DOM Z PAPIERU



wtorek, 23 grudnia 2014

A gdzie masz czerwony krawat?

- A gdzie masz czerwony krawat? - pyta studenta Kołakowski (tak, ten Kołakowski).
- Nie mam. Nie należę do ZMP.
Czerwona dwója w indeksie. Drugie podejście:
- Nie masz czerwonego krawata? - docieka egzaminator.
- Nie. Nie jestem zorganizowany - odpowiada kolejny raz student.
Druga dwója na egzaminie oznaczała relegowanie z uczelni. I tak się stało...

Byłam bardzo ciekawa, jak doszło do sytuacji, że taki "autorytet" był wykładowcą renomowanej uczelni. Kto, kiedy i w jakich okolicznościach podmienił nam elity?
Nadarzyła się okazja, bo właśnie rzeszowskie środowiska patriotyczne zorganizowały spotkanie. Musiałam stanąć oko w oko z tym "sympatycznym, łysym, w okularach" - jak określił Leszka Żebrowskiego Płużański.
I dostałam to, na co liczyłam - solidny, wartościowy wykład naszpikowany nazwiskami, przykładami, cytatami, ale też dygresjami dla złapania oddechu (a to pojawiał się Lech Bolesławowicz Wałęsa,  to znów chrabia "Bul" Komorowski, by wrócić do  nazwisk katolików w stanie łaski ubeckiej, jak chociażby do Mazowieckiego...). Niczym w karnym szeregu ustawiały się kolejne miażdżące fakty, budzące strach elity pookrągłostołowej.
Warto zacząć od 1939 roku, gdy Niemcy weszli z poszukiwawczymi listami, a na nich znalazło się  osiemdziesiąt tysięcy zewidencjonowanych działaczy politycznych, ludzi kultury i nauki przeznaczonych do eksterminacji. Egzekucje od pierwszego dnia wojny! Za chwilę obezhołowienie (oberwanie głowy społeczeństwu)  rozpoczęli Sowieci. Była to celowa eliminacja warstwy przywódczej, inteligenckiej, by zapanować nad niewolniczą masą. Spotkały się walka ras z walką klas, a czerwone bandy działały pod niemiecką opieką. Po 44. roku Polacy nadal stawiają opór - powstaje Zrzeszenie Wolność i Niezawisłość, Narodowe Zjednoczenie Wojskowe i inne lokalne antykomunistyczne organizacje. Podziemie trwa, działa mimo ponoszonych strat. Sowiecki okupant umacnia komunistyczne struktury, ale też w miejsce eksterminowanych elit podstawia intelektualistów nowego chowu. Przełomowy okazał się rok 48., kiedy eliminuje się resztki kadry naukowej i przywódczej, która przeżyła obie okupacje. Giną najbardziej wartościowi ludzie, bo nie przeżyją okrutnego śledztwa lub więziennych warunków. To m.in. prof. W.Lipiński, prof. M.Grzybowski, K.Pużak, W.Marszewski, gen.A.Fieldorf, A.Doboszyński, por. Jan Rodowicz "Anoda" (aresztowany w Wigilię)... Słabnie opór społeczeństwa...
Wszystko co stare - jest nieprzydatne. Polska zmienia się diametralnie.
Co robiły w tym czasie Kuronie, Michniki, Jaruzelskie, Mazowieckie tuzy? Dziś mają wybielone życiorysy, często zmienione nazwiska, a ich tfurczość z tego okresu trudno znaleźć na półkach (np. Wróg pozostał ten sam współautorstwa Mazowieckiego). Mamy też wyraźny komunikat, że nie wolno nam grzebać w życiorysach, bo to nieetyczne, podobnie jak nie można potomków obciążać za winy rodziców, więc brylują w mediach resortowe dzieci, bezkarne, pilnujące rodzicielskiego etosu. Wymienieni demokraci urodzili się i od razu działali w opozycji. Do dzisiaj są pod ochroną służb siłowych. Gdy jakiś uparty dziennikarzyna chce doprowadzić do przesłuchania prezydenta w sprawie WSI, media szczegółowo relacjonują konsumpcję sałatki na sejmowej sali. A przecież na Informacji Wojskowej opierał się i Jaruzelski, i Kiszczak. To nie było wojsko! To partia i bezpieka w wojsku. Kiszczak (dziś zbyt chory, by stanąć przed sądem) dwoma słowami niszczył ludzi. Jego słynne: Na kafelki! - na zawsze odmieniło życie Kucharskiego. A z kafelków łatwo spłukuje się krew szlauchem...
