DOM Z PAPIERU
niedziela, 27 marca 2016
sobota, 26 marca 2016
NIE WOLNO JEST BYĆ DRZEWEM NA NICZYJ KRZYŻ...
Henryk Sienkiewicz- „Osiczyna”
„Gdy Żydzi chodzili po lesie wypatrując, z czego by wyciosać krzyż dla Chrystusa, wszystkie drzewa drżały z przerażenia i żadne nie chciało być krzyżem.
Nie zadrżała jedna tylko osiczyna - więc uczynili z niej krzyż i przybili na nim Chrystusa.
Od tego czasu nawet w chwilach największej ciszy w lesie, gdy wszystkie drzewa stoją spokojnie, osiczyna drży i trzęsie się zawsze.
I dawno byłaby już wyschła i nie stałoby jej na świecie, gdyby nie to, że wszystkie dusze ludzkie, które za życia były dla kogoś krzyżem, Chrystus zmienia po śmierci w osiczyny, by nie zaznały spokoju i drżąc wiecznie czekały na sąd.
Albowiem nie wolno jest być drzewem na niczyj krzyż.”
piątek, 25 marca 2016
EX LIBRIS
Tak się cieszę! Nick „książkowiec” zobowiązuje, a więc wszystko co związane z
książkami, nie jest mi obce. Teraz mam swój ekslibris! Wikipedia informuje:
„Posługiwanie się ekslibrisem jest uważane za wyraz wysokiego szacunku i
dbałości o książki, jak również wysokich potrzeb kulturalnych ich właściciela.”
Ba! Raz mogę jej przyznać rację. Pierwsza próba bicia pieczęci nieprzypadkowa.
A poza tym - ile pięknych chwil przede mną! To będą najmilsze godziny
nadchodzących świąt! Opieczętować tyle miłości...
piątek, 18 marca 2016
ZBIERA PAMIĘĆ O PISARZACH
Republika książek to wymarzone miejsce na spotkanie z
autorem. Czego chcieć więcej?
JOANNA SIEDLECKA zawsze chciała pisać. Wyszła z
dziennikarstwa, dopiero potem przyszły książki. Ich siłą jest dociekanie
istoty, prawdy bohaterka spotkania się nie boi, a procesów unika, bo okopuje
się faktami! Najpierw pochyliła się nad przeszłością Gombrowicza i tak
otrzymaliśmy „Jaśnie panicza” (pisanego z osobna, by nie promować
jaśniepaństwa)... Potem przekonała nas, że jest sprawiedliwość w literaturze,
bo „Malowany ptak” najpierw wyniósł Kosińskiego, a potem go zniszczył. O
miłości Ameryki do mitów przeczytamy w „Czarnym ptasiorze”. Moją ukochaną
biografią jest ta o poecie niezłomnym, w której autorka pokazała Herberta
wielowymiarowo, odczarowując jego czas lwowski czy późniejszy – związany z
(nie)przynależnością do AK, bo bez tego „O dwu nogach pana Cogito” nie da się
odczytać.
Po 1989 roku, kiedy otwarto archiwa, wykluł się nowy temat,
czyli życie literackie PRL-u. Wszak władza komunistyczna wpływała nie tylko na
dzieła, ale i na życie osobiste pisarzy. Trafiali oni do więzień, do
psychuszki, rozpijano ich, podsyłano fałszywych przyjaciół i prostytutki,
sterowano karierami... Zapiera dech w piersiach czytanie „Obławy” czy
„Kryptonimu Liryka”... I ostatnio wydane „Biografie odtajnione”...
Ponieważ spotkanie odbyło się w Rzeszowie, nie brakło
miejscowych odniesień do literackiego światka. Nie sposób tu pominąć Wiesława
Zielińskiego i opisanych przezeń donosicielskich macek. Temat wymuszonej i
dobrowolnej współpracy z bezpieką poruszył w „Bagnie”, a kontynuował w „Sprawie
obiektowej – Kryptonim MUZA”. Cała Polska zna też sfilmowaną „Syberiadę”, ale
o prokuratorskiej działalności w czasach
Stalina już mało kto wie. Zatem i rzeszowianin - pan Domino - zaistniał przez
moment w czasie spotkania. W ogóle trzeba podkreślić, że choć nieliczne, ale
jakże elitarne towarzystwo stawiło się w księgarni „Libra”. Przyjemność
ogromna!
niedziela, 6 marca 2016
KŁAMCA, MITOMAN CZY KONFORMISTA – RZECZ O TOWARZYSZU Andrzeju WAJDZIE
Dziś fetuje urodziny Andrzej Wajda – przez wielu uważany za
naszego wielkiego reżysera, bo przecież nagrodzony Oscarem (za polityczną
poprawność - mój przypisek). No cóż...
