DOM Z PAPIERU



sobota, 22 lutego 2014

Dlaczego chcą nam zabrać Konopnicką?

Myślałam, że wyczerpałam już temat, pisząc tu i tu. Tak było do momentu, gdy nieopatrznie w księgarni wzięłam do ręki książkę Iwony Kienzler Maria Konopnicka - rozwydrzona bezbożnica. Już podtytuł podpowiadał, co może kryć środek, a ja na dodatek zerknęłam na wstęp. Już wiedziałam, że nie mogę przejść obojętnie wobec tylu oszczerstw. Byłam zaszczepiona, bo wcześniej szukałam informacji o autorce, rozważając zakup innych pozycji, a jednak ochrona nie zadziałała.
Maria pozuje z wdziękiem i biedna nie wie, że jest tylko na okładce, a w środku rozgościła się jakaś współczesna, pożądana kopia - lesbijka, kobieta wyzwolona,  niestroniąca od wolnych związków z młodszymi mężczyznami, autorka daleka od miana "moralnej opoki Narodu", Matka Polka uciekająca od swoich dzieci, którymi zajmowała się z poczucia obowiązku, a nie z potrzeby serca, pogardzająca mężem, feministka i skandalistka, potępiana przez kościół... Konopnicką uwierał "gorset" poetki narodowej, zatem pani Kienzler wzięła się za bary z biografią pełną zakłamań i przemilczeń. Nie tylko rozluźniła męczący gorset, ale przebrała jego właścicielkę tak, że jest  nie do poznania. Jaką kobietę nam serwuje? Niech przemówią cytaty.

s.57 - Dla tej rozpalonej duszy młody, inteligentny, obyty w świecie Krynicki okazał się prawdziwym balsamem. Różnica wieku między kochankami była dość duża, Maria przekroczyła już trzydziestkę, ale romanse dojrzałych dam z dużo młodszymi guwernerami ich synów nie należały w owym czasie do rzadkości. Aby się o tym przekonać, wystarczy sięgnąć chociażby do Dzienników Żeromskiego, opisującego swoje doświadczenia "na kondycji". A zresztą, czy miłość liczy lata? - tak oto zyskujemy dowód w postaci odwołań literackich, bo inne córki poetki zniszczyły. I tak już będzie wciąż.
s. 59 - Co ciekawe, Krynicki nie był jedynym mężczyzną, z którym Konopnicka romansowała podczas pobytu w Gusinie. Poznała tam bowiem mężczyznę dojrzalszego i starszego, swego sąsiada, Korneliego Dąbrowskiego, właściciela pobliskiego majątku Kraski.
s. 60-61- 64 -  Maria do Szczawnicy pojechała co prawda bez dzieci i oczywiście bez męża, ale w bardzo miłym towarzystwie. Towarzyszyli jej bowiem Konstanty oraz Korneli, a także nieznana z imienia kobieta, być może pani Umińska, która pojechała do uzdrowiska prawdopodobnie w charakterze "zasłony dymnej"...[...] Czy z faktu, że w Szczawnicy razem z Marią byli jej dwaj kochankowie można wysnuć śmiały wniosek, że poetka żyła z nimi w trójkącie? W końcu Krzywicki nazwie ją "niewiastą mocno kochliwą", a Sempołowska powie o niej pogardliwie "ta mężczyźniara". W takiej sytuacji trzeba nieco inaczej spojrzeć na rozkład małżeństwa Konopnickich i uznać, że przyczyną rozkładu pożycia małżonków było, przynajmniej częściowo, rozbuchane libido poetki.[...] ... nie tylko okazywała mu obojętność, otwarcie oskarżała o brak zainteresowania rodziną i, co gorsza, romansowała na prawo i lewo.

