DOM Z PAPIERU



środa, 23 lipca 2014

Albania - życie w innym wymiarze

To kraj kontrastów. Tu śpiew muezina przenika się z dźwiękiem kościelnych dzwonów, a na drodze osiołek maszeruje obok mercedesa. Kraj na granicy Wschodu z Zachodem. Waleczni mieszkańcy, którym przyszło zmagać się z inwazją otomańską, z włoskim faszyzmem i wreszcie z rodzimym terrorem komunistycznego dyktatora Hodży. Mityczna kraina dzika i ciekawa. Kraj orłów, bunkrów i karabinów. Prawo krwi (Kanun), które skutkuje wielopokoleniową wendetą. Pluszaki zamocowane na dachach i drzewach owocowych, które mają odstraszać złe moce. 30 % terenu w zasięgu telefonii komórkowej. Możesz tylko marzyć o płatności kartą. Wspaniała, zdrowa kuchnia łącząca to co najlepsze - kozie i owcze sery, melony, bakłażany, oliwki, małże, dżem figowy, rakija... I wszechobecna życzliwość. Zapraszam na kolejny spacer.
W centrum Tirany można podziwiać Plac Skanderbega - z pomnikiem bohatera, meczetem Ethema Beja, wieżą zegarową, ale życie miasta zaczyna się w elitarnej dzielnicy zwanej dawniej Blok. Mieszkali tu komunistyczni dygnitarze, a zasieki, milicja i służby specjalne (tzw. Sigurimi) strzegły dostępu i bezpieczeństwa. Dziś nadal jest to ekskluzywne miejsce i ma się wrażenie, że przedstawiciele elit finansowych nigdy stąd nie wyszli. Pełno ich w bankach, firmowych sklepach i luksusowych restauracjach.
Na zdjęciu z bunkrem - zerknijcie w powiększeniu - widać i zasieki, i mundur... Co się zmieniło? Brak dekomunizacji i lustracji spowodował ciągłość sprawowania władzy i nadal rządzą tu pieniądze. Wcześniejsze zdjęcie przedstawia rezydencję dyktatora Envera Hodży. Wygląda skromnie, jednak warto wrócić wspomnieniami do czasu, gdy jeszcze żył ten symbol Albanii. Rzadko też można usłyszeć historię tego domu i 16-kilometrowego tunelu, budowanego przez dziadków i ojców, w którym równolegle mogło ustawić się kilka czołgów. Wyobraźnia fanatycznego przywódcy nie miała granic. Jeszcze za życia kazał wybudować sobie mauzoleum w kształcie piramidy.
Dziś trwają dyskusje nad przeznaczeniem obiektu, a młodzież dziarsko wspina się na szczyt, zbiega, maluje... Chcą okazać pogardę dla osoby i czasu. Bo o czym tu pamiętać? O prawie półwiekowej dyktaturze? O obronie czystości marksizmu i leninizmu i przeciwnikach, którzy trafiali do więzień? O izolacji kraju, do którego nie można było wjechać ani wyjechać? Że przez czterdzieści lat nie wolno było ludziom mieć prywatnych samochodów? Że zakazano wszelkich praktyk religijnych, a Albanię ogłoszono pierwszym na świecie państwem ateistycznym? Rozmiar terroru nieporównywalny z żadnym z krajów postkomunistycznych. Przykład? Kładka z dzwonem na zdjęciu z piramidą - w tym miejscu zamordowano sześć tysięcy patriotów i zrobiono to - poprzez telewizję - na oczach całego narodu!
Kolejny przykład - Katedra św. Pawła w Tiranie. Zbudowana w miejscu, gdzie w okrutny sposób zgwałcono i zamordowano szesnastolatkę. W środku piękne wspomnienie naszego papieża Jana Pawła II i olbrzymi portret Matki Teresy z muszelek. Jest jeszcze krzyż.


Zdjęcia upamiętniające wymordowaną opozycję patriotyczną. Tak pozbywano się elit.

Młodzi nie chcą wracać do przeszłości. Nadzieję widzą w wejściu do UE. Zapatrzeni są też w Amerykę, co daje wymierne korzyści. Widziałam przy autostradzie piękny szpital - amerykański właśnie - gdzie każdy Albańczyk może wejść i bez żadnej rejestracji i czekania jest zbadany i leczony. Bez kolejek do specjalistów i bezpłatnie - jak to egzotycznie dla nas brzmi!

