1. B.Paszylk - Książki zakazane
2. J.Maslanky - Od lekarza do grabarza
3. J.J.Fąfara - 18 znaczy życie
4. M.J.Chodakiewicz - Złote serca czy złote żniwa?
5. P.Theroux - Wielki bazar kolejowy
6. C.Frabetti - Księga Labiryntu
7. J.L.Carrell - Szyfr Szekspira
8. T.Holland - Archiwista z Łubianki
Podczytuję też po jednym rozdziale Parnasu polskiego czy Alchemii słowa, bo nie wymagają śledzenia fabuły, tylko raczą pięknym polskim językiem. Chciałam też odpocząć od zbyt czasem trudnej lektury i wczoraj wieczorem połknęłam A.Gavaldy Kochałem ją (dołączona do lipcowego "Zwierciadła"), ale taką pozycję lepiej pominąć milczeniem.
Wniosek? Szybciej czytam niż piszę. Nie ma mowy o zrecenzowaniu wszystkich książek, dlatego postaram się skracać wypowiedzi.
Zatem - syntetyczne podejście do Hrabala i jego Pięknej rupieciarni
Bez przerwy pić się nie da, więc się dokształcam. - cały Hrabal.
Co nas łączy? (jak to dumnie brzmi!):
- Obserwacja rzeczywistości;
- Fascynacja Schopenhauerem;
- Bo ja przede wszystkim żyłem - chciałabym móc tak powiedzieć!
- I nagle przychodzi jakiś człowiek, który jest właśnie tym diamentowym oczkiem, po prostu kimś - nie przegapić go!
Takiego faceta wygrzebać w składzie makulatury...
Ehh, u mnie czytanie kilku książek równocześnie odpada :/ Brak mi podzielności uwagi.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy stos, podkradłabym Ci "Złote serca czy złote żniwa?" - to od jakiegoś czasu chciałam już przeczytać
OdpowiedzUsuń~Avo_lusion - ja po prostu umieram z ciekawości, gdy książka wpada w moje ręce. Potem dobieram w zależności od nastroju, a że nastroje różne, to i rozstrzał czytelniczy - jak widać. :)))
OdpowiedzUsuńKocham Hrabala...:)
OdpowiedzUsuńP.S. Życzę udanej zabawy z "Księgą Labiryntu". :)
~Bibliofilko, "Złote serca..." polecam! Polemiki na wysokim poziomie, kontekst historyczny rzetelny, podany przez różnych autorów, ale przystępnym językiem.:)))
OdpowiedzUsuń~Ewo, to Hrabal ma już harem.:)
OdpowiedzUsuńW Labiryncie tkwię gdzieś w połowie i mam nadzieję, że nie zamienię się w żółwia. Dobrze mi idzie. Tylko mnożyć i dzielić mi się nie chce, wtedy przechodzę chyłkiem na obie wskazane strony. No, przyznaję się...:)))
Też czytam kilka książek naraz, też czytam szybciej niż recenzuję (a teraz doszły przenosiny blooga, więc trochę czasu mi to wszystko zajmuje). Co prawda moje czytanie nie jest aż tak wielokierunkowe. Czytam w tej chwili jedynie Dante Richarda Lewisa, Raj za rogiem L.Vargasa wraz z Gauguinem wyd. Rzeczpospolita, Paryż Sztuka i architektura i Na cmentarzu, jak na wulkanie J.I. Kraszewskiego. A na recenzję czekają Rozważna i romantyczna oraz Czerwona Oberża Austin. A do tego powinnam się pakować przed kolejną podróżą do Warszawy
OdpowiedzUsuńTen człowiek wbrew własnej woli wykształcony, zasługuje na rzesze fanek...;)
OdpowiedzUsuńTy leniwcu! ;) Oszukujesz. ;) Ja walczyłam mężnie z matematyką. ;)
~Guciamal, właśnie chyba wielokierunkowość czytania jest moją zgubą. Kiedyś siedziałam w literaturze polskiej i w odniesieniach do PRL. Potem doszły lektury z DKK i tu zaczęły się schody, a teraz po blogowych wędrówkach to katastrofa całkowita. Kompleksów się nabawiam, ile ludzie czytają. A moje półki puchną... Od stycznia przybyło mi 187 książek (!), a wakacje trwają tylko dwa miesiące. Hmmm...
