DOM Z PAPIERU



piątek, 30 marca 2012

Co ja robię tu, u-u...

Gazeta codzienna z Podkarpacia zamieściła dziś listę 10 hitów książkowych, by przybliżyć rynkowe nowości, zasugerować lektury czy pomóc w wyborze prezentu. Przecieram oczy ze zdumienia. Czytam:

1. D.Wałęsowa Marzenia i tajemnice
2. George R.R.Martin Taniec ze smokami
3. M.Czubaszek Każdy szczyt ma swój czubaszek
4. T.Isakowicz-Zaleski Chodzi mi tylko o prawdę
5. L.J.Smith Pamiętniki wampirów
6-8. Rozsiadły się trzy pozycje S.Larssona
9-10. Uplasowały się dwa tomiki Szymborskiej

Żadnej z nich nie pożądam. Wiedziałam, że jest ze mną źle, ale nie przypuszczałam, że do tego stopnia. Jak to się dzieję, że prowadzę blog, na domiar złego książkowy. Wybrałam sobie równie niepasujący nick. Co myśleć o sobie? Inna, niemodna, dziwna, osobna, stetryczała, zramolała... Co ja robię tu...

Niech się dzieje, co chce. Tak dla równowagi psychicznej - oto ostatnie zakupy:

Józef Baran Koncert dla nosorożca;
Nicole Krauss Historia miłości;
C.S.Lewis Chłopiec, który spisał dzieje Narnii;
Anne Frank Dziennik, życie, dziedzictwo;
George Orwell Brak tchu;
Powiat tarnobrzeski w latach 1944-1956; po wykładzie autora Tadeusza Zycha na temat utrwalania władzy;
Jacek Hugo-Bader W rajskiej dolinie wśród zielska - już z dedykacją autorską;
Joanna Skalska Eremanta;
Vanessa Diffenbaugh Sekretny język kwiatów - czytałam w ramach DKK, podobała mi się, a teraz dostałam w prezencie od Weltbild.

Dalej myślę, co by było, gdyby ktoś  chciał mi zrobić książkowy prezent. Idzie do księgarni, pyta o nowości i pani mu przedstawia... Okropna wizja. Idę się marcować z "Fantomami".

Ranking zamieściły dzisiejsze "Super Nowości". Lista powstała we współpracy z księgarnią Matras.

wtorek, 27 marca 2012

Tu panuje kult reportażu

Jacek Hugo - Bader w Rzeszowie

Reporter rozmawia z generałem demilitaryzowanej armii rosyjskiej:
- A u nas jest powiedzenie: głupi jak ruski generał.
- Dlaczego? - pyta zdziwiony generał.
- No bo was nie lubiliśmy - odpowiada dziennikarz.
- A dlaczego?
- Bo się was baliśmy?
- Dlaczego?! - z coraz większym uniesieniem wykrzykuje rozmówca.
- Bo byliście naszymi okupantami!
- !!!
- To dlaczego wasz czołg stał trzy kilometry od mojego domu?
- Walczyliśmy o pokój! - wykrzykuje  zdumiony generał.

