DOM Z PAPIERU



piątek, 31 stycznia 2014

Śladami Langdona

Dan Brown u mnie? Wiem, co na blogach piszczy. Że płytkość fabuły, powielony schemat, banał, bzdura, nuda, rażąca niekompetencja, spłycona sztuka, zmęczenie materiału, straszliwie naiwne... Takie opinie na portalach, gdzie często byle co jest wysoko ocenione. Nie wypada czytać najpopularniejszego pisarza świata. Kultowy może być nasz drugorzędny Nienacki, ale autor Kodu Leonarda ... już nie.
A ja sobie czytam, bo chcę odpocząć.  Bo dotyka literatury i tym razem żaden obraz w roli głównej, a dzieło Dantego. Bo wspominam włoskie wakacje.
Skoro nikt nie czytał, to streszczę. Dzielny Robert Langdon wyrusza wbrew swojej woli w podróż. W jego ręce trafia kościany artefakt z Mapą Piekieł mistrza Botticellego. Jej rozszyfrowanie jest jedyną szansą na znalezienie odpowiedzi na pytanie - dlaczego jest ścigany? Prawdę można ujrzeć wyłącznie oczami śmierci - te słowa brzmią groźnie i tak jest, skoro własny rząd próbuje go wyeliminować. Stopniowo odsłania się przed nami cel poszukiwań, a stawką jest obrona przed zabójczą zarazą lub skażeniem biologicznym. Bioterroryzm ma na celu redukcję ludzkiej populacji. Wierni czytelnicy oddychają z ulgą, że tym razem nie ma żadnych teorii spiskowych, tylko mowa o globalnym kryzysie wywołanym przeludnieniem. Jak bardzo się mylą, o tym jutro.
A ja wpadłam na pomysł, że tych, których wątek sensacyjny nie porywa, wezmę w podróż śladami naukowca. Wykorzystałam już ten motyw po greckiej podróży, gdy połączyłam krajobrazy z prozą Herberta [tu]. Wprawdzie gdzie tam autorowi Inferna do naszego mistrza, ale spróbuję. Dziś w roli głównej Florencja widziana oczami Dana Browna.
Obudziłem się we Florencji... Nie było na świecie miasta bardziej związanego z tym twórcą. Dante Alighieri przyszedł na świat we Florencji, dorastał w niej, tu się zakochał w Beatrycze, jeśli wierzyć legendzie, i z tego miasta został okrutnie wygnany, aby błąkać się po prowincji przez wiele lat i tęsknić za domem.[...] Gdy Robert przypomniał sobie te słowa pochodzące z siedemnastej pieśni Raju, spojrzał na prawo, za rzekę Arno, na odległe wieże starej Florencji. (s.107)

Dla Langdona zakochanego od dawna we włoskiej sztuce Florencja była jednym z ulubionych europejskich miast. Tu na jej ulicach bawił się jako dziecko Michał Anioł i w tutejszych pracowniach rozpoczął się włoski renesans. To miejsce przyciągało miliony turystów, oferując im w galeriach Narodziny Wenus Botticellego, Zwiastowanie Leonarda i największą dumę miasta - Il Davide. (s.49)


Langdon był oczarowany Dawidem Michała Anioła, gdy ujrzał go po raz pierwszy, będąc jeszcze nastolatkiem.[...] Ogrom Dawida i jego idealna muskulatura zadziwiały niemal wszystkich. [...] Michał Anioł użył klasycznego contrapposto, aby stworzyć iluzję, że Dawid pochyla się na prawo, widz odnosił wrażenie, że na jego lewej nodze nie spoczywa żaden ciężar, mimo iż właśnie ona podtrzymywała kilkutonową bryłę marmuru. (s.49)




