DOM Z PAPIERU



piątek, 30 sierpnia 2013

Pożegnanie wakacji







 Koniec wakacji, więc czas nadrobić blogowe zaległości. Do zabawy nominowała mnie Aleksa-Olka, której serdecznie dziękuję za zauważenie:)
Magiczna liczba siedem pojawia się i tym razem. Dawno, dawno temu pisałam o sobie [tu] i [tu], ale nowi czytelnicy przybywają, więc daję się poznać w odcinkach. Oto ciąg dalszy...

1. Jestem jaka jestem dzięki przeczytanym książkom. To one mnie ukształtowały i w dużej mierze wychowały. A tak! Sercem mojego domu jest biblioteka.
2. Od strony kulinarnej: nie piję herbaty, jeno zamiennie wodę i wino; nie lubię słodyczy, wolę "piekło w gębie".
3. Z ulgą pozbyłam się z domu telewizora. Nie żałuję ani minuty.
4. Bezdyskusyjnie uwielbiam ciepło i wszystkie synonimy tego słowa.
5. Otaczam się pięknymi drobiazgami: serwetka, świecznik, anioł, dzbanuszek, zdjęcie, witrażyk, woreczek lawendy... Kawałek pustej ściany budzi we mnie niepokój.
6. Każdą wolną chwilę poświęcam na błądzenie po historycznych wertepach.
7. Cenię intelektualny flirt;)

Jeszcze raz pozdrawiam gospodynię Królestwa Książek i serce rośnie, gdy widzę, jak młoda osóbka czyta piękne książki.

Do kolejnej zabawy nominowała mnie DżoanaKa.




Również dziękuję bardzo, ciesząc się ogromnie z poznania kolejnej czytelniczki mojego bloga. Tym razem odpowiem na pytania związane z książkami. Oto one:

1.  Jaka książka wryła się w Twoją pamięć najgłębiej?
Nieustająco trwa na pierwszym miejscu Cormac McCarthy i jego Droga.

2. Świat którego bohatera wydaje Ci się najbliższy?
Tyle arcyciekawych światów, ale wybieram ten z Madame Antoniego Libery. Może dodam Julitę i huśtawki Hanny Kowalewskiej. Łączy te światy szary i smutny PRL, ale był to czas bez wojny. Poza tym trwałam w tym miejscu i czasie, a kraj lat dziecinnych zawsze zostanie święty i czysty...

3.   Czy kiedykolwiek przełamałaś/eś się do przeczytania czegoś spoza kręgu swoich największych zainteresowań? Jaki był tego efekt?
 Owszem, wielokrotnie. Może podam charakterystyczną Chmielewską i jej Całe życie nieboszczyka. Sięgnęłam w liceum i nie mogłam zrozumieć zachwytów. Ba! Po latach dokonałam powtórki z równie mizernym efektem. Nigdy więcej. Zawierzam intuicji.

4.  Gdzie najchętniej zagłębiasz się w czytaniu?
Szezlong - zapomniany mebel. Nigdy nie będzie to toaleta, bo ugodzi to w majestat Jaśnie Pani Książki.

5.  Czy kiedykolwiek jakaś książka wciągnęła Ciebie tak mocno, że przegapiłaś/eś swój przystanek?
Owszem, jestem do tego zdolna, dlatego na krótsze trasy lektur nie zabieram, a w pociągu nastawiam budzik w telefonie.

6. Jaką książkę polecił(a)byś wszystkim, bez względu na wiek, płeć i inne czynniki demograficzne?
Wierzę w kino familijne, ale z książką jest chyba inaczej. Były kiedyś czasy, gdy cała rodzina siedziała przy głośnym czytaniu  Sienkiewiczowej Trylogii, ale dziś trudno to sobie wyobrazić.