I tak próbowaliśmy dociec, co jest istotą rosyjskiej duszy.
Wróciłam późno, zmęczona okrutnie, ale w takim samym stopniu szczęśliwa. Jacek Hugo - Bader zaczął spotkanie tradycyjną pieriestrojką - zmianą ustawienia mebli, by zniwelować dystans z publicznością. Cały czas bezpośredni kontakt, żywe reagowanie na pytania, humor, zero nadęcia i 200% człowieka w człowieku. Bohater spotkania uprawia najfajniejszy zawód świata, który pozwala mu ciągle być kimś innym. Ma pomysłów na dwa życia. Ubóstwia reportaż uczestniczący, gdy przytula się do tematów i swoich bohaterów. Uwielbia Ruskich. Nie ukrywa, że w Rosji o temat wyjątkowo łatwo. Wystarczy wylądować w dowolnym miejscu i spytać pierwszą napotkaną starszą osobę:
- Jak przetrwałeś tamte czasy?
I już opowieść gotowa.  Nauczył się tego kraju, gdzie panuje niewiarygodna zdolność do zapominania. W Magadanie pomnik upamiętniający ofiary łagrów znajduje się na peryferiach miasta, a w centrum - całkiem niedawno - postawiono pomnik Bierzina - absolutnego władcy Kołymy.
- Za co ich pan zatem uwielbia? - pyta czytelniczka.
- Za dziecinne zdziwienie - odpowiada reporter.
Gdyby Rosjanie wymazali swoją historię, niewiele by im zostało. Tak jak nie lubią Gorbaczowa, bo zabrał im trzy filary propagandy, stanowiące ich siłę: dumę z potężnej armii, loty kosmiczne i osiągnięcia sportowców.
Pozostaje mi czytanie i walka ze stereotypami. Choćby ten o morzu wódki. Dlaczego wodka jest wpisana w rozmowy? Musisz wypić, gdy chcesz się dodrapać do rozmówcy, dojść do bolesnych miejsc, w których rozpoczyna się pamięć. Działa jak znieczulenie, gdy szukasz w człowieku tajemnicy. I tego, co najciekawsze. Stąd może wzięło się porównanie wspomnianej rosyjskiej duszy do mordy spaniela (zawsze smutnej).
Dotychczasowe teksty Hugo-Badera zdają się być nasycone tematem . O czym zamierza pisać w przyszłości? I tu niespodzianka dla czytelników. Pojawią się dwie książki o Polsce, potem o Białorusi i Ukrainie. Tematów rasowy dziennikarz nie zdradza.


Przyszłam wcześniej i udało mi się chwilę porozmawiać z bohaterem spotkania. Pamiątkowe dedykacje? Oczywiście.

czwartek, 22 marca 2012

Czytanie to awantura

Tak maleńko w mediach programów poświęconych literaturze, że nie mogę nie napisać.

Awantura to ryzykowne przedsięwzięcie, osobliwe zdarzenie, kłótnia, afera.
Czytanie to przygoda, zburzenie spokoju, wytrącenie z równowagi.

Jedno i drugie razem to nowy program poświęcony książkom. Do obejrzenia w poniedziałki w TVP Kultura. Całkiem dobra pora (19.25). Dlaczego warto? Zaproszeni krytycy rozmawiają o najnowszych lekturach. W ostatnim odcinku - ich troje - A.Marchewka, A.Franaszek i K.Siwczyk. Na stole pojawiły się:

Grochów Andrzeja Stasiuka
Dumanowski Wita Szostaka
Widma Łukasza Orbitowskiego

Zestaw imponujący, podobnie jak dyskusja. Wyłapuję strzępy: czas jest tu bohaterem, opowieść o pożegnaniu z dawnymi tęsknotami, małe prawdy, ucieczka od historii, historia alternatywna, fabularyzacja Szostaka mnie nie przekonuje, nuda pomysłu, zainteresowanie książką rozpada się, wadzi się z historią, przylega do "Złego", zostaję na zewnątrz wszystkiego, po co sprokurował to dzieło...

Słucham, słucham... Tak się zasłuchałam, bo wszyscy elokwentni, przejęci,  że w końcu nawet nie wiem, czy warto po te książki sięgnąć.

Kolejny punkt programu to rozmowy o biblioteczkach znanych i lubianych. Tu zaprezentował swoje czytelnicze tęsknoty Krzysztof Globisz. Przed nim nie byle co (kto): Borges i Herbert. Chętnie sięga po poezję, literaturę zwiazaną z filozofią, psychologią. Ostatnia fascynacja to Oliver Saks i jego Muzykofilia. Aktor chwali też czytanie przez słuchanie. Lubi "to" robić.
 No i ja polubiłam ten program.