Garść rzetelnych informacji o nim przekazuje Piotr Włodarski w książce „Pan
Andrzej”. A wie, co mówi, bo z jednej filmówki byli. I bazuje na dokumentach
podpisanych przez samego Wajdę, choć ten pewnie wolałby o nich milczeć! O
istnieniu książki wiedzą nieliczni...
Ja odniosę się krótko do wybranych filmów.
„Kanał” – główny przekaz jest taki, że walka o wolną Polskę
jest beznadziejna, bo wszyscy – co do jednego! – zginiecie marnie! A w
Powstaniu Warszawskim odnieśliśmy tak wielkie straty, że komuna łatwiej weszła
do Polski (dopowiedział w wywiadzie 1 sierpnia 2007 r., a niektórzy powtarzają
tę bzdurę do dziś).
W „Lotnej” powtórzył
scenę z niemieckiej propagandówki z 39 roku, jak to polscy ułani w kampanii
wrześniowej lancami atakują czołgi!
Tymczasem z regulaminu wiadomym jest, że kawaleria atakuje pieszo, a
przemieszcza się konno! Wajda wie lepiej...
„Popiół i diament” to kunszt inżyniera dusz, bo komuniści są
tu dobrzy, uczuciowi, wrażliwi, a akowcy rozhisteryzowani, beznadziejni. Jeśli
ktoś docenia film, bo przecież jest tam zapadająca w serce kultowa scena ze
zniczami sunącymi po blacie baru, to wspomnę tylko, że pomysł Wajdzie podsunął
Morgenstern! A z mitem Maćka Chełmickiego rozprawił się Kąkolewski („Diament
odnaleziony w popiele”- tam o uwolnieniu więźniów z kieleckiego więzienia przez
„Szarego”).
Może „Katyń” bez wad? Warto zacząć, że Wajda zablokował na
przykład Roberta Glińskiego, który jako pierwszy chciał zrobić film o mordzie
katyńskim.
Film Wajdy jest wielkim usprawiedliwieniem tych, którzy
zgodzili się na współpracę z komunistami (autobiografia?). Nie ma tu chociażby postaw Żołnierzy Wyklętych,
którzy na taką propozycję nie przystali i nie zrezygnowali z pamięci o wolnej
Polsce. Nie ma też głównych winnych zbrodni
(jak np. w „Pasji” M.Gibsona). Mamy za to dobrego oficera Armii Czerwonej,
który ratuje polską rodzinę. Pominięto okrutne sceny przesłuchań, inwigilacji,
zastraszana – główne elementy sowieckiego systemu zniewolenia, za to
wprowadzono próbę rozmycia win niemieckich i sowieckich. Że ojciec Wajdy nie
zginął w Katyniu, to już chyba wiemy... Antyrosyjskości w tym filmie nie
znajdziemy.
Czy można napisać coś złego o „Panu Tadeuszu”? Przyjrzyjmy
się, jak cichy jest to film! Choćby w scenie grzybobrania – postaci snują się
wśród drzew niby senne mary! Takie cmentarzysko, które ma nam uświadomić, że
nie ma już dworów, szlachty, zaścianków! Nie mamy do czego tęsknić!
O Wałęsie wiemy już wszystko, ale z filmu o nim warto wyłowić
kilka przekłamań, jak np, scena z milicjantką karmiącą dziecko Wałęsy, a na jej
szyi dynda medalik... Generalnie to Wałęsa był wielki, a Polacy to
ciemnogrodzianie.
Do kompletu propagandowe dziełka „Człowiek z żelaza” i „Człowiek
z marmuru” ...
