DOM Z PAPIERU



niedziela, 22 września 2013

Przeszła przez Rosję mężnie i godnie

Wyszła z niej jednak ze zrujnowanym zdrowiem, ale i z zasobem wspomnień, które skrzętnie spisała. Wierzyła, że do kraju wróci jej twórczość i stanie się własnością polskiego czytelnika. Stało się jednak inaczej.
 Herminia Naglerowa - bo o niej mowa - trafiła chyba całkiem przypadkowo z jednym opowiadaniem (wcale nie reprezentatywnym!) do tomu Więźniowie nocy. I to solowe polskie wydanie albo nie natknęłam się na więcej. Wielokrotnie nazwisko autorki pojawia się w Szkicach o literaturze emigracyjnej Marii Danilewicz - Zielińskiej. Wspomina o niej Czapski w książce Na nieludzkiej ziemi - jak zainteresowała żołnierzy odczytem o Słowackim. W swojej pracy naukowej Anna Wal z Uniwersytetu Rzeszowskiego analizuje dramat Naglerowej Tu jest Polska. Jeśli dodać do tego lakoniczne wzmianki encyklopedyczne, których celem jest niezachęcenie do dalszych poszukiwań, mamy obraz przedziwny i niezrozumiały. Znana każdemu jeszcze po wojnie pisarka zostaje hermetycznie odcięta przez cenzurę od czytelników. Dlaczego ją wymazano z kart literatury?

Urodziła się w 1890 w Zaliskach k. Brodów tuż przy granicy rosyjsko-austriackiej. Była dzieckiem żydowskiej rodziny drobnoziemiańskiej, a od rodziców przejęła "żarliwą polskość". We Lwowie studiowała historię Polski, a później jako doktorantka (rzadko posługiwała się tytułem!) uczyła w średniej szkole. Wyszła za mąż za legionistę Leona Naglera- później wysokiego rangą policjanta. Przenoszą się do Warszawy. Herminia aż do wojny wiedzie spokojne życie, jest panią z dobrego towarzystwa, literatką. Choć pierwsze utwory wydaje pod pseudonimem "Jan Sycz", choć krytykuje się ją za stylistyczną manierę, egzaltację, naśladowanie Kadena, powoli zdobywa uznanie. Największym jej dziełem są Krauzowie i inni.
Zestawienie z Dąbrowską nieprzypadkowe. "Krauzowie" i "Niechcice" konkurowali ze sobą o miano największej sagi rodzinnej. Cykl powieściowy Naglerowej przedstawia życie galicyjskiej rodziny po roku 1865, czyli krótko po upadku powstania styczniowego. Świetne charakterystyki, malowanie czasów i obyczajów ugruntowały pozycję pisarki, jednak planowana seria "Kariery" została jedynie zapoczątkowana "Krauzami" (zgromadzone materiały, maszynopisy zostały zarekwirowane podczas rewizji i przepadły w zamarstynowskim więzieniu we Lwowie). Impulsem do napisania powieści był niepokój o ziemie wschodnie, wrośnięte w Polskę, a także rozpaczliwa tęsknota za krajem lat dziecinnych. Barwa i kształt krajobrazu, architektura miast, śpiewność mowy, ludzie kresowi w ich ugnieżdżeniu w tradycjach - to wszystko było przedmiotem miłości i stało się nakazem pisarskim. Bohaterzy powstali z ziemi i powietrza moich stron - pisze autorka - trwających niezapomnieniem. Egzemplarz na zdjęciu był wydany w 1946 roku w Rzymie i dotarł do mnie nietknięty. Rozcinałam wszystkie kartki. Przez 67 lat nikt po niego nie sięgnął. Gdzie spędził ten czas?