Jak Polska stała się nienormalna niech świadczy fakt, że Cimoszewicz - syn pułkownika WSI - uzyskał w wyborach prezydenckich  aż 10% głosów. Dlaczego nie publikuje się relacji ofiar?
 Warto też sięgnąć do dokumentacji wytworzonej przez Polskę Ludową. Wszystko się zgadza oprócz sprawców, a zbrodnie dokonane przez AL/GL przypisuje się Akowcom.
"Na bandy" jeździł ten przywołany na początku Kołakowski. Z kaburą i pistoletem paradował w czasie wykładów. Był aktywnym członkiem czerwonych bojówek, które obelgami i kijami przeganiały profesorów Ajdukiewicza, Kotarbińskiego, Tatarkiewicza, żeby zająć ich miejsca. Dziś to wielki autorytet i filozof, który szydził z Biblii i do dziś nie może opublikować swojej pracy doktorskiej o Spinozie. Podobnie jak Ba(ł)man, którego specyficzne metody pracy naukowej odkrył dopiero angielski student. Stefania Jabłońska, która zasiadła na fotelu uniwersyteckim po zamordowaniu przez ubeków poprzednika... Czy choć jeden z profesorów przyznał się,  przeprosił, że się ześwinił?
Dalej - pupilek salonu - Kapuściński, piszący na zamówienie wschodnich sąsiadów. Jego idole to Własow i Korczagin - sowieckie dzieci odznaczone za to, że swoich rodziców wydały w ręce NKWD. Jest dostępne podanie przyszłego mistrza reportażu, w którym przekonuje POP (dla młodych - podstawowa komórka partyjna), że jest znakomitym kandydatem do partii: urodził się w 1932 roku na Zachodniej Białorusi zagrabionej przez sanację (!); wstąpił do "Pioniera" jako siedmiolatek, kształtowały go takie lektury jak Matka Gorkiego i Ojczyzna Wandy Wasilewskiej. A rekomendacji do partii udziela mu sam Geremek!
Był też rok 68., nazwany przez Michnika "drugim Katyniem", wszak kraj został "pozbawiony elit"!  Ok. 11,5 tysiąca osób opuściło kraj, a decydowały o tym partia komunistyczna i gminy żydowskie. Dziś mówi się o wypędzeniu Żydów przez Polaków. Michnik w Szwecji i Wolińska w Wielkiej Brytanii stwierdzili, że do kraju pieców nie wrócą, a świat to kupuje. To propaganda bezkarna do dzisiaj. Trzeba wyraźnie powiedzieć, że wśród opuszczających nasz kraj byli ubecy, sędziowie, prokuratorzy, propagandyści wojskowi, zamieszani w katowanie Polaków, dziś przez  antypolskie ataki i oszczerstwa chcą wybielić siebie, a ofiary nazywają faszystami i antysemitami. Ich życiorysy są kluczowe dla ich poglądów. Kto za nimi stoi?
Tacy ludzie tworzą nam intelektualne zaplecze dla nowego ustroju!
Co możemy zrobić dzisiaj? Nie kłaniajmy się fałszywym autorytetom i nie idźmy jak owce za wilkiem. Nie dajmy sobie wciskać pedagogiki wstydu. Sięgajmy do przeszłości, by szukać fundamentów ideowych. Możemy być dumni z dokonań przodków, chociażby z wielkiego okresu rozbiorów. Uczmy polskiej kultury w domu. Upowszechniajmy wiedzę. Postawmy na samokształcenie. Nie kupujmy książek lansowanych autorów. Bojkotujmy media rażące propagandą, a rozwijajmy własne. Wykorzystajmy formy cyfrowe, nagrywajmy.  Brońmy się! Miejmy odwagę cywilną i obywatelską - nie bójmy się! Sfery myśli i idei zabić nam nie mogą. Wyjdźmy na zewnątrz. Twórzmy wspólnoty towarzyskie, rodzinne. Jesteśmy u siebie! I wytwarzajmy własne elity! Są dwie Polski, ale przyszłość należy do nas!
Jak pięknie POLSKA nas połączyła:)