7. Czy pamiętasz swoją pierwszą przeczytaną książkę, jej tytuł i jakie były wrażenia po przeczytaniu jej?
Porazińska, Bechlerowa, Janczarski, Jachowicz, Kownacka, Szelburg-Zarembina, Łochocka, Terlikowska... - kto dziś ich pamięta? A po okresie bajek i wierszyków szybko zanurzyłam się w przygodówkach, kryminałach, wojennych, podróżniczych... Żadne tam dziewczyńskie lektury, jakieś Anie błądzące po wzgórzach.

8. Ile trwała najdłuższa przerwa w sięgnięciu po kolejną książkę?
A jak długo można żyć bez powietrza? Tak poważnie to kilka tygodni, gdy pochłonęło mnie zatroskanie chorobą najbliższych. Nic innego nie jest w stanie mnie oderwać od druku.

9.  Może to wydawać się nieco schizofreniczne, ale potrafisz wgłębić się w świat kilku książek naraz? Ile tytułów w ten sposób dałaś/eś radę czytać?
To u mnie stan permanentny! Czytam równolegle  około 5-6 książek. Dobieram w zależności od nastroju, a tak naprawdę, to one mnie wybierają (słyszę ich głosy - czy to już schizofrenia?).

10. Czyje kolejne książki przeczytasz bez względu na to, o czym będą i jaka będzie o nich opinia?
Mistrza Wiesława Myśliwskiego, ale i kontrowersyjnego  Waldemara Łysiaka. Przy okazji pozdrawiam członków/członkinie Klubu Łysiakomanek - o ile takie/tacy jeszcze zostali po przejażdżce Karawaną...

11. I na koniec: jaka była najgorsza książka, która trafiła w Twoje ręce i czy przełamałaś/eś się, by przeczytać ją do końca?
Sporo ich było i nie wiem, której przyznać przedrostek NAJ. Może Kofty Chwała czarownicom? Ta kobieta nie powinna w ogóle pisać! Jeszcze jest Varga ze swoim Nagrobkiem z lastryko, Lessing z Piątym dzieckiem, Ostrowska z Owocem żywota twego, Gretkowska z Polką...
Wszystkie dzielnie przeczytałam, dlatego śmiem je wymieniać. 

Dziękuję - dziewczyny -  za podróż w głąb siebie, jak również za świadomość, że mam nowe czytelniczki. Nie będę nominować kolejnych blogów, bo zabawy zataczały szerokie kręgi i pewnie wielu ma je już za sobą. Do następnych łańcuszków! 



32 komentarze:

  1. Ciekawe odpowiedzi :)
    Koftę znam tylko z książki "Lewa, wspomnienie prawej" i podczas czytania też pomyślałam, że ta osoba nie powinna w ogóle pisać. To książka o chorowaniu na raka, a tyle w niej wulgaryzmów, tyle przechwałek, z jaką to sławną osobistością Kofta jadła kolację... Natomiast "Piąte dziecko" bardzo cenię. Nie mam pojęcia, czym ta książka Ci podpadła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ To Kofta dała nam się poznać z jednej strony. Lessing czytałam w ramach DKK, a opinię zamieściłam na blogu 11 grudnia 2011 (może łatwiej pod etykietą "Nie polecam"). Podejrzane dla mnie było to, że czołowa feministka dostaje Nobla. A z czym i z kim walczą feministki? Z rodziną. No i dostało się kochającej rodzinie, która marzyła o szczęśliwym życiu w otoczeniu kilgorga dzieci. Urodził im się potwór-morderca, wszyscy się od nich odwrócili... Tak sobie dzisiaj myślę, że to może też głos w sprawie eugeniki? Coraz głośniej o badaniach prenatalnych, usuwaniu chorych płodów, a nawet mordowaniu noworodków! Cytat:"Wiele wskazuje na to, że holenderski parlament do końca 2013 r. przyjmie ustawę zezwalającą na zabijanie chorych dzieci. Później zapewne podpisze ją Król Holandii Wilhelm Aleksander. Jego matka Królowa Beatrycze podpisała ustawę legalizującą eutanazję dorosłych. W końcu po co komu chorzy czy niepełnosprawni poddani? " - to z dzisiejszego Facebooka:( Najpierw Holandia, a za chwilę my. Ot, taki smutek mnie ogarnął:(

      Usuń
  2. Nie pijasz herbatki, no jak to... ;-)

    "Porazińska, Bechlerowa, Janczarski, Jachowicz, Kownacka, Szelburg-Zarembina, Łochocka, Terlikowska... - kto dziś ich pamięta?"
    JA!
    Akurat może Bechlerowa i Łochocka jakoś mi się niezbyt podobały, ale reszta jak najbardziej.