Cytat i zdjęcie ze strony TVP.

środa, 21 marca 2012

Liryczne wtajemniczenia

Dziś Światowy Dzień Poezji. Jednak proza życia dała o sobie znać brakiem czasu, ale nie przystoi takiego święta zostawić bez echa. Zatem garść cytatów, co wielcy świata tego - głównie poeci - sądzą o uprawianej roli.






Poetą - ten co widzi, niż co czyta. - J.Słowacki

Odnajdujemy w poezji coś z prawdy własnego serca. - A.Kamieńska

Czym byłby świat, gdyby nie napełniała go nieustająca krzątanina poety. - Z.Herbert

Wszystko jest poezją, każdy jest poetą. - E.Stachura

Z rzeczy świata tego dwie tylko zostaną - poezja i dobroć. - C.Norwid

Poezja jest dobrym lekiem na samotność. - Kuryluk

Wiersz to jeszcze jeden sposób mówienia do drugiego człowieka. I do samego siebie. - ks.J.Twardowski

Poezja współczesna to walka o oddech - T.Różewicz

Nie wiem, co to poezja,
Nie wiem, po co i na co.
Wiem, że czasami ludzie
Czytają wiersze i płaczą. - W.Broniewski

Każdy wiersz jest wyjazdem w nieznane. - K.Wyka

W osłabieniu, w upadku sił niech nam dadzą jedną zwrotkę poezji, a doznamy orzeźwienia. - Emerson

No i jak tu nie ulec lirycznej magii?

niedziela, 18 marca 2012

Nie czytam dobrych książek

Nie mam czasu. Czytam tylko bardzo dobre. Dzisiaj w roli głównej...


Diane Setterfield Trzynasta opowieść

To klasyka wśród książek o książkach. Ponieważ opisana jest już na tysiąc sposobów, ograniczę się do przytoczenia refleksji z mojego raptularza.

- Biedny jesteś - powiedziałam i poklepałam R. po plecach. - Gdy nie czytasz, to świat jest taki płaski, bez trójwymiaru.
Przytaknął, pochylony nad talerzem.

Wciągnęła mnie Trzynasta opowieść. Kolejne opowieści wynikają jedna z drugiej, snują się jak wyciągane z tajemnej szkatułki. Książka, początkowo bardzo osadzona w rzeczywistości, stopniowo przenosi nas w przeszłość, dotyka bliźniaczych światów. Wciąga tak, że oderwana w celu wykonania jakiejś prymitywnej czynności, patrzę dookoła nieobecnym wzrokiem i zastanawiam się, skąd się tutaj wzięłam.
Bohaterki zmknięte w świecie książek; obie okaleczone historią swoich narodzin. Jedna zawierza drugiej i tak staruszka-pisarka odkrywa bolesną tajemnicę córce antykwariusza. Przywoływane kolejno etapy biografii zaciekawiają, ale też stają się coraz bardziej nieprawdopodobne. Trzy dziewczyny wychowane, a właściwie chowane w zrujnowanym zamku, odizolowane, bez wpływu cywilizacji, bez kontaktu z ludźmi... Czy w takim środowisku może wyrosnąć wielka pisarka? No cóż, to literatura.

Atutem książki jest świetnie nakreślony portret Margaret, która rosła wśród książek, a te zastąpiły jej ludzi. Bo przecież jest coś takiego w słowach. We wprawnych rękach, zręcznie pokierowane, biorą cię w niewolę. Owijają się jak pajęczyna wokół członków, kiedy już cię tak spętają, że nie możesz się ruszyć, przebijają ci skórę, wnikają w krew, paraliżują myśli. W tobie odprawiają swoje czary. Antykwariat stał się jej domem i miejscem pracy. Był [...] lepszą szkołą życia niż jakakolwiek inna, a później moim własnym uniwersytetem. Był moim życiem. - opowiada. A rolę wielką w tym życiu odegrał ojciec, który przyglądał się poczynaniom córki, pozwalał szperać na półkach i dokonywać własnych wyborów.

