DOM Z PAPIERU



niedziela, 27 listopada 2011

Sandomierski szeryf w akcji

Jeśli są kryminały z wyższej półki, to Ziarno prawdy Zygmunta Miłoszewskiego stoi z pewnością na najwyższej. To powieść noir - mamy samotnego, oczywiście przystojnego prokuratora, rytualny mord i rozpływającą się we mgle zjawę chasyda. Rzecz dzieje się nie byle gdzie, bo w królewskim mieście. Na początku dla Szackiego Sandomierz to monochromatyczny świat, gdzie kościołów jest więcej niż knajp. Ta koszmarna dziura staje się znośnym miejscem dopiero wtedy, gdy pojawia się trup. I to nie byle jaki! Ginie chodząca dobroć, uśmiechnięta nauczycielka, prowadząca zielone lekcje w czasie wycieczek rowerowych, społecznica, lubiana przez wszystkich. Mord okrutny. Wykrwawione nagie zwłoki, a w krzakach podrzucona brzytwomaczeta, rozpoznana później jako narzędzie do rytualnego uboju. Żeby nie było łatwo, dłoń zaszlachtowanej kobiety zaciska się na odznace rodła, będącego symbolem niektórych organizacji patriotycznych i narodowych. W ten sposób środek ciężkości w śledztwie przesuwa się z żydów na narodowców. I tak już będziemy krążyć cały czas. Będą odzywać się antysemickie legendy, o które nietrudno w kościelnym mieście żyjącym wielowiekową historią. Oczywiście "zagra" w pewnym momencie słynny obraz de Prevota, który do tej pory wisi w katedrze zasłonięty kotarą z portretem Jana Pawła II.

Nie będę zdradzać szczegółów śledztwa, bo drugi ważny plan powieści to rozmowy polsko-polskie. Bohaterów mamy dostatek. Różnorodnych i barwnych. Od lewicującej inteligencji z "Wyborczej" do tych spod znaku "Gazety Polskiej" i biało-czerwonej flagi widocznej przed domem. Wszyscy mają swoje zdanie, argumentację, dyskutują, ale przekonać się nie dają. Dużo tych wyplutych jadów i opinii. Posłuchać warto. Dla mnie - być może - to ważniejszy wątek. A z jaką wirtuozerią autor stwarza swoje  postacie! Czasem bardzo krótko, a jak celnie i obrazowo.

Sobieraj zamieniła się w gigantyczny foch - i taką ją od razu widzę!
Inspektor wyglądał raczej na typ człowieka, któremu należałoby oszczędzić tortury tłumaczenia, czym są esemesy. - no.
Był okres, kiedy nie zasnął, dopóki nie wsączył w siebie paru kropel erotycznego przygnębienia Iwaszkiewicza. - to się nazywa klasyczne wykształcenie.

I najważniejszy Sandomierz! Ten pocztówkowy cukierek i ten drugi, podziemny. Uroczy w każdym calu i w każdym momencie. Od lochów ciągnących się kilka pięter pod starówką do wieżyczki gotyckiej katedry. Sam autor dopowiada, że spędził w mieście kilka miesięcy i widać, słychać i czuć, że poznał je dogłębnie. Jakże inaczej opisuje znane zaułki, chociażby Piszczele.

W poszukiwaniu świeżej myśli i świeżego powietrza wyszedł z prokuratury, minął stadion, gdzie trwała jakaś afera w obronie budek z ziemniakami, i zaczął iść Staromiejską w stronę kościoła Świętego Pawła, mijając wille sandomierskiej elity i nowoczesny park Piszczele, urządzony w wąwozie o tej samej nazwie. Szacki nie widział tego miejsca przed remontem, ale podobno był to typowy zaułek pod wezwaniem Świętego Jabola, gdzie o każdej porze dnia można stracić dziewictwo wbrew swojej woli.

Rozpisałam się wyjątkowo. Oderwać się od tej książki nie mogę. Czas zatem na fanfary i przypinam na piersi autora kolejne odznaczenia: za język, za miejsce akcji, za barwnych bohaterów, za zmierzenie się z mitem, za inteligentny humor, za...
Dopiszecie zresztą sami po przeczytaniu. I na zakończenie. Miasto, które od strony literackiej kojarzyło mi się głównie z Myśliwskim, teraz będzie również grodem Miłoszewskiego, a literackie ścieżki na planie miasta zamieniają się w utwardzony dukt. Sandomierz literaturą stoi.

Zygmunt Miłoszewski, Ziarno prawdy, Warszawa 2011

Dodatek - dwie fotki z prywatnego archiwum. Zakotwiczone niebo na rynku i wąwóz lessowy - urokliwe miejsce spacerów.