    Miło było poczytać Twój "kwestionariusz".

    PS. Wypożyczyłam "Bezcennego", już się ciesze na czytelnicze pierwsze spotkanie z Miłoszewskim.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Bez herbatki życie też jest piękne;) Do wody i wina dorzucę jeszcze kawę.
      A Bechlerowa i jej "Zajączek z rozbitego lusterka"? - znam na pamięć!
      "Bezcennego" krytykują wyłącznie zazdrośnicy, więc czekam na twoją opinię. Pozytywną oczywiście;)
      Dziękuję za miły komentarz:) W następnym wpisie same poważne rzeczy.

      Usuń
  3. Mistrz Myśliwski wraca po siedmiu latach z nową powieścią!:) Pewnie już niecierpliwie przebierasz nóżkami, bo wiem, jak bardzo go cenisz. Obiecuję sobie zapoznać się z jego najnowszą prozą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Już zamówiony w Empiku! Gdzieś tam też biorę udział w konkursie, to może będzie wcześniej;) Pochwalę się, że udało mi się upolować na allegro dramat "Requiem dla gospodyni". To prawie komplet! Czekam jeszcze na nową Wachowicz, Urbanka rzecz o Tuwimie... Okropny ten wrzesień!

      Usuń
    2. Gdy przeglądałam ostatnio zapowiedzi wydawnicze, zdębiałam! Mam na myśli przede wszystkim literaturę faktu, ale i w literaturze pięknej zapowiada się gorąca jesień. Skoro mają być biografie Tuwima i Gałczyńskiego, to przydałaby się też obok nich książka o Wierzyńskim, prawda? Książkę o tym ostatnim poecie kupiłabym w pierwszej kolejności, bo o nim wiemy najmniej i jest nieco zapomniany, a niesłusznie!

      Usuń
    3. ~ Kolejne nowości atakują! Znalazłam jeszcze drobiażdżek - dalszy ciąg "Rauski" Oleś-Owczarkowej. O Wierzyńskim "się pisze" - nie wiem tylko, czy tematem będzie biografia, czy twórczość, a może jedno i drugie. Autor, czyli Wojciech Wencel, wspomniał i czekam.
      Ja sama przymierzam się do tematu od dawna, ale kolejne rocznice, które by mnie zmobilizowały, odchodzą w przeszłość, a ja ciągle biegnę. Wierzyński wart jest zatrzymania się jak nikt.

      Usuń
  4. Ja podnoszę rączkę - nadal jestem fanką Łysiaka :)

    I podpisałbym się pod Twoimi pierwszymi odpowiedziami,
    mam tak samo :), jedyna różnica to, że lubię słodycze :)

    I "intelektualny flirt: - też to lubię ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ :):):)
      Z przyjemnością pisałam ten post, bezstresowo, czego nie mogę powiedzieć o niektórych wcześniejszych wpisach. Ech, wakacje to rzecz miła...
      A Łysiak ma jeszcze przynajmniej dwie czytelniczki;)

      Usuń
  5. Niesamowite odpowiedzi:)
    A odnośnie ,,Polki", nie przebrnęłam:/ Jeszcze żeby był jakiś sens tej książki... Eh...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Sens chyba tylko pamiętnikarski i to w bardzo intymnym tonie. Zdecydowanie wolę promować wartościowe książki niż wspominać te najgorsze.
      I ostatni promyk lata ślę:)