Wypytałam też o zarobki. Nauczycielka średniej szkoły zarabia w przeliczeniu na naszą walutę dwa tysiące dwieście. Niby mniej, ale nie płaci za czynsz, za wodę i za gaz. W tym kraju płaci się tylko za prąd! Zresztą nikt nie zawraca sobie głowy podpisywaniem umów i pilnowaniem rachunków. Po prostu idzie się do najbliższego słupa i podpina kabel.
To powszechny widok. Tam chyba każdy elektryk zasługuje na fotel prezydenta!
Jeśli już mowa o cenach, to jesteśmy w najtańszym kraju w Europie. Na dodatek wszędzie można płacić w euro (tylko dlaczego w Polsce nie?). Warto też podkreślić uczciwość transakcji w każdym hotelu, kantorze czy u przygodnych Albańczyków.
Zbliżam się powoli do pożegnania z tematem. Jeszcze parę ciekawostek. Transport zasługuje na parę zdań z pewnością. Takie pociągi - zdezelowane, z szybami popękanymi od kul - wciąż jeżdżą. Podobnie jak autobusy, które kursują poza wszelkimi rozkładami jazdy. Nie ma rozkładów! Trzeba usiąść i czekać. Za to koloryt w autobusie niezapomniany. Hałaśliwe rozmowy, pokrzykiwania, sprzedaż towarów, a przy tym brak wścibskiego przyglądania się, uśmiechy i chęć udzielenia pomocy.
Środki transportu bywają różne. A przejazd kolejowy zabezpiecza szlaban zrównoważony siatką kamieni. Żadnych zasad w ruchu kołowym. Pierwsza zasada, to właśnie brak zasad. Druga to ta, że pierwszeństwo ma większy pojazd. Jeśli oba są równe, to uprzywilejowany jest mercedes. Wszyscy trąbią i krzyczą. Można jechać pod prąd albo bez świateł, zatrzymać się na rondzie, zawrócić w dowolnym momencie... Wolność!
Taki widok nie zwraca niczyjej uwagi. Brak włazów na jezdniach i chodnikach jest normą nawet w dużych miastach. Nie wiem, jak oni to robią, że nikt nie wpada, nie łamie sobie nóg albo podwozi.




Rozsiane dosłownie co parę metrów serwisy, myjnie samochodowe (tzw. lavazh). Myjnią jest często kawałek chodnika, na którym stoi chłopak z wężem i rozpryskuje wodę, by zachęcić kierowców do skorzystania z usługi.



Niestety bywają i takie domy, a wzdłuż drogi walają się sterty śmieci. To stały element krajobrazu.





Powrót na plażę, gdzie pracuje sympatyczny osiołek.






Na zakończenie - jeden z tysięcy rozsianych po kraju bunkrów.
Nie wiem jak wy, ale ja Albanią i jej mieszkańcami jestem zauroczona. Nie zmieniły tego uczucia spacery i wyjazdy znacznie wykraczające poza program wycieczki.

Czas wracać do książkowego świata...

38 komentarzy:

  1. Kiedyś czytałam artykuł o Polaku-komuniście, który chyba mieszkał w tym kraju, gdyż uważał, iż tylko Albania jest krajem prawdziwie komunistycznym.
    Piękne wakacje miałaś w tym roku. Takie nietypowe. Za parę lat i tam będzie inaczej.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Czasem brak wakacyjnych planów to dobry plan;)
      Może chodzi o towarzysza, który uciekł z Polski, bo nasz socjalizm był zbyt liberalny, a nazywał się Kazimierz Mijal? Ciekawy gość;)
      Odwzajemniam serdeczności:)

      Usuń
    2. To tam miał ekstremę komunistyczną.

      Usuń
    3. ~ Wrócił do Polski, ale już kariery nie zrobił. Nawet w prawą stronę się zwrócił;)

      Usuń
    4. Tak to jest z tymi "ideowcami" - mylą im się kierunki, a może to jest jakaś niezbadana przypadłość chorobowa, gdy ktoś tak włączył uczucia i przekonania przejęte od kogoś, że wyłączył rozum.

      Usuń
    5. ~ Niezrozumiałe były jego wybory, ale i dziś "na gorąco" mamy takich, co zmieniają się w obliczu śmierci.