Romanse te jednak bledną przy dwudziestoletnim związku z Marią Dulębianką. Autorka długo rozwodzi się na temat "kłamstwa konopnickiego", przytacza dyskusję sejmową dotyczącą  ustawy o związkach partnerskich w 2012 roku. Ciekawie rozprawia się z dyrektorem Muzeum Marii Konopnickiej w Żarnowcu, według którego ekscesom poetki nie sprzyjały ani jej wiek, ani stan zdrowia (gdy poznały się z Dulębianką, M.K. była już dojrzałą kobietą, a w momencie zamieszkania w Żarnowcu miała 61 lat). Nic to według autorki biografii!
s.183 - Urodzenie ośmiorga dzieci nie przeszkodziło jej też romansować ze znacznie młodszymi mężczyznami, poza tym "dojrzałość" nie stanowi żadnej bariery dla miłosnych uniesień, zakochać się można wszak w każdym wieku. Pisarka rzeczywiście chorowała, ale wszelkie "erotyczne ekscesy", czyli po prostu udane życie seksualne, znacznie poprawiają jakość życia, wywierając zbawienny wpływ na ludzkie zdrowie i to w każdym wieku. - cóż za odkrywcza myśl! I nieco dalej: Współcześni psychologowie twierdzą, że często kobieta dopiero w wieku dojrzałym, odchowawszy dzieci i uwolniwszy się od społecznych oczekiwań, jakie nakładało na nią macierzyństwo, może z dystansem i bez uprzedzeń przyjrzeć się swojej seksualności i zrozumieć samą siebie. I dopiero wówczas czasem odkrywa zainteresowanie osobami tej samej płci. Zrywa z dotychczasowym życiem i wiąże się z inną kobietą.
Chwila przerwy. Wobec takiej znajomości tez współczesnych psychologów - mam mały teścik dla autorki i myślących podobnie - co przedstawia powyższe zdjęcie? Dla ułatwienia dodam, że jest to wizytówka stolicy mojego województwa.
Dużo mam dziś do powiedzenia, więc jeszcze tylko kilka zdań na powyższy temat. Biografia Kienzlerowej jest momentami na wyższym poziomie, ale nie są to niestety teksty autorki. Mnóstwo cytatów z Szypowskiej, Grocholi, Magnone urozmaica narrację, ale też wskazuje na brak umiejętności literackich samej autorki, która dokonała kompilacji ogólnie dostępnych źródeł i zszyła całość bardzo nieudolnie. Nie pokusiła się o dotarcie do nowych tekstów, badań, tłumaczeń czy wreszcie o dokonanie własnych odkryć. Ogólniki, infantylizacja, nędzne źródła... Ot, płodna pisarka Bellony.
Jakże inaczej w tym kontekście jawi się wychodząca z cienia kolejna biografia! Zofia Chyra - Rolicz przygotowała książkę z okazji 170. rocznicy urodzin poetki i jest to z całą pewnością Opowieść o kobiecie niezwykłej. Dostajemy rzetelnie opracowany życiorys, podsumę twórczości, rolę pisarstwa Konopnickiej dla współczesnych i dzisiaj. Udało się autorce odnaleźć właściwe miejsce dla poetki, a ona sama zabiera głos wielokrotnie. Taki cytat o narodzie:
Lud, który nie ma ojczystej ziemi pod stopami, narodem być nie może. Ziemia i lud, przynależne sobie, jedno nierozdzielnie na życie i na śmierć - to dopiero naród. Póki ziemi, póty ojczyzny; póki ojczyzny, póty i narodu. - s.179