Palazzo Vecchio przypomina wielką figurę szachową. Jego masywna czworokątna fasada i kwadratowe blanki strzegą południowo-wschodniego narożnika piazza della Signoria.
Jedyna wieża tego pałacu, wyrastająca z samego środka kanciastej twierdzy i tak wyraźnie widoczna w panoramie miasta, stała się najbardziej rozpoznawalnym symbolem Florencji.
Wzniesiony na potrzeby rządzących budynek wita wstępujących w jego progi gości onieśmielającymi posągami. (ciąg dalszy opisu pomników na s.190)


Najbardziej znana na świecie kładka dla pieszych - Ponte Vecchio.
Korytarz Vasariego, unoszący się nad ziemią na niemal całej długości, przypominał gigantycznego węża wijącego się między budynkami, od pałacu Pitti, przez rzekę Arno, aż do serca florenckiej starówki. (185)




 Znajdowali się teraz nad Ponte Vecchio - średniowiecznym kamiennym mostem, który służył jako piesza przeprawa na starówkę. Pod nimi pierwsi turyści rozkoszowali się widokiem straganów, które zdobiły to miejsce od piętnastego wieku. Dzisiaj okupowali je głównie złotnicy i jubilerzy, ale nie zawsze tak było. Początkowo na moście znajdował się największy florencki targ mięsny, lecz w 1593 roku przegnano stąd rzeźników, ponieważ odór przedostawał się do wnętrza Korytarza Vasariego, gdzie ranił delikatny zmysł powonienia wielkiego księcia.
Piazza del Duomo. Ta ogromna przestrzeń mieszcząca w sobie cały kompleks zabudowań, stanowiła dawnymi czasy religijne centrum Florencji. Dzisiaj, zdegradowana do kolejnej atrakcji turystycznej, wciąż tętniła życiem. [...] Il Duomo - albo bardziej formalnie, katedra Santa Maria del Fiore - prócz dostarczenia przydomka Busoniemu - mogła się poszczycić mianem duchowego serca Florencji, aczkolwiek w swojej kilkusetletniej historii była niemym świadkiem wielu dramatów i intryg. To w jej murach toczyła się długa i zawzięta dyskusja nad Sądem Ostatecznym - zdobiącym wewnętrzną powierzchnię kopuły, wzgardzanym freskiem Vasariego... (s.299)
Baptysterium Świętego Jana. Choć jego elewacja też została pokryta różnokolorowym marmurem, wyróżniało się kształtem - zostało bowiem zbudowane na podstawie idealnego ośmioboku. Ośmiościenna budowla - zdaniem niektórych przypominająca tort - składała się z trzech odmiennych warstw zakończonych ośmiobocznym stosunkowo płaskim dachem. [...] Było to dzieło czystej symboliki. W chrześcijaństwie cyfra osiem symbolizuje odrodzenie. [...] W ciągu minionych stuleci ochrzczono tu wiele sławnych postaci - w tym Dantego. (s.301)
Lorenzo Ghiberti potrzebował niemal dwudziestu lat, by stworzyć liczące cztery i pół metra wysokości przepiękne skrzydła z litego brązu. Ozdobił je dziesięcioma panelami przedstawiającymi postacie biblijne, które były tak wiernie oddane, że sam Giorgio Vasari nazwał wrota "bezspornie idealnymi w każdym detalu", a także "najpiękniejszym arcydziełem, jakie kiedykolwiek stworzono". Ale to Michałowi Aniołowi zawdzięczają one przydomek, którym określa się je po dziś dzień. To on stwierdził onegdaj, iż są tak piękne, że mogłyby służyć jako ... Wrota Raju. (s.302) Biblia wykuta w brązie.
To tutaj nasz bohater przekonał się, że rozwiązanie zagadki znajduje się najprawdopodobniej w Wenecji. Wyśpijcie się przed kolejnym etapem...




