Zaproszenie do Domu Kuncewiczów
Po mojej relacji z odwiedzin w Kazimierzu odezwała się pani Wanda Konopińska - Michalak. Z ogromną przyjemnością pragnę przekazać wszystkim blogerom zaproszenie do Willi pod Wiewiórką. Jeżeli wyrazicie chęć udziału w spotkaniu, podejmiemy dalsze kroki, a teraz proszę o informację, czy jesteście zainteresowani spotkaniem w tym uroczym miejscu? Zdaję sobie sprawę z dzielącej odległości, ale na przykład podsumowanie akcji "Marzec z Marią" akurat tutaj? Coś pięknego!
Druga to ta, że przeczytałam książkę Ciwoniuk Musisz to komuś powiedzieć. Sprawnie napisana powieść dla nastolatków. Znajdą w niej wszystko, czym żyją, czyli pierwsze miłości, narkotyki, szkołę, rodzinę... Ale nie to było impulsem do mojej lektury. Zatem powrót do Konopnickiej. Mam żal do autorki, że posłużyła się postacią poetki, by mówić o homofobii, która wysuwa się na pierwszy plan powieściowy. Nie będę odnosić się do problemu, który jest modny, nagłaśniany i młodzież pewnie wiele wie na ten temat. Jestem poza tym nurtem, bo sprawa dla mnie jest jednoznaczna. Pytam tylko, czy najlepszym pomysłem wydawnictwa było uczczenie setnej rocznicy śmierci Konopnickiej akurat w ten sposób? Gdy sejm odrzucił propozycję obchodów rocznicowych, media przemilczały, szkoły wyrzuciły z kanonu lektur, a młodzieży podsuwa się smaczny kąsek, że była lesbijką? W końcu rozumiem, dlaczego na forach internetowych przewija się wyłącznie ten wątek w komentarzach! Nie zmniejsza rangi problemu bibliografia w książce, podejście dyskusyjne... Ziarno zostało zasiane. Dlaczego Ciwoniuk dla drążenia problemu (nieistniejącego według mnie) nie wykorzystała nazwiska któregoś ze współczesnych "celebrytów", którzy obnoszą się ze swoimi skłonnościami i chętnie opowiadają o partnerach? Są medialni, znani młodzieży i pewnie ucieszyliby się z reklamy. Lepiej uderzyć w miejsce, z którego nikt nie będzie wołał? Żenujące. Rzetelny biograf powinien znaleźć dokumenty albo wprost napisać, że ich nie ma. Tymczasem w przypadku Konopnickiej wyrocznią stał się Tomasik i jego książką posiłkowała się również GW, odpowiadając na list prawnuczki pani Joanny Modrzejewskiej. Raz zamieszczona opinia nabrała rangi dokumentu. Mam prawo do oceniania faktów w jednoznacznych kategoriach i nie interesuje mnie tania sensacja. Oto droga do niszczenia naszej kultury. Po co uczyć wiersza?
A gdy Ciebie kto zapyta:
Kto ty taki, skąd ty rodem?
Mów, żeś z tego łanu żyta,
Żeś z tych łąk, co pachną miodem.
Mów, że jesteś z takiej chaty,
Co Piastowską chatą była.
Żeś z tej ziemi, której kwiaty
Gorzka rosa wykarmiła.
Można przecież inaczej: Żeby życie miało smaczek, raz dziewczynka, raz chłopaczek (s.239). I co?
Jak kiermasz, to do następnego stoiska zapraszam.
Gillian Bagwell Królewska nierządnica trafiła do mnie za sprawą Montgomerry, a Andrzeja Gumulaka Drugie piętro jest prezentem od Maniiczytania. Dziewczyny, pięknie dziękuję i gdy tylko znajdę czas (!), z pewnością napiszę o swoich wrażeniach.
