DOM Z PAPIERU



niedziela, 5 sierpnia 2012

Poleciały pieśni moje...

Dzisiaj zapraszam do Muzeum Marii Konopnickiej w Żarnowcu.
Odchodzą w zapomnienie poezje, nowele pani Marii. Czy słusznie? Od razu jasno przedstawiam moje stanowisko. Nie wyobrażam sobie historii literatury bez jej osoby. Gdybym w dzieciństwie nie zasłuchała się w śpiewne rymy i rytmy, być może byłabym głucha na odbiór współczesnej poezji. Miłośników i wrogów miała jeszcze za życia. Przez jednych zwana pieśniarką ludu i ojczystej ziemi, a przez innych socjalizującą bezbożnicą.  Dziś chcą zrobić z niej tarczę niektóre środowiska, które działają tak skutecznie, że młodzież na forach wyciąga tylko argumenty przytoczone przez Tomasika w jego nędznych Homobiografiach. Autor wije się i kręci, opisując męski ubiór Marii Dulębianki, nazywanie jej Pietrkiem (o Boże! ja do córci wołam Julek!), palenie cygar i choć w końcu przyznaje, że dowodów na "bliższą przyjaźń" obu pań nie ma, ziarno zasiał. Gdyby tylko młodzież. Biorę do ręki styczniowy "Paper Mint" i to samo. Tyle na ten temat. Jestem za tym, by przywrócić poetce należne miejsce w literackim panteonie. W tym roku minęła okrągła rocznica urodzin i niestety nie wykorzystano tej daty. Podobnie dwa lata temu, gdy miała miejsce setna rocznica śmierci. Zda się, że tylko szkoły, którym poetka patronuje, lata te wspominają.
Wczoraj odwiedziłam dom na fundamencie serc. Bo jak inaczej nazwać dar narodu, który wyróżnił dwukrotnie tych, którzy pochylili się nad ich losem ( jeszcze pałacyk w Oblęgorku dla Sienkiewicza).  Obiecana krótka fotorelacja.
Pokój stołowy pełen drobiazgów, które wcześniej rozproszone, znalazły swoje miejsce na ziemi, podobnie jak ich właścicielka. Zachowane oryginalne drzwi z narcyzami. W głębi piękny - dla mnie impresjonistyczny - portret poetki autorstwa zaprzyjaźnionej malarki.






Fragment gabinetu i zbliżenie na autentyczne bibeloty. Piękny kałamarz na fiołkowy atrament, bo tylko takim pisała swoje utwory. Przycisk do papieru ofiarowany poetce  jako dar jubileuszowy.


Pięterko oddane Marii Dulębiance. Jeśli nie jesteś z wycieczką, masz szansę je zwiedzić. Malarka miała tu swoją pracownię, gabinecik i łazienkę.






Również tylko indywidualne zwiedzanie daje możliwość zajrzenia do kuchni. Jedni zaglądają do alkowy,  ja do kuchni wolę. Mogę sobie wyobrazić, jak pisarka prażyła ziarna kawy.







W Żarnowcu jest magicznie. Muzeum mieści się w parku, gdzie spacerując alejkami, możemy jeszcze wejść do Lamusa (drugi budynek muzealny), zrobić zdjęcie przy pomniku poetki, posłuchać szumu tych samych drzew...
Pewnie czytającym przyjdzie do głowy myśl związana z twórczością Konopnickiej. Że ramota, trąci myszką.  Nie wybronię całości, ale może kilka słów na temat najpiękniejszej polskiej baśni.

Czy to bajka, czy nie bajka,
Myślcie sobie, jak tam chcecie.
A ja przecież wam powiadam:
Krasnoludki są na świecie.

Pozbawić dzieci tych strof? Nigdy! Dla opornych, którzy boją się trudnego słownictwa, może przyda się informacja, że Janusz Uhma uwspółcześnił i opracował dla nauczycieli tę baśń.