Dobrze, nie będę się pastwić. Oddam głos profesorowi Jackowi
Trznadlowi, który stwierdził, że „cała twórczość Wajdy nie uczy historii, ale
ją fałszuje”. Warto wysnuć własne wnioski.
Dodatkowo film na ten sam temat... https://www.youtube.com/watch?v=bVbbP7zBP3E
Dodatkowo film na ten sam temat... https://www.youtube.com/watch?v=bVbbP7zBP3E
środa, 2 marca 2016
DZIEWCZYNY WYKLĘTE...
...WALCZYŁY, KOCHAŁY I UMIERAŁY ZBYT MŁODO DLA OJCZYZNY...
Jest 31 marca 1945 roku. Nad brzegiem Sanu zatrzymuje się
samochód. Po przeprawie promem wysiadają dwaj uzbrojeni mężczyźni, a między
nimi widać młodą kobietę. Idą w kierunku zabudowań. Nagle jeden skinieniem głowy nakłania
dziewczynę do ucieczki. Gdy ta podrywa się do biegu, pada trafiona serią z
pistoletu maszynowego...
Kim była zamordowana?
Janina Przysiężniak z d. Oleszkiewicz urodziła się w
podkarpackiej Kuryłówce w 1922 roku. W wieku osiemnastu lat miała już małą
maturę i za sobą zaprzysiężenie do NOW-AK. Po przeszkoleniu w zakresie
sanitarno-łącznościowym nie miała
wątpliwości, że trzeba stanąć do walki. Przybrała pseudonim „Olcha”, który
zmieniła po poznaniu „Ojca Jana”. Została wtedy „Jagą”. A kim z kolei był
wspomniany „Ojciec”? Niech nie zmyli nikogo konspiracyjny pseudonim. Ten młody,
przystojny i opiekuńczy wobec swoich podkomendnych dowódca (stąd miano) i
piękna blondynka o niebieskich oczach poznali się na weselu przyjaciółki i...
zakochali. Ślub zaplanowali w drugi dzień Bożego Narodzenia 1943 roku, niestety
na skutek zdrady nadciągnęły niemieckie tyraliery i rozegrała się bitwa.
Franciszek i Janina stanęli na ślubnym kobiercu po dwóch tygodniach, ale tym
razem bez partyzanckiej asysty, z jednym świadkiem, a akt małżeński został
głęboko ukryty w jarocińskim kościele. Niepokój panny młodej budził wystawiony
katafalk i rzeczywiście małżonkom nie było dane żyć długo i szczęśliwie.
Ostatni raz widzieli się w Wielki Piątek 1945 roku. Święta
ze względów bezpieczeństwa mieli spędzić osobno. Smutne, ale konieczne było to
rozstanie. Wiedzieli, że są poszukiwani przez NKWD. Jan miał spędzić Wielkanoc
w leżajskim klasztorze, a Jaga – będąca w błogosławionym stanie – udała się do
domu siostry Marii Dolnej. Tam znaleźli ją ubowcy, wywlekli z domu, by po
całonocnych torturach odwieźć na miejsce kaźni. Znane jest nazwisko mordercy –
to Andrzej Machaj strzelił do brzemiennej kobiety, raniąc ją śmiertelnie...
Pogrzeb w Wielkanocny Poniedziałek był wielką manifestacją. Kilka partyzanckich
oddziałów w pełnym rynsztunku, gotowych na wszystko. Ostatnia droga Jagi i
zamordowanego z nią dzieciątka z honorami – szpaler przed kościołem, salwa nad
grobem... A na skromnej mogile wciąż ktoś dopisywał: „Zamordowana przez UB”. Kiedy
po latach Franciszek Przysiężniak opuścił więzienie, często widziano go
pochylonego nad mogiłą najbliższych...
Historię Jagi opisał m.in. Szymon Nowak w książce "Dziewczyny Wyklęte". Znajdziemy tam jeszcze kilkanaście porywających opowieści o walce i dramatycznych wyborach. Do czytania nie tylko 1 marca z okazji Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych.
Etykiety:
Biografie,
Historia,
J.Przysieżniak,
Patria,
Sz.Nowak
Subskrybuj:
Posty (Atom)