      Usuń
  2. Dzięki za ten wpis. Sporo się dowiedziałam. Zasady ruchu drogowego, tzn. brak zasad spowodował mój uśmiech.
    A zdanie "pierwszeństwo ma większy pojazd. Jeśli oba są równe, to uprzywilejowany jest mercedes" bardzo szeroki uśmiech:)
    A jeśli chodzi o walutę, to co lepiej zabrać: euro czy dolary?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Euro! Można płacić tą walutą i łatwo wymienić na leki. W każdym sklepie wydają i rozmieniają wedle życzenia. Turysta nasz pan;) Widzę, że poważnie myślisz o wyjeździe? Nawet dzisiejsze zdjęcia są OK? To super:-D
      Albańczycy są typowymi południowcami - żywiołowi, uśmiechnięci. Dobrze mi tam było:)

      Usuń
    2. Lubię autentyczne miejsca, nawet te z trudną historią. Unijna średnia, gdzie jeden kraj upodabnia się do drugiego, gdzie są te same banki, sieci sklepów i KFC za rogiem nie pociąga mnie. O Albanii czytałam kiedyś artykuł, który mnie zaintrygował i teraz ta Twoja podróż...
      Zrobiłaś mi apetyt... :)

      Usuń
    3. ~ Widać, jak wkracza Zachód - reklamy banków, sklepy sieciowe z tymi samymi produktami co u nas, zalew chińszczyzny... Ale jeszcze jest egzotycznie. Np. frytki normalne, krojone ręką i nożem (każda inna), smażone w oleju i pachnące jak domowe. Jedzenie pyszne, bo nie stać ich na faszerowanie chemią. I przede wszystkim uśmiechnięci ludzie. Są europejskie kraje, w których czułam się wyśmienicie - były to Grecja i Węgry. Teraz z radością dołączam Albanię:)

      Usuń
  3. Ja skomentuję krótko: muszę tam pojechać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Jeśli po tym wpisie masz dalej ochotę, to wyprawa będzie niezapomnianym przeżyciem:)

      Usuń
  4. Mojemu mężowi się spodobała przede wszystkim ta południowo amerykańska wolność. Ja bym sobie chętnie podpięła sobie kable z pominięciem zegara.
    Niezwykłą historię ma ten niezwykły kraj, którego naród tak ogromnie ucierpiał przez 40 lat komunizmu. I ogromny potencjał turystyczny.
    Ale jak zaczną go zadeptywać przestanie być tak fajnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Nie piekłam się długo na plaży, więc z mężem wędrowaliśmy, jeździliśmy ichniejszym autobusem. I to są dopiero przeżycia! Do dzisiaj myślę, dlaczego bileter tak wrzeszczał;) Wolność czuć na każdym kroku - prawo budowlane chyba nie działa, bo hotele dotykają się balkonami; każdy handluje gdzie chce i czym chce; policjanci się uśmiechają, stojąc w chaosie na środku skrzyżowania... Tak pragną wejścia do UE, a wtedy zakosztują zachodnich dobrodziejstw. To kraj ogromnie doświadczony historią, a terror można porównać może z Koreą Płn. Teraz budzą się z letargu, widać boom turystyczny, a i polskich tablic rejestracyjnych sporo. Niech im się wiedzie:)

      Usuń
  5. Fajne klimaty. Zdumial mnie ten szpital amerykanski, to egzotyka nie tylko dla Polski ale dla Ameryki tez.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Szpitale są ponoć nawet dwa. A my leżymy plackiem przed USA i nic;) Kiedyś w Grecji usłyszałam, że mają takie powiedzenie: "Chcesz jechać do Ameryki? Jedź do Polski, będziesz mieć bliżej." Skomplikowany ten świat;)

      Usuń
  6. I ja dziękuję za ten temat :)
    Tak prawdę mówiąc dla mnie osobiście Albania jako kraj/państwo zupełnie nie istnieje. Wstyd się przyznać, ale oprócz starych dowcipów z serii "tu radio Tirana" nigdy nie zastanawiałam się jak tam żyją ludzie. Pewnie wtedy to był skutek izolacji tego państwa. I teraz zaskoczeniem było dla mnie, że można po prostu tam pojechać na wycieczkę.
    Gdybym mogła (ale to niemożliwe z powodu obowiązków rodzinnych), to bardzo chętnie odwiedziłabym takie strony, jeszcze nie skażone paskudną cywilizacją turystyczną, której serdecznie nie znoszę.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Wybrałam ten wyjazd impulsywnie, poszłam "za stadem" i nie żałuję. Może to właśnie podobna niewiedza mnie popchnęła. Słyszałam tylko o bunkrach i komunie. Byłam już w krajach sąsiednich (z góry Chorwacja, z dołu Grecja), więc pomyślałam, że to samo morze i słońce mi wystarczą. Dostałam od losu wspaniały gratis, którym okazał się pobyt w tym arcyciekawym europejskim - a tak mało znanym - kraju. Spieszyć się trzeba, bo równanie do reszty Europy widać na każdym kroku:)