Dopiero w tej książce widać niedoceniony fenomen Konopnickiej. Bo to ważna postać, intelektualistka, nie tylko społecznie zaangażowana poetka, ale tłumaczka wielkich Włochów, modnej poezji, krytyk literacki odkrywający nowe prądy XIX wieku. To tutaj mogłam prześledzić dzieje hymnicznej Roty. To dzięki tej lekturze sięgnęłam po Pana Balcera w Brazylii. Ten epos chłopski - porównywany z Panem Tadeuszem  - niesie słowa wielkiej miłości i przywiązania do ojczyzny. Zasługuje na odrębny wpis, bo komuś zależało, żeby odłożyć go na półkę z etykietką nieudanego wytworu! Pisany przez niemal 20 lat niesie ogrom emocji, ale też informacji o sprzedaniu polskich chłopów w brazylijską niewolę. Najpierw agenci namawiający chłopów do wyjazdu i przejmujący za bezcen ich gospodarstwa. Potem podróż statkiem w warunkach urągających bydłu (scena z chłopką rzucającą się w odmęt oceanu, bo nie chciała oddać martwego Jasia na pożarcie rekinom!). Pielgrzymowanie do "ziemi obiecanej", czyli do kopalń, do karczowania puszczy, na plantacje... Febra, gady syczące w trawie, poczwarne pataty, dziwostwory puszczy, nocny strach, zatrute strzały, ale przede wszystkim wyjąca tęsknota za pozostawioną ziemią, za piaskami, za rodzimą brzozą. Wreszcie decyzja - wracamy! I snuje się upiorny pochód przez stepy, góry. Wreszcie port. Niestety do brzegu dopływa morowy statek. Znajduje się odważny, by go wysadzić w powietrze. Ginie, wykrzykując: Niech żyje Polska! Szukam przyczyny odrzucenia w kąt takiej literatury. Może to?
A węgiel właśnie trzymały tam Szwaby
I szwabskie statki wpływały do doku.
Powypasało się to jak te schaby,
Przed każdym sadło, by torba obroku,
A do galarów, gdzie w pocie klną raby,
Żaden nie zejdzie sam ani pół kroku,
Wierniki jeno, faktory, agenty.
Bodajżeś sparciał raz, pludrze przeklęty!
I podczas lektury tej książki zaczęłam się zastanawiać, o co chodzi z tą nagonką  na Konopnicką. Dlaczego tak usilnie od kilku lat próbuje się zrobić z niej lesbijkę? Już wiem. Była zbyt polska, zbyt narodowa, zbyt patriotyczna i ukochana przez lud. Wielbiona jak mało kto! Ilu pisarzy Polacy nagrodzili takim darem jak na zdjęciu? Czytali i rodzili się Polakami, krzepili serca,  niczym po lekturze Sienkiewicza. W każdym wierszu wersy religijne i ojczyźniane, czyli bliskie, cenione. Zeszła do nich z piedestału - wysłuchiwała, odwiedzała cele, opatrywała chorych, uczyła liter, prowadziła odczyty,  walczyła. Gdy dzieciom we Wrześni działa się krzywda, nie tylko napisała wiersz, ale zorganizowała międzynarodowy protest przeciw prześladowaniom. Gdy Ignacy Paderewski ufundował pomnik Grunwaldzki w Krakowie,  odsłonięcie uświetniło wykonanie "Roty", a zgromadzony tłum pamiętał. Sanacji nie podobał się hymn, jednak wielu z tych, co to piętnowali słowa o Niemcu plującym w twarz , zginęło z rąk tej nacji. Piękne wspomnienie blogera Maruchy pt. "Synteza polskości" przywołuje Chyra - Rolicz.  Żarliwy kult twórczyni "Roty" przetrwał, więc trzeba go zniszczyć! Jak wszystko, co narodowe, co nasze...