Powracam myślą do swojego dzieciństwa. Jestem jaka jestem dzięki przeczytanym książkom. To one nauczyły mnie świata i - co najważniejsze - odróżniania dobra od zła. Niczym u Pruszkowskiej (Przyślę Panu list i klucz) ojciec i dwie córki zatopione w lekturze. I podkradanie sobie stosików. Od taty kryminały, wojenne, historyczne, podróżniczo-przygodowe... Potem weszłam w sferę młodzieżówki i pierwszych miłości. Gdy nasyciłam romantyczną duszę, przyszła pora na przyjrzenie się klasyce. Do tego zawsze na deser tomik poezji. Wybory coraz bardziej przemyślane, choć już wtedy kierowałam się w stronę literatury polskiej.  Do tego prenumerata "Życia Literackiego", fakultet humanistyczny... Tyle radości! Żałuję, że nie zostawiłam chociaż śladu po tym czytelniczym transie. Dziś tylko okruszki we mnie. Nieprzeliczalne. Tkwią, prowadzą na strome i niewygodne ścieżki, uwierają, gdy "zalegam", zapalają czerwoną lampkę, gdy trzeba dokonać trudnego wyboru.  Dają uczucie jaskółczego niepokoju, jednak potrafią też spowodować trzeźwy ogląd. Dorobek mojego życia w głowie i w sercu.

Odeszłam daleko od Trzynastej opowieści, ale chwała jej za poruszenie czułych strun i przypomnienie sobie roli książek w moim życiu.

Ludzie znikają, kiedy umierają. Ich głosy, śmiech, ciepło ich oddechu. Ich ciało. A w końcu także kości. Wygasa pamięć o nich. To okropne i naturalne zarazem. Niektórzy jednak unikają unicestwienia. Bo istnieją nadal w książkach, które piszą. Możemy ich odkryć na nowo. Ich usposobienie, ton ich głosu, ich nastroje. Pisanym słowem mogą nas rozgniewać albo uszczęśliwić. Mogą pocieszyć. Mogą wprawić w zakłopotanie. Mogą odmienić. Mogą to wszystko, chociaż są martwi. Jak muszki zastygłe w bursztynie, jak zwłoki zamarznięte w lodzie, to, co zgodne z prawami natury powinno było przeminąć, przez cud atramentu na papierze zostaje zachowane. Jest w tym coś z magii.

To piękna, magiczna książka. Wybaczcie, że wybrałam cytaty przylegające do mojego nastroju, ale tak czuję.  I coś weselszego. Wiosna idzie!

Widok za oknem. Życzę gościom odwiedzającym papierowy dom, by wiosenny nastrój utrzymał nasze marzenia w mocy.:)))

sobota, 10 marca 2012

Intensywny zapach ruty

Przyglądam się z niedowierzaniem tytułom, które wprowadziły się do mnie w tym tygodniu. Jak je znalazłam? Sama się zastanawiam.
Prezentują się kolejno:

Wiesław Paweł Szymański Między ciemnością a świtem. To wybór artykułów i recenzji z lat 1953-1969. Autor - ceniony historyk literatury - obserwuje życie literackie i (co dla mnie ważne) sporą część książki poświęca poezji.

Wojciech Turek Arka przymierza.
 Mam nadzieję, że przedstawiona biografia Wojciecha Wasiutyńskiego zbliży mnie do czasów i osób związanych z ruchem narodowym z samym Romanem Dmowskim włącznie.

Wasilij Grossman Wszystko płynie to ostatnia powieść autora - wieloletniego więźnia łagrów.