I ostatnie nabytki. Zaraz chyba zacznę Orłosia Dom pod Lutnią, bo szukam każdej okazji, żeby odejść od lektury Szejnert Śród żywych duchów. Tak liczyłam na tę książkę! Niestety. Może dwadzieścia lat temu czytałabym z wypiekami. Teraz - gdy Łączka na Powązkach odkrywa swoje tajemnice - nowinki Szejnert już nowinkami nie są. Miałam nadzieję na rozszerzenie, bo poprzednie wydanie miało ponad sto stron mniej, a tu tylko aneks z listą zamordowanych uległ aktualizacji. Żmudny proces zdobywania informacji, pot reportera, a ja chciałabym zobaczyć efekty tej pracy! Czy nie lepiej, gdyby wznowiono chociażby Z archiwum pamięci Ruty Czaplińskiej, bo klikam od miesięcy bezskutecznie na allegro? Albo marzy mi się, żeby w każdej bibliotece znalazła się tetralogia Janusza Krasińskiego, o której kiedyś z takim bólem pisałam. Ale w stosiku jest też cukiereczek, czyli Łozińskiego Życie polskie w dawnych wiekach. Ach, te gniazdowe posiadłości! I ten język! No i romans z Miłoszewskim trwa. Wczoraj skończyłam Uwikłanie, a kupiłam sobie wcześniejszy Domofon. Nie martwcie się, gdzie ja to wszystko ułożę. Właśnie dzisiaj kolejna półka oplotła ścianę mojego papierowego domu:)
Do poniedziałku. Mówi wam coś data: 20 sierpnia?
20 sierpień - imieniny mojej mamy;)
OdpowiedzUsuńAle chyba nie o to chodziło...
a co do spotkania to wszystko zależy od terminu:)
~ W poniedziałek będzie ... Prus:)
UsuńWszystkiego dobrego dla mamy:)
A o spotkaniu dałam znać Lirael. Ma chyba najbliżej z nas, no i jej pomysł "Marca z Marią"! Jeśli spotkanie nie doszłoby do skutku, to mam nadzieję na zobaczenie cię w tym roku na jesiennych targach. Będziesz? To już całkiem blisko:)
Na dzień dzisiejszy planuję być na Targach, bo pomimo różnych niedogodności jakich doświadczyłam w ubiegłym roku bardzo mi się podobało. No i Kraków mam o rzut beretem, więc wstyd by było nie być:)
Usuń~ Było duszno, ciasno, chyba mieli zmienić miejsce, ale widzę na ich stronie, że dalej Centralna. Też nie wiem, co się wydarzy, ale bakcyl już się wierci. Mam deko dalej - jakieś trzy rzuty beretem - ale postaram się:)
UsuńCo do spotkania - piękne miejsce, super pomysł, ciekawe towarzystwo, tylko dlaczego to tak daleko ode mnie - życzę aby doszło do skutku, a ja będę wypatrywała relacji. Tanie chwyty na przyciągnięcie publicity to takie dziś modne - w teatrze, telewizji, kinie i jak widać literaturze. Po prostu brakuje słów. Mnie również boli, kiedy szafuje się takimi określeniami, które nie znajdują potwierdzenia w źródłach. Można bardzo skrzywdzić pamięć o człowieku, bo przecież nie krzywdzi jej stwierdzenie faktu, ale fałszywe posądzenie.
OdpowiedzUsuńDziś podczas prasowania biegając po kanałach trafiłam na krótki wywiad z panią Szajnert i od razu pomyślałam o tobie, a tu jak widzę- okazuje się, że to nie to, czego od książki oczekiwałaś- szkoda. Ale znając Ciebie, wiem, że książek ci nie zabraknie. Kolejna półka- jak ty to robisz- dokupujesz półeczki na sztuki- bo mnie już braknie kartonów-pudeł na książki, a regału, jak nie było tak nie ma.
A co do daty- mnie nie pytaj- właśnie dziś miałam siedzieć w teatrze sopockim z CzytankiAnki, a pomyliłam dni:(, tak więc 20 sierpnia to dla mnie jedynie dzień wizyty u kosmetyczki (henna).:) Dziś pamiętam, jutro mogę zapomnieć :(
~ Tak chciałabym, żeby spotkanie doszło do skutku! Też mam ok. 140 km, ale szaleństwa w sobie dość, żeby jechać. A za dwa miesiące Targi Książki w Krakowie i tu dziewczyny będą w stu procentach.