60 komentarzy:

  1. Zatem, jak widzę, p. Kienzler stworzyła coś w rodzaju "żałosnego, erotomagicznego kuglarstwa", cytując fragment apelu przedwojennego czytelnika do pisarzy, a szerzej - autorów wszelkich książek. Dużo negatywnych emocji wywołała u Ciebie lektura jej książki, jak wnioskuję z recenzji. Na szczęście równoważy je publikacja druga.
    Książkę p. Chyry-Rolicz wpisuję na listę lektur.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Właśnie przed chwilą czytałam ów apel, uśmiechając się serdecznie:) Pogodziłam się z tym, że miałam "nieprzyjemność" poznać twórczość pani Kienzler, ale że straciłam dobre zdanie o cenionym do tej pory wydawnictwie, pogodzić się nie mogę. Drugą biografię polecam zdecydowanie.

      Usuń
  2. Jak widać pierwsza z książek, którą opisujesz powstała na "fali" tego z czym teraz mamy do czynienia. Zrzucić z piedestału i podeptać. Dla takich osób jak ta Pani, nie ma nic świętego, a lepiej się zarabia na nieprawdzie niż na prawdzie. Więc hulaj dusza......
    Te druga chętnie bym przeczytała. Muszę w bibliotece popytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Wypisz-wymaluj - zamówienie GW;)
      Namawiam do poznania drugiej książki, ale może być kłopot, bo wydano aż... 200 egzemplarzy! Tak miło być posiadaczem jednego z nich. I stąd niepokój - ile osób ma możliwość przeczytania jednej biografii i drugiej? Pytanie retoryczne.

      Usuń
    2. Ale się wysilili.
      Ciekawe jaki nakład tej pierwszej jest.

      Usuń
    3. ~ To małe wydawnictwo uniwersyteckie, więc się nie dziwię dwusetce. Bellona nie podaje wysokości nakładu, ale książki piętrzą się w każdej księgarni. Kto dotrze do mas?

      Usuń
    4. Chyba, że tak. Szkoda. Na allegro jej nie ma to znaczy, że będzie nie do zdobycia.

      Usuń
    5. ~ Aniu, ja jednak na allegro upolowałam i to całkiem przypadkiem. Szukajcie, a znajdziecie:)

      Usuń
    6. W takim razie będę spozierać co jakiś czas.

      Usuń
    7. ~ To będziemy razem spozierać;) Jakby co, to dam znak:)

      Usuń
    8. Daj, koniecznie. Dzisiaj przeglądałam. Sporo jest wcześniej wydawanych jej biografii a Ty znasz, którąś z nich.
      A poza tym to muszę popytać w bibliotece o jej nowele i opowiadania, gdyz znam tylko te, które były lekturami.

      Usuń
    9. ~ To my znamy jeszcze lektury, a młodzi naszą szkapę będą kojarzyć wyłącznie ze stadniną koni:(

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. ~ Tak sobie myślałam o jej dniu codziennym. Wracała z korepetycji. Sześcioro dzieci do nakarmienia, ubrania, do porozmawiania, sprzątanie, cerowanie sukienek, zelowanie butów (sama to robiła!), pisanie na zamówienie. Potem marzyła już tylko o spacerach z młodymi kochankami albo o uniesieniach erotycznych z przyjaciółką;) Cóż za perspektywa! Jaka wyzwolona kobieta!

      Usuń
  4. Nie rozumiem tego robienia z niej lesbijki. A drugą biografię chętnie poczytam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ To nie jest kwestia ostatniego roku, tylko już paru lat. Tak zatruto ludziom umysły lekturami tego typu, że nawet narodowcy dali się nabrać i na FB nawoływali do zaprzestania śpiewania "Roty" ze względu na "upodobania erotyczne" autorki. Larum czas wszcząć.

      Usuń
  5. Kupiłam swego czasu w internecie, nie mając wcześniej w ręce, książkę tejże autorki "Mąż wszystkich żon Stanisław August." Książki historyczne bądź biograficzne zaczynam czytać od końca. To znaczy od bibliografii. Wtedy wiem, czego się spodziewać. Otwieram i osłupiałam... bibliografia zawiera 10 pozycji książkowych i jedną stronę internetową.
    To wszystko.
    Nie zdziwiło mnie więc, że autorka w książce o Konopnickiej - jak piszesz - "Nie pokusiła się o dotarcie do nowych tekstów, badań, tłumaczeń czy wreszcie o dokonanie własnych odkryć."

