DOM Z PAPIERU



środa, 26 listopada 2014

Zabawa (teoretycznie)

Miało być zabawowo, żeby rozproszyć późnojesienne smutki, a wyszło jak zwykle - trochę górnolotnie, nieco zbyt poważnie... Koczowniczka toczy blogowy łańcuszek, w który i ja się zaplątałam. Jako że pytania wyłącznie okołoksiążkowe, zatrzymałam się, dzielę się refleksjami. Oto 11 pytań i odpowiedzi.

1. Najbardziej lubisz literaturę... jaką? Polską, amerykańską, japońską, a może jeszcze inną?

Było różnie, ale dziś zdecydowanie literatura polska. Jestem zaabsorbowana kwestiami narodowymi i problematykę polską stawiam w centrum uwagi. Klaruje się misja mojego bloga i z miszmaszu sprzed trzech lat wyłania się  czytelnicze jądro - odzyskiwanie naszej literatury i wyciąganie na pierwszy plan tematów nieobecnych w kraju albo świadomie przemilczanych.
Zawężam moje czytelnicze poszukiwania i okopuję się w Dwudziestoleciu. To był ostatni bastion wolności słowa i czas, kiedy Polska była Polską! Przełomowy był rok 1926, kiedy to obalono demokratycznie wybrany rząd i wprowadzono sanacyjny terror, który w różnych odcieniach trwa do dziś. Cieszę się ogromnie, gdy uda mi się kupić książki prawdziwe, czyli bez szans na wznowienie w powojennej (ponoć wolnej od jakiegoś czasu) rzeczywistości. Takim skarbem jest np. ...
Historia polityczna Polski 1914-1939 Władysława Konopczyńskiego. Z jakim pietyzmem trzymam w ręku egzemplarz, który ma 300 braci? I kto sięgnie po taką książkę? Jakie szanse ma Konopczyński, żeby odkłamać międzywojnie?





Nie błądzę, nie kupuję kota w worku, a światłem w tunelu są podpowiedzi nieocenionego Macieja Urbanowskiego, który prowadzi mnie prawą stroną literatury. Czasem wystarczył jeden cytat, żebym miesiącami czaiła się na allegro. I nigdy się nie zawiodłam!




2. Na pewno zetknęłaś się z książkami pisarza, którego twórczość podziwiasz, natomiast inni nie - bo nie znają go, nie doceniają. Aż serce boli. Chcesz, by został odkryty, doceniony. Jaki to pisarz?

Serce boli, oj tak... Pełną odpowiedzią na pytanie jest cały mój blog, a w skrócie?
Niezmiennie polecam tetralogię Janusza Krasińskiego.
W los Szymona Bolesty autor wpisał swoją biografię i śledzimy los niespełna osiemnastoletniego młodzieńca aż do pisarza ukrywającego się w chatce i w napięciu spisującego wspomnienia, których wyprzeć nie można. A w tle panorama okupowanej przez sowietów Polski. Podobno w rękopisie Krasiński zostawił piąty tom, ale czy się ukaże? Kogo dziś interesuje były więzień lagrów i ubeckich piwnic?
Podobnie zerowy wydźwięk miał mój wpis o Mateuszu Wyrwichu i jego celach śmierci. Identycznie rzecz ma się z Romanem Hrabarem... Jest sens pisania? Jednak jestem.
Może już same nazwiska - Beata Obertyńska, Herminia Naglerowa, Anatol Krakowiecki... - sprowadzam ich z emigracji do kraju, który winien im pamięć.
Jeszcze Dwudziestolecie, które jest dla mnie kopalnią diamentów, bo więcej dowiemy się o czasach z powieści Rodziewiczówny czy Dołęgi-Mostowicza niż od naszych "historyków" czy z mediów. Rośnie stosik z powieściami Adama Grzymały-Siedleckiego, Józefa Weyssenhoffa, Władysława Jana Grabskiego, Jana Strzembosza (kolekcjonuję jego Dzieje dziesięciolecia). Ostatni zakup to Krzyż na piaskach Agnieszki Osieckiej (córka prof.Chrzanowskiego). Chętnie porozmawiałabym z kimś na temat tych powieści...