Piotr Woźniak Zapluty karzeł reakcji. Zaczęłam czytać natychmiast po rozpakowaniu i skończyłam w nocy. Kolejne świadectwo czasów, o których chciano, żebyśmy nie pamiętali. Ranga porażającego dokumentu. Ile człowiek jest w stanie przetrwać? Wspomnienia AK-owca z więzień PRL. Przedwojenny nauczyciel, potem żołnierz kampanii wrześniowej, wreszcie wstępuje kolejno do ZWZ i AK. Po ujawnieniu się w ramach tzw. amnestii, aresztowany przez UB, po kilkumiesięcznym śledztwie zostaje skazany dwukrotnie na karę śmierci. Gdy wychodził z celi śmierci, czekał na drutowanie rąk, założenie maski, a tymczasem Sąd Wojskowy w Warszawie uchylił karę śmierci! Wypadek nienotowany dotąd w Rzeszowie. Najbardziej dotknęło to UB. Rozpoczęło się nowe śledztwo w nadziei na obalenie wyroku. W tym celu wysłano akowca do Wronek - katowni, skąd nie było już powrotu... Jednocześnie kilkakrotnie aresztowano żonę, by złożyła obciążające zeznania. Trojgiem maleńkich dzieci zajmowali się sąsiedzi. Dochodziło do tragicznych sytuacji, gdy dzieci krzyczały, nie chciały oderwać się od matki, czego czasem nawet ubowcy nie wytrzymywali i zabierali do celi wszystkich...
Lektura obowiązkowa dla tych, którzy mawiają, że komuna była dobra. Są tacy. Gdy takie słowa padną z ust osoby "oczytanej", porażają. Usłyszałam je na ostatnim spotkaniu DKK. I dlatego to było moje ostatnie spotkanie w tym klubie.

Tak się składa, że była ubecka katownia w Rzeszowie to centrum miasta. Po przejściu kilkunastu metrów wchodzi się do księgarni "Świata Książki". Rozglądam się. Wpada mi w oczy niepozorna okładka, prawie pozbawiona kolorów. To...


Intensywny zapach ruty Stanisławy Domagalskiej.
Takiej książki mi trzeba było. Dla równowagi, by odejść choć na chwilę od tomów skutych kajdankami, kapiących łzami i krwią.
Mój ulubiony gatunek - reportaże. Najwięcej napisanych w latach osiemdziesiątych. Tu i tam ślady ingerencji cenzury. Teksty pojawiały się wcześniej m.in. w "Tygodniku Solidarność" i w miesięczniku "Powściągliwość i Praca" (nie słyszałam o nim wcześniej). Reportaże bardzo ludzkie, choć oszczędne w emocjach. Ładunek kryją  wypowiedzi bohaterów. A skąd oni? Reprezentują całą Polskę - od Śląska po Gdańsk. Często pokazują pogranicza: polsko-niemieckie, polsko-litewskie, również polsko-ukraińskie. Czytam zachłannie, a kiełkuje myśl: co teraz robią i o czym myślą autorzy wypowiedzi? Jak chociażby mazurscy uczniowie klas ósmych, którzy w swoich wypracowaniach "na wolny temat" piszą o swoich marzeniach:
Zaczarowałbym każdej polskiej rodzinie willę i samochód. Żeby nie umierali, nie palili, nie pili i nie kradli. Żeby ludziom nie brakło pieniędzy, a każdy miał lodówkę, pralkę i magnetofon. I żeby wszystkie ludzie mieli futra.
No i wyczarował nam chłopak. Nie udało się tylko...
 żeby zamiast górników w kopalni pracowały roboty. Żeby ludzie nie kopali ziemniaków, ale żeby ziemniaki szły gęsiego do kopców i piwnic. Żeby zimy nie były mroźne. [s.51]

Odwiedzamy też wieś kobiet. Na Chicagowskiej widać dolarową zamożność wsi. I widać dużo kobiet z dziećmi. Tak musi być, bo ktoś  buduje tę zieloną strefę. Tu dziecko pytane w szkole:
- Dlaczego się nie uczysz? - odpowiada:
- A po co? I tak pojadę do Ameryki.