    Za przestrogę dziękuję, "Maria Konopnicka - rozwydrzona bezbożnica" nie będzie moją lekturą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Właśnie na te historyczne miałam chrapkę, ale w porę się zatrzymałam. Wiesz, jak brzmi pierwsze zdanie omawianej książki? - "W popularnych opracowaniach encyklopedycznych możemy przeczytać..." A po wszystkich kalumniach książkę kończy następująca wypowiedź: "I tak sprawa relacji obu kobiet pozostaje wciąż okryta tajemnicą, nie zachowały się bowiem żadne dokumenty, które umożliwiłyby odpowiedź na pytanie, czy były ze sobą związane erotycznie." I o co ten cały ambaras?

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. ~ Jesteś blisko rozwiązania zagadki z pomnikiem;) Może się pokusisz?

      Usuń
  6. Miło było przeczytać Twój dzisiejszy wpis :) O Bellonie do tej pory miałem bardzo dobre zdanie. Wydali naprawdę dużo świetnych pozycji. Nie rozumiem tylko tego "romansu" z Iwoną Kienzler. Szkoda, że ta druga książka została wydana w tak niskim nakładzie. Teraz pójdzie w Polskę wieść, że Konopnicka poza tym, że była lesbijką i kobietą wyzwoloną to już nic sobą nie reprezentuje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Też ceniłam Bellonę i mam sporo ich książek na półkach. Szkoda, że tak obniżyli lot.
      Konopnicka jest skazana na zapomnienie. Wyrzucono wszystko z lektur szkolnych, nie ostał się ani jeden wierszyczek! A młodzież wydmie lekceważąco wargi, bo tylko taką "prawdę" jak wyżej im podali...

      Usuń
    2. Szczerze mówiąc to też nie za bardzo znam jej twórczość. Czytałem oczywiście w dzieciństwie "Na jagody" i inne rzeczy przeznaczone dla dzieci. A z tej bardziej "dorosłej" twórczości to znam tylko Rotę. Muszę nadrobić te braki i wakacje poczytać Konopnicką. Cały czas mi żal, że Rota nie została naszym hymnem. A tak niewiele dzieliło ją od zwycięstwa...

      Usuń
    3. ~ Rota przegrała, bo zwolennicy sanacji bardzo głośno krzyczeli. Właśnie gajowy Marucha pięknie o tym pisze i przywołuje nazwiska oraz okoliczności, w jakich zginęli ci krzykacze.
      Warto wrócić do twórczości Konopnickiej (niekoniecznie tylko do jej poezji), ale najważniejsza jest tu rola, jaką odegrała wśród zniewolonego narodu. Bo pod zaborami pisać wszystkiego nie mogła, cenzura cięła jej teksty. Jej walka o polskość Śląska i Wielkopolski jest dzisiaj niedoceniona! Gdy pisała o wciskającej się wszędzie niemczyźnie, porzucaniu polskiej mowy, wynaradawianiu poprzez małżeństwa mieszane... - czytam jakby o dniu dzisiejszym. Muszę dotrzeć do jej tekstów: "W Gdańsku" i "Niemczaki". Dlaczego wmawia się jej antykatolicyzm? Bo np. podczas pobytu w Rzymie nie chciała odwiedzić papieża, uznając, że popiera naszych zaborców. Dziś niechęcią do niej pałają środowiska kosmopolityczne, ale na pocieszenie - Rota jest nadal hymnem katolików. Nie damy odebrać sobie tego ładunku polskości:)

      Usuń
    4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    5. Dla mnie "Mazurek" jest mało podniosły. "Rota" czy wspomniane "Boże, coś Polskę" bardziej porywa serca :)

      Usuń
    6. ~ Pisałam kiedyś o naszym hymnie i mam żal, że trafili doń tacy nieciekawi ludzie (http://dom-z-papieru.blogspot.com/2011/05/lekcja-patriotyzmu-odrobiona.html). Też optuję za Rotą:)