3. Czy sięgasz po książki "obozowe"?

Lagry, łagry, ubeckie kazamaty to najważniejszy teren moich czytelniczych eksploracji. Martyrologia ludności polskiej i liczne działania aparatu represji utrwalone są w setkach wspomnień tych, co przeżyli, często nie-literatów. Nie można ich tak zostawić aresztowanych, uwięzionych, bezradnych wobec historii. I szukam rozsypanych okruchów człowieczeństwa...

4. Czy jesteś zadowolona ze swojego bloga? Może chcesz coś zmienić?

Oczywiście że mam uwagi do treści i formy. Tylko z sentymentu nie kasuję pierwszych wpisów lub niektórych wspomnień/spotkań z autorami, którymi dziś już bym się nie szczyciła. A zewnętrznie chętnie bym wykorzystała jakąś nakładkę retro. Nawet ktoś mi proponował wykonanie, ale nie poradziłabym sobie ze stroną techniczną, przeniesieniem tekstów:( Coś na pocieszenie:
5. Ile czasu zajmuje ci pisanie recenzji?

Notuję w trakcie lektury, ale i tak post tworzę 2-3 godziny. Oto dlaczego nie piszę opinii po przeczytaniu każdej książki.

6. Czy chętnie pożyczasz innym swoje książki?

Opuszczają moje mury wyjątkowo. Na straży stoją te oto kaczorki. W środku kryją karteluszki z winnymi, którzy dopuścili się niecnego czynu i wyłudzili ode mnie książki.
7. Jeśli książka cię nie interesuje, czy starasz się ją przeczytać do końca, czy też porzucasz bez żalu?

Liczba zakładek tkwiących w książkach sugeruje powroty, ale... przegrywają z brakiem czasu.

8-9. Bohaterzy książkowi, którzy cię bardzo irytują, to...

Tania i Aleksander z Jeźdźca miedzianego - dawno mnie tak nikt nie rozdrażnił! Zachowywali się irracjonalnie, ich losy były niewiarygodne... Nie będę motywować dalej, bo wiem, że lektura ma wielu miłośników.
Może jeszcze Scarlett O'Hara, do której czułam sympatię po filmie, ale po lekturze całe współczucie i podziw wyparowały. 
A z polskich bohaterów? Np. Andrzej Dowmunt z Ostatniej brygady. Jego relacje z kobietami są zgodne z moralnością Kalego. Zresztą Mostowicz w ogóle unikał tworzenia pozytywnych bohaterów.

10. Czy codziennie czytasz przynajmniej kilka kartek?

Staram się. Jeśli nadchodzi taki czas, że nie mam czasu ani sił na czytanie, czuję się wyłącznie organizmem biologicznym na poziomie pantofelka.

11. Polecisz mi jakąś książkę, która mogłaby mnie zainteresować? Postaram się ją przeczytać.

W wyborze kieruję się m.in. dostępnością. Piotra Woźniaka Zapluty karzeł reakcji to kwintesencja powojennego losu akowca. Powinna być zgodna z twoimi zainteresowaniami, bo wiem, że nie są ci obce trudne lektury. A od siebie dziękuję za odkrycie paru, choćby Posmysz. Szykuję recenzję Do wolności, do życia, do śmierci...