I poświęciła czas "Staszka" ćpunom i skłóconym z życiem. Napisała o bieszczadzkiej cerkwi oddanej grekokatolikom. Polubiła też Śląsk, skoro mamy kilka reportaży. Śląsk - ten czarny, inny, opuszczony przez intelektualistów. Tu lepiej pogadać o dupie Maryni niż o polityce. Pisze o Jastrzębiu, gdzie tylko 5% mieszkańców stanowią rodowici Ślązacy, a reszta to "łapańcy" z innych województw. Wieczorem ulice się wyludniają i błyszczą niebieską łuną. Ludzie żyją w trójkącie bermudzkim: praca-knajpa-dom, czyli sypialnia. Utrapieniem jest exodus do RFN, a podobny problem dotyka mieszkańców Gdańska. Świetny reportaż o Jaśkowej Dolinie, zmianach w wyglądzie dzielnicy, ale i o sześciu poetach, których wydał Wrzeszcz. Jednym z nich jest Grzegorz, który zasłynął jako koloryzator Gdańska (udało mu się pomalować na żółto smutny most prowadzący do Stoczni).
Doczekałam się też tytułowego reportażu. Co tu mamy? Stolicę Litwinów polskich - Puńsk. Polsko-litewskie antypatie. Niepokoje pogranicza, uprzedzenia, żale. Tu nawet ksiądz musi wykazać się wyczuciem, by  z ambony nie mówić dłużej po polsku albo po litewsku. Albo nie zaintonować pieśni "Maryjo, Królowo Polski", bo otoczą go szepty - dlaczego tylko Polski? Gdzie tu miejsce na rutę? A jest w każdym litewskim ogródku. To znak rozpoznawczy. Polki jej nie sadzą.

Jaki zawód dla mnie, bo zagospodarowuję swoją działkę literacko... Co to znaczy? A no, np. czytam wiersz Broniewskiego: Spójrz, rozchodnik i macierzanka biegną, kto szybciej... i wtykam w ziemię obok siebie rozchodnik z macierzanką. Tak chciałam z rutą, a duszy litewskiej u mnie ani za paznokieć.

Jeszcze tylko o krajobrazie pszenno-buraczanym w gminie Wojciechów. Bo o kulturalnym nie ma co mówić, gdy pracuje się w polu 17 godzin. Tu na koncert Grechuty nie przyszedł nikt! Chłop ma urlop, jak popije i leczy przez dwa dni kaca. Kobieta, gdy leży po porodzie w szpitalu. To jest jej urlop wychowawczy. Ksiądz chodząc po kolędzie poza domami nauczycielskimi, książek właściwie nie widział. Ale to nic dziwnego - mówi. - Nauczyciel przyjdzie do domu i poza sprawdzeniem zeszytów nie ma nic do roboty. [s.179]

To były czasy, drogie nauczycielki!

Stanisława Domagalska Intensywny zapach ruty, wydawnictwo dom na wsi, 2008

niedziela, 4 marca 2012

Kiermasz rozmaitości

Chyba tradycyjnie wprowadzę ten cykl, bo frapują mnie wszystkie sprawy okołoksiążkowe. Jak inaczej ująć w jeden zapis stosik, kampanię, spotkanie z autorem? Trudno pominąć cokolwiek.

Zacznę od stosiku. Oto nabytki dwutygodniowe:
M.Okęcka-Bromkowa Sekretarzyk babuni
J.Rolicki Wyklęte pokolenia
B.Hamann Cesarzowa Elżbieta
H.Zaworska Rozmowy z Marią Kuncewiczową
F.Deghelt Babunia
L.Malinowski Miłości marszałka Piłsudskiego
J.L.Borges Fikcje
S.Murzański Między kompromisem a zdradą. Intelektualiści wobec przemocy 1945-1956
W.P.Szymański Cena prawdy
J.Zakrzeński Gawędy o potędze słowa

Jak widać - są Kresy i wspomnienia, są rozliczenia z PRL-em, jest powrót do Wiednia, akcent marcowy... Chwilę zostańmy przy najmniejszej, broszurce prawie, która jednak mnie rozczuliła.

