DOM Z PAPIERU



czwartek, 21 stycznia 2016

WITOS – WŁAŚCICIEL WIELKIEJ BIOGRAFII



W styczniu kolejna rocznica urodzin Wincentego Witosa. Wydała go galicyjska ziemia i może być dumna, bo wyszedł poza opłotki rodzinnej wsi, by trzykrotnie stanąć na czele rządu. Nic nie zapowiadało takiej kariery. Rodzina mieszkała w jednym pomieszczeniu, często głodując. Pięcioletniego chłopczyny pasącego krowę nie rozczulała ukwiecona łąka, falujące złote łany ani dzwoniący skowronek. Twardo postanowił zawalczyć o swój byt. Dane mu było spędzić cztery zimy w szkolnej ławie, ale już wtedy wyróżniał się wśród rówieśników i zagłębił się w lekturach. „Czytałem, wierzyłem i bolałem. Nieraz szlochałem całą noc, nie mogąc znieść krzywdy, jaką Polsce i Polakom wyrządzono” – wspominał potem czas zaborów. Został samoukiem i zawzięcie zaspokajał głód wiedzy, przy okazji kształtując prawy światopogląd. Po zdjęciu wojskowego szynela, sięgnął po pióro. Pisał o tym, co mu najbliższe, a więc o sprawach wsi i o ruchu ludowym. W szybko postępującej politycznej karierze niezmiennym punktem programu była integracja chłopów z narodem. „Stać chcemy na naszym narodowym gruncie!” – podkreślał.
            Z nadzieją – jak i inni Polacy – upatrywał szans na odzyskanie niepodległości w momencie, gdy za łby wzięli się nasi zaborcy. „Bez wielkiej wojny i wstrząśnień nie może Polska powstać” – prorokował. I nie stał biernie z boku. M.in. wyjechał do Szwajcarii, gdzie spotkał się z uwielbianym Sienkiewiczem. O czym rozmawiali rozmiłowani w narodzie?...
            Druga Rzeczpospolita to już udział w pracach rządu. Przyszły premier ocenił jednoznacznie powołany przez Piłsudskiego lewicowy rząd Moraczewskiego, włączając się do działania dopiero wtedy, gdy na czele rządu stanął Paderewski. Witos stał się duszą kampanii wyborczej „Piasta” z hasłem - ILE ZIEMI, TYLE OJCZYZNY. Jeszcze później będzie się zwracał do niego Piłsudski z propozycją objęcia sterów, a powód? Jak na marszałka przystało – prozaiczny. Przypominał sobie o ludziach wtedy, kiedy byli mu potrzebni, a tym razem zależało mu na pozyskaniu mas chłopskich w chwili zagrożenia niepodległości. Gdy Witos w 1923 roku po raz kolejny stanie na czele rządu, podkreśli konieczność utrzymania narodowego, polskiego charakteru w ustroju, głosząc: „rząd tworzyć będą wyłącznie Polacy!”. To już się mniejszościom nie spodobało... PPS wywoływała strajki w całej Polsce, a przedstawiciele stawali przed premierem z warunkami przerwania zamieszek, jednak Witos był niezłomny.
            Największy cios dla polskiego parlamentaryzmu dopiero miał nadejść... To „gwałt warszawski” w 1926 roku, po którym Piłsudski i „włodarz sejmu” stali się wrogami.  Mawiano, jak to premier-chłop został obalony przez marszałka-szlachcica, aresztowany i uwięziony w brzeskiej twierdzy. Po latach wspomnienia Witosa są wstrząsającą lekturą! Więźniowie byli bici, poniżani  i traktowani jak szkodliwa zwierzyna. Zatrzymano niemal pięć tysięcy działaczy, w tym 80 posłów i senatorów. Ostateczne przejęcie władzy przez Piłsudskiego przebiegało w atmosferze represji, szantażu, pogróżek... Na nic zdało się uznanie prokuratora dla trzykrotnego premiera, który w czasie procesu brzeskiego powiedział o nim:  „Polska może być dumna, że ma takiego chłopa”.
            Witosowi pozostała ucieczka przed wyrokiem i uwięzieniem. Wygnany  z ojczyzny i z ojcowizny w Czechosłowacji działał nadal, kontaktując się m.in. z J.Hallerem, W.Korfantym, I.Paderewskim i Wł.Sikorskim. To realizacja koncepcji zjednoczenia autorytetów, w finale mająca doprowadzić do konsolidacji ogólnej. Ale i Niemcy o naszym dzielnym polityku nie zapomnieli i próbowali namówić go do tworzenia „polskiego rządu”. Nie udała im się sztuczka jak z Piłsudskim! Jednak Witos podupadał na zdrowiu, a przed nim jeszcze aresztowanie córki, śmierć żony, kolejne więzienie... Zmarł 31 października 1945 roku w Krakowie. Lawecie towarzyszyły las sztandarów i tysiące wieńców. Chłopi o nim nie zapomnieli... Wszak „wyrósł z ludu, wychował się pod strzechą chłopską i pozostał wierny tej chłopskiej strzesze i środowisku, w którym wyrósł...”

[szkic do portretu oparłam na biografii napisanej przez Andrzeja Zakrzewskiego – cytaty stamtąd]

6 komentarzy:

  1. Witos to był wielki człowiek.
    Pozdrawiam:)*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Witaj, w klubie:) Bardzo chcą go zdyskredytować, ale nie damy! Pozdrawiam cieplutko w ten mroźny czas :)

      Usuń
  2. Ze wstydem muszę przyznać, że w liceum najmniej lubiłam historię tego okresu stąd Witos mało mi jest znany chociaż i tu aż się rumienię ze wstydu pochodzimy z jednego regionu : Małopolski.
    Pozwalasz mi nadrobić braki w wiedzy o tych, którzy się zasłużyli dla naszego kraju.
    Ale mam album o nim więc może cokolwiek nadrobię a sam album może pokażę na blogu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Obie toniemy w pąsach. Kogo w liceum interesowały historia i polityka?! Poza tym łykałyśmy wszystko jak pelikany, a czas na refleksje właśnie nadszedł. I na wersje prawdziwe. Czekam na uwagi i album. Teraz sama robię memy na FB i parę zdjęć chętnie wykorzystam. Zawsze to bezpieczniej "pożyczyć" od znajomego;) Uśmiecham się do Ciebie, Anuś :)

      Usuń
  3. Witam, czy czytała Pani taka pozycje jak NIEPOKONANY ? Jest to historia porucznika ALMA , jest ciekawy opis spotkania z gen Andrem oraz kim się opiekowal wspomniany NIEPOKONANY .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Witam w "papierowym domu". Książki nie czytałam. Gugluję i znalazłam "Niepokonanego" Zdzisława Dudka. Chyba ta. Dziękuję za podpowiedź, bo wciąż drepczę po piętach Andersowi. Następny wpis poświęcę jego córce. Bóg zapłać! Serdeczności:)

      Usuń

Komentarze mile widziane.