30 komentarzy:

  1. Wstyd przyznać, nic Dana Browna jeszcze nie czytałem, po Twoim poście zamierzam to zmienić ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Z obserwacji wynika, że większym wstydem jest czytać. Ale ja powtarzam za Grodzieńską - w moim wieku już nic nie muszę;)
      Żarty na bok. Nie jest to literatura wysokich lotów, ale lubię od czasu do czasu przeczytać coś lżejszego. Tu dodatkowo mam sporą dawkę sztuki. Wielu czytelników na świecie googluje, by widzieć miejsca opisane przez Browna, a biura turystyczne organizują wycieczki szlakami zabytków i wielkich dzieł. Zacytowałam wyimki jedynie, a z przyjemnością czytałam i czytałam o ukochanych miastach:)

      Usuń
  2. Czytałem jego "Kod Leonarda" - zestawienie z Nienackim udało Ci się :-) tyle że to wersja dla starszych i sprawniej napisana. Ale co tam Brown - lepiej pochwal się zakupami na Ponte Vecchio :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Zakupy? Tradycyjnie zakładka i magnesik:) Ale rok wcześniej w Chorwacji kupiłam złoto!!! Jeszcze nie wiedziałam, że będę na Ponte Vecchio;)

      Usuń
    2. A ja na Ponte Vecchio kupiłam kolczyki:)
      Czytałam w okresie przedblogowym dwie powieści Browna i wędrowałam po Paryżu i Rzymie. Może kiedyś literacko zbłądzę z Danem i do Florencji...

      Usuń
    3. ~ Wciąż miałam mało czasu, jak to na wycieczce z biura podróży. Pobiegłam z aparatem na drugą stronę Arno. I most z innej strony był ciekawszy, tłumy przerzedzone.
      Pierwsza powieść Browna rzeczywiście podsyciła moje marzenia o Paryżu. Może kiedyś...:)

      Usuń
  3. A ja czytam Browna. Niegłupi jest i uwagę potrafi przykuć. Zwłaszcza Kod da Vinci jest mi bliski z powodu Paryża. W dodatku widziałam jak kręcono film, niektóre sceny pod moim domem, a niektóre ujęcia Luwru z mojej kamienicy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Oddycham z ulgą, że Brown nie taki straszny;) Widzę, że wybrałaś - podobnie jak ja - tom zgodny z miejscem, które w nas tkwi:) Paryż przede mną, ale wciąż wygrywa Śródziemie, bo ciepło, ciepło, gorąco... W tym roku też:)

      Usuń
  4. Przepiękne, florenckie zdjęcia! Powędrowałam sobie w promieniach włoskiego słońca i przypomniałam mój florencki szlak w .... 1994 r. To już tyle lat?
    Most Złotników - jakie to było przeżycie, gdy ma się troszkę ponad 20 lat i patrzy pożądliwie na te wszystkie jubilerskie cacka.
    Dawid też piękny ;))
    Co do autora to czytałam jego "Kod Leonarda da Vinci" - jak zaczęłam, tak siedziałam całą noc, by skończyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Nie martw się, zabytki nie starzeją się w tak krótkim czasie, więc tkwią prawdopodobnie na tych samych miejscach;) Chyba że Japończycy zrobili kopię (jak w przypadku Wrót Raju), bo im żal niszczenia arcydzieł.
      Dawid piękny, choć jedną część ciała ma nieproporcjonalną do pozostałych. Rzeźbiarz był wściekły, gdy to zauważył. Mam zbliżenie, ale nie śmiem wstawiać zdjęcia;)
      I raz jeszcze się cieszę, że nie jestem osamotniona w swej ciekawości Browna:)

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Czytaj spokojnie. Takiego biegu wypadków serwowanego przez Browna nie da się streścić w jednym poście. A swoją drogą chętnie podyskutuję o globalnym przeludnieniu i moralnej stronie ograniczenia populacji. Czytaj szybko!

