DOM Z PAPIERU



sobota, 15 listopada 2014

Z Sienkiewiczem w rejs

LEGENDA ŻEGLARSKA
Był okręt, który zwał się "Purpura", tak wielki i silny, że się nie bał wichrów ani bałwanów, choćby najstraszniejszych.
I płynął ciągle z rozpiętymi żaglami, wspinał się na spiętrzone wały, kruszył potężną piersią podwodne haki, na których rozbijały się inne statki - i płynął w dal, z żaglami w słońcu, tak szybko, aż piana warczała mu po bokach, a za nim ciągnęła się szeroka i długa droga świetlista.
- To pyszny statek! - mówili żeglarze z innych okrętów.- Rzekłbyś: lewiatan fale porze! A czasem pytali załogę "Purpury":
- Hej, ludzie! dokąd jedziecie?
- Dokąd wiatr żenie! - odpowiadali majtkowie.
- Ostrożnie! Tam wiry i skały!
W odpowiedzi na przestrogę wiatr tylko odnosił słowa pieśni tak szumnej jak burza sama: Wesoło płyńmy, wesoło!
Szczęśliwe było życie załogi na tym statku. Majtkowie, zaufani w jego wielkość i dzielność, drwili z niebezpieczeństw. Sroga panowała karność na innych okrętach, ale na "Purpurze" każdy robił, co chciał.
Życie tam było ustawicznym świętem. Szczęśliwie przebyte burze i pokruszone skały zwiększały jeszcze zaufanie. Nie ma (mówiono) takich raf ni takich burz, które by "Purpurę" rozbić mogły. Niech huragan przewraca morze - "Purpura" popłynie dalej.
I "Purpura" płynęła istotnie, dumna, wspaniała. Przechodziły lata całe - a ona nie tylko sama zdawała się być niezłomną, ale ratowała jeszcze inne statki i przygarniała rozbitków na swój pokład.
Ślepa wiara w jej siłę zwiększała się z każdym dniem w sercach załogi. Żeglarze zleniwieli w szczęściu i zapomnieli sztuki żeglarskiej. - "Purpura" sama popłynie - mówili. - Po co pracować, po co baczyć na statek, pilnować steru, masztów, żagli, lin? Po co żyć w trudzie i pocie czoła, gdy statek, jak bóstwo - nieśmiertelny?
Wesoło płyńmy, wesoło!
I płynęli jeszcze długie lata. Aż wreszcie z upływem czasu załoga zniewieściała zupełnie, zaniedbała obowiązków i nikt nie wiedział, że statek począł się psować. Słona woda przeżarła belki, potężne wiązania rozluźniły się, fale poobdzierały burty, maszty spróchniały, a żagle zetliły się na powietrzu.  Wszelako głosy rozsądku poczęły się podnosić:
- Strzeżcie się! - mówili niektórzy majtkowie.
- Nic to! Płyniemy z falą! - odpowiadała większość marynarzy.
Tymczasem, pewnego razu, wybuchła taka burza, jakiej dotychczas nie bywało na morzu. Wichry zmieszały ocean z chmurami w jeden piekielny zamęt. Wstały słupy wodne i leciały z hukiem na "Purpurę", straszne, spienione, wrzące. Dopadłszy statku wbiły go aż na dno morza, potem rzuciły ku chmurom, potem zwaliły znów na dno. Pękły zwątlałe wiązania statku i nagle krzyk straszny rozległ się na pokładzie.
- "Purpura" tonie!
I "Purpura" tonęła naprawdę, a załoga, odwykła od trudów i żeglugi, nie wiedziała, jak ją ratować!
Lecz po pierwszej chwili przerażenia wściekłość zawrzała w sercach, bo kochali jednak swój statek marynarze.
Więc zerwali się wszyscy i poczęli bić z dział do wichrów i fal spienionych, a potem chwyciwszy, co kto miał pod ręką, poczęli chłostać morze, które chciało zatopić "Purpurę".
Wspaniała była walka tej rozpaczy ludzkiej z tym żywiołem. Lecz fale były silniejsze od żeglarzy. Działa zalane umilkły. Olbrzymie wiry porwały wielu walczących i uniosły w odmęt wodny. Załoga zmniejszała się z każdą chwilą - ale walczyła jeszcze. Zalani, na wpół oślepli, pokryci górą pian, żeglarze walczyli do upadłego.
Chwilami sił im brakło, ale po krótkim spoczynku znów zrywali się do walki. Na koniec ręce im opadły. Poczuli, że śmierć nadchodzi. I nastała chwila głuchej rozpaczy. I poglądali na się ci żeglarze jak obłąkani.
Wtem te same głosy, które poprzednio ostrzegały już o niebezpieczeństwie, podniosły się znowu, silniejsze, tak silne, że ryk fal nie mógł ich zagłuszyć. Głosy te mówiły:
- O, zaślepieni! Nie z dział wam bić do burzy, nie fale chłostać, ale statek naprawiać! Zstąpcie na dno. Tam pracujcie. "Purpura" jeszcze nie zginęła.
Na owe słowa drgnęli ci na wpół umarli i rzucili się wszyscy na spód, i rozpoczęli pracę od spodu.
I pracowali od rana do nocy, w trudzie i pocie czoła, chcąc dawną bezczynność i zaślepienie wynagrodzić...