Z chęcią bym pisała i pisała o Konopnickiej. Bo panią Marię cenię, czytam, śledzę losy prawnuków. Żyje pan Jan Bielecki - mężczyzna o biografii, która mogłaby być kanwą wspaniałego filmu. M.in. wspomina wywózkę do Kazachstanu, gdy wagony rozbrzmiewały śpiewem "Roty". Tak przy okazji to znacie czwartą zwrotkę "Roty"?
Nie damy miana Polski zgnieść,
Nie pójdziem żywo w trumnę.
Na Polski imię, na jej cześć
Podnosim czoła dumne:
Odzyska ziemię dziadów wnuk,
Tak nam dopomóż Bóg.
Zawsze uważałam, że powienien to być polski hymn. Słowa zawsze aktualne.
Żyje też w Łodzi pani Joanna Modrzejewska. To prawnuki po najmłodszym Janie Konopnickim.
Dobrze, kończę już, kończę...
Jeszcze fotki dla tych, którzy dziwią się, że mało piszę. Oto dwutygodniowe stosiki. Czytam dziennie jedną książkę. Oprócz paru nowości z lewej strony, przyszły do mnie kochane, oplecione pajęczyną, zakurzone antykwaryczne starocie. Założyłam na nos filtrujące okulary i pochłaniam biograficzne opowieści Moniki Warneńskiej: o Konopnickiej, Żeromskim, Mickiewiczu, Słowackim, Prusie, Tuwimie, Reymoncie... Wiem, że nie są to naukowe opracowania, ale pełno w nich uczuć, cytatów, myśli... Taka błyskawiczna powtórka biograficzna.
A co następnym razem? Może zwiedzimy prawdziwy szlachecki dworek?

77 komentarzy:

  1. Jako nowelistka Konopnicka była według mnie pisarką wybitną - i jej nowele bardzo lubię, niech sobie wszyscy gadają, że ramoty. Takoż Sierotkę Marysię, którą dużymi kawałkami znam na pamięć, co prawda głównie dzięki muzycznej adaptacji ze starej płyty. Tylko jakoś jej poetyckie wzloty mnie niezbyt poruszały. Natomiast listy pisywała znakomite - w Płaszczu cytujemy listy do stryja, a ukazał się też tom listów do dzieci, to musi być apetyczne, ale jeszcze nie dotarłem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Ufff... Bałam się ujawniania tej mojej miłości do minionego. Dobrze, że choć nowele się obroniły. Tłumaczenia też są dobre. Poezja rzeczywiście dla maluśkich, trudno zachwycać się dorosłym, ale wskazana grupa wiekowa jak najbardziej. Pochwalę się, że z "aniołkami", które teraz pożegnałam w VI klasie, omówiłam całe oryginalne "Krasnoludki..." i były zaciekawione! Na koniec z kanonu lektur wykreśliły jedynie "Księgę dżungli", zatem polska baśń górą! Listy i wspomnienia wszelakie są dla mnie zawsze bezcenne:)

      Usuń
    2. Jak się wszyscy będą bać albo wstydzić, żeby się przyznać do Konopnickiej albo Orzeszkowej, to tylko fama ramot się utrwali i rozpowszechni. Listy pokazują Konopnicką od zupełnie nowej dla mnie strony, naprawdę warto.

      Usuń
    3. ~ Wiem, ale jestem na dobrej drodze:) Poraziły mnie komentarze internetowe młodzieży, gdy jakiekolwiek wspomnienie o poetce kwitowane było "mądrościami" na temat jej życia seksualnego. Czy tylko tyle o niej będą wiedzieć? Jestem przerażona. A kobietę podziwiam za postawę w czasach, w których przyszło jej żyć, za wierność sobie. Chyba niedoceniana była i jest. "Listy" widziałam na wystawce w Lamusie. Będę szukać:)

      Usuń
    4. Młodzież wie tyle, ile jej w oko wpadnie na fejsbuku. Niedługo Dąbrowska będzie znana wyłącznie ze związku z Kowalską - łatwiej wygrzebać jakiś wątpliwy skandal, niż napisać coś sensownego.

      Usuń
    5. ~ Jeszcze zależy, co będą "lajkować".

      Usuń
    6. Jak im nikt Konopnickiej przed oczy nie podsunie, to nie zalajkują:)

      Usuń
    7. ~ Na mój profil pewnie nie wejdą, ale może gdybym dała tytuł: "Nieświęte Marie"?, to kto wie:)

      Usuń
    8. ~ Myślę, że "moher" albo "ciemnogród" byłyby najlżejszymi epitetami. Aż się uśmiecham. W końcu dziergałam kiedyś na drutach i lubiłam to robić:)

      Usuń
    9. Takie niebezpieczeństwo niestety zawsze istnieje:(

      Usuń
    10. ~ Życie bez łyżki dziegciu byłoby nudne.