Kończę zabawę bez kontynuacji, bo znajome blogerki już zostały nominowane i chętnie przeczytam, co u nich w książkowym świecie piszczy. Koczowniczce jeszcze raz dziękuję za zaproszenie, które budzi mnie z blogowego letargu:)



 


24 komentarze:

  1. Nie kasuj starych wpisów. Ja także dziś na niektóre sprawy patrzę inaczej. Zapisy są w pewnym sensie świadectwem naszego dojrzewania, jakkolwiek głupio by to w "naszym" wieku nie zabrzmiało i dowodem na to, że człowiek do końca się uczy, zmienia (i dobrze, gorzej, gdybyśmy były niepodatne na jakiekolwiek zmiany). Zaskoczyłaś mnie tempem pisania recenzji, mnie to dziś zajmuje więcej czasu i także dlatego nie piszę o każdej przeczytanej książce, o czym zresztą napiszę w odpowiedzi na zaproszenie koczowniczki. Uśmiecham się na wyobrażenie zakładek tkwiących w rozpoczętych lekturach. Brzmi znajomo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Stali czytelnicy wiedzą, czego się po mnie spodziewać, ale jeśli gość spojrzy na autorów, to może się zdziwić. Wpisy zostają, ale gdybym (co się nie stanie) zakładała teraz blog, miałby inną nazwę, spis lektur, a ja też nie byłabym książkowcem. Z czasem poświęconym recenzjom jest różnie. Jeśli odnoszę się do jednej książki, to mam właśnie wymieniony czas. Natomiast w przypadku nawiązań i kontekstów, łatwo nie jest, przyznaję. Podziwiam tych, którzy "trzaskają" kilkanaście postów miesięcznie. Nawet w wakacyjnym czasie nie udaje mi się zbliżyć do tej liczby. Czekam na odpowiedzi koczowniczki! Pozdrawiam:)

      Usuń
    2. Może to też troszkę kwestia wieku :) kiedyś pisanie zajmowało mi mniej czasu i zdarzało się po kilkanaście postów miesięcznie, jeszcze w zeszłym roku zdarzało się, teraz nie dochodzę do dziesięciu :), ale przecież nie ważne ile, ważne co.

      Usuń
    3. ~ Tak, z wiekiem nabieram odpowiedzialności za słowo.
      Gdy zaczynam odczuwać wewnętrzny przymus, że czas napisać coś na bloga, tupnę i wołam: ja tu rządzę! I zasiadam (zalegam) z książką. 50+ to czas najwyższy, żeby fundować sobie przyjemności, a nie obowiązki;)

      Usuń
  2. Mnie kusiło skasowanie starych notek i napisanie od nowa, ale jednak... szkoda, kawał czasu, kawał historii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Czyli nie tylko ja mam takie pomysły? Szkoda rzeczywiście, bo w momencie zakładania blog miał pełnić rolę pamiętnika czytanych książek i niech tak zostanie. I komentarzy szkoda, bo czasem z nich więcej niż z posta można wynieść:)

      Usuń
  3. To tak jakbyś spisała swoje Credo.
    Dobrze, że jest takie miejsce gdzie można przynajmniej przeczytać o tym czego samemu się nawet nie liźnie, bo za trudne a tak jest w moim przypadku.
    Nic nie zmieniaj w swoim blogu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Rzeczywiście w jednym wpisie można podrzucić parę dobrych tytułów:) I nie bój się, że tu cokolwiek jest trudne! Urbanowski podrzuca mi tylko tropy, ale już same powieści autorów wymienionych w drugim punkcie to czytelnicza rozkosz! Normalne romanse, tylko z prawdziwą Polską w tle. Weyssenhoff wręcz był uważany za grafomana, Dołęga-Mostowicz za pisarza obiegu popularnego, inni podobnie. Tylko z dostępnością kłopot, a zawdzięczamy to naszym władzom po wojnie.
      Co do zmian na blogu, to pobawiłam się dziś szablonami, podobał mi się jeden z antycznym pazurem, ale tekst byłby nieczytelny, a on jest tu najważniejszy. Zostaje jak jest. Poczytałam sobie też starsze wpisy i z uśmiechem stwierdzam, że nie było tak źle. Nawet wynotowałam sobie, że serwuję czytelnikom pigułki patriotyczne. Aż się uśmiechnęłam:)