      Usuń
  6. "Dobieram w zależności od nastroju, a tak naprawdę, to one mnie wybierają" - skąd ja to znam :) Chyba każdy nałogowy czytelnik nie poświęca czasu tylko jednej książki. Są takie, które męczy się niemiłosiernie długo (wychodzę z założenia, że jak już czytać, to ją doczytać). Z tym najgorszych, które wymieniach nie sięgnęłam po żadną. O niektórych nawet nie słyszałam. Ale takie opinie zawsze mnie intrygują do tego stopnia, że chcę przeczytać choć fragment, by mieć o tych tytułowach swoje do powiedzenia.
    Fakt, ciężko znaleźć tytuł uniwersalny, który cała rodzinna mogła by czytać, ale wierzę, że trochę ich jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Dziękuję za dobrą zabawę, którą mogłam podzielić się z innymi:)
      Też mam w zwyczaju doczytać do końca, bo zawsze myślę, że po coś ta książka powstała. Wiem, że z tych niektórych NAJ, innym się pojedyncze tytuły podobały. Jednak nudno byłoby w blogosferze, gdybyśmy wszyscy czytali i chwalili to samo.
      Pozdrawiam słonecznie:)

      Usuń
  7. Miło Cie trochę bliżej poznać Bogusiu.
    Kofty nie czytałam, Gretkowskiej jedną książkę zmęczyłam, ona dla mnie zbyt nowoczesna i zbyt w literaturze wyuzdana. A po za tym nie podobają mi się jej poglądy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Proszę bardzo:)
      Gretkowskie i tym podobne kupowane są jako nowości w bibliotece. Czym się kierują bibliotekarze? Kto kieruje taką modą? Też pamiętam autorkę z plakatów wyborczych i użyłaś akuratnych epitetów;)

      Usuń
    2. Właśnie miałam ją z biblioteki i mnie ogromnie zniesmaczyła o czym Paniom nie omieszkałam powiedzieć, a była to książka "Kobieta i mężczyźni" - trudno ją było strawić a na LC znalazłam świetne podsumowanie tej właśnie książki- "Pani Gretkowskiej proponuję, żeby na drugi raz więcej czasu poświęciła charakterom i osobowościom, a mniej narządom płciowym - wszystkim wyjdzie na lepsze, ale jej najbardziej." I ja jestem dokładnie tego zdania i podobnie jak recenzentka podziękowałam już tej Pani.

      Usuń
    3. ~ Brawo, że w końcu ktoś nazwał rzecz po imieniu! Gdy kiedyś wspomniałam o tej książce, znalazło się sporo zwolenników. Nie mówię, żeby wszystkim podobało się to samo, ale to już granica literatury i pornografii. Też tej pani dziękuję.

      Usuń
  8. Bardzo ciekawe te Twoje odpowiedzi :) Tyle czasu Cię tu śledzę, a i tak potrafisz mnie zaskoczyć :)

    Chyba sięgnę w końcu po "Drogę" i "Madame" :)

    A te wszystkie nazwiska z Twojego dzieciństwa też znam i lubię :)

    Co do najgorszych - Kofty i Gretkowskiej nie czytałam i w ogóle mnie nie ciągnie, "Piąte dziecko" jak wiesz, też mi się nie podobało, ale nie do końca miałyśmy tu wspólne zdanie ;), no i wciąż się dziwię, że do najgorszych zaliczasz Ostrowską, bo może się nie podobać tematyka i to, że świat brzydki u niej taki, ale to jednak ważna i mądra autorka według mnie.