21 komentarzy:

  1. Jak widzę spodobały Ci się kryminały. Ten zapowiada się ciekawie ze względu na nasze "polskie piekiełko". Chętnie przeczytam - oczywiście jak czas pozwoli.
    Ostatnio stwierdziłam, że najszybciej czytam książki z biblioteki, potem te pożyczone, na koniec dopiero ze swojej biblioteczki.
    Wniosek, żeby szybko przeczytać książkę powinnam ją wypożyczyć z biblioteki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ocenione wysoko? a juz miałam nie czytać:).

    OdpowiedzUsuń
  3. Zasadniczo nie przepadam za kryminałami, ale zachęciłaś mnie. Bardzo, bardzo:) Domyślam się jaką frajdę musi sprawiać czytanie książki, której tłem jest miasto nam znane. Podczas czytania książki "Jazzus Band" Tadeusza Żuczkowskiego znajome opisy miejsc mi się zdawały. Ani razu nie padła nazwa miasta, w którym rzecz miała miejsce. Najpierw pomyślałam, że to zbieżność nazw, ale potem już nie miałam wątpliwości, że to Z-G była tłem powieści:) Bardzo to było miłe, to odkrycie:)
    Ot taka dygresja:)
    Pozdrawiam cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń
  4. ~ Balbinko, spodobały mi się, jeśli dobre. Tak naprawdę to kryminalna intryga ma być na drugim planie, a tu tak jest. Zachwyciły mnie głównie język, rozliczenia z przeszłością, a Sandomierz - wisienka na torcie.
    Co do bibliotek, to stawiam na ostatnim miejscu tego dostawcę lektur(po wrześniowej karze). Nie lubię czytania łączyć z poganianiem i zerkaniem na kalendarz. Stuprocentowa przyjemność ma być i tyle. Czego niniejszym życzę:)

    OdpowiedzUsuń
  5. ~ Izuś, przeczytaj! Nie przegap! Gdyby to był tylko kryminał, to bym słówka nie pisnęła. Zresztą wątek kryminalny obszedł mnie ot tak. Ja tam byłam wielokrotnie w katedrze, oglądałam obraz de Prevota. Szukam odniesień do newralgicznych punktów w stosunkach polsko-żydowskich. Ponadto jest w książce nazwisko Jerzego Krzemińskiego, który prowadzi wiele spotkań autorskich i jest bardzo, bardzo mądrym facetem. Są miejsca... I o ojcu Mateuszu, a Sandomierz zerwał umowę dotyczącą promocji książki, bo padło zdanie o aktorze, który... E tam, nie będę plotkować. Przesuń lekturę na wakacje, wynajmij pokoik na Górce Literackiej przy Sokolnickiego i przeżyj to sama. I jeszcze raz - język inteligentnego faceta. Tak miło czytać!:)

    OdpowiedzUsuń
  6. ~ Papryczko, też zasadniczo nie przepadam za kryminałami i pewnie zawieszę ich czytanie, ale ten jest wyjątkowy. Bo to nie tylko kryminał. To cząstka historii i rozliczenia z krwawą legendą miasta. Padło nawet określenie, że Sandomierz to centrum legendy o krwi. Co znaczy czytanie o miejscu, które się kocha, to sama napisałaś. To miasto dla mnie szczególne, bo kiedyś tam dawno temu poznałam swojego męża. Teraz jeżdżę od czasu do czasu, gdy umieram z tęsknoty za zabytkami, a Kraków czy Toruń są za daleko. Polecam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam "Uwikłanie" Miłoszewskiego. Niestety, nie zaliczam tej powieści do najlepszych kryminałów, jakie czytałam, ale Twoja recenzja świadczy o tym, że pisarz rozwija się w ciekawym kierunku. A obsadzenie Sandomierza w charakterze scenerii kolejnej książki świadczy o dobrym guście pisarza. :) Też jestem miłośniczką i ulic, i wąwozów.

    OdpowiedzUsuń
  8. Aż miło czytać te zachwyty na blogu, na którym rzadko pojawia się kryminał. Dlatego jesteś wiarygodna w swoich zachwytach. Rozumiem też, dlaczego o poprzedniej książce tegoż autora pisało się pozytywnie na zagranicznych blogach specjalizujących się w tej literaturze.