      Usuń
    2. I ja nie dawno wchodziłam na Twoje starsze posty, te dotyczące lżejszej literatury i od czasu do czasu będę czytać kolejne więc niech nie znikają, absolutnie.
      Gdy pisałam o tym, że trudne to miałam na myśli to, że mnie jest trudno ogarniać ten cały okres historii, który Ciebie fascynuje, ale z drugiej strony ostatnio też mnie pociąga bardzo pierwsza połowa XX wieku w literaturze. Tylko trudno mi się ukierunkować, zawsze byłam chaotyczna i taka pewno już umrę a dotyczy to również czytanej literatury. Jednak już jedno zmieniłam. Nie patrzę za nowościami.....

      Usuń
    3. ~ To zwiedziłyśmy sobie "papierowy dom";)
      Moja historia jest bardzo amatorska, dlatego ograniczam się do poprzedniego stulecia. Chciałabym np. nadążyć za Coryllusem, ale zacząć studia od XVI wieku? - nie dam rady. Dwudziestolecie ogarniam i politycznie, i gospodarczo, a najbardziej kulturalnie, za to PRL znam z autopsji i nikt mi nie podmieni wersji alternatywnej.
      Też nie podążam za nowościami i po krakowskich targach powinnam spasować, a tu masz ci los: nowy Polkowski (Polska - moja miłość); kolejny niezrównany Płużański (Moje spotkania z bestiami)... I jak tu żyć? planować?

      Usuń
    4. A co sądzisz o opiniach Coryllusa o Rafale Ziemkiewiczu a także o Polkowskim.Że nie ceni sobie Ziemkiewicza to od dawna wiemy z mężem, ale, że i Polkowskiego nie ceni dowiedzieliśmy się dość nie dawno z tego co pisze.

      Usuń
    5. ~ Trudno mi połapać się w tych niuansach. Maciejewski, Ziemkiewicz, Płużański, Żebrowski, Michalkiewicz, Nowak... Cenię każdego z osobna, wszyscy są elokwentni, zatroskani sprawami Polski, a każdy kroczy własną ścieżką. O Polkowskim pisałam tu dwukrotnie, byłam na spotkaniu autorskim, znam jego biografię, a "Ślady krwi" uważam za powieść roku... Jak tu cokolwiek zarzucać?

      Usuń
    6. Coryllus jest w swych ocenach bezpardonowy....

      Usuń
    7. ~ O Grzegorzu Braunie też wypowiadał się dość sceptycznie, a tenże całym sobą świadczy, co w życiu najważniejsze. I też głosowałabym za monarchią. W końcu los uśmiechnąłby się do Rzeczpospolitej:)

      Usuń
  4. Małe kolorystyczne przemeblowanie widzę na blogu. Ładnie.
    Podsumowania to zawsze chwila refleksji, dlatego takie "zabawy" są cenne. A czytelnik zawsze czegoś nowego się dowie.
    Mam podobnie, rzadko moje książki opuszczają dom. Myślę, że najlepiej jest im u mnie :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Tyle zrobiłam, ile umiałam, a kolorystyka bardziej mi odpowiada.
      Zabawisz się? Wieczory takie dłuuuugie... No i okropne jesteśmy z tym niepożyczaniem;)

      Usuń
  5. Mam Konopczyńskiego (takie same wydanie, bardzo ładne) i czytałam, ale dawno temu... Przed maturą z historii! Naprawdę! Uczyłam się z tej książki!:)
    Nowa kolorystyka bardzo miła dla oka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. ~ Jak długo czekałam na tę książkę! Została oczywiście wycałowana. Dołączyła do dwutomowych "Dziejów Polski nowożytnej" - rzecz jasna Konopczyńskiego. Po takiej lekturze to już chyba jesteś przynajmniej jedną nogą na barykadzie z narodowcami;) Miałaś szczęście, że ktoś ci ją podsunął, bo ja musiałam długo czytać, szukać, żeby dowiedzieć się o jej istnieniu...