      Usuń
    11. ~ A może nie wierzymy w dzisiejszą młodzież? Może jednak gdzieś tam tli się szacunek dla minionego? Rośnie pokolenie, którego już nie katowano nowelistyką pozytywistów, ale gdybym w nie nie wierzyła, to moja praca pedagogiczna poszłaby na marne. Będę sobą choć na swoim poletku:)

      Usuń
    12. Nie mówmy o programach szkolnych, bo mam drgawki na samą myśl o tym, czego się moje dzieci NIE nauczą w szkole.

      Usuń
    13. ~ Przeszłam przez to. Może jako n-el nie powinnam głosić takich herezji, ale uważam, że w rękach rodziców los ich dzieci.

      Usuń
    14. Miałem naiwną nadzieję, że czasy tajnych kompletów, na których wykłada się Orzeszkową, dawno minęły. W każdym razie już się z grubsza orientujemy, co trzeba zapewnić we własnym zakresie i jest to przerażająca masa wiadomości i umiejętności.

      Usuń
    15. ~ Myślę, i to całkiem poważnie, że najbliższa idea to tajne nauczanie historii.

      Usuń
    16. ~ I tak sobie jeszcze myślę, że daleko odeszliśmy od Konopnickiej. Albo i nie:)

      Usuń
    17. Literatury, tabliczki mnożenia, geografii, muzyki, plastyki... A, i wbijania gwoździ, bo zdaje się, że ZPT już dawno nieaktualne.

      Usuń
    18. ~ Zgadzam się, bo przecież najważniejsze są dwa przedmioty, na które zwiększa się liczbę godzin (kosztem innych - dodajmy): angielski i w-f. Żeby nasze dzieci zdrowe były i z pracodawcą się dogadały. Po co mają myśleć?

      Usuń
    19. Moim zdaniem jesteśmy wciąż zadziwiająco blisko Konopnickiej, o które dzieci w szkole się już nic nie dowiedzą.

      Usuń
    20. ~ Oj tam, oj tam... Parę moli przeczyta. A mole mają dzieci...

      Usuń
    21. Ja o swoje dzieci zadbam, ale co z resztą?

      Usuń
    22. ~ Próbuję zadbać i o cudze. Współpracuję z jednym z wydawnictw edukacyjnych i opracowałam scenariusze do "Krasnoludków...". Podobno bardzo dobre. Wielu nauczycieli, którzy bali się tej książki, zachwyciło nią dzieci. Nawet w tej chwili coś gryzmolę i stół mam zawalony papierami. Róbmy swoje - jak mawiał Młynarski. Na ile mogę...

      Usuń
  2. W Ciechanowie też mieszkała:) Ładny post:)
    serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Gdyby tak każda miejscowość chciała uczcić pobyt, potoczyłoby się przez kraj - ba! przez Europę - gromkie: niech żyje Maria Konopnicka! Nie tylko ja tu tak w lesie cichutko popiskuję. Ale by pięknie było:)

      Usuń
    2. Ba, ja nawet uczyłam w szkole jej imienia i przeżyłam nadanie patrona:)))
      Tak na poważnie, to szkoda, że jej twórczość jest niedoceniana.

      Usuń
    3. ~ Musiało być pięknie w czasie uroczystości. Już sobie wyobrażam piękną dzieweczkę drepczącą ranną rosą, z brzozową witką w rączce, śpiewającą tęsknie... Jak to może nudzić!

