Książki i ludzie; rozmowy Barbary N.Łopieńskiej
To dwadzieścia pięć prezentacji domowych księgozbiorów, należących do polskich intelektualistów. Gdy zobaczyłam listę rozmówców, najeżyłam się nieco, bo nie wszyscy byli moimi ulubieńcami. Jak się jednak okazało, temat zniósł wszelkie bariery i uprzedzenia. Ba! Wręcz wpadłam w zachwyt! Jak pięknie mówili o książkach i czytaniu - mądrze, ze swadą, z humorem.
Próbowałam wyprowadzić jakieś uogólnienia, choć ze względu na styl i klasę rozmówców, zadanie zdawało się niewykonalne.
Po pierwsze - nieprzeliczalność zbiorów. Mniej więcej kilkutysięczne. Nieporadne sumowanie panoszących się stosów, półek, teczek, walizek... - z góry skazane na klęskę. Podobnie jak ich uporządkowanie. A na temat rozmieszczenia księgozbioru według jakiegoś logicznego klucza, można by napisać poemat. Według wielkości czy problemowo? Alfabetycznie czy chronologicznie? Więc zazwyczaj leżą bez ładu i składu, czasem zsyłane do piwnicy. A gdy jakaś książka jest akurat potrzebna, to najłatwiej znaleźć ją w bibliotece.
Po drugie - źródła zasilania. Niewiele bibliotek domowych przetrwało wojenne zawieruchy. Podziwiam próby ich rekonstrukcji i wyłapywanie białych kruków - nawet własnych! - u zaprzyjaźnionych antykwariuszy. Szerokim strumieniem płyną egzemplarze autorskie z wydawnictw. Wielu pytanych to niewolnicy książek z dedykacjami, które przywracają wspomnienia. Jest też najczęściej dreptanie do ulubionej księgarni i zakupy ponad miarę. Zdarzają się (o zgrozo!) kradzieże, a panuje tu moralność Kalego: Jak ktoś mi ukradnie książkę, to źle; jak ja komuś... I potrafią o tym mówić. Jedno jest pewne - gromadzenie książek nigdy się nie kończy.
Kolejna, wspólna dla większości, cecha - nie lubią swoją biblioteczką dzielić się z innymi. Jeśli ktoś już pożycza, to zapisuje tytuły, a potem walczy o zwrot aż do skutku.
Najtrudniej napisać o zawartości księgozbiorów, bo jest tam wszystko. Cenna klasyka, wielojęzyczne oryginały i przekłady, albumy, ale też lekceważone śmiecie, których jednak pozbyć się nie sposób. Wyrzucić, zniszczyć, oddać książkę? Praktycznie niemożliwe.
Przymierzam się do cytatów, ale wtedy musiałabym stukać i klikać, a tu upał. Wspomnę tylko, jak pięknie mówił Kapuściński o ginącej cywilizacji książki; Hertz wymienił kilka książek, które warto mieć; Tazbir ujął mnie sentymentem do happy endów i pojęciem melioracji alfabetycznej; Hartwig po kobiecemu przyznała, że wspólna biblioteka ratuje przed rozwodem; Brandys na grypę polecił Prusa; Drawicz wspomniał o roli metaliteratury w życiu; Holoubek odnalazł zdumiewające piękności u Iwaszkiewicza; a przebiła wszystkich Szymańska, która swojego męża określiła jako skrzyżowanie człowieka z chomikiem.
Odrobinę tych klimatów można znaleźć w książce Ex libris A.Fadiman. Zajrzałam też do bibliotek naszych pisarzy dzięki Markowi Boruckiemu i jego Polskim gniazdom literackim. Nic jednak nie jest w stanie dorównać urokowi tej książki. Jestem szczęściarzem, bo mam ją na własność. Mogę podkreślać, stawiać wykrzykniki, a przede wszystkim wracać w dowolnym momencie, by utwierdzić się w przekonaniu, że warto zamieszkać w... papierowym domu.
Też mam ją na własność (pisałam o niej kiedyś) i moja jest właśnie pełna wykrzykników, żebym wiedziała gdzie wracać. Ale jak ją otwieram, to i tak ciężko się powstrzymać od przeczytania choć jednego wywiadu... :)
OdpowiedzUsuńMyślę że może być ciekawa lektura....
OdpowiedzUsuń~Ysabellbooks, książkę znałam właśnie z blogów i dlatego wytrwale polowałam. Trudno mi było pisać recenzję, bo każdy zna treść, ale i tak miło wspomnieć. Pozdrawiam milutko:)
OdpowiedzUsuń~Piotrze, lektura dla każdego mola obowiązkowa. Dostępna na niniwa2.cba.pl/ksiazki_i_ludzie_wywiady.htm. Polecam.:)
OdpowiedzUsuńJa nie znałam treści :) ale chętnie poznam, gdyż zapowiaa się smakowita książkowa uczta.