    I punkt dla Ciebie za to, że masz takie samo zdanie jak ja w kwestii czytania w toalecie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Miło mi:)
      "Droga" zbierała same dobre oceny, ale to mocna proza. "Madame" polecam szczególnie tym, którzy żyli w głębokim PRL-u, ale ja kocham całego Liberę, więc jestem bezkrytyczna;)
      Dla Kofty i Gretkowskiej czasu nie trać, bo tyle innych pięknych książek. Co do Ostrowskiej to właśnie ten świat mnie przeraża, tak niepodobny do realnego. Był czas, gdy mieszkałam na wsi i rzeczywiście niektóre elementy oddane były wiernie, ale zagęszczenie ich, skala obrzydliwości i pokazanie często głupoty ludzi budziło mój opór. Turpistą nigdy nie byłam.
      Lubię łańcuszki, bo wolę rozmawiać z konkretnym człowiekiem niż z nickiem. Sama czytam u innych z ogromną ciekawością:)
      Miłego tygodnia:)

      Usuń
  9. "Kawałek pustej ściany budzi we mnie niepokój." - To u mnie na odwrót: ściany całkowicie zapełnione zdjęciami budzą we mnie niepokój. ;)
    "Szezlong - zapomniany mebel." - Rzeczywiście trochę zapomniany, a jaki przydatny i wygodny. ;) Sama chciałabym mieć.
    A o Gretkowskiej dotąd słyszałam same pozytywne opinie, muszę chyba sama przekonać się, jak to wygląda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Witaj, miło cię gościć:)
      Gdy odwiedziła mnie koleżanka, stwierdziła, że to dom z duszą, choć sama woli minimalizm. Gdy jestem w sterylnym, katalogowym mieszkaniu, czuję zimno...
      Gretkowskiej wystarczy przeczytać jedną książkę i wyrobisz sobie opinię. Kto lubi "smaczki" podlane intelektualnym sosem, będzie zadowolony. Ja mam inne oczekiwania. Trafna jest powyższa opinia Natanny.
      Serdeczności wysyłam:)

      Usuń
  10. Widzę, że czytelniczo mamy ze sobą sporo wspólnego. "Julita..." jest jedną z moich najukochańszych książek, "Madame" właśnie czeka na swoją kolej (już niedługo!), Myśliwskiego znam z tylko jednej książki, ale genialnej i ostrzę sobie pazurki na jego najnowsze dzieło, "Drogę" uwielbiam, od tej książki zaczęła się moja bardzo udana przygoda z twórczością jej autora. A fenomenu Chmielewskiej też nie rozumiem. Kilka jej książek nawet miło wspominam, ale taki np. "Lesio" to była istna droga przez mękę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Nie do wiary, jaka zbieżność! A ja już czasem myślę, że coś ze mną nie tak, gdy wędruję po blogach i widzę same obce tytuły, niewiele mówiące nazwiska... Cieszę się niezmiernie:)
      Myśliwski już w tym tygodniu i "Ostatnie rozdanie" otrzymuje ode mnie pełny kredyt zaufania. Poluję na "Błogosławieństwo Becketta" Libery (nieosiągalne, ale w moim wieku cierpliwość jest cnotą), chociaż i "Madame" muszę powtórzyć, bo w dyskusjach różne opcje widziałam. Z kryminałami czasem mi po drodze, więc i Chmielewskiej absurdy powinny mnie zainteresować, ale niestety:(
      Piękny, bogaty zapowiedziami ten wrzesień. Jak tak dalej pójdzie, to na krakowskie targi nie mam po co się wybierać;)