      Usuń
  3. Przyznam, że twórczość Konopnickiej znam słabo. Ale pierwsze skojarzenie to uczestnictwo przy odsłonięciu pomnika poetki w Gdańsku przy akompaniamencie Roty. pamiętam, że byłam wówczas w siódmej klasie podstawówki, byłyśmy w mundurkach harcerskich i bardzo przeżywałyśmy tę uroczystość, choć zainteresowania mieszkańców nie dostrzegłam. Ilekroć przechodzę obok pomnika, a zdarza się to dość często przypomina mi się tamta chwila.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Dziś jej twórczość wydaje się niepotrzebna i nieaktualna. Kiedy jednak czasem widzę dzieci pokrzywdzone przez los, bez opieki i wsparcia, to myślę, że przydaliby się znowu tacy pisarze-pozytywiści, by rozdrapywać rany i pokazywać krzywdę społeczną. Jednak czym innym nasi maestro się zajmują. Gdy były minister edukacji dodał książkę Konopnickiej do kanonu lektur, zawrzało. Niepotrzebna. Chciałabym chociaż pamięć o nazwisku ocalić. Dziś Kochanowskiego też nie czytamy, a cenimy i pamiętamy. Może mi się uda:)

      Usuń
    2. Zapomniałam się jeszcze zadziwić i zachwycić ilością pochłanianych przez ciebie książek- jedna dziennie - to dopiero jest wynik, a co niektórzy dziwią się, że przeczytałam i wysłuchałam w ciągu miesiąca piętnaście książek :). Jaki to komfort - możliwość oddawania się swojej pasji tak dzień w dzień, noc w noc- nieprawdaż?

      Usuń
    3. ~ Gosiu, to tylko na krótkim dystansie i na dodatek książki Warneńskiej. Są łatwe w czytaniu, a z ambitną literaturą to już się tak nie da. Zresztą z żałością w sercu żegnam je i siadam do papierów. Przez chwilę było mi rzeczywiście cudownie:)

      Usuń
  4. Cieszę się bardzo, że mogłam ten post wspominkowy przeczytać.Ja też ciepło wspominam Marię konopnicką za jej Sierotkę ... i nowele.Z poezją miałam mniej do czynienia, gdyż nie mam duszy poetycznej raczej prozaiczną ale rota jest dla mnie bardzo ważna.
    Żal, że Ci, którzy powinni narodowi przypominać takie postaci jak Pani Konopnicka wolą o nich zapomnieć.
    Z przyjemnością oglądnęłam również zdjęcia, gdyż kocham wnętrza, które mają duszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Też miło było mi poruszać się po tym kręgu - czytać, oglądać. A w dworku miałam wrażenie, że poetka lada moment wejdzie. To przewaga takich miejsc nad wystawami w dużych budynkach muzealnych. Kocham, co stare - jak zapisałam w tytule bloga. A jeśli to "stare" jest na dodatek "polskie", to tym bardziej.

      Usuń
  5. Może to i dobrze, że Konopnicka została "wytknięta palcem" w Homobiografiach - teraz jak wiadomo działa podstawowe prawo marketingu - "obojętnie dobrze czy źle byleby po nazwisku" a nie ma co ukrywać pokrył ją kurz i patyna. Owszem wszyscy słyszeli o "Krasnoludkach i sierotce Marysi" tyle, że czytają to już najwytrwalsi, a ona sama dołączyła do kategorii "znani - nieczytani" bo też i jej twórczość nie przetrwała próby czasu. Nie ona pierwsza i nie ostatnia ... c'est la vie ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Nie wiem, czy sama poetka byłaby zainteresowana taką reklamą. Nie potępiam książki jako takiej, niech sobie będzie, jeśli komuś potrzebna. Jednak autor mógł zebrać nazwiska literatów, którzy się nie kryli ze swoimi skłonnościami, nawet o nich pisali, chociażby w dziennikach (np.Iwaszkiewicz, Dąbrowska). Ta kobieta dzisiejszy marketing bez tego mogłaby reklamować - sama z sześciorgiem dzieci utrzymała się w Warszawie, a i wyrodnego "wąsatego anioła" wspierała czasami. Twoja wypowiedź ma jednak nutę optymizmu, bo w zestawieniu "znani-nieczytani" jest chociaż pocieszające słowo "znani". I przy tym zostańmy. No cóż, mam słowiańską duszę:)