      Usuń
  7. Jest takie modne słowo "Ciemnogród", którym niektórzy obrzucają patriotów i katolików. Aż chce się to słowo skierować do autorki niby-biografii. Czytałam parę książek Kienzler, ale gdy spostrzegłam iż topornie kompiluje i te same treści wykorzystuje w różnych książkach - przestałam czytać. Jak będę miała okazję, to zerknę to omawianej przez Ciebie pozycji.
    Aż strach pojechać z koleżanką na wycieczkę. A co mają powiedzieć te współczesne kobiety, które same wyjeżdżają na wczasy, bo mąż nie lubi wyjazdów? Uwstecznienie i brak wyobraźni.
    Jestem ciekawa, czego możemy się spodziewać po filmie "Kamienie na szaniec".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Przyglądałam się kilku książkom Kienzlerowej, ale przed zakupem powstrzymywały mnie negatywne opinie dotyczące nawet książek ekonomicznych i tłumaczeń! Na stronie radia Olsztyn ktoś podsumował: badaczka sypialnianych tajemnic polskich monarchów i Piłsudskiego, penetruje historyczne manowce, obrzeża i śmietniki, tworzy przyczynki do przyczynków obowiązkowo z tłem erotycznym, z atmosferą skandalu... Tylko się uśmiechać, gdyby nie lęk, że ludzie to kupią:(
      A "Kamienie na szaniec"? Już nauczyciele rezerwują bilety, by oświecać młodzież, a tymczasem po pierwszych zamkniętych pokazach podnoszą się głosy protestu, że przekłamania, że obraz rażąco odbiega od pierwowzoru... Polecam: http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/67923,sponiewierane-szare-szeregi.html

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. ~ Nie ona jedna. To jakaś epidemia, tylko jedni robią to lepiej, a inni gorzej. Koło komputera kładziesz trzy książki i ... powstaje literatura laptopowa (Łysiak się kłania).

      Usuń
    4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    5. ~ W Rzeszowie łatwo, bo codziennie przechodzimy obok pomnika, który dla twórcy jest... liściem laurowym;) A ci paskudni ludzie dopatrują się nie wiadomo czego!
      A według pani Kienzler po sześćdziesiątce czeka mnie eksplozja erotyki i kryjcie się moje koleżanki!

      Usuń
    6. Daj znać, jak przekroczysz coby się koleżanki mogły schować. Jako osoba podróżująca samodzielnie, bez chłopa i bez baby do towarzystwa - kim jestem? rozpustnicą czy lesbijką, a może biseksualna? :) Ja bym tam więcej takiej pani, (tzn. książki takiej pani) nie brała, bo od razu widać, że to jakiś stek bzdur.

      Usuń
    7. ~ Innych dowodów nikt nie znalazł, choć czerpią z Tomasika i powołują się na niego, a on kończy rozdział identycznie jak Kienzler. Nie miałam kupować tej książki, ale po przeczytaniu ostatniego zdania postanowiłam przestrzec potencjalnych czytelników. Czytam też wywiady z autorką i relacje ze spotkań i - co ciekawe - tonuje swoje wypowiedzi, gdy stanie oko w oko z czytelnikiem. Niech no tylko przyjedzie do mojego matecznika, to niedźwiedź się wytoczy...

      Usuń
    8. Świat doprawdy zwariował.

      Usuń
    9. ~ Naprawimy świat:) Mój papierowy świat kończy właśnie kilka lat i ile dobrego możemy napisać!
      Jutro moje trzecie urodzinki!!! Bez obchodów, bo skromna jestem, ale refleksje same się nasuwają. Co ja bym bez WAS zrobiła?

      Usuń
    10. A nam przyjemnie gościć w twoim Papierowym Domu i jeszcze na dodatek poszerzać wiedzę.
      Gratuluję rocznicy i życzę kolejnych lat obfitych w posty.