OdpowiedzUsuń~Ewuś, tylko nie mów, że dałaś radę z zakrętem, drzewami i sznurem! To nierozwiązywalne! Ja ledwie poradziłam sobie z wagą cegieł. To chyba tylko los żółwia przede mną. No nic, przynajmniej długo żyją.:)
OdpowiedzUsuńjak dla mnie to tyle na raz to za dużo! jak czytam to 2 lub 3, nie więcej bo się gubię i żadnej w końcu mi się nie chce skończyć
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie
~ Montgomerry, dla mnie też dużo, ale wszystkie mi się chce kończyć. Czytam hurtowo albo wcale. Teraz pogoda akurat książkowa. Promyki słońca ślę:)
OdpowiedzUsuńJa też najczęściej czytam kilka książek na raz. No staram się max 3. Zazwyczaj staram się je różnicować. Powieść, literatura faktu i wspomnienia albo listy. O taki zestaw jest najlepszy:) Nie zawsze jednak udaje mi się tak dobrać książeczki. Z Twojego stosiku czytałam tylko "Archiwistę z Łubianki" wiadomo tematyka:) Pozdrawiam;) Ja też tak mam, że wpadam w ciągi czytelnicze:)
OdpowiedzUsuńŚliczny stosik,
OdpowiedzUsuń~Papryczko, no to mamy podobnie. "Archiwista ..." świetny. Może zrecenzuję do książkowego wyzwania. A Twój zestaw bardzo ciekawy - same powieści, byłoby nudno.:)
OdpowiedzUsuń~Agnieszko, po przeczytaniu wskażę, co naprawdę warto. Chociaż mam nadzieję, że wszystkie dobre. Słoneczka :)
OdpowiedzUsuńMam to samo, kiedy czytam wpisy i komentarze, dyskusje na temat książek czuję ogromne braki w znajomości literatury. Często obiecuję sobie nie zaglądać już więcej do żadnych blogów, bo nigdy nie przeczytam tego co sobie zaplanowałam. Wtedy przypominam sobie, co powiedziałam koleżance, która żaliła się, że tyle by jeszcze chciała w życiu zobaczyć, tyle krajów odwiedzić, a na to wszystko i stu lat byłoby za mało. Trzeba pogodzić się z tym, że nie zobaczy się wszystkich pięknych miejsc, nie przeczyta wszystkich książek - trzeba dokonywać wyborów i cieszyć się tym, co poznajemy, a nie smucić tym, czego nie zdążymy poznać.
OdpowiedzUsuńDwa miesiące wakacji - to i tak o wiele więcej niż u mnie (przeciętnie 26 dni, no chyba że pracuję po godzinach, wtedy dochodzę do 35, ale to i tak wciąż mało).
~Guciamal, wiem, że nie dam rady przeczytać ani zobaczyć ułamka piękności, ale dlatego tym bardziej by się chciało, bo czasu mało. Gdybym miała 30, ba! nawet 40 lat (dziewczyny, głowy do góry!), to bym wybrzydzała i się rozglądała. A tak ciągle mam wrażenie, że nie zdążę. Ze wszystkim. Ot, takie głupie, ale szczere.
OdpowiedzUsuńWiem, że dwa miesiące urlopu, to sporo. Za to nie pojadę do Grecji czy Włoch za pół ceny ani poza upałami. Zresztą wyjątkowo dużo pracuję, daleko dojeżdżam i nie ma mnie w domu przynajmniej 10 godzin dziennie. Po powrocie to i czytać nie mam siły, dlatego tak zachłanna jestem na te wakacje. Zatem - do lektury!:)
Też czytam po kilka książek jednocześnie choć muszę przyznać, że taki zwyczaj mam od niedawna. A mam ten sam problem co Ty. Tyle jest książek do przeczytania. Śledząc różne ciekawe blogi, patrząc jak szybko i dużo ludzie czytają, zaczynam mieć kompleksy, że tak wolno mi to jakoś idzie. A zaległości w lekturze ogroooomne. I nie mówię tu tylko o nowościach. Mam przede wszystkim na myśli książki już całkiem dawno wydane, książki wspaniałe, które powinno się znać, a ja nie znam.
OdpowiedzUsuńGuciamal ma rację. Trzeba się cieszyć tym co się osiągnęło, to właściwe podejście. Jednak tak trudno czasami zgodzić się na swoje ograniczenia. A jeszcze trudniej dokonywać wyborów co przeczytać, gdy książek tak wiele a czasu tak mało.