    OdpowiedzUsuń
  9. ~ Lirael, słyszałam o "Uwikłaniu" w wersji książkowej i filmowej, ale filmu o tej tematyce bym nie przełknęła. Pewnie byłoby zbyt dużo krwi i przekleństw. Wracam do przerwanych lektur. Potrzebny był mi taki odskok, bo zaczęłam się gubić. Dziś idę do łóżka z nowym numerem "Książek", a od jutra jeździ ze mną Koper. Piękne czasy i piękne kobiety. Ech:)

    OdpowiedzUsuń
  10. ~ Nutto, tak tu było spokojnie, czytanie płynęło spokojnym nurtem, aż tu nagle ... morze krwi. No, popełniłam... Zahaczyłam o ploteczki, zajrzałam sandomierzanom w głąb duszy i w końcu czuję się "renesansowa". Mogę spokojnie zagrzebać się w odłożonych lekturach. Czego też życzę:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jeśli zdecyduję się kiedyś na come back do kryminałów innych niż historyczne to sięgnę do tego właśnie.

    OdpowiedzUsuń
  12. ~ Gosieńko, telepatia. Ty lepiej nie zaglądaj do Bibliofilki! Zamiast aniołów w literaturze szukać, to jakieś czarcie nasienie mnie zwodzi. Tfu...

    OdpowiedzUsuń
  13. Książkowcu,
    "Uwikłanie " bardziej niż o cieniach bezpieki traktuje o psychologii i psychologach (a raczej pseudopsychologach). Wersja filmowa, patrząc na to jak była promowana, może miec przesunięte akcenty.

    OdpowiedzUsuń
  14. Mniam, mniam. Właśnie dostałam od Zbrodni w Bibliotece (za mój tam felieton o czytelnictwie kryminałów w Irlandii pewnie). Dzisiaj odebrałam. A 'na warstacie' jak mawiał mój sąsiad Słowik, mam Uwikłanie. A za oknem wichura i deszcz. Czy jest coś piękniejszego?

    OdpowiedzUsuń
  15. Książkowcu widzę, że rozkręcasz się z czytaniem kryminałów :) Cieszę się, że to kolejny dobry wybór z tego gatunku literackiego.

    OdpowiedzUsuń
  16. ~ Kasiu, wierzę, że Ci się spodoba. "Uwikłania" nie czytałam, ale styl autora jest the best. Czekam na Twoje zdanie. Wichura dotarła i na Podkarpacie. A ja dwa dni nie muszę wychodzić z domku. Czy jest coś piękniejszego? :)

    OdpowiedzUsuń
  17. ~ Anetko, jeszcze kilka na półce mam, ale robię przerwę, bo Dwudziestolecie mnie woła. I to głośno. W każdym razie mój żywot czytelniczy zyskał nowe kolory.:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Byłam na spotkaniu autorskim Miłoszewskiego. Zrobił na mnie dobre wrażenie. Mówił o manipulacji mediów, o funkcjonariuszach SB, którzy całkiem dobrze radzą sobie w III RP. Opowiadał o takich swoich bolączkach dotyczących Polski.
    Jest bardzo ciekawą postacią:) Opowiedział wiele zabawnych anegdot.
    Ubolewał nad tym, że film na podstawie jego książki ,,Uwikłanie" tak bardzo odbiega od tego, co napisał. Jednakże jedynym pozytywnym aspektem tej sytuacji było wypromowanie jego nazwiska.
    Twórczość tego pisarza jest warta uwagi i w najbliższym czasie planuję jakiś maraton z jego powieściami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Ja już "prawie" byłam na spotkaniu, ale drogi autora i miasta się rozeszły. Gdzie indziej niż w Sandomierzu mi za daleko. Minęła chwila od stworzenia tej notki, a w tym czasie przeczytałam również "Uwikłanie" i "Domofon". Autor dalej trzyma formę i dokładnie takim go sobie wyobrażałam, jak piszesz. Nie wystarczy intryga kryminalna. On zanurza akcję w polskiej rzeczywistości i to bardzo mi odpowiada. Polecam:)

      Usuń
  19. Ziarno Prawdy - książka REWELACJA ... film, mimo rewelacyjnej kreacji Prokuratora Szadzkiego granego przez Roberta Więckiewicza, przeciętna. W filmie kilka ważnych tematów pominięto ( szpitalna rozmowa Szadzkiego z ojcem B.Sobieraj ) Kryminał z najwyższej półki !! POLECAM !!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Książka przeczytana, film wciąż przede mną... Nie lubię adaptacji, jakem książkowiec;) Ale zachęciłeś (-aś), choć za Więckiewiczem nie przepadam. Gdzie nie spojrzę, wszędzie on! Pozdrawiam z serca sandomierskiej puszczy :)

      Usuń

Komentarze mile widziane.