UsuńCo do Szejnert, to widziałam zapowiedź na youtube. Zaraz na początku cytat z ukochanego Herberta, od którego zresztą tytuł książki, ale... I tu same smutki, bo nijak nie mogłam "wejść" w książkę. Temat mój aż do bólu, znane nazwiska, walka o pamięć... Ale jakieś meandry, drobiazgowy zapis każdego ruchu, jak przepisany notes reportera. Czekam, czekam, kartka za kartką, a ja nie jestem ani deko mądrzejsza. Poczekam na opinie innych, bo aż sama sobie nie wierzę, że taką opinię wystawiam.
Nowa półeczka? Popatrz na zdjęcie u góry i czy nad sofą, nad aniołem, tam gdzie pojedyncza deska, nie pasowałaby jeszcze taka śliczna, długa półka? Kartony to więzienie. Już nawet zastanawiam się, czy nie zabrać czytadeł (Szwaja, Kalicińska itp.), do których nie wrócę i nie zanieść do biblioteki. Chętnie bym wystawiła tu do rozdania, ale koszty wysyłki za wysokie. Szybkiego zakupu regału życzę, bo duszno biedactwom:) A w poniedziałek literacka mapa Polski i przekornie o "Lalce".
Mam deczko dalej - samochodem 487 km, wg internetowej informacji jakieś 7 i pół godziny, pociągiem do Warszawy - jakieś 7 godzin, plus pociąg do Puław plus autobus do Kazimierza. Oczywiście dla chcącego itd... Do Krakowa miałam blisko i tanio liniami,których już nie ma :(Tak to paradoksalnie czasami mi bliżej na południe Europy niż te 350-700 km w kraju, zwłaszcza, kiedy nie prowadzę auta. Co do pani Szejnert i książki - widzę, że moje podejrzenia były słuszne, tylko pani się nie spisała.
UsuńCo do kartonów- wiem- dlatego odkurzam je często i na spacer wyprowadzam, ale to rozwiązanie tymczasowe, a regałów nadal nie mam:(
~ Gosiu, od razu pani na Kuncewiczówce wspomniałam, że zaprzyjaźnieni blogerzy mają daleko:(
UsuńCo do odległości to wiem, bo ja od 25 lat wybieram się do kuzyna do Gdyni. Gdy widzi moje zdjęcia z Europy, to nawet już nie komentuje, że tam mi "bliżej".
Dobrej nocy:)
Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko zareklamowałam wpis na facebooku u Ciebie:)
OdpowiedzUsuń~ Dzięki:)))
UsuńO, takie spotkanie to by była piękna rzecz :) Poczekam, jak się temat rozwinie i kto wie?
OdpowiedzUsuńCo do stosu - to jak zwykle pokaźny i interesujący. Ciekawa jestem Twoich wrażeń po "Mr. Pebble i Gruda" - waham się, czy kupić.
P.S. stawiam na urodziny Prusa ;)
~ Brawo za znajomość biografii człowieka, który tej biografii nie ma (Boy tak powiedział)!
UsuńZajrzałam do "Mr.Pebble..." i już mi się podoba. Na allegro jeden gość sprzedawał wyjątkowo tanio, uprzedzając, że książki są nowe, ale okładki mogą być uszkodzone. Pewnie z wydawnictwa. Udało się, wszystko w najlepszym porządku. Spotkanie - zobaczymy. Chciałabym, chciała:)
Biografia Prusa? Buu stawiałam na wybuch drugiego powstania śląskiego. Widać trzy lata w klasie historycznej zrobiły swoje xD
OdpowiedzUsuńStosik cudowny. Ale bardziej mój wzrok przykuły książki: Domofon i Uwikłanie. Bardzo chcę je przeczytać, ale oczywiście nie mogłam ich znaleźć w bibliotece :( Będę dalej szukać, ale to dopiero za miesiąc...