      Usuń
  11. A ja troche z innej beczki, choc na temat. Moge juz polecic ksiazke (bo zblizam sie ku koncowi)Edwarda Griffina - "Finansowy potwor z Jekyll Island - prawdziwa istoria rezerwy federalnej". Autor bardzo przystepnie wyjasnia sprawy finansowe, ze nawet ja totalnie glupia w finansach zrozumialam (no prawie wszystko). Najwazniejsze, ze autor ukazuje te ukryty sily - kartele finansowe, jak je nazywa, rzadzace swiatem, wywolujace wojny, kryzysy, rezimy, glod itd. Czasem wlos sie jezy na glowie. I wcale nie sa to teorie spiskowe (choc kiedys i 2 wojna swiatowa byla za taka uwazana), autor kazde twierdzenie popiera przypisami,odnosnikami. Na mnie najwieksze wrazenie zrobilo zatopienie Lusitanii i perfidna, bezwzgledna gra Churchilla, Wilsona itd. W sumie najbardziej niewinni w tej historii byli zatapiajacy czyli Niemcy. A wszystko po to, aby USA wlaczyc do wojny, Niemcy przegraly wojne, aby bankierzy mogli dostac z powrotem swoje pieniadze + niekonczace sie odsetki, ktore pozyczyli, i ktore sami stworzyli z niczego.
    W kazdym razie ksiazka powinna byc lektura obowiazkowa dla kazdego, bo jesli ludzkosc sie nie obudzi, nie beda swiadoma swojego niewolnictwa, to zle z nia bedzie. Na razie jednak o ksiazce cicho, wiec reklamuje. No w koncu trzeba byc choc swiadomym, nie mozna dac sie prowadzic jak owca na rzez.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Oczywiście wyklikałam tytuł i cena mnie zmroziła, jednak mam na uwadze. Rzadko wychodzę z kręgu polskiej literatury, ale czy międzynarodowa finansjera nas nie dotyczy? Jeśli nadto dodałaś słowo o "przystępności" stylu, to jestem na tak:) Ja już nawet przestałam się obrażać za nazywanie moich poglądów "teoriami spiskowymi". A niech się rozmówcy przekonają na własnej skórze, kto tu rządzi! O wspomnianych wydarzeniach czy nazwiskach wspominam mimochodem, ale w komentarzach, nie w tekście głównym. Jak miałam napisać wprost, że zbombardowanie opactwa Monte Cassino zawdzięczamy Churchillowi, który należał do [...]? Są, ale ich nazywać nie można. Tak jak wielu słów pisać nie mogę, jeśli blog ma istnieć. O zbombardowaniu "Lusitanii" mam artykuł na pulpicie, ale jeśli w rozmowie z kimkolwiek wspomniałam o rzeczywistych przyczynach wybuchu wojny, zapadało milczenie.
      Dzięki, że czuwasz:) Wierzę, że zainteresowani znajdą tytuł. Sama się dziwię, jakie hasła tu ludzi prowadzą. Ostatnio przeszły mnie ciarki, gdy znalazłam w statystykach pytanie: Kto prowadzi blog "dom z papieru"? Ale chyba FBI ma większe problemy i inne metody;)

