WAWEL - jakie masz
skojarzenia? Bo moje to: Kraków, wzgórze, zamek, skarb narodowy, królowie,
duma, władza, Wisła, smok, turyści, majestat, dzwon Zygmunta… Tymczasem ktoś
inny opisuje: „królewski gród, rozlany pod zamkowym wzgórzem w kształt potwora
o siedmiu paszczach – bramach, ze strachu odebrało jej dech. Nie przywykła do
takiej ilości głazów, kamieni i cegieł, piętrzących się ku niebu w bluźnierczej
pysze…” Porównanie zamku do wieży Babel zniesmaczyło mnie, a tak widzi opisane
miejsce Anna Brzezińska w najnowszej powieści „Córki Wawelu”. Biorąc tomiszcze
do ręki (ponad 800 stron), cieszyłam się zapowiadaną podróżą w głąb wieków
średnich, zanurzeniem w koloryt grodu Kraka. Jednak zamiast spaceru po
ceglanych i kamiennych wspaniałościach krakowskich ulic, ugrzęzłam w rynsztoku.
Tysiące szczegółów...
Zanim znajdziemy się na
Wawelu, poznajemy służbę. Dziewczyny nie mogły żyć bez nadzoru. Pracodawca miał
nad nimi niemal nieograniczoną władzę. Karane były bez ograniczeń, a
okrucieństwo uchodziło sprawcom na sucho. Służące były obciążone pracą,
głodzone, nosiły łachmany, spały w nieogrzewanych pomieszczeniach, a przede
wszystkim zostawały ofiarami przestępstw seksualnych. Nie sprzyjały im władze ani
kościół. Tym światem rządzili mężczyźni. Ojciec mógł karać członków rodziny, a
żona nie miała prawa odmówić mężowi ciała. Jej zbawieniem było rodzenie dzieci,
choć miejsce porodu stawało się często grobowcem… W takim świecie przyszło żyć
głównej bohaterce – Dosi. To pokraczne bękarciątko, karliczka, która cudem
przeżywszy, dostaje się po kilku latach na dwór królewski, by towarzyszyć
Jagiellonkom. Zmieni się wiele? Otóż nie!
Bo dalej jest mroczno, trwożnie, a korytarze, krużganki i podziemia wawelskie
są równie nieprzyjazne, wypełnione zabobonami i okrutnymi opowieściami.
Autorka jest mediewistką i
zamiast powieści zaserwowała czytelnikom eseje z elementami rekonstrukcji
historycznej. Czerpała z kronik, dokumentów, z akt przestępczych, a luki
wypełniała wyobraźnią. Fabuła jest tu podporządkowana konwencji utworu, a Dosia
praktycznie niknie w wielości przywołanych wydarzeń i postaci. Lubię historię,
jednak ta wersja jest nieprawdziwa, bo oświetla epokę jednostronnie. Ci
wszechwładni, nieludzcy mężczyźni i te biedne kobiety pozbawione jakichkolwiek
praw, uciemiężone… Myślałam chwilami, jakim cudem gatunek ludzki trwał! Chyba
tylko dzięki gwałtom! Bo „miłość dopiero zostanie wynaleziona”. Feminizmem
zalatuje!
Zmarnowałam mnóstwo
cennego czasu, a na dodatek – rozsierdziłam się. Bo jakże inny ogląd wieków
średnich daje choćby „cegła” znana wszystkim filologom! Zmieniają się domy,
pojazdy, stroje, ale ludzie wciąż łakną uczuć, chcą się bawić i śmiać. Taką
twarz średniowiecza pokazała nam Michałowska. Niewiele zmienia fakt, że Dosia
przyszła na świat w 1526 roku, skoro i tak z Krakowa Brzezińska zrobiła ciemnogród.
Kolejna nietrafiona
lektura przeczytana w ramach…