Pozdrawiam :)
~ Miłoszewskiego zaczęłam czytać od końca, najpierw "Ziarno prawdy", potem "Uwikłanie", w planie "Domofon". W niczym nie umniejszyło to mojego zauroczenia autorem. A powstaniami mnie zaintrygowałaś! Historią param się amatorsko i mam żal do Piłsudskiego, że parł na Wilno i Kijów, a Śląsk, Wielkopolskę i ten polski Lwów zostawił w walce osamotnionymi. Chwała bohaterom:) I pozdrawiam z Puszczy Sandomierskiej:)
UsuńRzuciłabym wszystko i pojechałabym, ale to nie realne. Zaczynam potrzebować oddechu, bo chyba mam go na wyczerpaniu.
OdpowiedzUsuńPoczytałabym tom Kiry Gałczyńskiej :)
serdeczności
~ Chciałabym, żeby było idealnie: żeby wszyscy mieli blisko, mieli czas, a sprawy osobiste byłyby super. Pewnie się nie uda, ale pomarzę.
UsuńPranie, Stawisko... - pozwiedzałabym. W ogóle krok w stronę poezji muszę zrobić, bo proza zaczyna mnie mierzić.
Miłej niedzieli. Pewnie lato żegnamy:)
Książka pani Ciwoniuk jest bardzo dobra Ty nie poznalaś się na niej.
OdpowiedzUsuń~ Nie krytykuję książki tylko obecność Konopnickiej w niej. Wolę się uczyć z innych źródeł. Zresztą prawie wszystkie opinie na forach są zbieżne z moją: książka dobra, tylko po co ta Konopnicka? Pewnie z innego powodu niż ja pragnęliby ją usunąć z powieści, ale cóż:(
UsuńMam wielką chrapkę na Orłosia. Chyba sobie kupię w ramach wypłatek (choć plan jest taki żeby z racji wyjazdu do Hiszpanii już w tym miesiącu nie kupować książek). Ale może chociaż ta jedna!? Mr Pebble też jestem bardzo ciekawa, ale poczekam na bibliotekę. Co do Szejnert to bardzo się napaliłam na książkę jak tylko się o niej dowiedziałam. Nie czytałam wcześniejszego wydania, więc jak mi się uda książkę ustrzelić w bibliotece, to przeczytam i może się tak nie rozczaruje. Nie wiem:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko:)
~ Już marudzę, ale po przeczytaniu kilkudziesięciu stron zapala mi się czerwona lampka... Taka mazurska sielanka i rozmowy polsko-niemiecko-rosyjskie w tle. Coś mi zgrzyta. Chyba naprawdę czas wrócić do poezji, bo tam przynajmniej ani polityki, ani poprawności nie musi być.
UsuńCel wyprawy - piękny! Też bym odchudziła zakupy z takiej okazji. Serdeczności:)
O, to nieładnie ze strony pani Ciwoniuk, że w ten sposób wykorzystała postać poetki. Z pewnością starała się trafić w gust młodzieży, której często podoba się to, co w jakiś sposób inne, nietypowe, bulwersujące. A czy przynajmniej jest w książce mowa o utworach Konopnickiej? Co pani Ciwoniuk o nich sądzi?
OdpowiedzUsuńPomysł o spotkaniu wspaniały, ale dla mnie za daleko i wolnych dni brak :)
~ Prawda o książce jest taka, że książka jest dobra i stąd wypływa mój niepokój. Dobra, znaczy czytana. Młodzi mkną przez fabułę, a Konopnicka im tam wręcz przeszkadza! (przeczytaj recenzje i komentarze w sieci) Sporo tam o poetce, bo bohaterka jedzie na tygodniowe warsztaty literackie, gdzie każdy uczestnik pisze esej "Moje spojrzenie na Konopnicką". Sporo dyskutują, m.in. o ojcu Marii, potem o jej relacjach z dziećmi, szczególnie z Haliną, o tym, czy dzisiaj da się "ją czytać". Ta część jest rzetelna, ale prowadzi do nieuchronnego finału, gdy jeden z głównych bohaterów okazuje się, że jest gejem, a Milena - mimo że się w nim podkochiwała - jest już przygotowana na zmiany, pozbawiona uprzedzeń, wita go radośnie. Zadanie z homofobii odrobione na piątkę z plusem. Pewnie młodzież się zdziwi, ale gotowa jestem krzyknąć razem z nią: książka dobra, tylko po co ta Konopnicka? No właśnie, po co?