~Balbinko, wszystko tak samo! Kiedyś też nie dopuszczałam możliwości czytania choćby dwóch książek w jednym czasie. Teraz to pewnie wynika z chęci poznania nowych przy jednoczesnym braku czasu. Do tej pory nie prezentowałam popularnych stosików, bo wtedy dopiero zaległości ujrzałyby światło dzienne! I rodzi się pytanie: po co kupować, jeśli nie mam czasu na czytanie? Niczym być albo nie być...:)
OdpowiedzUsuńChyba wszystkie mogłybyśmy napisać Dylematy książkoholiczek :) Ja oczywiście mogę sobie mędrkować, o dokonywaniu wyborów, ale żal i tak zostaje- taki tyci, tyci, ale jest gdzieś tam w zakamarkach podświadomości
OdpowiedzUsuń~Guciamal, super tytuł posta! - "Dylematy książkoholiczek". Chyba że zamienić na rodzaj męski. Ale ja wiem? Mężczyźni nie mają takich problemów. Przynajmniej ci, do których zaglądam. Ktoś obiad poda.:)
OdpowiedzUsuńMasz rację, że prezentowanie nowych zdobyczy eksponuje nasze zaległości czytelnicze (pisząc nasze mam na myśli wszystkich książkoholików). Mam czasem podobne dylematy: kupić nową książkę jak jeszcze poprzednich nie przeczytałam. Ale jakoś nie potrafię sobie odmówić. Tłumaczę sobie, że jak mnie na razie stać to kupuję. Czasy mogą się zmienić i nie będę mogła więcej kupować. A ponadto też sobie powtarzam "Masz, to na pewno kiedyś przeczytasz". Tylko kiedy będzie to "kiedyś"? Tego nie wiedzą nawet najstarsi górale!
OdpowiedzUsuńA jak na razie czytam po kilka książek na raz i staram się zaległości nadrobić.
Pozdrawiam życząc "szalenie" miłej lektury.
~Balbinko, dawno temu - na studiach jeszcze - koleżanka nazwała mnie chomikiem i nie wiedziałam dlaczego! Kupuję, upycham, bo dobrych książek, szklanek i dzieci nigdy za dużo.:)))
OdpowiedzUsuńZdębialam:).
OdpowiedzUsuńJa mam dylemat okołoksiązkowy zupełnie innej natury, jakoś wcale nie chce mi się pisać:).
~Izuś, to co u Ciebie? Nie kupujesz? Nie czytasz? Tylko jedną? Nie wierzę, molu książkowy. Chyba że nie o książkach. To nie pytam. Serdeczności:)))
OdpowiedzUsuńJa bym te szklanki zamieniła na kubki. Uwielbiam je chomikować, nawet ostatnio brakuje mi już miejsca w kuchni.
OdpowiedzUsuń~Balbinko, mnie też kubkomania nie jest obca. Gdy zniknę w markecie, to mąż wie, gdzie mnie szukać. Szklanki po prostu szybciej się tłuką. Dobrze, że książki są jak wino i się nie starzeją.:)
OdpowiedzUsuńJakoś tak niezręcznie napisałam:).
OdpowiedzUsuńProblemem jest niechęć do pisania na blogu. Z reguły czytając kombinowałam co potem napiszę, a teraz nie chce mi się wcale kombinować, mam ochotę po prostu czytać:)
Acha, co do zwyczajów czytelniczych- z reguły czytam kilka, przy czym gdy mijam półmetek jakiejś książki, z reguły koncentruję się tylko na jednej. Ośmiu na raz jednak jeszcze nie próbowałam. chyba, żeby doliczyć pozycje "uśpione" od miesięcy.
~Izo, "uśpione" - bardzo dobre określenie. Co do pisania na blogu - też mam różne nastroje. W raptularzu piszę z radością, spontanicznie, a tu... Trzeba się jednak trzymać reguł i wszystkiego wprost nie napiszę, żeby czyichś uczuć nie urazić. Zresztą często mam całkiem inną opinię i staram się zrównoważyć wypowiedź. Nie daje mi to absolutnej satysfakcji. Muszę to przemyśleć.:)))
OdpowiedzUsuńJa dla odmiany czytam tylko jedną książkę. Próbowałam czytać kilka na raz, ale motam się co było w której i nie potrafię zagłębić się w książkę jakbym chciała.
OdpowiedzUsuń~Anetko, kiedyś tak nie było. Teraz rozproszyłam się z nadmiaru dobroci książkowych. "Osiołkowi w żłoby dano...". Dobieram też lekturę w zależności od nastroju i to główny doradca. Podobnie z telewizją, gdy biegam po kanałach.:)
OdpowiedzUsuń