      Usuń
  12. Mnie zmrozilo jak Churchill, owczesny krol W. Brytanii, i cala finansiera z napieciem sledzila wydarzenia czy Niemcy zatopia Lusitanie z niewinnymi Amerykanami i Brytyjczykami na pokladzie (Lusitania wcale nie byla statkiem handlowym, byla uzbrojona jak statek wojenny, sami sprowokowali Niemcow na wszelkie sposoby i nie pozwolili drukowac ich ostrzezen, ze zatopia ten ststek). Potem pewnie otworzyli szampana. Churlchil z cala swoja bezwgledna poliyka to dla mnie jeden z 10 zbrodniarzy swiata. Wilson wierzyl w nwo, i ponoc jako pacyfista mial do konca zycia nieprzespane noce. Pod koniec przepraszal sooleczenstwo za oddanie je w niewole bankow. A tworcy panstwa ameryksnakiego nawet zawarli w konstytucji zakaz tworzenia pieniedzy z niczego i przeksztalcania je w wieczny dlug. I tak nie ustrzegli panstwa, zakaz w konstytucji dalo sie ominac. Najbardziej mna wstrzasnelo finansowanie przez finansjere rezimow, glodu, ludoojstwa. wszystko dla tej przekletej mamony i wlasnego ego. Jak kartele (tak je autor nazywa) zaciskaja macki na rzadach. To nie to, ze nie bylam tego swiadoma, poprostu inaczej jak to czytasz z cytatami, odnosnikami, napisane przez czlowieka, ktory wie co pisze i zna sie na tym. Ksiazka pisana z punktu widzenia Ameryki ale dotyczy calego naszego swiata. Tak jak ksiazka "Wojna o pieniadz" pisana z punktu widzenia Chin ale dla calego swiata (chyba tylko na polski jest przetlumaczona). No i jak czytalam o finansowaniu rewolucji a raczej kontrewolucji Lenina i Trockiego, pod przykrywka Czerwonego Krzyza itd, to od razu mi sie przypomnial rozdzial ksiazki Ossendowskiego "Lenin", kiedy zachodni dyplomaci zachwycali sie rewolucja Lenina, strzelaly szampany, a w tym czasie z pociagu wyciagano zamarzninete zwloki dzieci. Moge pozyczyc ksiazke, tyle, ze kolejka juz na nia czyta. Troche sie zejdzie zanim przeczytaja. Ewentualnie moge pospisywac wam podsumowania, kazdy rozdzial ma podsumowanie i autor napisal, ze jak ktos nie ma ochoty czytac grubej ksiazki, moze czytac podsumowania. Ja w kazdym razie na kazdy konflikt patrze teraz nieufnie, bo wiem, ze na pewno maczaja tam lapy kartele. Za malo im pieniazkow i wladzy, musza okrasc i zniewolic wszystkich. I udaje im sie powoli. Orwell byl bardzo madrym pisarzem, przewidzial wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  13. Przepraszam ale jakos mi sie zjadaja literki. Co do podsluchow, to Polska "Tuska i Komora" jest najbardziej inwigilowanym krajem, nawet bardziej niz Ameryka "Obamy".
    Jak to mozliwe, zeby ludzie przez cale wieki tak dawali sie okradac i wykorzystywac? Zeby tak jawnie, tzn. ukrycie, nas wykanczali z blogoslawienstwem rzadow. No ale, kto rozumie finanse?!

    OdpowiedzUsuń
  14. ~ O inwigilacji wspomina Max Kolonko; robi furorę zresztą innym niż nasze widzeniem Ameryki. Mój blog też jest tam w USA czy Kanadzie zarejestrowany i wyceniony, ha!
    Znów wspominasz Ossendowskiego, a ja takie lektury nijakie czytam ostatnio. Obiecuję poprawę;)
    Tak jak przykrywką był Czerwony Krzyż, tak samo dziś "zieloni" czy feministki chyba nie mają świadomości, że są manipulowani i wykorzystywani do innych celów niż dobro przyrody i szczęście kobiety. A my szare ludziki z długiem wygenerowanym na pokolenia. Teraz wyrażam pobożne życzenie, żeby jacyś myślący tu zajrzeli i dostali impuls do dalszych poszukiwań. A ciebie kolejny raz zachęcam - bloguj! Widzisz, ile zachwytów nad tandetną literaturą? Spać nie mogę...
    PS
    Mam manię podróżniczą. W każdym mieście - stolicy europejskiej - fotografuję piramidy (obeliski). Dużo tego i takie podobne do siebie;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja pisze zza oceanu i lepiej na Polske sie patrzy z boku, latwiej ocenic. Za malo cyztam na bloga, zajelam sie jezykami, a ksiazki, ktore pokupowalam, czekaja. Ale teraz, jako, ze tez kocham podroze, mam zamiar zaczac 2 tomy Tadeusza Perkitnego - Okrazmy Swiat raz jeszcze, rodzenstwo mi polecilo i wiem, ze bedzie mi sie podobac, zreszta przeczytaj sama:
    http://brulionbeel.blox.pl/2010/02/Okrazmy-swiat-raz-jeszcze-Tadeusz-Perkitny.html
    Mieli fantazje!

    OdpowiedzUsuń
  16. troche off topic - ale spodobalo mi sie tu:) bede zagladac:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Witaj:) Zdaję sobie sprawę, że często patrzę na lektury i rzeczywistość inaczej, ale przynajmniej nie jest nudno. Cenię sobie męski punkt widzenia. Zapraszam:)

      Usuń

Komentarze mile widziane.