Tekst czytałam mojej "załodze" przy okazji Święta Niepodległości, a rysunki w trakcie słuchania wykonały: Karolinka, Zuzia P., Zuzia S., Julia, Zuzia W., Kinga. Tekst legendy zamieszczony był w podręczniku WSiP Jutro pójdę w świat.

Niech listopad Sienkiewiczem stoi! Dziś rocznica śmierci - odszedł od nas 15 listopada 1916 roku. W poniedziałek będziemy świętować rocznicę wręczenia Nagrody Nobla - 17 listopada 1905 roku.

15 komentarzy:

  1. "Załoga" wywiązała się znakomicie z roli ilustratorów! Może to już jakieś zalążki, co do wyboru przyszłego zawodu? :)

    O Sienkiewiczu pamiętamy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ "Załoga" rysowała też dalsze losy "Purpury"! Tu i tam statek zawinął do bezpiecznego portu, ale znalazł się też na dnie jako wrak:( Jako kapitan dbam o moich majtków, a kibicuję mocno, żeby zostali dobrymi ludźmi, a przede wszystkim żeby mogli pracować pod polską banderą:)

      Usuń
  2. Piękne ilustracje :D Pamiętam, jak sama korzystałam z tego podręcznika, lata temu i wspaniałe opowiadanie "Marvin i mewa" :)

    Dla Sienkiewicza szczególne dzięki, za "Trylogię" :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Mam sentyment do podręczników z języka polskiego i od lat nie mogę ich wyrzucić! (moje, potem dzieci). Tyle perełek - dobór tekstów zaskakujący, znakomity. W swoich wyborach lekturowych pewnie bym nie dotarła do każdego autora.
      Sienkiewicza darzę miłością niezmiennie. Kiedyś kręciłam się wokół "Potopu", teraz zanurzam się w listach i chyba do śmierci ich nie przeczytam - tyle tego;)

      Usuń
  3. Czyli druga połowa listopada Sienkiewiczem stoi.
    Twój post wywołał u mnie miłe wspomnienia związane z tym co czytałam z jego twórczości i okazało się, że jest tego sporo i w moim przypadku jest to najlepiej przeze mnie znany od strony twórczości pisarz nie tylko polski, ale tak w ogóle. To jego utworów; powieści, nowelek i opowiadań przeczytałam. I wystarczy rzucić okiem na spis jego utworów, aby moje wspomnienia ożywały.
    Tego akurat utworu nie znam - bardzo alegoryczny - no i oczywiście pięknie został przez Twą "Załogę" zilustrowany.

    Pomyślałam, że może udało by mi się wspomnieniowy post napisać, ale nie mam dobrych warunków do skupienia się...może jednak się skuszę.

    Dobrej niedzieli Bogusiu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie dopowiedziałam po ...opowiadań ..."najwięcej"

      Usuń
    2. ~ Czytałam zawsze Sienkiewicza gdzieś pomiędzy, a dopiero od niedawna doceniam i widzę jego siłę. Wart każdej minuty! A jego promowanie Polski, gdy na mapach jej nie było - myślę o wystąpieniu w związku z odbiorem Nobla:) Uwielbiam go, a do poduszki podczytuję jego listy.

      Usuń
    3. Jak chodziłam do liceum mieszkałam u cioci/swojej chrzestnej matki/, która była molem książkowym i ona miała min. Dzieła Sienkiewicza pięknie oprawione - muszę pokukać na allegro czy by nie skompletował tamtego wydania z lat 50-tych.

      Usuń
    4. ~ Sienkiewicza wypierają, ale jeszcze dostępny. Kto sięgnie po te lektury za kilkanaście lat?

      Usuń
  4. Niedawno sięgnęłam po zapomnianą powieść Sienkiewicza pt. "Wiry". Znasz?
    Ilustracje są przeurocze, ale dlaczego wykonały je tylko dziewczynki? Czyżby chłopcy się lenili? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ O "Wirach" wspominałam łącznie z "Dziećmi" Prusa, bo dotyczyły oceny zbliżającej się czerwonej zarazy.(http://dom-z-papieru.blogspot.com/2011/09/biae-plamy-polskiej-literatury.html) - to kompletnie zapomniane powieści! Po mnie tylko jeden bloger sięgnął do tematu, naświetlając go oczywiście z innej strony, żeby zniechęcić do lektury.
      Legendę ilustrowali chętni, ale za to chłopcy w skupieniu wysłuchali fragmentów "Potopu"! Te moje dzieci chyba jako jedyne w Polsce poznają "Złamany miecz" Makuszyńskiego, "Białe róże" Zakrzewskiej czy "Ojczyznę" Buyno-Arctowej. O Polsce i prawdziwie polskich autorach nigdy dość:)

      Usuń
  5. Uwielbiam zapomnianą chyba książkę Sienkiewicza "Bez dogmatu'.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Przyznaję, że nie czytałam:( Jako zadeklarowana miłośniczka chyba powinnam...

      Usuń
  6. Czytałam sobie niedawno uroczą książeczkę o Sienkiewiczu K. Masłonia, dołączoną do tygodnika 'Do Rzeczy'. Ciekawe niuanse wydobywa ten autor z sylwetki i twórczości autora "Pana Wołodyjowskiego".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Oj, wspominaj wcześniej o takich łakociach literackich. Smutki ostatnimi czasy zapędziły mnie głęboko do kąta i nie śledzę na bieżąco prasy. Może tytuł proszę, to na jakimś allegro się ukaże?

      Usuń

Komentarze mile widziane.