DOM Z PAPIERU



czwartek, 31 maja 2012

Zbyt piękna biografia

Zgadnij - kto to?
Mówili o nim: wielki zamilczany; strażnik polskości i ładu moralnego; dobosz wielkiego ruchu; książę niezłomny; twórca niepokorny...
Kim jest dzisiejszy bohater? To zagadki ciąg dalszy. Łysiak obdarzył go mianem największego myśliciela polskiego, Skórzyński - partyzantem Prawdy, a Woroszylski zarzucił mu nadmierny patriotyzm.
To może jako podpowiedź fragment wiersza:
[...] a jeśli ktoś nasz polski dom zapali
to każdy z nas gotowy musi być
bo lepiej byśmy stojąc umierali
niż mamy klęcząc na kolanach żyć [...]

Ilu poetów stać na takie słowa? Herbert? Owszem. Ale był też Jerzy Narbutt. Piszę w czasie przeszłym, bo wczoraj minęła pierwsza rocznica jego śmierci. Przytoczone wersy to fragment utworu Solidarni. W każdej zdawkowej notce znajdziemy tę informację, jednak twórca hymnu "Solidarności" zasługuje na więcej.
Źródło zdjęcia

Pierwszy ślad, który kierował moją uwagą, to głos Macieja Urbanowskiego w książce Dezerterzy i żołnierze. Szkice o literaturze polskiej 1991-2006. Zaintrygowały mnie słowa: nie dość, że antykomunista, to jeszcze katolik. Takie wartości dzisiaj?
Po raz kolejny uświadomiłam sobie, jak mało wiem. Jego piękna biografia umykała mojej pamięci. Zaczęłam szukać i  czytać.
Zadanie wcale niełatwe, bo na półkach książek Narbutta nie uświadczysz.  Czym sobie zasłużył na literacki niebyt? Jego wadą był czysty życiorys. Świadomie uczestniczył we froncie odmowy, a o cenie zapomnienia i przemilczenia pisze w autobiograficznej książce Wyrzucony na brzeg życia. Zarówno w życiu, jak i w twórczości nie wstydził się odwołania do takich wartości jak ojczyzna, religia, naród, wierność, miłość i dobroć. Z tych słów jak z kamieni wybudował barykadę, która zastąpiła mu drogę na literackie salony, gdzie do dzisiaj jest skrupulatnie przemilczany.
Krytyka jawnie okazała pogardę dla literatury zaangażowanej w problematykę narodową, która jest osią twórczości pisarza.  Oprócz odwołań do historii, znajdziemy tu lirykę osobistą i religijną. Za arcydzieło polskiej prozy najnowszej uważa się Ostatnią twarz portretu. Gdy skończyłam wczoraj czytać, siedziałam pełna łez i milczenia. Czy Prawda zawsze musi być smutna i bolesna? Czy nie ma Prawdy uśmiechniętej, łagodnej? Cóż to za powieść? Niby powieść, bo ma wszystkie elementy tego gatunku, jednak niczym w noweli pnie się po linii do punktu kulminacyjnego, jakim jest spalenie munduru polskiego żołnierza. Wołyń, dwór dziadków, polscy żołnierze,  miłość, potem Warszawa 1939 roku, wspomnienie Katynia, dalej Powstanie Warszawskie, Armia Krajowa - wszystko to pojawia się na ułamek sekundy, niczym w błysku flesza, by zniknąć, a wypełnić obraz  musimy sobie sami. Świat realny miesza się z metafizycznym. Zostaje niedopowiedziane. Zawsze uwodzą mnie słowa. Tak było i tym razem od pierwszych zdań:

No widzisz.. - powtarzał dziadek wysuwając do przodu usta, a wtedy wąsy także wysuwały się naprzód i jeszcze bardziej sterczały, wcale nie groźne, lecz śmieszne, ale ja nie widziałem dziś wąsów, które mnie zawsze bawiły, tylko te oczy przedziwnie niebieskie, widziałem je coraz wyraźniej, bo łzy dziadek palcem szerokim, pachnącym od tytoniu ścierał z rzęs, z policzków i z ust, a robił to bardzo powoli i tak łagodnie, tak miękko, że płacz w tej miękkości cichł szybko, jak płomień schowany pod klosz. Nic go nie rozumiałem. Nie wiem, co chciał powiedzieć tymi paroma słowami, które co raz powtarzał. Wiedziałem, że mnie rozumie. Jak nikt w tym domu. Jak nikt. [...] Serce mnie jeszcze bolało, bo było ciągle skurczone, ale z wolna, powoli wracałem w ciepłe gniazdo, z którego ktoś mnie wyrzucił jak ptaka ślepego na wiatr.

Zatem dodajemy kolejny tytuł: książę słowa...

Książki piękne, dziwne, inne, osobne. Mieszana proza z poezją. Nasycone barwami i nastrojami, spojone tajemnicą. Upominające się o prawdy podstawowe. Nie mogę przestać o nich myśleć.
Mam zamiar zgromadzić całą biblioteczkę. Tyle mogę zrobić dla moich dzieci.