      Usuń
    11. ~ Dziękuję:-D Drzwi zawsze szeroko otwarte. Szkoda, że nie w weekend urodzinki, bo jakieś przyjęcie bym zgotowała;)

      Usuń
  8. Tak na marginesie walki Konopnickiej z Kulturkampf'em, zawsze mnie zastanawiało, że nie przeszkadzał jej drugi zaborca, wcale przecież też nie łagodniejszy i nigdzie nie mogłem znaleźć równie zaangażowanego i emocjonalnego tekstu jak "Rota", który przeciwstawiałby się rusyfikacji i Rosjanom.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Przeszkadzał jej, owszem, wszak była rosyjską poddaną i musiała podporządkować się wymaganiom cenzury. (Przypominam o Warszawie bez zaborców w "Lalce" Prusa!) To swoboda panująca w Galicji wpłynęła na wybór dworku w Żarnowcu (a miała ponad 20 propozycji). Jednak wynaradawiająca polityka zaborców szczególnie drastyczne formy przybrała w zaborze pruskim. Kurs antypolski w okresie rządów Bismarcka, później działania Hakaty, rugi... - spowodowały, że poetka włączyła się z pasją. Wielka zasługa narodowców w tym czasie, bo do tej pory patriotyzm polski kojarzony był wyłącznie z nastawieniem antyrosyjskim, natomiast Polacy byli nieświadomi tego, co niesie zagrożenie ze strony niemieckiej. Przecież nikt jeszcze nie wiedział, że wybuchną obie wojny światowe. Wrócę do tematu przy okazji dwóch opowiadań o antyniemieckiej wymowie.

      Usuń
    2. Ano właśnie, przeszkadzał jej ale jakby nie za bardzo skoro tego nie widać jakoś specjalnie w jej twórczości. Represje po powstaniu styczniowym, noc apuchtinowska a u Konopnickiej o tym głucho (a przecież jej brat zginął w powstaniu) a nic nie stało na przeszkodzie by publikowała pod pseudonimem albo w innym zaborze, tak jak choćby Żeromski "Syzyfowe prace".

      Usuń
    3. ~ U Prusa też głucho, a kochają go wszyscy.
      Bardzo podoba mi się jej zbliżenie do pozycji Narodowej Demokracji. Gdyby nie ona, Sienkiewicz, Matejko... - czyj byłby dziś Śląsk? A Wielkopolska, którą wielkodusznie Piłsudski chciał oddać, a z wojskiem pomaszerował po Wilno i Kijów?

      Usuń
  9. Ale Książkowcu, cóż to za usprawiedliwienie dla braku przeciwstawienia się rusyfikacji, że inni też się jej nie przeciwstawiali?! Konopnicka pisała coś o polskości Śląska?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Ależ mi chodzi o to, że każdy Polak nienawidził Rosjan za to, co z nami robili i akurat była potrzeba budzenia takich samych uczuć wobec niemieckiego zaborcy, bo zagrożenie rosło. Czy pisała o polskości Śląska? To dla Ślązaków powstała Rota! M.K. napisała ją na przełomie 1907/1908 roku we wsi Istebna na Śląsku austriackim i opublikowana została z dedykacją "Ludowi śląskiemu - Maria Konopnicka". Redakcja dopisała: "Wiersz ten napisała i przeznaczyła znana poetka umyślnie dla Gwiazdki Cieszyńskiej, chcąc podnieść ducha narodowego w Polakach przechodzących obecnie ciężkie chwile". Chodziło o krwawe starcia polsko-niemieckie w Cieszynie. Choć w pierwotnym zamyśle wiersz miał być adresowany do Wielkopolan.