Janusz Zakrzeński Gawędy o potędze słowa

W zamyśle miał to być poradnik dla studentów polonistyki, księży, nauczycieli, czyli dla tych, którzy chcą pięknie mówić. I jest. Jednak dla mnie to również wzruszające spotkanie z mistrzem mowy polskiej. Wywód daleki od suchego wykładu. Wszak mistrz pierwsze nauki pobierał u kowala i organisty. To w kuźni obserwował, jak pracują miechy, a w drewnianym kościółku "kalikował" u organisty (tenże stał się po wyzwoleniu znakomitym śpiewakiem operowym, ale nazwiska Zakrzeński nie zdradza). Inne ciekawostki to... gorsety dla panów! Tak, tak! Zakładali je śpiewacy operowi, by wzmocnić przeponę, ale także chowali je pod mundurem szwoleżerowie. Wyprężony jak struna oficer, zawsze wciągnięty brzuch, nienaganna sylwetka - jak się okazało - to nie wyłączny efekt ćwiczeń. Aktor uczy nie tylko retoryki, czyli sztuki wymowy, ale i logiki. Bo myśl przechodzi w gest, mimikę i słowo. Do pracy nad tekstem podsuwa nam fragmenty doskonałe. Stają przed nami jak żywi: Mickiewicz, Wyspiański, Fredro... Jest też proza i najpiękniejsze  wspomnienie Orzeszkowej i jej Nad Niemnem. Jednym Zakrzeński pozostał w pamięci jako Piłsudski, a dla mnie zawsze będzie rozpoznawalnym Benedyktem z Korczyna, zatroskanym o swój kawałek ziemi. Tak dalece identyfikowałam postać literacką z rolą filmową, że nie mogłam uwierzyć, iż słynne powiedzenie to, tamto, ten, tego, ten... jest pomysłem aktora! Aż zajrzałam do oryginału. No, tak jest. Jeszcze jedna ciekawostka z planu. Reżyser nie miał zamiaru zamieścić sceny kłótni Witolda z ojcem. Wyobrażacie sobie film bez tego momentu? A wyobrażacie sobie Zakrzeńskiego bez sarmackiego wąsa? Tajemnica wąsów w książeczce.

Miało być jeszcze o kampanii Ojczysty - dodaj do ulubionych. "Polubiłam" na FB akcję mającą na celu promowanie języka polskiego. Organizatorzy chcą podnieść świadomość językową Polaków i zaakcentować poprawne, sprawne posługiwanie się językiem. Czystość polszczyzny podkreśla plakat autorstwa Pągowskiego, gdzie słowo oj-czysty jest tak właśnie podzielone, ponadto wyróżnione kolorami czcionki. Nie chodzi tu tylko o walkę z zapożyczeniami, ale przede wszystkim o ochronę unikalności, np. specyficznych dla nas znaków polskich liter (ą, ę), które gubimy, pisząc wiadomości tekstowe. Więcej na stronie: http://www.jezykojczysty.pl/. Może widzieliście filmiki  "Biuro" albo "Zoo" ze słowostworami. Wyśmienite!

Ostatnia wspaniała dla mnie wiadomość. Narzekałam, że wielcy nie chcą odwiedzać prowincji. A jednak stało się, a raczej stanie się! 27 marca do Rzeszowa zawita  Jacek Hugo - Bader! Oczywiście nie omieszkam pochwalić się  i opiszę wrażenia. A jutro będę miała przyjemność gościć panią Urszulę Kozłowską. Już zacieram ręce i wyciągam z półeczki dla wnusi książeczki. Łowcy autografów na start!