeczywistości. Serdeczności:)