      Usuń
  7. Trochę na temat Albanii słyszałam od koleżanki, która była tam także na urlopie i właśnie pokazując zdjęcia zwracała uwagę na te kontrasty.Dzięki twojemu wpisowi przypomniałam sobie jej opowieści i tamte zdjęcia, ale też dowiedziałam się czegoś nowego, jak to o bezpłatnej opiece zdrowotnej w amerykańskim szpitalu. Kiedy tak czytam o twoim zachwycie, przypominają mi się wrażenia po wizycie w Egipcie, kiedy to stwierdziłam, iż ten kraj zauroczył mnie w swojej brzydocie (te tony śmieci na ulicach, zdezelowane autobusy z wiszącymi niczym winogrona Egipcjanami, osiołki obok samochodów pozbawionych drzwi, gruz na środku ulicy, anteny satelitarne i ten wszechobecny spokój i brak pośpiechu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Jak czytam opis Egiptu, to wypisz-wymaluj jakbym znowu znalazła się w Albanii, tylko piramidy na bunkry zamienić;)
      Wiem, że taka egzotyka dla turysty jest czymś innym dla mieszkańca, ale mam dość europeizacji i z przyjemnością robiłabym zakupy na bazarze, a nie w markecie, gdzie te same co u nas słodycze i kremy, a w rezultacie trudno sobie przypomnieć, w jakim kraju się wylądowało. Trzymam kciuki za Albańczyków, by ich życie stawało się łatwiejsze, ale żeby zachowali swój koloryt.

      Usuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Chodzilo mi, ze szpitale w Ameryce nie sa takie jak ten amerykanski w Albanii (az sie zdumialam). Widac bardziej dbaja o Albanczykow niz o wlasny narod. Bo w amerykanskich szpitalach jak i w polskich, chesz sie wyleczyc musisz placic, chcesz zyc tez. Amerykanscy lekarze to biznesmeni. Idizesz do przychodni i pierwsze pytanie - czy jestes ubezpieczona, twoja choroba nie jest wazna tylko ubezpieczenie..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Też zastanawiałam się nad fenomenem szpitali i nie wierzę, że Amerykanie są bezinteresowni. Za to pewnie rozlokowali swoje bazy wojskowe gdzieś w górach. Nie czarujmy się...

      Usuń
  10. Tylko tez trzeba wziac pod uwage, ze dla nas kraje jak Albania czy Egipt (malo "ucywilizowane") zachwycaja egzotyka i stylem zycia, ale trudno sie dziwic ludziom tam mieszkajacym, ze maja dosc biedy i chocby tych dziur w chodnikach i teskna za zach. Europa czy Ameryka. Opowiadal mi moj wykladowca, czesty bywalec w Egipcie, ze tam dzieci prosza turystow przede wszystkim o dlugopis. Bo jak maja dlugopis, moga isc do szkoly, a jak beda sie uczyc to nie beda glodowac w przyszlosci. Nie chcialbyscie chyba, aby wasze dzieci blagaly o dlugopis aby sie moc uczyc. Chodzi mi o to, ze bieda to nie do konca blogoslawienstwo, a bogactwo przeklenstwo, bywa i tak i tak. Z punktu naszego widzenia Albanczycy prowadza fajne proste zycie, tymczasem oni moga takiego prostego zycia miec juz serdecznie dosyc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Zgadzam się z twoją wypowiedzią. Nie życzę Albańczykom, by żyli w skansenie, ale obserwowane zmiany nie napawają optymizmem. Kraj został kandydatem do UE i wszyscy z entuzjazmem odliczają czas do wejścia, dając sobie 3-4 lata. Jeszcze nie wiedzą, jaki "raj" ich czeka. Będą znów marzyć o wolności...

      Usuń
  11. Do Albanii nie dotarłam, aczkolwiek 10 lat temu juz witałam się z gąską (byliśmy w Ulcinji w czarnogórze). Zdaje się, że zdecydowała niepeweność, jak się tam podróżuje samochodem (a raczej spore prawdopodobieństwo, że podrózuje się raczej słabo).

    Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Jeśli dziś można powiedzieć o drogach, że są kiepskie, to nawet nie mogę sobie wyobrazić, jakie były dziesięć lat temu!
      A wiesz, że miałam sytuację odwrotną, bo planowaliśmy z Albanii wyskok do Czarnogóry, ale nie zebrała się wymagana grupa. Szkoda, bo mogło być ciekawie. I tak było super:) Pozdrawiam cieplutko:)

      Usuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardziej zycze Albanczykom "opieki" amerykanskiej niz unijnej. Kraje ktore USA wziela po wojnie pod swoje skrzydla wywindowaly w gore, a w eurokolchozie coraz gorzej. Ksiazkowcu moze nie tesknij za placeniem w Polsce Euro, Bron Boze Polske przed ta waluta. Alabanczycy przezywaja entuzjazm unijny jak i kiedys Polska. Ludzie ludza sie ze bedzie lepiej, dopiero potem odkrywaja zniewolenia. Ale co tam latem pisac o polityce. Fajny wyjazd mialas. Czarnogore i Chorwacje polecam, choc nigdy tam nie bylam. Moja siostra byla, bardzo jej sie podobalo w Chorwacji i jezyk podobny, Czarnogora tez piekna, ale tam najbardziej faworyzowani sa Rosjanie, w przeciwienstwie do Chorwacji. Boski jest ten twoj opis - "Zresztą nikt nie zawraca sobie głowy podpisywaniem umów i pilnowaniem rachunków. Po prostu idzie się do najbliższego słupa i podpina kabel." Od razu przypominaja mi sie polskie realia, jak po jakiejs burzy zerwaly sie druty, tuz przed swietami, i wszyscy sasiedzi skladali sie na flachy, aby z elektrowni przyjechali i laskawie naprawili te druty przed swietami. Jak z filmow Barei.
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. ~ Nie tęsknię za euro, wręcz przeciwnie! W każdym kraju wprowadzenie tej waluty wiązało się z podwyżkami. Wspominam tylko, że w całej Europie można płacić euro (nawet w krajach nie-unijnych), a u nas nie. Ot, taka ciekawostka. Również życzę Albańczykom skrzydeł amerykańskiego orła;)
      W Chorwacji byłam dwa lata temu. Wspominam piękno i słońce, ale Polacy też nie są traktowani super. Chorwaci są dumni, wręcz zarozumiali, a obsługa ruchu turystycznego nastawiona na Niemców.
      Wakacje miałam ciekawe i piękne, to fakt:) W zasadzie jeszcze mam i to uroczą część - książkową:))) Uśmiech ślę:-D

      Usuń
  13. Nie byłam tam nigdy, ale chyba to smutny kraj?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Smutny kraj? Chyba nie. Mają nadzieję, a to dużo. Mam też wrażenie, że tam, gdzie wciąż świeci słońce, a wokół piękne krajobrazy, nie można się długo smucić. Do tego temperament południowców;)

      Usuń
  14. Wspaniała, kształcąca podróż. Prawdziwe wyzwanie. Czytałam dwie relacje zachwycona. Dużo dowiedziałam się dzięki temu o Albanii. Słabo odwiedzany i poznawany kraj, a warto zboczyć z wydeptanych szlaków.

    PS. Chciałabym napisać do Ciebie e-maila. Mam jedno pytanie. Nie mogę jednak znaleźć adresu na stronie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ To były piękne dni! Zbierałam chciwie wszystkie albańskie okruchy, bo zaskoczył mnie przed wyjazdem brak informacji. (Nie)znany kraj nie tylko dla mnie, więc cieszę się, że wpisy się przydają.
      PS
      Miałam kiedyś adres w rubryce "O mnie", ale po przykrych wizytach usunęłam. Niech się dzieje: ksiazkowiec@poczta.fm

      Usuń
    2. Dziękuję. Nie chciałabym Cię narażać na nieprzyjemności. Trzeba było podać mi prywatnie, w emailu do mnie. Miałam zamiar ci podać adresik. Za chwilkę napiszę wiadomość.

      Usuń
    3. ~ Od dłuższego czasu ogarnął mnie błogi spokój... Trolle chyba na urlopach;)

      Usuń
  15. Relacja wyborna. Do Albanii jeszcze nie dotarłam. Zasady na drogach podobne jak w Egipcie. Nie wiadomo o co chodzi, ale wygrywa, kto trąbi najgłośniej... W zasadzie uprzytomniłam sobie, że nie czytałam jeszcze żadnej relacji, ani książki o Albanii... Te bunkry smutne...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Dziękuję:) Mam nadzieję, że ktoś skorzysta z opisu. Przed wyjazdem znalazłam tylko skąpe treści, a kraj wart zainteresowania. Bunkry są ich symbolem chciwie łowionym przez fotografujących. Marmurkowa popielniczka w kształcie bunkra to podstawowa pamiątka. Chyba muszą się zastanowić, co z nimi zrobić.
      Literacko też kraju nie znam, ale skorzystałam z podpowiedzi koleżanki i już zamówiłam "Świnię w pałacu" Tessy de Loo, z którą powędruję po Albanii śladami Byrona.

      Usuń

Komentarze mile widziane.