      Usuń
  6. Oj, tam... wypada - nie wypada, płytkie -niepłytkie, takie czy siakie... czytajmy, na co tylko mamy ochotę! Zdarzało mi się czytywać Browna dawniej, jednym tchem. "Inferna" nie znam, póki co, nie planuję. Dobrze, że tło ( sztuka, sceneria miast) miłe dla serca i oka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Bardzo mi się podobało, gdy któraś z blogerek - wybacz, dziewczyno, że nie pamiętam! - wymyśliła skrót CCC (czytam, co chcę). Dna literackiego dotknęłam dopiero przy aktualnej lekturze, ale o niej za parę dni.
      Florencja piękna, fakt:)

      Usuń
  7. Chyba w takim razie w końcu czas na Browna (bo też jeszcze nic nie czytałam, jedynie film "Kod da Vinci" widziałam) - i Ty zachwalasz, i Guciamal :)
    A wędrówka po Florencji bardzo przyjemna, też podobnie jak Magdalena wyżej powspominałam sobie swój prawdziwy spacer po Florencji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Czyli prawie wszyscy już tam byli? Brawo! Ja nadrabiam zaległości w iście kosmicznym tempie, bo 30 lat krążyłam niemal wyłącznie po pszeniczno - skowronkowej ojczyźnie.
      Przynajmniej jedną powieść Browna przeczytaj; warto:) Gosia uwielbia Florencję, więc i u niej wkrótce powinniśmy przeczytać co nieco:)

      Usuń
    2. Gosia rozczarowana nieco Zaginionym symbolem (może to z tego powodu, że Hameryka zupełnie mnie -być może i to się kiedyś zmieni- nie kusi) chciała poprzestać na miłych wrażeniach lektury Paryskiej i Rzymskiej części przygód profesora Langdona, jednak skoro wszędzie słyszę same zachwyty na temat Inferno (jakoś nie trafiłam na bloga, którego autor używałby sobie na autorze) niechybnie przeczytam, mam już nawet obiecaną książkę z dwóch źródeł i tylko czekam na dogodną ku lekturze chwilę, zwłaszcza, że tym razem rzecz dzieje się we Florencji (mojej ukochanej) i jak piszesz Wenecji (o tym nie wiedziałam).

      Usuń
    3. ~ Mnie też daleko do Ameryki. Wolę stary kontynent, a jeszcze jeśli akcja gdzieś nad Morzem Śródziemnym, to satysfakcja gwarantowana.
      Co do epitetów użytych przeze mnie na wstępie, to zaręczam, że zebrane z blogów! - co do joty. Stąd moje skrępowanie, że przeczytałam "takie coś". Florencja i Wenecja w rolach głównych. Pada dużo nazwisk twórców. Sporo dzieje się w Palazzo Vecchio, do którego nie dane mi było wejść. Baptysterium też tylko okrążyłam, a tam Dantego chrzcili. Korytarzem Vasariego też się nie zachwyciłam, bo tylko VIP-om dane takie szczęście... Ponoć Wałęsa tam spacerował. Ech, Florencja:) Poczekam na twoje odczucia:)

      Usuń
    4. Epitety czytałam po poprzednich powieściach, nie mam powodów, aby ci nie wierzyć, wszak nigdy nie jest tak, że zadowoli się wszystkich. Moje "uwielbienie" (to nie właściwe słowo, bo nie autora wielbię, ale emocje, których mi dostarczył podczas lektur i podczas podróży) dla pisarza było na tyle silne, że opublikowałam entuzjastyczne recenzje obu wspomnianych wyżej powieści, wiedząc iż narażam na szwank swoją "recenzencką" (duży uśmiech :))) wiarygodność, ale i mnie się bardzo podoba CCC Poza korytarzem Vassariego byłam we wspomnianych przez ciebie miejscach (coś jest z tymi korytarzami- w Passetto też nie byłam- bardzo żałuję, a słyszałam, że jest możliwość odwiedzin, ale nie wiem, jak to załatwić)