      Usuń
  6. Ksiązkowcu, witam bardzo serdecznie.
    Przeczytałam Twój jak zwykle bardzo ciekawy post i
    wszystkie komentarze. Wyciągnęłam wniosek, że ta lubiana przez mnie poetka jest powoli spychana na margines, zapominana.
    Nie wiem jak to faktycznie wygląda, ponieważ nie mam styczności z dzieciakami w szkole.
    Zastanawiam się tylko, kto tak bardzo wielbi naszą poetkę i składa ogromne ilości zniczy na jej grobie na lwowskim cmentarzu ?
    Chociaż jestem na Twoim blogu bardzo częstym gościem, nigdy nie ośmieliłam się napisać komentarza.
    Bardzo gorąco dziękuję za odwiedziny.
    Ślę moc serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Witaj w papierowym domu:)
      Ale, ale! Co to znaczy - "nie ośmieliłam się napisać komentarza"? Bo nie rozumiem. Na dole napisałam - może zbyt małymi literami - że komentarze mile widziane. Gości podejmuję po staropolsku. Jestem zwyczajnym blogerem, piszę jak czuję, a jeśli wychodzi inaczej niż myślę, to obiecuję poprawę. Wizyta u Ciebie dała dużo radości, bo nie dość, że miejsca piękne, to jeszcze sercu bliskie. Książ był miejscem rodzinnych spacerów w niedzielę, dopóki moich rodziców do Puszczy Sandomierskiej nie wywiało, Bóg jeden wie, dlaczego.
      No i wracając do wpisu - zadałaś bardzo ciekawe pytanie w odniesieniu do Łyczakowa. Kto składa te kwiaty? - dołączam się do pytania.
      Serdeczności wieczorową porą ślę:)

      Usuń
  7. I ja podobnie jak Łucja po raz pierwszy ośmielam sie pisać i polecam książkę o Marii Konopnickiej
    http://slowemmalowane.blogspot.com/2011/03/barbara-ciwoniuk-musisz-to-komus.html
    Adresatem jest młodzież i dla młodziezy jest tu Konopnicka pokazana. Wiele wiadomosci których nigdzie indziej nie znajdziecie, nowo odkrytych faktów i rozmów o pani Marii a także o jej ojcu, który pod względem politycznym był postacią bardzo niejednoznaczną, a nawet dwuznaczną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Link z mojego bloga, ależ mi milo:)

      Usuń
    2. To mój ulubiony blog. Jakże mi miło widzieć autorkę mojego ulubionego bloga! Pani recenzuje bardzo dobre książki i recenzje są bardzo wyważone i pięknie napisane! Dziękuję!

      Usuń
    3. ~ No właśnie pobiegłam za wskazanym linkiem i przyznaję, że przegapiłam tę książkę. Na swoje usprawiedliwienie mam to, że dopiero zaczynałam blogowanie (mój "dom z papieru" miał wtedy trzy tygodnie) i niepewnie poruszałam się po blogosferze. Cieszy mnie najabrdziej fakt, że adresatem książki jest młodzież. Z powyższej dyskusji wynika, że dziś Konopnicką hołubią tylko takie staruszki jak ja, a tu proszę - zaproszenie młodych do poznania poetki. Dziękuję za informację o książce. Anonimowego podziwiam za pamięć i zapraszam częściej. Nie tylko do oglądania, ale i komentowania. Rozgość się i czuj się jak u siebie w domu. Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
  8. Jak miło było odbyć kolejną wędrówkę po domu pisarza - tym razem Marii Konopnickiej. W szkole omawiało się wiersze, wspomnianą książkę "O krasnoludkach..." z pięknymi ilustracjami (Czy teraz wznawia się z tymi samymi?) oraz cudownie skomponowany "Dym", smutną "Naszą szkapę" - wszystko zależało od nauczyciela. Konopnicka była obecna jako pisarka i zapracowana matka gromadki dzieci.
    Czy znasz "Polskie muzea literackie" wydane przez Muzeum Literatury?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Cieszę się z każdego wpisu, a jeśli ponadto autorem jest osoba ceniąca Konopnicką, to radość wielokrotna:)
      O lekturach szkolnych Konopnickiej zapomnijmy. Nie ma już nic:(
      Cała nadzieja w matkach-Polkach, że nie dadzą zapomnieć.
      Przewodnik wspomniany przez Ciebie zauważyłam w jedej z gablot w Żarnowcu właśnie. Jutro zamawiam w Muzeum Literatury, bo na allegro cena podwojona. Ale będzie co studiować i porównywać!

