Z mozołem, ale i z przyjemnością doczepiam kolejne ogniwo blogowego łańcuszka. Dziękuję, Anetko! To miłe podwójnie, bo ktoś jest zainteresowany drugą osobą, a ponadto zmusiłam się do wnikliwego przyjrzenia się samej sobie.
Wersja podstawowa (w 5 zdaniach)
Staję obok i widzę: Jej świat to książka, kawa, kanapa. Jej nadwrażliwość uniemożliwia normalne funkcjonowanie w społeczeństwie. Boi się, że braknie jej czasu - na nie wiadomo co. Obdziela ciepłem innych. Uznaje tylko kolory: czarny i biały - bez szarości.
Wersja rozszerzona
Nieco żartobliwie, potem poważniej...
W spodniach mnie nie zobaczycie. Każdy dżinsowy skrawek opuścił moją szafę. Ich miejsce zajmują powolutku koronki. Jestem stuprocentową kobietą.
Kocham książki, podróże, zakupy. Jak widać, nie jestem tania w utrzymaniu. Dlatego sporo pracuję.
Żyję higienicznie. Lubię proste potrawy. Książki kucharskie kupuję tylko na prezenty. Słodycze mogą dla mnie nie istnieć. Wolę piekło w gębie. Do picia tylko woda, kawa i dobre wino. Żadnych kompocików i herbatek!
Praktycznie nie oglądam telewizji. Usilnie namawiam kogoś do zabrania telewizora z mojego pokoju, żeby zwiększyć książkowy metraż, ale nikt się nie daje namówić.
Chodzę boso. Czerpię energię z ziemi.
Uwielbiam ciepło. Nigdy nie narzekam na upał. Muszę wygrzać się jak jaszczurka, żeby przetrwać zimę. Tę okrutną porę roku najchętniej przesiedziałabym w mojej papierowej gawrze.
Zwierzęta mam w domu zawsze. Troje moich dzieci hodowało psy, koty, rybki, szczurki, myszki, myszoskoczki, królika, papużki... Nie pokochałam tylko patyczaków.
Teraz jestem eurobabcią. Dzięki temu wpadam na wyprzedaże do Londynu albo łypię na fioletowe krowy i podglądam świstaka, kiedy zawija sreberka...
A nieco poważniej...
Cenię ludzi inteligentnych i pracowitych. Chamstwo i tępota odsuwają mnie na bezpieczną odległość. Porażają mnie wulgaryzmy na ulicy czy w autobusie. Zdarza się, że zwracam uwagę przeklinającym i... na ogół ze skutkiem pozytywnym.
Muszę napisać jeszcze o studiach, żeby zachęcić innych do realizowania marzeń. Po maturze chciałam wybrać filologię polską, ale bałam się egzaminu z gramatyki. Wybrałam inny kierunek. Czas leciał nieubłaganie. Gdy skończyłam 40 lat, zdecydowałam się! Byłam na roku jedyną osobą, która studiowała dla przyjemności. Siedziałam i chłonęłam wykłady. To był najpiękniejszy czas w moim życiu. Dzięki temu nie ginę w gąszczu książek. Podczytuję sobie Vincenza, idę w oświeceniowym żałobnym orszaku poetów, śmieję się ze średniowiecznych rymowanek... Nie dotarłabym do tego, gdyby nie wspaniali wykładowcy. Gdy ktoś mi mówi, po co mi to było, uśmiecham się...
Mam poczucie dwóch realności świata: moja i równoległa widziana oczyma innych. Zastanawiam się, która jest prawdziwsza...
Mogłabym jeszcze długo: o historii, o aniołach... Ale ciąg dalszy nastąpi. Po odrobinie w każdym poście.
Oto ja: biblioteka, winoteka, nasi bracia mniejsi...
Do dalszej zabawy zapraszam Papryczkę, Bibliofilkę, Monotemę, Lirael, Kasię.eire. Dziewczyny, zabawicie się? Z każdą z Was chciałabym usiąść przy kawce i pogadać:)
;) Ciepło aż bije z Ciebie kobieto ;) Wiele mamy wspólnego, a na kawę również z przyjemnością bym z Tobą usiadła :)))
OdpowiedzUsuń~Bibliofilko, kto z kim przystaje...:)))
OdpowiedzUsuńKawę proponuję na krakowskim targowisku próżności. Listopad to tylko w kalendarzu daleko. Pozdrawiam i obdzielam ciepełkiem:)
dzięki za zaproszenie, zastanowię się i jutro coś napiszę. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń~Kasiu, będę czekać z przyjemnością! Niby nas widać w postach, ale chciałoby się jeszcze:)))
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim z całego serca dziękuję Ci za zaproszenie. Postaram się sprostać zadaniu w niedalekiej przyszłości. :)
OdpowiedzUsuńZdjęcie pełne ciepła i uroku. Tekst również. Szczególnie ucieszył mnie fragment o spełnianiu marzeń, na które zawsze przychodzi pora.
A skoro ciąg dalszy nastąpi, cieszę się tym bardziej. :)
Miły post, bardzo.
OdpowiedzUsuńMoja Droga, po pierwsze bardzo milo cię zobaczyć na klimatycznym zdjęciu, a po drugie spełniasz marzenia!to najważniejsze, za parę lat mam zamiar również studiować dla przyjemności:)pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńNiesamowita z Ciebie babeczka jest:) Aż się ciepło robi na serduchu. Dziękuje za zaproszenie. Pomyślę i cosik naskrobie o sobie:)
OdpowiedzUsuń~Lirael, dzięki za obietnicę! Będę wyglądać. Wiem, że to trudny czas, ale czego się nie robi dla bratnich dusz!