UsuńPrzeczytałam już książkę Ciwoniuk. Nie podobała mi się, uważam, że Ciwoniuk niepotrzebnie rozpowszechnia plotki o Konopnickiej. I w ogóle cała książka jest taka jakaś dziwna... W fabule widzę wiele naiwności, na przykład dziwi mnie, że rodzice pozwalają swojej piętnastoletniej córce spędzać wiele czasu ze starszym chłopcem biorącym narkotyki.
UsuńEch, straciłam czas. Pozdrawiam serdecznie :)
~ Przeczytałam recenzję i cieszę się bardzo, że może uda nam się komuś odradzić lekturę. Sama nie wiem, co zrobić ze swoim egzemplarzem. Książek nie wyrzucam; do biblioteki nie dam, żeby ludzie głupot nie czytali... Ot, pokłosie.
UsuńPozdrawiam i melduję, że jestem, żyję, a nie pojawiam się, bo praca i rodzina w skondensowanej postaci. Jednak widzę wschód. Książki płyną do mnie wartkim nurtem i to jest najważniejsze. Pa, serdeczności:)
Z ciekawości muszę zajrzeć do pani Ciwoniuk. Jestem zaintrygowana :)
OdpowiedzUsuń~ Sporo o książce napisałam wyżej do Koczowniczki. Nie miałam zamiaru swoją recenzją zachęcić do czytania, ale dociekliwy czytelnik jest w cenie. Czytaj i będę ciekawa echa. Dobrej nocy:)
UsuńKsiążki pani Ciwoniuk nie czytałam i raczej nie przeczytam, bo jakoś nie kręci mnie kopanie leżącego...
OdpowiedzUsuńNatomiast dzisiaj trafiłam na wpis dotyczący Marii Rodziewiczówny - http://klasykaliteraturypopularnej.blogspot.com/2012/08/maria-rodziewiczowna-dewajtis.html - i mówiąc szczerze nie bardzo wiem jak rozumieć wstęp tej recenzji:(
~ Przeczytałam. Może to już będzie kanon, żeby pisać w recenzji o orientacji seksualnej autora? Tylko ciekawe, jak będzie się dokumentować. Zostaje niezawodny Tomasik - autorytet:(
UsuńJakie kopanie leżącego? Czytałyście może coś innego albo między wierszami? Belfer prowadzący warsztaty w tej książce wyraźnie się wścieka, gdy młodzież porusza temat seksualności pisarzy, a o MK wprost mówi: NA RAZIE NIE MA ANI CIENIA DOWODU NA EROTYCZNY CHARAKTER JEJ ZWIĄZKU Z DULĘBIANKĄ(str.241). Pozdrawiam i zycze więcej obiektywności.
Usuń~ Czytałam z ołówkiem w ręku. Już na 17. stronie trzy razy pada określenie, że "Konopnicka była lesbą". Gdy czytelnik dotrze do 241, będzie już o tym święcie przekonany i ubogacony w szczegóły. To jedno zdanie - jedyne zresztą - nie zmienia wymowy, że wątek Konopnickiej został wykorzystany, by uzasadnić gejowatość głównego bohatera. Wbrew pozorom to nie Konopnicka jest głównym powodem stworzenia powieści, tylko autorka robi nam wykład na temat poprawności i tolerancji. Ja oczywiście mam własny pogląd, ale nastolatki, bo dla nich ta książka, krzykną chórem: to nie jest złe, skoro wielcy byli tacy! A Konopnicka się nie obroni, o jej wnukach ślących pisma cicho. Jest też na wskazanej przez ciebie stronie ciąg dalszy: "...że zgadzam się mówić o cudzej seksualności, jeżeli dana osoba sama ją ujawnia i nie robi z tego problemu." No właśnie, czy mało dziś lansujących się homo, którzy z przyjemnością wskoczyliby do książki zamiast poetki? Bez problemu!
