DOM Z PAPIERU



piątek, 23 października 2015

Lasowiacka trylogia



Wiatr mną miotał po kraju ojczystym i nie wiem, skąd ja rodem... Ale na ziemi LASOWIAKÓW dane mi było spędzić lata sielskie... Rozkołysane łany zbóż pokolorowane makami i chabrami, przydrożne Jezuski frasobliwe, umajone kapliczki, wianki oktawne, wieczory pachnące maciejką i nabrzmiałe kumkaniem, podmokłe łęgi i piaszczyste łachy, brody niosące ulgę stopom pokłutym przez ścierniska... Ech, dać się wchłonąć małej ojczyźnie...
Wspomnienia ożyły za sprawą spotkania związanego z promocją trzeciej już części lasowiackiej trylogii. Po „Słowniku gwary” i „Kuchni lasowiackiej” czas na „Obrzędy i zwyczaje...” tej grupy etnicznej zamieszkującej onegdaj widły Wisły i Sanu. Przybyły na spotkanie - a jakże! – przaśne Lasowiaczki w haftowanych strojach, niemalowane, nieupudrowane dziewczyny. Wśród nich babka Hanka, która swą bezpośredniością podbiła serca wcale nie niewieście ;) Bo dawno temu jeździła simsonem i „robiła in vitro”, teraz radzi, jak pozbyć się kurzajek i zaprasza na wiliję z kapustą... A i śpiewać potrafi, na przykład o dziewczynie, co to:
„pobladła, pobladła, już się nie rumieni, po lesie chodziła, chłopcy wianek wzieni..”
Spotkanie gawędziarskie, zacni goście, wspólne śpiewanie o czerwonych makach – wprowadziły w magiczny nastrój i szybko w niepamięci nie zginą. I ja miałam swoją minutę, gdy profesor Gondek pracujący dla PAN wspomniał, jak to nazwałam go na blogu lasowiackim Kolbergiem... Serce roście...
Przestańmy się wstydzić, że jesteśmy  Polakami! Podtrzymujmy lokalne tradycje i lokalną tożsamość!


4 komentarze:

  1. Piękna historia o Laskowiakach.
    Serdecznie pozdrawiam:)*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Gdyby tak wszyscy na blogach swe małe ojczyzny opisali! Ale pięknie utkany kobierzec byśmy dostali! Dziękuję i udanego PoPiąteczku życzę :)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. ~ Też kocham... Wszystko, co stare, a jeśli przy tym jeszcze polskie, tym bardziej... :)

      Usuń

Komentarze mile widziane.