      Usuń
  9. Tym biurkiem to bym nie pogardziła, piękne.
    Uwielbiam takie miejsca, gdzie można zobaczyc, jak żył pisarz czy malarz.
    Konopnicka była inną kobietą niż nas uczyli, a raczej niż mogli nas uczyć, bo to w końcu zajęcia dla dzieci, na pewno warto o niej poczytać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Niewiele takich miejsc ocalało. Albo zbyt daleko na weekendowy wypad. Właśnie zamówiłam sobie "Polskie muzea literackie. Przewodnik" i powędruję chociaż w wyobraźni.
      Do Konopnickiej wrócę, tylko czekam na książkę Ciwoniuk. O Konopnickiej dziś w szkołach cicho, a uczyli rzeczywiście tak, jak w PRL-u było wygodnie. Ona o Polsce, o Bogu, a oni o proletariacie.

      Usuń
    2. Dzień dobry. "Polskie muzea literackie" to dobry przewodnik, wydany przez zacne Muzeum Literatury im. Adama Mickiewicza w Warszawie, ale zawiera, niestety, błędy w części poświęconej Domowi Kuncewiczów. Oczywiście, zaraz po opublikowaniu książki zgłosiłam uwagi. Przede wszystkim: Kuncewiczowa nie umarła w Lublinie, ale w Kazimierzu, o czym opowiada nasz film pt. "Kaukaski dywanik" (pisałam o nim na stronie ALE KSIĄŻKI). Ta pomyłka przewija się przez najpoważniejsze wydawnictwa; występuje nawet w "Polskim Słowniku Biobibliograficznym". Nie wspominam już o drobnych błędach w rodzaju pomyłki w nazwisku malarza Jerzego Gnatowskiego, czy błędnym datowaniu odzyskania posesji przez Kuncewiczów.
      Opis wizyty "u Konopnickiej" bardzo ciekawy. Zajmowaliśmy się i nią, i Orzeszkową w Domu Kuncewiczów w stulecie śmierci obu pisarek:

      http://www.muzeumnadwislanskie.pl/index.php?r=397&l=pl&id=2501

      http://www.muzeumnadwislanskie.pl/index.php?r=397&l=pl&id=2565

      Pozdrawiam.

      Usuń
    3. ~ A to niespodzianka! Właśnie w tym przypadku wyjątkowo liczyłam na rzetelność i wiarygodność. Chyba nie pocieszy Pani fakt, że podobne błędy są w innych częściach i przewodniczka w Żarnowcu również wrzuciła kamyczki do ogródka. Ciekawe, gdyby tak objechać wszystkie muzea. Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
    4. Myślę, że na tym także polega urok obcowania z książką, które powinno być krytyczne. Kolejne wydania przewodników na pewno będą, jak to się zwykło mawiać, "poprawione".
      Mam pytanie: z iloma, mniej więcej, blogerami literackimi ma Pani kontakt poprzez DOM Z PAPIERU?

      Usuń
    5. ~ Tutaj pod każdym postem widać liczbę komentujących. Z kilkoma osobami mejlujemy, wymieniamy się książkami.

      Usuń
    6. Dlaczego pytam? Pomyślałam o zjeździe blogerów w Domu Kuncewiczów. Myślę, że byłoby to ciekawe spotkanie :-)

      Usuń
    7. ~ Pomysł wyśmienity:)
      Może przy okazji kolejnego postu zasygnalizuję. Najbliższe spotkanie planujemy w czasie Targów Książki w Krakowie. Kilka dziewczyn skrzyknęło się w ubiegłym roku, teraz ja spróbuję dołączyć. Często dzielą nas kosmiczne odległości (ukochana, stale komentująca Kasia to Irlandia; Gosia - Gdańsk; Papryczka - Zielona Góra...). Może by się udało. Będę pisać. Dziękuję za pomysł:)

      Usuń
    8. Bardzo proszę o zasygnalizowanie. Też napiszę co nieco o przyszłym zjeździe, nad którym już tutaj myślimy. Zabieram się za opisanie naszych "Niedziel Literackich", a to zbieżne tematy. Na razie.