Wojna stała się cezurą w życiu pisarki. Straciła wszystko prócz nagiej egzystencji. Z mężem uciekają do Lwowa. Wkrótce Leon zostaje aresztowany i prawdopodobnie zamordowany. W styczniową noc 1940 roku przychodzą po nią. Zatrzymanie jest efektem denuncjacji dwóch kolegów pisarzy.  Gałązka bzu - taki tytuł nosi opowiadanie, w którym opisała śmierć Peowiaczki zamordowanej przez kozaków Budionnego w czasie wojny 1920 roku. To wystarczyło, żeby zamienić życie w koszmar. Sześciomiesięczne śledztwo, kolejne więzienia i propozycja:
Trzeba tylko naprawić to, co się stało i odwołać. Napisaliście nieprawdę o Czeka. Przyznajcie się do tego. Tylko to, nic więcej. Napiszecie i pójdziecie na wolność.
Nie napisała. Skazana na osiem lat  zamknięcia w obozie karnym w Kazachstanie. Dama z towarzystwa i wytworna pisarka spadła na dno ludzkiej egzystencji. Przeszła kolejno wtajemniczenia łagiernicze: była robotnicą rolną, stróżem nocnym w składzie trucizn, pracowała przy oczyszczaniu ziarna... Zwolniona z łagru w 1941 roku na podstawie układu Sikorski-Majski, związała się z tworzonym w Sowietach wojskiem i jako żołnierz 2. Korpusu przeszła cały szlak, by po wojnie zamieszkać w Londynie.

 Od wyjścia z łagru aż do śmierci osaczała ją jedna sprawa - doświadczenia wojenne. Wkrótce po opuszczeniu łagru napisała sztukę Tu jest Polska, której tematem była okupacja Polski przez Niemców.  Skąd temat? Naglerowa była w stanie fizycznego wyniszczenia - obsesja głodu, cynga obozowa, awitaminoza... Zbyt głęboka trauma tuż po wyjściu z łagrów nie pozwoliła podjąć jeszcze tematów sowieckich. Zatem po raz pierwszy wystawiona w Bagdadzie w 1943 roku sztuka pokazała bardzo silne ostrze antyniemieckie. Wszak Korpus miał walczyć przeciw Niemcom! Na premierze byli m.in. generał Anders i min. Mallhome. Później - trasa objazdowa i gorące przyjęcie przez publiczność.

Po zakończeniu kampanii włoskiej osiadła w Londynie i tam zmarła w 1957 roku. Ostatnie lata to walka z chorobą, słabością, samotnością, ale nie zarzuciła pisania. Powstał dwudzielny cykl powieściowy: Sprawa Józefa Mosta (brak zdjęcia) i Wierność życiu. Temat powieści to zamarstynowskie więzienie i wir życia, gdy człowiek nie jest predestynowany na bohatera, lecz zgnębiony okrucieństwem, ugnieciony przemocą, zwycięża pełnią swoich wartości.
I książka dla mnie najważniejsza - Kazachstańskie noce. To pośmiertne wydanie zawiera opowiadania wcześniej publikowane w tomie Ludzie sponiewierani, uzupełnione o Przekroczone granice.  To tutaj kreśli najpełniej zesłańczo-łagiernicze dno ludzkie w Sowietach. Straszliwy system, nieludzkie metody, codzienna śmierć zamienione w kompozycję literacką. Bez epatowania okrucieństwem poprzez nakreślone sytuacje, np. marzenie umierającego chłopca o bochenku chleba tylko dla siebie,  rozstanie policjantów z psami służbowymi, bombardowanie pociągu pełnego cywilów, żęcie pszenicy w stepie... Jak inaczej pisze autorka! Warto czekać miesiącami na taką lekturę. Bo podkreślam - wszystkie te książki wydano w Londynie. Dlaczego nie w Polsce?

Warto podsumować. Przedstawione utwory mówią o sowieckim systemie władzy i kłamstwa. Autorka życie na wygnaniu poświęciła walce z Moskwą piórem. Nie miała złudzeń i przestrzegała (również w publicystyce) przed komunizmem. Każda odwilż i próba reformy to mistyfikacja stosowana w taktyce komunistycznej, która pozwala więźniowi jedynie zaczerpnąć oddechu. Szerokim echem odbił się jej artykuł "Komu i czemu służą", opublikowany w 1956 roku. Pisze tu o tysiącach Polaków wypuszczonych z łagrów, niedomęczonych, okaleczonych. Przecież ci ludzie mogą mówić i pisać! Jakie pobudki kierowały władzami sowieckimi? Z pewnością nie humanitarne, szlachetne. Otóż widzi w tym akcie pokaz siły, bezkarność, które na Zachodzie sieją strach. Okrucieństwo przynosi korzyści!
Wymowa twórczości Herminii Naglerowej jest jednoznaczna. I wciąż niedozwolona.