Usuń"Gejowatość" brzmi bardzo pejoratywnie, może taktowniej byłoby używać słowa homoseksualizm? A co do dzieła Tomasika, dzieje ludzkości pokazują że wszelkie mniejszości właśnie w ten sposób się broniły - wskazując że i wśród nich zdarzają się najlepsi z najlepszych i temu też chyba służy jego książka.
UsuńCytat "Konopnicka była lesbą" i inne (np. obficie i zupełnie bez zrozumienia przytoczone w rec. kaczowniczki, którą Ty chwalisz) padły z ust bohaterów drugo- albo i trzecioplanowych i raczej miały być iskrami, zalążkami skłaniającymi młodzież do poważniejszych dyskusji.
Jeszcze raz pozdrawiam
~ Nie jest mi znana terminologia dotycząca gejów, niech więc będzie: homoseksualizm, skoro brzmi poprawniej (ale pewnie są gorsze określenia?). Chyba w każdej grupie są wielcy i tego nie neguję. Cenię np. Iwaszkiewicza. Innych może czytam, a nie wiem, że są homoseksualni. Cytowałam za książką, która stoi na półce, nie za koczowniczką, ale lubię dziewczynę (chyba nie świadczy to o mnie źle? bo już się boję, że zabrzmi dwuznacznie...). Jeszcze raz powtarzam, że niech sobie młodzież poważnie i niepoważnie dyskutuje, a mnie chodziło o nadużycie i wykorzystanie nazwiska poetki. Tylko i wyłącznie o Konopnicką walczę! Bo ją lubię i cenię:)
UsuńI dobrze! A ja Cię cenię za niespotykany takt i życzliwość w tej z lekka spornej dyskusji :)
Usuń~ No to chwalenia się ciąg dalszy. W sobotę na krakowskich targach widziałam pana Tomasika. Tłumów nie było. Siedział smutny:(
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuń~ Wcale nie musimy się zgadzać we wszystkich wyborach książkowych. Ale byłoby nudno! Każdy ma inny bagaż doświadczeń i nie stosunek do lektury, a raczej do dyskutanta ustala dyskusję na poziomie.
UsuńWcześniej miałam blokadę komentarzy dla anonimowych osób, ale dziewczyny z bloxa nie mogły komentować. Włączyłam, ale zastanawiam się bardzo, bo więcej smutków niż radości z tych anonimowych komentarzy. Można wejść, napluć i wyjść bezkarnie. Gdzie nasza polska zasada - gość w dom, Bóg w dom? Tu akurat ktoś zachował się właściwie, ale bywają obraźliwe wpisy. Kulturalny anonim podpisuje się przynajmniej i przy powtórnym komentarzu kojarzę osobę. Muszę to przemyśleć.
Po czwarte, cytaty, które przytoczyłam obficie i ZE ZROZUMIENIEM, nie są moim wymysłem, one istotnie znajdowały się w książce, podałam przecież numery stron i wyraźnie zaznaczyłam, że są to wypowiedzi bohaterów, a nie twierdzenia narratora.
UsuńBrak logiki w tym sformułowaniu jest wprost rozbrajający, bo to znaczy że wypowiedzi narratora nie byłyby już cytatem?
Ukrywanie się pod nickiem, też jest formą anonimowości. Dalej nie polemizuję, bo nie chcę nadużywać gościnności Książkowca.
Pomysł ze spotkaniem przedni! Masz rację, to byłoby coś pięknego. Właśnie go rozgryzam logistycznie. :) Jestem Ci bardzo wdzięczna za inspirację i rozmowy w tej sprawie! Szkoda, że odległość nie pozwoli wielu osobom na udział. :(
OdpowiedzUsuńZmartwiła mnie wiadomość o książce Szejnert, bo niedawno ją kupiłam i sporo dobrego się po niej spodziewałam.