OdpowiedzUsuń~Anetko, często mamy podobne opinie i dlatego w ciemno polecam. Spodoba się na pewno.:)
OdpowiedzUsuńSzukam książki od dłuższego czasu i dopaść nie mogę. A tak lubię grzebać w cudzych księgozbiorach.
OdpowiedzUsuń~Monotemo, warto szukać, bo - jak się okazało - księgozbiór na żadnym etapie życia nie jest zamknięty. A grzebać lubimy, oj, lubimy. Pewnie stąd wziął się niedawno łańcuszek z prezentowaniem swoich zbiorów. Ja kocham też zaglądanie do biblioteczek pisarzy i gdy zwiedzam, np. Oblęgorek, Czarnolas czy Kuncewiczówkę w Kazimierzu - studiuję pilnie biblioteczki wielkich. :)
OdpowiedzUsuńJa nie posiadam książki na własność, ale raz udało mi się ją kilka lat temu dopaść w bibliotece:) Przedłużałam chyba ze 3 razy, bo nie mogłam się z nią rozstać, no ale w końcu trzeba było oddać, bo ktoś zamówił i niecierpliwie tupał nóżkami głodny lektury:))
OdpowiedzUsuńKobieto droga pięknie napisałaś o tej książce. Podziwiam styl, ale przede wszystkim zwięzłość i konkretność wypowiedzi:)) Pozdrawiam cieplutko:)
~Papryczko, witaj. Długo szukałam i moja cierpliwość została nagrodzona.
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa o recenzji i dopowiadam, że można by długo o tej książce, bo każde zdanie warte cytowania, ale moje półki zazdrośnie pilnują wakacyjnego zegara i żądają spełnienia obietnic. Muszę je przewietrzyć. Zaczęłam czytać "Ukryte godziny". A kolejka długaśna. Pozdrawiam z uśmiechem:)
Już zapomniałam, że mam ten skarb na półce w domu rodziców. Zdecydowanie muszę do niego wrócić!
OdpowiedzUsuń~Book-erko, taki unikat grzecznie sobie stoi na półce? Czas najwyższy odkurzyć. Miłej lektury! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za przypomnienie tej fantastycznej książki, najwyżej ocenionej przeze mnie pozycji w ubiegłym roku. Zdobyłam ją cudem, dzięki uprzejmości Osoby, która mi bezgranicznie zaufała i przysłała egzemplarz wypożyczony z biblioteki.
OdpowiedzUsuńKsiążka jest cudowna. Jestem Ci bardzo wdzięczna za odnośnik do wersji elektronicznej, tak miło było sobie odświeżyć wspomnienia!
~Witaj, Lirael:)
OdpowiedzUsuńCzytałam Twoją recenzję i miałam problem, co tu jeszcze można napisać. Jednak może nie wszyscy znają i o takich pięknych książkach nigdy dość. Pod wskazanym adresem jest jeszcze ciekawy wywiad z Michnikiem "Pies na książki", który był drukowany w "Twoim Stylu", ale autor nie wyraził zgody na publikację. Bardzo ładnie pisze o czytaniu. Może zresztą odnalazłaś. W ogóle tam dużo ciekawości znalazłam. Jeszcze będę buszować - o Gombrowiczu, Hłasce... Polecam.:)
Jak to? Cała jest dostępna w Necie? Już otwarłam, dodałam stronę do lubionych i coś nieosiągalnego jest na wyciągnięcie ręki, czyli na kliknięcie.
OdpowiedzUsuńTo całość, nie skróty?
Tytuł znam z blogu Lirael. A sama dużym sentymentem darzę to, co nazywasz odrobiną klimatów, czyli eseje Fadiman.
Witaj w krainie sosny, maciejki i chabrów! (tamaryszków nie wymieniam, bo wszędobylskie). Tęsknisz już za oliwkami? :)
~Tamaryszku, cała i jeszcze więcej. Gdzieś autor strony napomyka, że skanuje, a wywiady są z czasopisma, ale dla nas to obojętne.
OdpowiedzUsuńOliwki, oleandry, palmy... - cały czas mam pod powiekami. Mogłam spać na plaży, a nie w hotelu, to może bym więcej wchłonęła. I pomyśleć, że jeszcze przed miesiącem świata poza sosnami i stokrotkami nie widziałam!:)))
Cudna książka, pożyczyła mi jedna biblionetkowiczka i byłam zachwycona. Dobrze byłoby mieć własny egzemplarz.
OdpowiedzUsuń~Agnes, ja jeszcze tęsknię za dalszym ciągiem. Tylko czy współcześni umieliby tak opowiadać?:)))
OdpowiedzUsuńUmieliby, przecież nie brak ludzi zafascynowanych literaturą, a jak się jest zafascynowanym czymś, to i opowieść lekko idzie...
OdpowiedzUsuń~Agnes, nie byłabym tego pewna. Kto dzisiaj włada kilkoma językami obcymi? Kto jest tak oczytany? To byli ludzie z innych roczników, inne szkoły kończyli. Jeszcze trzeba znaleźć godnego następcę Łopieńskiej. Ale może...:)
OdpowiedzUsuń