      Usuń
    2. Śląsk Cieszyński - no tak, myślałem że masz na myśli Górny Śląsk. Co do budzenia uczuć antyniemieckich, to na pewno nie było z tym tak źle bo przecież Sienkiewicz znacznie wcześniej przecierał tu szlak i to z wielkim powodzeniem ("Krzyżacy" a wcześniej "Bartek zwycięzca" czy z "Pamiętnika poznańskiego nauczyciela") wyprzedził ją zresztą także Prus z "Placówką" tak że nowej jakości nie wprowadzała. Ale pewnie łatwiej było pisać antyniemieckie teksty, niż narażać się zaborcy pod którego rządami mieszkała - to z życiowego punktu widzenia jest całkiem zrozumiałe, nie każdy zaraz musi być bohaterem zwłaszcza jak ma rodzinę na utrzymaniu.

      Usuń
    3. ~ Zależy, jaką miarkę patriotyzmu do niej przyłożymy. Dla mnie ona wielka. I słowem, i czynem.

      Usuń
    4. Braku patriotyzmu chyba Konopnickiej nikt nie zarzuca, a że był trochę "selektywny" to już zupełnie inna sprawa.

      Usuń
    5. ~ Wrócę do tematu. Jednak będzie to znów patriotyzm z akcentem antyniemieckim. Poglądy Piłsudskiego i jego oficerków nie odpowiadają mi kompletnie.

      Usuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Wesoła nowina, zakwitła leszczyna! Idzie ku wiośnie:)

      Usuń
    2. No właśnie. Co wejdę to się zastanawiam czy tu się zmieniło czy ja już mam sklerozę straszną.
      Witaj wiosnę, witaj. Mogę podesłać Ci ubiegłorocznego bociana.
      A jak nie to sobie skopiuj z mojego bloga.

      Usuń
    3. ~ Bociany bardzo kochane, bo polskie, ale ostatnimi laty nasz kraj omijają łukiem i prują prosto na zachód. Tam młode Polki dzieci rodzą...
      Szatka mi się podoba, nawet ramki do zdjęć same wskoczyły;)

      Usuń
    4. Dmuchawce, latawce.......fajne.

      Usuń
    5. ~ A ja wciąż z Wierzyńskim pod rękę i nucę, że zielono mi w głowie i fiołki w niej kwitną;)

      Usuń
  11. Podchodzę kolejny raz do komentarza (przeczytałam posta od razu po publikacji) i znowu nie wiem, jak napisać. Za bardzo telepie mną złość na te wszystkie niedopieszczone erotycznie pseudo-naukowe seksiary-gawędziary, na prymitywną politykę wydawnictw goniących tylko za zyskiem, na zalewającą nas falę sensacji brukowców wypierających czytanie intelektualne itd
    I pewnie też wolałabym się śmiać z tego śmietnika i magla, gdyby nie obawa, że "ludzie to kupią".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Mam dylemat, czy w ogóle o takich książkach pisać, czy omijać je szerokim łukiem. Może milczenie byłoby bardziej wymowne. Czy ludzie to kupią? Oczywiście! Już kupują. Moją kryjówką staje się literatura sprzed stu lat. Dziś spacerowałam między książkami, bo szukam prezentu dla siostry i poraziły mnie wyeksponowane tytuły. Oddalam się...
      Do Konopnickiej wrócę w następnym poście. Nie odpuszczam;)

      Usuń
  12. Niestety, wiem, że już kupili. I to nie tylko chodzi o samą książkę/książki, ale przede wszystkim o treści, informacje wykrzywiające życiorysy.

    Czy pisać o takich książkach? Na pewno tak - milczenie przegrywa ze słowem. Powinniśmy wiedzieć i znać nazwiska tych, którzy robią karierę na produkowanym przez siebie samych szambie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Piszę, choć etykieta "ocenione wysoko" ma zdecydowanie więcej postów niż "nie polecam". Wolę chwalić niż ganić, ale gdy miarka się przebierze, trudno milczeć.
      Wracam do przemilczanych, by nie zagłuszyły ich takie lektury jak wyżej. Dziś dotarła do mnie książka "Koń na wzgórzu" Eugeniusza Małaczewskiego. Kto go pamięta? Znów wchodzę w okopy wojny polsko-bolszewickiej:)

      Usuń

Komentarze mile widziane.