      Usuń
  10. Piękny wpis, właściwie...reportaż i - potrzebny:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Witaj w papierowym domu. Miło, że mnie znalazłaś:) Bloga Twojego natychmiast dodaję, bo młody, a piękny i dojrzały:)
      Obiecuję ciąg dalszy, bo i miejsc jeszcze kilka odwiedziłam, i o Konopnickiej doczytuję. Nie zostawię jej tak.

      Usuń
    2. Witaj, od razu tutaj poczułam się jak u siebie, więc także dodałam i wpadac obiecuję:)

      Usuń
  11. Mam identyczne wydanie "Sierotki Marysi" :) Nie tylko w Żarnowcu jest magicznie - cały ten Twój post powiewa magią :) Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Dzięki:) Jeszcze żeby te posty chciały się same pisać po machnięciu magiczną różdżką:)

      Usuń
  12. Z Panią Joanną Modrzejewską w Łodzi miałam dwa miesiące temu warsztaty z asertywności. Bardzo sympatyczna kobieta. Z tego co wiem to nie zajmuje się literaturą, pracuje na uczelni na UŁ.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ To jak powiew historii. Zazdroszczę:)
      Ja spotkałam się kiedyś z prawnuczką Sienkiewicza i było to dla mnie ogromnym przeżyciem. W telewizji słuchałam wypowiedzi prawnuka i to chyba on raczej zbiera pamiątki, ratuje. Czytałam też relację z wizyty pani Modrzejewskiej w dworku w Bronowie. Trzeba łapać te chwile:)

      Usuń
  13. Mnie takie książki jak Homobiografie nie interesują, bo jakie to ma znaczenie, czy dany pisarz był, czy też nie był innej orientacji. Dla mnie ważne jest, jak kto pisał. Na jakimś forum widziałam wypowiedź miłośnika książek, który twierdził, że Watsona i Sherlocka Holmesa łączyła homoseksualna więź. Przecież to zupełny absurd...
    Jeśli chodzi o Konopnicką, niedawno przeczytałam kilka jej opowiadań. Niektóre wydały mi się słabsze (Mendel Gdański, Miłosierdzie gminy), a niektóre zaskakująco piękne i wartościowe (Panna Florentyna, Nasza szkapa). W Pannie Florentynie jakże pięknie i wzruszająco przedstawione całe bogactwo uczuć między matką a córką, od pogardy i niechęci do przejmującej miłości...
    Czekam więc na Twoją opinię o książce Ciwoniuk :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Mnie nie interesują do momentu, gdy to jest sprawa osobista osób opisanych. W tym przypadku wywlekanie spraw intymnych kogoś, kto obronić się nie może, jest obrzydliwe. Chciałam znać argumenty, dlatego po książkę sięgnęłam. Nie znalazłam ich, co nie przeszkodziło łowcom skandali zainteresowanych alkową, a nie twórczością, zasiać niepokoju, który stopniowo rósł do rangi plotki, by stać się "ujawnioną po latach prawdą". Na książkę Ciwoniuk jeszcze czekam. Jeśli przeczytam, napiszę natychmiast, żeby już nie wracać do tematu:)

      Usuń
    2. Właśnie wygrzebałam informację, że ukazała się kolejna biografia Konopnickiej. Autor - Iwona Kienzler, tytuł - "Rozwydrzona bezbożnica". Tytuł mnie zniechęca, sugeruje, że autorka będzie pisać o różnych rozwydrzeniach, zamiast rzetelnie przedstawić życie Konopnickiej i jej osiągnięcia.

      Usuń
    3. ~ Wiem. Zapisałam ją już kiedyś do kupienia, ale w publikowanych fragmentach i opiniach widać przekonanie autorki o "winie" poetki. Koszmar. Zastanawiałam się, dlaczego takie ataki na Konopnicką po tylu latach! Przecież dziś prawdziwych lesbijek moc i to mających chęć zasłynąć! Myślę jednak, że to chodzi o pogrzebanie narodowego etosu, żeby nam autorkę "Roty" i tylu wspaniałych wierszy ojczyźnianych obrzydzić. Nikt jej już nie obroni. Niesłyszalne są głosy wnuków; zafałszowana biografia weszła do książek dla młodzieży; mój blog skromniutki... Wypchnięta z kanonu lektur, opluta... Serce mi płacze:( Nawet bliscy mi narodowcy nawołują do bojkotowania "Roty" - jakiś młodzian widocznie przeczytał książkę pani Kienzler albo dorwał ochłapy w sieci. Komuś jeszcze nie na rękę słowa: "nie będzie Niemiec pluł nam w twarz", bo "nazista" zepsuje rytm wersu...