OdpowiedzUsuńTen fragment o filologii musiałam zamieścić, bo:
- kiedyś Piotr wyczuł, że to coś dla mnie i trafił;
- kibicowałam Virginii i dalej trzymam kciuki, bo to młoda dziewczyna, a przygoda piękna;
- wreszcie dla wszystkich niezdecydowanych, że nie ma na co czekać i choćby się wszyscy pukali w czoło - warto.
Pamiętam, jak z niedowierzaniem patrzyło na mnie wiele par oczu - tyle czytania, stresu, egzaminów, pieniędzy, bez szans na "odrobienie". Piekne chwile. Rozmarzyłam się... Dziękuję!:)
~Kasiu, dziękuję, bo bałam się okrutnie. Czy mnie za dużo, a może za mało...:)
OdpowiedzUsuń~Mongomerry, studiowanie dla przyjemności to perwersja z dreszczykiem. Będzie super! Co do zdjęcia, to zawsze się waham przed zamieszczeniem, ale co tam! Jak tu się nie pochwalić swoim Obamą?! Dziękuję za serdeczności:)))
OdpowiedzUsuń~Papryczko, cieszę się, że poznamy się deczko bliżej. Ważyłam każde słowo i bałam się pierwszego komentarza, ale rozwiałyście moje obawy. Moja i równoległa realność świata zbliżają się do siebie:)))
OdpowiedzUsuńPodziwiam taką realizację marzeń :)Bardzo miło Cię poznać :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam i zazdroszczę Ci takiego spełnienia marzeń. Każdy z nas je ma, ja także, ale właśnie nie wiem czy wystarczy mi zapału. Twój przykład jest budujący.
OdpowiedzUsuńNa zdjęciu cudowny egzemplarz braci mniejszych. Mam podobny, ale troszkę mniejszych gabarytów. Ma dopiero około pół roku.
~Witaj w papierowym domu, Serdegno! Zajrzałam do Ciebie i od razu mogłam Cię bliżej poznać. Według mnie to miłe, jeśli zamieszcza się zdjęcia (ja wahałam się bardzo), bo lubię widzieć twarz rozmawiającego. Wielu ciekawych lektur życzę i głaski dla pięknej parki dzieciaczków:)))
OdpowiedzUsuń~Balbinko, bez marzeń - szare życie. Nie zrealizowałabym ich bez rodziny. Mąż cierpliwie nie przeszkadzał, a dzieci mnie prawie nie miały. Nawet jak byłam w domu, to musiałam czytać. Musiałam czytać - powtórzę sobie, bo tak cudnie to brzmi!
OdpowiedzUsuńA Obama sam sobie nas wybrał i tak zostało. Miałam już wtedy w domu foksteriera i wyobrażałam sobie straszne rzeczy, ale kolejny raz zwierzęta udowodniły, że są mądrzejsze od wielu ludzi. Pozdrawiam serdecznie:)))
Książkowcu miło mi, że przyjęłaś zaproszenie, przyjemnie Cię bliżej poznać. Jesteś bardzo ciepłą i interesującą osobą. Zdjęcie z kotem na tle książek jest bardzo ładne. Podziwiam za studiowanie w wieku 40 lat, to wymagało wiele samozaparcia i odwagi, wspaniała decyzja.
OdpowiedzUsuń~Anetko, kobieto, tyś to uczyniła!
OdpowiedzUsuńA co do studiowania, to nadal zasiadałabym na ławach w auli, ale jakoś mi już chyba nie wypada. Wszyscy są na "ty", a do mnie "pani", jak do jakiejś starej baby. Tyle pięknych kierunków studiów do zaliczenia. Muszę poczekać i pewnikiem najprędzej załapię się na uniwersytet trzeciego wieku.:)))
Z wielką przyjemnością przeczytałam Twoje zwierzenia, i te z przymrużeniem oka, i te na serio. Zrobiły na mnie pozytywne wrażenie :)
OdpowiedzUsuń~Książkowo, dzięki:)))
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, że kręciłam się w kółko przed napisaniem. Pozytywny odbiór dodał mi skrzydeł. Pozdrawiam cieplutko:)
Jak miło wiedzieć, że gdzieś tam jest osoba tak podobna...:)
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że gdybyśmy się spotkały to bardzo szybko zabrakło by nam kawy i wina - tylko ciekawe czego najpierw... ;)I jedno i drugie uwielbiam.:)
Kocham ciepło - zimę najchętniej bym przespała jak misie...Cenię też ciepełko w sercu, a czuję, że Ty je masz. :)
Baaardzo mi miło "poznać". Ewa
~Ewo, witam w papierowym domu:)))
OdpowiedzUsuńTak jakoś dotarłam, skacząc z bloga na blog. Spodobało mi się u Ciebie. Myślę, że kawy i wina nie brakłoby. I książek do omówienia. Pozdrawiam z serdecznością:)))
Zaskoczyłaś mnie. Pomyślę nad sobą...
OdpowiedzUsuń~Monotemo :)
OdpowiedzUsuńOj, czekam, czekam, przytupuję niecierpliwie:)
Czekałem na ten dzień...cieszę się że napisałaś tak otwarcie o sobie...szanuję takich ludzi...pozdrawiam
OdpowiedzUsuń~Piotrze, ja też czekałam na ten dzień...
OdpowiedzUsuńO filologii to było specjalnie dla Ciebie; wiedziałeś, że to coś dla mnie. No i zaliczyłam:)))