~ Rozgryzaj, rozgryzaj, na to liczę. Wiem, że dla wielu odległość ogromna, ale cały czas mam nadzieję, że chociaż grupka by się zebrała:)
UsuńA książka Szejnert ważna, potrzebna, ale czytało mi się z oporami. Są lepsze na ten temat. Zapowiedź taka kusząca była!
Rozumiem Twoje rozdrażnienie z powodu Konopnickiej. Podzielam zachwyt nad Miłoszewskim (lepsza jeszcze od Uwikłania jest druga częśc: Ziarno prawdy), a za Łozińskim już się rozglądam:) Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń~ "Ziarno prawdy" czytałam wcześniej i już zwiedza Londyn. Jakoś nie po kolei, ale Szacki w każdym wydaniu jest the best:)
OdpowiedzUsuńSprawa Konopnickiej nadal tkwi jak zadra, bo co młode pokolenie zapamięta?
Gorące - oj, bardzo gorące - pozdrowienie:)
Książkowcu,
OdpowiedzUsuńmam właściwie identyczne odczucia co do książki Szejnert. Na początku czytałam to jak reportaż śledczy i było ciekawie. Z czasem zrobiło się nijako. Za dużo szczegółów, stanowczo za dużo. Przydałoby się zaktualizować dane.
~ Oddycham z ulgą, bo jakoś same nijakie książki ostatnio wybieram i już myślałam, że krytykant jakiś nieustający jestem. Wieczorem skończyłam "Dom pod Lutnią" Orłosia i to samo:(
UsuńChyba w stronę poezji pójdę.
Orłoś też średni? szkoda;(
Usuń~ Nie lubię zamieszczać notek o książkach, które mnie nie porwały, ale zalew wspaniałych recenzji jednak mnie mobilizuje. Napiszę, co czuję, a czuję do książki... niewiele:(
UsuńŚwietna inicjatywa ze spotkaniem w Domu Kuncewiczów! Obawiam się, że dla mnie też za daleko.:( Myślę jednak, że jakaś grupa się uformuje i odbędzie się kameralne spotkanie blogerów w tak zacnym miejscu:) Będę wypatrywać relacji.
OdpowiedzUsuńA ja już się cieszę na samą myśl, że niedługo krakowskie targi...:) Na dodatek już we wrześniu targi książki historycznej!
~ Szkoda, że to nie ten Kazimierz, który masz blisko:)
UsuńO targach jednych i drugich wiem, ale nie podołam. Postaram się być w październiku i tam w końcu też będą wydawcy z historią. Cenię sobie szczególnie Arcana, Bellonę, a oni są zawsze.
W moim kręgu coś życie kulturalne zamiera. Sandomierz, który tak obficie mnie karmił, proponuje teraz tylko jakieś wystawy albo spotkania do południa, gdy normalni ludzie pracują. Usycham w tym lesie. Dobrze, że jest internet:)
Ośmieszanie osób o odmiennej orjentacji seksualnej jest karane. To apropo brzydkiego słowa "gejowaty".
OdpowiedzUsuń~ Chyba wytłumaczyłam użycie słowa. Dla mnie to normalne ćwiczenie ze słowotwórstwa: zły - złość, niewiasta - zniewieściałość, gej - gejowatość. To rodzina wyrazów - wyrazy podstawowe i pochodne (patrzę na to jako polonistka). Jeśli słowo "gej" jest używane powszechnie, to dlaczego wyraz pochodny ma wydźwięk pejoratywny?
UsuńA teraz pragnę przypomnieć, że to blog książkowy i chętnie widziałabym rozmowę o przeczytanych książkach lub przynajmniej pod tym postem o Konopnickiej. I to nie jako o osobie, tylko o jej twórczości, najchętniej poetyckiej.
Pragnę dyskutować rzeczowo, co pogróżki wykluczają:(
PS
Wyraz "orientacja" piszemy przez "i". Piszemy też "à propos". Czytaj Konopnicką - operowała piękną polszczyzną.