      Usuń
  6. Bardzo dziękuję Ci za odpowiedzi na pytania. Jak ładnie przygotowany wpis! Przejrzysty, z ciekawymi zdjęciami. Przyznaję, że zazdroszczę Ci umiejętności tak ładnego przyozdobienia posta. I jakie urocze kaczorki, a jeden nawet w binoklach :-)
    Ojej, historia Polski Konopczyńskiego ma zaledwie 300 braci? Nie wiedziałam... Bardzo podoba mi się zdanie o tym, że nie można byłych więźniów zostawić aresztowanych, uwięzionych, bezradnych wobec historii.
    Janusz Krasiński - tak, nie widuje się recenzji jego książek. Obok tetralogii warty polecenia jest również jego "Wózek" - opowieść o więźniach podczas marszu śmierci. Przejmująca, niezapomniana książka.
    Jeśli chodzi o punkt 5, cóż, bardzo dziwią mnie blogerzy, którzy codziennie zamieszczają recenzję. Jak to się dzieje, że są w stanie tak szybko czytać książki, przemyśleć je, zebrać swoje myśli ? Zagadka, wielka zagadka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ To ja dziękuję za włączenie do zabawy:) Chwila refleksji potrzebna, więc siedziałam sobie zaczytana w moich wcześniejszych postach, żeby się przekonać, czy jest tak źle, jak myślę (ale nie).
      Wzrokowcem jestem, stąd potrzeba zdjęciowa. Kaczorki to kolejny gadżet książkowy. Wypełniają takie cosie przestrzenie międzyksiążkowe i odkurzać nie dają.
      Krasińskiego mam też "Metafizykę uboju" i "Braci syjamskich z San Diego" - ale to już nie te emocje. Czy "Wózek" nie pojawił się w teatrze telewizji?
      Mój profil dojrzewał i chyba się w końcu wyklarował. W następnych dniach wróci Herminia Naglerowa, pojawi się Ewa Siemaszko i wreszcie ostatni nabytek Zofii Posmysz. Same białe kruki! Uwielbiam, gdy do mnie fruną! To cała ja;) Moc serdeczności:)))

      Usuń
    2. Nie wiem, czy "Wózek" pojawił się w teatrze telewizji, wiem tylko o książce. "Bracia syjamscy" - tak, to już nie to.
      Z ciekawych, godnych polecenia książek wspomnieniowych czytałam niedawno "Nieletnim wstęp wzbroniony" Bartoszyńskiego. To prawdziwa historia o tym, jak dwunastoletni chłopiec za działalność konspiracyjną został aresztowany i ponad dwa lata spędził na Pawiaku. Jeśli nie czytałaś, polecam.
      W ciągu najbliższych miesięcy postaram się przeczytać "Zaplutego karła...". Z opisu książka wydaje mi się ciekawa :)

      Usuń
    3. ~ Niezawodna Wikipedia podpowiedziała, że pojawił się w głębokim PRL-u film w reżyserii Petelskich. Tak mi kołotało coś w głowie.
      Książki Bartoszyńskiego nie znam. Ze wspomnień więzionych wiem, że taki los nie omijał dzieci. Tyle chociaż - jak mówiła mi chrzestna, aresztowana jako 16-latka - niepełnoletnich w śledztwie nie bili. Nędzna pociecha...

      Usuń
  7. Podoba mi się u Ciebie. Czytelnik wchodzi od razu do salonu wypełnionego książkami i od razu dobrze się czuje. Myśli sobie: o tu mieszka prawdziwy Książkowiec. Nic bym nie zmieniała. Kaczorki urocze, muszę pomysł podkupić:) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Dzięki, Oleńko:) Gdy spaceruję po innych blogach, to zazdroszczę technicznych ustawień, ale co tam! Lepiej stracić wzrok od czytania, a nie od komputera;)

      Usuń

Komentarze mile widziane.