DOM Z PAPIERU



poniedziałek, 25 lipca 2011

Żyjąc tracimy życie

Honoriusz Balzac
Jaszczur

Zmierzyłam się z Jaszczurem. Osaczał mnie od dłuższego czasu. Pierwszy raz usłyszałam o nim dzięki Marii Janion, która swoją książkę "Żyjąc tracimy życie. Niepokojące tematy egzystencji" zaczyna od tajemniczego, nierozwiązywalnego problemu Jaszczura. Kolejne spotkanie u Pruszkowskiej w jej lekturze dla maniaków czytania "Przyślę Panu list i klucz". Rodzina opanowana balzakomanią przeżyła wstrząs, gdy Alina zahipnotyzowana historią wynalazła sposób, aby poczuć to, co bohater. By zbliżyć się do niesamowitego nastroju książki, zlepiła arkusze papieru w kratkę, aby mieć wymarzoną jaszczurczą skórę spełniającą życzenia. Teraz kratkami mogła płacić za przyjemności. Zabawa niechybnie doprowadziłaby do załamania nerwowego, gdyby nie Ojciec, który z jaszczurczej choroby wyleczył ją Londonem.
Skąd taka magia "Jaszczura"? Już we wstępie Żeleński-Boy pisze o problemach życia i śmierci, geniuszu i mierności, nędzy i zbytku, wiedzy i tajemnicy, które tłoczą się gorączkowo. Ale największym motywem "Jaszczura" jest problem śmierci sam w sobie, a zmniejszający się złowróżbny kontur staje się przejmującym symbolem.
Główny bohater - Rafael de Valentin - wkracza do domu gry i ciska ostatnią sztukę złota. Przegrywa. Niepewne kroki kieruje w stronę Sekwany. Czekając nocy, aby móc się utopić bez zbiegowiska,  zachodzi do magazynu starożytności. Wśród orientalnych eksponatów właściciel wskazuje kawał jaszczura wielkości skóry lisa. Z pieczęci Salomona odczytuje napis: Jeśli mnie posiędziesz, posiędziesz wszystko. Ale twoje życie będzie należało do mnie... Wyjdzie z talizmanem i niewiarą w słowa kupca, że zamierzone samobójstwo opóźni się tylko. Pakt zaczyna działać. Spełniają się pragnienia. Bohater zyskuje sławę literacką, władzę, majątek. Bawi się, bierze udział w przyjęciach zmieniających się w orgie. Ma wszystko, o czym marzył, ale każde wypowiedziane żądanie zmniejsza skórę jaszczura, jednocześnie zbliżając go do śmierci. Rafael staje się galernikiem użycia. Gdy otoczyła go złowroga potęga, zapragnął żyć za wszelką cenę. Jednak jaszczur był niby tygrys, który czaił się pod niewinnymi słowami: "proszę", "chcę", "życzę sobie"... Młodzieniec stał się automatem, wyrzekał się życia, aby żyć, i wyzuwał swą duszę z wszelakiej poezji pragnienia. Zaszył się samotnie w pałacu. Unikał kobiet, aby ich nie pożądać. W teatrze używał specjalnej lornetki, która zniekształcała rysy, by przestały być ponętne. Walczył nie tylko z sobą, ale i z jaszczurem. Próbował go rozciągać, trawić ogniem, razić prądem, lecz wiedza i wynalazki były bezsilne wobec diabelskiej mocy.
Nie będę zdradzać więcej szczegółów, bo nie one są tu najważniejsze. Nadmienię jednakże, że romantyczne dusze znajdą też wątek miłosny. Pojawi się dobra, pracowita i oczywiście piękna Paulina oraz kapryśna i zimna Fedora.
Podsumowując, książka niezwykle zajmująca. Można ją czytać dwojako:
- szybko, śledząc li tylko fabułę,
- wolno, z namysłem, wchodząc w paryski świat z początków XIX wieku, delektując się językiem.
I właśnie tenże język nadaje narracji styl, myszkę epoki, która dla przeciętnej publiczności jest wadą książki, dla znawcy jej wdziękiem (Żeleński-Boy). I dalej tłumacz: Kto pozna tę książkę, temu nieraz przyjdzie się zadumać przy jej wspomnieniu.

PS
Już całkiem na koniec - chciałam się pochwalić zakładką wygraną u Seremity. Śliczna! Dziękuję:)))

16 komentarzy:

  1. Lubię takie klimaty. W ogóle Balzac to KLASYKA - a klasykę trzeba czytać. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Bibliofilko, a ja tylko "Ojca Goriot" dawno, dawno temu. Ale grzecznie nadrabiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam zaległości w klasyce...Pora je nadrobić. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ~Ewo, szczęśliwi ludzie, którzy takich zaległości nie mają. Są tacy w ogóle? :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No to ja też,się ustawię w ogonku chętnych do przeczytania :).

    OdpowiedzUsuń
  6. ~Agnieszko, książka piękna, dziwna, inna. Zmusza do myślenia. Ciągle w głowie mam "swoją" skórę jaszczura - ile jej zostało? czy kurczenie zależy ode mnie? co zrobić z ostatnim skrawkiem? Tylko język prawie sprzed 200 lat. Mimo to, polecam.:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Do Balzaka zabrałam się z wielkimi nadziejami i oczekiwaniami. Uwielbiam Hugo i oczekiwałam czegoś w podobnym stylu. Zaczęłam od Kobiety trzydziestoletniej. Strasznie mnie ona umęczyła,jak gdzieś napisałam zalazła mi za skórę. Być może na moją ocenę wpłynął brak sympatii do głównej bohaterki. Potem przeczytałam Gobseck Honoriusz Balzaca (czyli rzecz o Lichwiarzu) i stwierdziłam, że dam Balzakowi szansę, bo coś w nim jest. Twój opis przekonał mnie, iż Jaszczur powinien być kolejną pozycją Balzaca do przeczytania.

    OdpowiedzUsuń
  8. ~Guciamal, tu też jest ten sam Balzac. Jak napisałam w zakończeniu - język może nużyć lub zachwycać. Główny bohater też niesympatyczny. Zachwyciły mnie motyw jaszczura i oddech epoki. U nas powstanie listopadowe, a tam inny świat. I te drobiazgi w opisach, i te dysputy na salonach...Ech...:)

    OdpowiedzUsuń
  9. I jakiejś aktualności tematu również można się dopatrzeć.

    OdpowiedzUsuń
  10. ~Nutto, ta aktualność sen mi z powiek spędza. Nie mogę wyjść z tego kręgu.:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Trzeba przeczytać...nie ma bata...

    OdpowiedzUsuń
  12. ~Piotrze, ano trzeba. Wakacje czy nie - klasyka czeka na chętnego człeka. Pogoda sprzyja tematom egzystencjalnym.:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Właśnie to jest najlepsze, kiedy do książki wraca się myślą... Ehh, te literackie wspomnienia.

    OdpowiedzUsuń
  14. ~Avo_lusion, żeby tylko wracać. Ja czasem z książki wyjść nie mogę. Teraz mam w głowie jaszczurczą skórę, która kurczy się jak wakacje. Próbuję przespać (bez opium! - jak bohater Balzaca), przepracować, leżeć i wypełniać myślami... Nic nie działa. Ubywa.:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Lubię i cenię Balzaca, ostatnio miałam się brać za czytanie "Eugenii Brandet".

    OdpowiedzUsuń
  16. ~Anetko, zatem uczta w doborowym towarzystwie.:)

    OdpowiedzUsuń

Komentarze mile widziane.