      Usuń
    4. Też nie rozumiem, dlaczego przyczepili się akurat do Konopnickiej, w końcu tyle pisarek zachowywało się gorzej niż ona. Że mieszkała z kobietą, że odeszła od męża? I co z tego, o co te wielkie halo? Na czym polega to wielkie "rozwydrzenie" Konopnickiej?
      "Winę" poetki widać nawet w tytule książki :(
      A taka pani Barbara Ciwoniuk ze swoimi sztucznymi dialogami mogłaby się wiele z opowiadań Konopnickiej nauczyć.

      Usuń
    5. ~ Lubię tę poetkę i sporo czytałam. Takiego męża też bym porzuciła, a ona go jeszcze wspierała finansowo i do końca życia pisali listy. Argument o porzuceniu dzieci też często pada - zanim wyjechała, wszystkie wcześniej zabezpieczyła, skończyły szkoły, pracowały... To nie były małe dzieci zostawione bez matczynej opieki, jak to niektórym się dziś wydaje. O książce Ciwoniuk też tutaj pisałam, ale niechętnie wracam do tego wpisu, bo zabrały głos elementy emanujące złą energią:( Nie będę im darmowego żeru dostarczać.
      Przy okazji blogowej zabawy wspomniałam właśnie, że dzisiejsze pismaki tworzą ledwie popłuczyny po wcześniejszych mistrzach pióra. Ale jak kogoś się opluje, to samemu się lepiej czuje...

      Usuń
  14. Narody Europy hołubią swoich literatów(patrz obchody rocznicy urodzin Dickensa, otwarcia igrzysk w Londynie), a u nas SEJM odrzucił propozycję obchodów...niewiarygodne. Osobiście to dla mnie "Na jagody" było pierwszym oczarowaniem Konopnickiej, mam nadzieję, że polskie mamy będą mądrzejsze i dalej będą czytać swoim dzieciom " Tuż nad Bugiem....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Sejm uchwala obchody, ale nie zawsze tych, którzy na to naprawdę zasługują. Za Konopnicką ujęły się nawet środowiska polonijne, a w kraju cisza. Cieszę się, że nie jestem jedyną miłośniczką twórczości tej poetki. Pozdrawiam z sympatią:)

      Usuń
  15. Piękna relacja. Po przeczytaniu tego postu nabrałem ochoty na lekturę biografii Konopnickiej. Wnętrza muzeum piękne. Aż mnie żal ogarnął, że tamte czasy już minęły...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ W dzieciństwie jeszcze zdążyli (szkoła? dom?) zasiać we mnie liryczne ziarno i nie wypleni go dzisiejsza poprawność. Żal młodych:(
      Odwiedzanie literackich siedzib to mój konik. Tak się składa, że Żarnowiec jeszcze nie tak daleko, więc bywam częściej. Polecam, bo czar miejsca działa:)

      Usuń
    2. Czemu żal młodych? Nie wszyscy dali wtłoczyć się w ramy politycznej poprawności, czego chyba jestem świadkiem :))

      Usuń
    3. ~ Brawo, tak trzymaj:)
      Ale nie czujesz się czasem jak rodzynek w towarzystwie innych młodych?

      Usuń
    4. Chodzę to jednego z najlepszych liceów w moim województwie, a tam raczej są raczej osoby na poziomie (oczywiście zdarzają się wyjątki, jak wszędzie). Mam kilku znajomych zainteresowanych światem współczesnym, polityką, historią i co ciekawe wszystkie te osoby mają prawicowe poglądy :) Historia chyba najlepiej uczy, czym jest lewica i lewactwo :) Im więcej historii, tym mniej lewaków.

      Usuń
    5. ~ Balsam dla skołatanej duszy:) Niestety wiele osób z mojego otoczenia ma diametralnie inne poglądy, dlatego pewnie mam skłonność do uogólnień. Historia uczy, tylko trzeba pisać na nowo tę prawdziwą.

      Usuń

Komentarze mile widziane.