Przeczytałam, skorzystałam i polecam:
1) Jerzego Narbutta portret własny - "Debata" nr 5/2012
2) Pisarz dyskretnie niezłomny - Tygodnik "Solidarność" nr 24/2011
3) Rozmowa z Jerzym Narbuttem o Herbercie - "Nasz Dziennik" 28 lipca 2008
4) Jerzy Narbutt - 1925-2011 - "Nasza Polska" 7 czerwca 2011
5) Wielki zamilczany - Dodatek Kulturalny "Gazety" październik 2006; nr 46.





14 komentarzy:

  1. Szczerze się przyznam, nie słyszałam wcześniej o tym twórcy, choć zacytowane wersy brzmią jakby znajomo, może dlatego, że takie nieco "herbertowe". Warto "odmilaczać" takie postaci. Wielkie dzięki, Drogi Książkowcu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Ja też. I w głowę zachodzę, jak przy takim przepływie informacji, jak przy takim oczytaniu (pewnie powinnam wziąć w cudzysłów, bo co to w takim razie za oczytanie!) ominęłam pisarza takiego formatu! Księciem był naprawdę - bo matka pochodziła z książęcej rodziny - a żył w biedzie, w maleńkim mieszkanku, często głodny. Winą jego była gra nie w tej co trzeba orkiestrze. Będę szukać i czytać do ostatniej napisanej przez niego linijki.:)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. ~ "Odmilczanie" - piękne słowo, akuratne. Włączam do słownika.:)

      Usuń
  3. Chciałam pożyczyć w bibliotece publicznej w centrum Krakowa i nie ma ani jednej ksiażki Narbutta!:( Zobaczę, jak bedzie w niedzielę z akcją antykwariuszy... Poluję dalej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Takiej dostępności się spodziewałam. Maleńkie wydawnictwo śląskie Unia pamięta o nim. A przyznam się, że wczoraj płynęły mi łzy, gdy przeczytałam wiersz "Kołysankę". Myślę sobie, ot, na Dzień Matki, bo syn zwraca się do mamy. Potem doszłam do strofy:
      "Głowa boli?
      Tak mamo boli
      bili żebym człowieka wydał"
      Jego poezja z nutą Norwidową, znaczenia ukryte w skromnych słowach. Tylko czytać, dumać i nieść dalej. Tego życzę:)

      Usuń
  4. Kiedyś napisałam, że potrzebny by był kwartalnik Książki, który by przypominał wielkich zapomnianych albo skazanych na zapomnienie. I chodzi tu nie tylko o postaci, ale i książki. Literatura z drugiej strony jako uzupełnienie, nie konkurencja, bo literatura polska jest jedna z wieloma odcieniami.
    Interesujący artykuł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Cenię sobie Twoją opinię wielokrotnie, zatem dzięki wielokrotne:)))
      Gdyby taki kwartalnik - a może blog? - powstał, byłabym najwierniejszym czytelnikiem. Zauważam, że coraz rzadziej sięgam do bieżących wydań, a więcej czasu przesiaduję na allegro. Sprawa innego spojrzenia na rzeczywistość?

      Usuń
  5. Nie znałam tego twórcy ale dzięki Tobie już wiem czego szukać w bibliotece :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Ja go znam ledwie od kilku tygodni. Szukam dalej na allegro, bo w bibliotece stan zerowy. Miło mi, że Cię zainteresowałam. Co mam chować dla siebie takie odkrycie? Serdeczności:)

      Usuń
  6. Ja dowiedziałam się o Narbucie po raz pierwszy za sprawą Łysiaka, kiedy to na łamach ,,Uważam, rze" poinformował o jego śmierci. Wówczas postanowiłam, że postaram się dowiedzieć czegoś więcej o tej postaci, ale do tej pory mi się nie udało. W myśl powiedzenia ,,co się odwlecze to nie uciecze" :)mam jeszcze nadzieję, że kiedyś się uda :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Najważniejsze jest to, że wiesz o jego istnieniu. On cię tam kiedyś sam znajdzie. Patrzę na datę stworzenia notki i zbliża się rok, a ja wciąż bezskutecznie wklepuję na allegro "Wyrzucony na brzeg życia" i nic. Też wierzę, że kiedyś mi się uda:)

      Usuń
  7. Dziękując ponownie za "odmilczenie" Narbutta, donoszę, że "Wyrzucony na brzeg życia" jest dostępny za "psie pieniądze" w warszawskiej księgarni wysyłkowej Prus24.pl.
    Jestem świeżo po lekturze "Ostatniej twarzy portretu" i nie mogę dojść do siebie ze wzruszenia.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Złota jesteś! Zamówiłam, tylko żeby mi nie przesłali informacji, że nie mają! Wszak to księgarnia, a nie antykwariat i aż się boję, czy książka leży sobie i czeka na mnie już od kilku lat. Daj Boże. Prawda, że świetna lektura? Cieszę się, że Cię zachęciłam:)

      Usuń

Komentarze mile widziane.