22 komentarze:

  1. Nuuu, kochana, Ty dajosz :)))) - jak mówią nasi bracia ze Wschodu.
    A z tym tekstem to chyba na Salon24, albo Neon24 od razu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Uratowałaś honor czytelników! Popatrz, z jakim entuzjazmem odbierany jest post;) Boją się? Nie wierzą? Im więcej uwagi poświęcam sprawom ważnym, tym mniej komentujących. Z pewnością do lektur łatwych i przyjemnych nie wrócę. Nie będę też pisać o tylnej części ciała Maryni, żeby podskoczyły statystyki. Może blogosfera nie jest najszczęśliwszym miejscem dla moich rozważań i muszę to przemyśleć... A ja przecież tylko o książkach i ich autorach! No cóż. Spotkanie było wyśmienite, ubogaciłam się i przy tym zostańmy:)

      Usuń
    2. Boguś, bo to jest bardzo dobry tekst. Nie chodziło mi o ratowanie niczyjego honoru ;)))
      I namawiam Ciebie po raz kolejny na poszerzenie targetu. A Twój prawdziwy target jest właśnie tam, gdzie wskazałam.

      Usuń
    3. Albo pisz książki, jak radzi Magda.

      Usuń
    4. ~ Pisz książki - łatwo powiedzieć;) Może umówimy się na "Górkę Literacką" w Sandomierzu? Tam podobno samo się pisze! Ja o Tacie, ty o Mamie... A nocami, patrząc na połyskującą królową rzek, nocne Polaków rozmowy:)
      Salon24 znam, ale Neon...- zajrzę.

      Usuń
  2. Ja i mój mąż słuchamy Leszka Żebrowskiego na YT. Dziękuję ci za "Dom z papieru" i zazdroszczę umiejętności jasnego, prostego przekazu. Dziękuję przy okazji Mery Orzeszko, Magdalenie Jastrzębskiej i innym, dzięki którym nabieram sił i wiary w rozum ludzi. Piszesz świetnie. Niech cię Bóg ma w swej opiece.Magda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Witaj, Magdo, w "domu z papieru":)
      Twoje słowa to najpiękniejszy prezent pod choinką, jaki dostałam. I nie chodzi mi wcale o moje pisarskie umiejętności (Bóg zapłać!), ale o zainteresowanie tematem i ocalanie wiary w człowieka. Czasem rzeczywiście czuję się jak walczący z wiatrakami, ale po takim spotkaniu jak z Leszkiem Żebrowskim, gdzie aulę wypełniają młodzi, inteligentni ludzie, nadzieja na lepszą przyszłość dla naszej Ojczyzny wraca. Jak zauważył rozsądnie jeden ze studentów goszczącego nas uniwersytetu - udało się zorganizować wykład w miejscu, gdzie na co dzień rozdawana jest "GW";)
      PS
      Miałam włączone moderowanie komentarzy, bo lewackie ataki na moim blogu są niemal codziennością. Wyłączyłam na świąteczny czas i proszę - jak miło:) Mery i Magdalena są tu częstymi gośćmi, więc doczytają podziękowania. Jeszcze ode mnie życzenia błogosławionych Świąt i samych dobrych rzeczy w 2015 roku:)

      Usuń
    2. Dziękuję:)
      Przede wszystkim dziękuję naszej Prowadzącej Dom z Papieru za mądre słowa i jak to sama określiła "walkę z wiatrakami".
      Warto walczyć.
      Podobnie jak Magda, Leszka Żebrowskiego słucham na YT. Dlatego spotkania na żywo bardzo "zazdroszczę".