W opracowaniu korzystałam ze wstępu Tymona Terleckiego - Wierność życiu, Londyn 1967;
z noty o autorce w Kazachstańskich nocach, Londyn 1958; z przedmowy do Krauzów i innych, Rzym 1946.




sobota, 14 września 2013

Wieś skazana na miasto

Dawno temu przeczytałam Rauskę [tu refleksje]. Kiedy zobaczyłam, że Teresa Oleś-Owczarkowa wydała nową książkę, natychmiast zapragnęłam poznać dalsze losy Alusi. Można je znaleźć w następnej pozycji - Mrówki w płonącym ognisku - ale też obie  da się czytać niezależnie od siebie.
Wypasiony, pstrokaty kogut na okładce zapowiada, że w środku króluje wiejska rzeczywistość. I tak jest. Dane mi było w życiu spędzić trzy ważne lata w bardzo podobnym miejscu. Kto miał to szczęście, ten wie, jak smakuje chleb przeżegnany nożem, jak podróżuje się drabiniastym wozem pośród żyta i bruzd ziemniaków, jak chodzi się po rżysku, a potem zanurza nogi w zimnej strudze, jak wyplątuje się z włosów rzep... Sobota była dniem sprzątania i wieczornej kąpieli. Czekało się w kolejce do butów, gdy biegło się do ustępu... Tu życie płynęło od Kiedy ranne wstają zorze aż po Wszystkie nasze dzienne sprawy.

Ale dziś wieś straciła swój rytm i treść. Nadchodzi koniec chłopskiej drogi. Jeszcze rozłożyste kasztanowce walczą o miejsce w wiejskim pejzażu, ale śmiecą jesienią, więc w łaski wkradają się iglaki, które lepiej pasują do kostki brukowej. Nowe tańczy ze starym. Ludzie polubili wygody, jakie daje cywilizacja.  Nastał czas wyścigu i hałasu. Zmiana naturalnego porządku zachwiała moralną równowagę, a wariacki bieg niszczy zdrowie i rodzinę. Jestem starym dzieckiem, które odwraca się za siebie - mówi autorka. I przypomina sobie, jak jej dobrze było pod wiejską kapliczką. Teraz prowadzi trudne dialogi i wadzi się z losem. Widzi, jak zacierają się korzenie i pamięć miejsca, z którego pochodzimy. Pisze - Nauka, której ufałam, doprowadziła mnie do miejsca, skąd już nie widzę świata. Po dłuższym czasie błądzenia postanawiam zawrócić. Nie wiem na pewno, czy odnajdę to, czego szukam, ale widzę, że wiele na zawsze zgubiłam po drodze. Umknęło mi dużo ważnego, gdyż wiele lat straciłam na wędrowaniu. Już mnie teraz, zabłąkaną w świecie, nie przywiozą do domu drabiniastym wozem.

Czytało mi się wspaniale, ale po jakimś czasie coś zaczęło zgrzytać. Niby ciekawie, barwne postacie, przejmujące historie, ale  coraz częściej zaczął wkradać się wątek filozoficzny. Z każdą stroną nabierał rozpędu, aż zdominował całkiem składną opowieść. Książka stała się niespójna. Moralizatorstwo przybierało postać "oczywistych oczywistości", że np. szczęście to znać cel swojej wędrówki przez życie, albo niezawrócenie ze złej drogi wywoła chorobę i trwanie w niezrozumiałym wewnętrznym konflikcie i tak dalej bez końca. Zgadzam się z tym, że nastąpił rozpad tradycyjnej społeczności wiejskiej i zanik chłopskiej tożsamości. Wyschło źródło, z którego czerpali już w latach siedemdziesiątych Julian Kawalec, Edward Redliński, Tadeusz Nowak. I Wiesław Myśliwski ogłosił kres kultury chłopskiej... Ale jak oni pisali! Nie będzie już chłopskiej literatury...

Na koniec jesienne książkobranie. Tylko dwa dni penetrowania księgarni i uśmiech wypełzł na zmęczone oblicze.
Wyczekane Ostatnie rozdanie Myśliwskiego i Pałac, którego brakowało mi do wielkiej kolekcji Mistrza.
Siedziby wielkich Polaków Wachowicz, wpisujące się w zaniedbaną literacką mapę Polski, którą winnam odkurzyć.
Brzechwa nie dla dzieci - kolejna rzecz Urbanka.
Monte Cassino Wawera, które pozwoli rzucić światło na wielką bitwę.
Z anielską nutą następny tom Kiry Gałczyńskiej. A płyną jeszcze szerokim strumieniem zamówienia z Allegro - Hrabar, Kąkolewski, Włodarczyk, Golding, Krajski, Piasecki i Naglerowa, której nikt nie chciał!!!