Sezon ogórkowy w pełni, a tu wiadomość o spotkaniu z Radosławem Romaniukiem. Gdy Sandomierz
zaprasza, to się nie odmawia! We wnętrzu stylowego dworku można zapomnieć o
upale, choć temperatura wysoka. Wszak dyskutujemy o kobietach i mężczyznach ich
życia! Autor książki One. Kobiety, które kochały pisarzy
– snuje opowieść o Marii Kasprowiczowej – barwnej, świadomej swego uroku; o
Zofii Tołstojowej – co to sprostała byciu z najdziwniejszym człowiekiem
stulecia; potem Nadieżda Mandelsztamowa – która żyła jak chciała i w końcu kochająca i kochana Anna Iwaszkiewiczowa...
Na deser próba zdefiniowania szczęścia będącego rodzajem pewnej harmonii. Co
było koncepcją organizującą książkę? Życie bohaterek trudne, ale i szczęśliwe.
Łączyło je wiele, ale ten element spajający dotyczył na ogół trzech z nich,
choćby moment szaleństwa. Ważny był też duch rosyjski, którego obecności
doświadczały. A przede wszystkim po śmierci mężów nadal pozostały żonami
pisarzy (poza Anną, która zmarła tuż przed Iwaszkiewiczem). Ponadto wszystkie
pisały, czyli prowadziły dzienniki, słały listy, które stały się kanwą
powstałej książki. Panowie pełnią tu rolę drugoplanową.
Jaki gatunek
prezentuje publikacja? Na jej potrzeby pan Romaniuk ukuł termin – „smutne, ale
prawdziwe”... To niezależny gatunek prezentujący literaturę faktu wychodzącą
naprzeciw uczuciom, psychologii. Nie jest to książka o parach, ale o wzajemnych
relacjach i o życiu przerwanym odejściami. Najwięcej emocji dostarcza szkic o
Tołstojowej, bo w tym przypadku mamy do czynienia z momentami opisanymi inaczej
przez różne osoby (w domu Tołstojów bywało, że nawet pięć osób pisało
równoległe dzienniki!). W efekcie widzimy wielokrotne odbicia w lustrach
wspomnień. Niezwykła aura intelektualna książki...
Jeśli kogoś jeszcze nie zachęciłam, to zacytuję ulubiony
fragment:
Odkryła leżenie jako
sposób na życie we dwoje w ciasnym pokoju i jako sposób na własne wewnętrzne
życie. Leżała więc powszednio i odświętnie, czytając Szekspira w oryginale,
myśląc, rozmawiając, słuchając rozmów. Nie robiąc nic, śmiejąc się lub płacząc,
udając, że śpi, śpiąc lub usiłując spać. Leżała, paląc papierosy i jedząc
konfitury ze słoika. Leżała, przyjmując gości, pisząc listy i kolejne
niebezpieczne tomy wspomnień. [...] Leżała filozoficznie, konsekwentnie,
buntowniczo. Głęboko i poważnie.
Do której z bohaterek pasuje ten opis?
Opis dotyczy Nadieżdy... Książkę poszukam koniecznie!
OdpowiedzUsuń~ Brawo, Olu, za znajomość biografii Mandelsztamów! Tak jest, choć ten opis bardzo, ale to bardzo do mnie też pasuje ;) Książka ma bardzo dobre recenzje i po spotkaniu wiedziałam, że muszę dopełnić zasygnalizowane wątki. Czyta się świetnie! Polecam i pozdrawiam wakacyjnie :)
UsuńOla zgadła, ale ja nawet nie znając Mandelsztam o niej pomyślałam, bo też żadna z pozostałych chyba nie paliła papierosów.
Usuń~ Aniu, to znasz wspaniale bohaterki! Gratuluję :) Dziewczyny, to Wam ta książka niepotrzebna! Żartowałam... Apetyt rośnie w miarę czytania... Smacznej lektury :)
UsuńZachęciłaś...
OdpowiedzUsuńPoszukałam jeszcze stronę autorską R. Romaniuka, posłuchałam wywiad dotyczący tejże właśnie książki.
Wspaniałe spotkanie w Sandomierzu i ta oprawa rozmowy we wnętrzach dworku. Pięknie...
~ Jako miłośniczka biografii będziesz z pewnością usatysfakcjonowana. Jako pisarkę zainteresuje Cię pewnie to, że każdy z czterech szkiców napisany jest inną techniką. Nie da się nudzić. A w sandomierskim dworku u pani Alicji byłam już kolejny raz i siedziałam urzeczona atmosferą - piękne, stylowe wnętrze, inteligentni i z poczuciem humoru panowie, książkowe rozmowy z kontekstami... Czego chcieć więcej? ;)
UsuńTo książka, którą będę chciała mieć.....kocham opowieści o znanych, szczególnie kobietach....
OdpowiedzUsuńMarię Kasprowiczową poznałam już przy okazji czytania dawno temu biografię jej męża....Jana...ile ja tych książek przeczytałam, które mi się przypominają ot przy okazji....
~ Trochę odeszłam ostatnio od biografii, a kiedyś to był mój ulubiony gatunek! Odgrzałam sentymenty, zerknęłam na półkę, a tam nietknięte "Pamiętniki" Tołstojowej. Wszystko przez ten fejsbook ;) Miłych chwil rozciągających się w nieskończoność, Aniu :)
UsuńNie mogę się nie zgodzić z tytułem Twojego wpisu:) Chętnie bym zaczerpnęła łyk kultury w postaci lektury książki o kobietach kochających pisarzy. Ufam, że prędzej czy później wpadnie mi w ręce. Po autorze wiem już, czego się spodziewać.
OdpowiedzUsuń~ A widzisz! Ja przed spotkaniem nie słyszałam o panu Romaniuku. Ugrzęzłam w tych bogo-ojczyźnianych tematach. "One..." czyta się świetnie, więc polecam. Tęsknię znów za biografiami ;)
UsuńPoszukam w mojej bibliotece, może mają p. Romaniuka.
OdpowiedzUsuńZ chęcią przeczytam książkę.
Serdecznie pozdrawiam:)*
~ Książkę "One..." polecam, ale Romaniuk wcześniej był słyszalny jako autor biografii Iwaszkiewicza. Pewnie też warto. Odwzajemniam serdeczności :)
Usuń~ No i przepraszam za opóźnienie w komentowaniu. Znów licho poniosło mnie w świat... ;)
Usuń