      Usuń
    3. ~ Magduś, czytają nas! Twoje książki i blog, to wiadomo, ale ja - skromnie przycupnęłam i załapałam się;)
      Walczyć warto i trzeba. Cieszę się, że mimo umiłowania wcześniejszej historii, potrafisz trzeźwo spojrzeć na teraźniejszą. Spotkanie polecam:)

      Usuń
  3. Dopiero dzisiaj tu weszłam. A takiego posta szybko się czytać nie da więc podchodziłam do niego dwa razy. Tym razem czytał i mąż. A później posłuchaliśmy Pana Żebrowskiego, którego już kiedyś słuchałam akurat, gdy mówił o Kołakowskim.

    Kto kiedyś tę historię wyprostuje?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Pan Żebrowski wyprostuje! Mamy jeszcze - dzięki Bogu - kilku głosicieli prawdy i You Tube, gdzie możemy słuchać, ile dusza zapragnie. A słucha się znakomicie:) Do tego napisał parę książek, więc doczytuję - Jedwabne, Naliboki, Koniuchy, Powstanie Warszawskie, KL Warschau itd., itd...Mojego męża też zwabiłam na wykład pod pozorem zrobienia zdjęć i siedział dumny jak paw;)

      Usuń
    2. Szkoda, że u nas na żywo nie można posłuchać, ale yutoube to bogate źródło ...to prawda....czasem też do Klubu Ronina zaglądamy....tej wiedzy wciąż nam mało....

      Czekam na post o filmie, który obejrzałaś....

      Usuń
    3. ~ Post o filmie? Już się robi:)

      Usuń
  4. Dobrze napisane. Dziękuję za słowa prawdy.Blog odkryłem rok temu, czytam regularnie, najlepszy i dla mnie jedyny. Pozdrawiam Serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Witaj, Mariuszu:) Już rok? Tylko nie wracaj do postów sprzed 3-4 lat, bo długo deptałam po wygodnych szlakach, zanim znalazłam swoją tropę:) Po atakach trolli, które nie śpią nawet w świąteczny czas, takie słowa są jak balsam:) Do siego roku:)

      Usuń
  5. Leszek Żebrowski to jest nasz skarb narodowy. Pięknie Pani streściła jego wykład. Dzięki takim osobom jak Pani i Leszek Żebrowski, wiem że Polska nie zginie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Spotkanie znakomite. Zgadzam się z tym skarbem narodowym. Jeszcze parę klejnotów mamy i dzięki Bogu! Wykorzystam kupiony "Paszkwil Wyborczej" w okolicy powstania warszawskiego, więc pan Żebrowski jeszcze tu zagości:)

      Usuń
    2. Chyba zupełnie niedawno ukazał się pierwszy tom 'Narodowe Siły Zbrojne', której współautorem jest właśnie Leszek Żebrowski.

      http://capitalbook.pl/ii-wojna-swiatowa/2207-narodowe-si%C5%82y-zbrojne-dokumenty-1942-1944-tom-i.html

      Ciekawe, bo praca nie jest jakoś szczególnie nagłośniona.

      Usuń
    3. ~ W czasie spotkania można było kupić książki autora. Przeglądałam i album wart swojej ceny, tylko mój portfel nie wart mnie;)
      Kto ma nagłaśniać? Media obsadzone przez resortowe dzieci? To o nich mówi Żebrowski...

      Usuń
    4. Chodzi mi o to, że o ile o wcześniejszych książkach można było się dowiedzieć, że się ukażą (choćby o samego Żebrowskiego), to w przypadku tej akurat panowała całkowita cisza. Nawet sam współautor nic nie wspominał, że się ukaże (nawet na Facebooku, na którym informuje o różnych swoich dokonaniach, spotkaniach itd) - a na pewno warto się zapoznać.

      Usuń
    5. ~ Było i jest cicho, rzeczywiście. Tym bardziej trzeba otworzyć oczy, bo znaczy, że warto. Ja mam na pasku ulubionych multibook.pl i tam jestem na bieżąco.

      Usuń
  6. Poproszę wyodrębniać cytaty.Zapożyczone myśli wymagają także cudzysłowu. A przypisywanie sobie czyjchś, ociera się o plagiat. Jestem po wysłuchaniu kilku wykładów pana Leszka Żebrowskiego,więc spostrzegam ten defekt. Przykro mi...

    OdpowiedzUsuń

Komentarze mile widziane.