      Usuń
    5. ~ Myślę, że entuzjastów Browna łączą trzy miłości:
      sztuka + podróże + literatura. Z takiej mieszanki wyrastamy. Gdybym miała gnuśnieć w łóżku, to rzeczywiście przy trzeciej powieści miałabym dość. Pewnie pamiętasz, że przed każdą podróżą staram się spenetrować miejsce literacko. Mogę mieć problem w tym roku, bo wypada na Albanię. Zero skojarzeń czytelniczych. Jeśli nie znajdę, to poprzestanę na smażeniu się na plaży i zdjęciu przy bunkrze;)

      Usuń
    6. Dla mnie smażenie się na plaży byłoby karą, nie dlatego, że mam coś przeciwko takiemu sposobowi spędzania czasu, ale źle toleruję upały, a od nadmiaru słońca dostaję migreny. Ale są takie miejsca piękne naturalnym pięknem, które bronią się nawet bez literackich skojarzeń i obecności sztuki. Być może Albania do takich należy- nie wiem, nie znam, nie byłam. Z opowieści koleżanki wyłonił mi się pewien obraz, ale poczekam na twoje wrażenia.

      Usuń
    7. ~ W planie są też trzy wycieczki, więc nie zdążę zamienić się we frytkę (ach, te zmarszczki;). Słońce uwielbiam, upał też i znoszę dzielnie, bo kocham pływanie. Teraz, gdy tak potwornie marznę, tylko o tym marzę. Jeśli za pół roku nie znajdę żadnej poczciwej książki, to będę musiała zadowolić się przewodnikami;)

      Usuń
  8. Ależ to świetnie zestawiłaś. Teksty i swoje zdjęcia.
    Nie byłam tam i raczej już nie będę więc z ogromną przyjemnością zapoznałam się z Twoją fotorelacja podpartą Brownem, którego nie znam. Ty jednak tak zachęcasz, że może jak będzie w bibliotece i zrobię tak jak Maria,Wrócę wpierw do Dantego a później Brown.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Sama sprawiłam sobie dużo radości przypomnieniem wakacyjnych wędrówek, a przede wszystkim ciepła, za którym tak tęsknię, owinięta w koc. Do Stambułu już za bohaterem nie podążę, bo kto ma sięgnąć po powieść, to i tak przeczyta. Zresztą Turcja dalej w strefie moich marzeń. Czy da się dziś czytać Dantego? Raczej trudno. Brown przytacza sporo cytatów, ale wyłącznie z "Piekła". Miłej lektury:)

      Usuń
  9. Czytałam "Anioły i demony" i jak dla mnie akcja była zbyt zawrotna, taka stricte amerykańska, nie podobały mi się obrazoburcze motywy. Film "Kod da Vinci" tez mi się nie podobał. Jednak już "Cyfrowa twierdza, utrzymana w innym temacie, była w porządku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Ja czytałam dawno temu "Kod..." i było całkiem przyjemnie. Teraz, gdy dowiedziałam się o akcji we Włoszech, kupiłam natychmiast, żeby przedłużyć sobie wakacje. "Anioły..." mam, ale trudno mi znaleźć czas, bo ważniejsze lektury mnie wołają. To nie tak, że lepsze, ale ważniejsze właśnie. O antykościelnym stanowisku autora słyszałam. Gdyby było inaczej, to by go tak nie promowali.

      Usuń
  10. Zaskoczyłaś mnie tym autorem :) nie spodziewałam się go u Ciebie. Świetny pomysł prezentacji okraszonej Twoimi fotografiami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Jestem w końcu kobietą, a ta zmienną jest;) Licznik zwalniał, więc chciałam skusić czytelników. Udało się, bo dawno niewidziani goście mnie odwiedzili:)))

      Usuń
  11. Bardzo ciekawy wpis, przyjemnie mi się czytało ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Witaj w papierowym domu:) Brown nie należy do głównego nurtu moich zainteresowań, ale podróżowałam z nim z przyjemnością. Dziękuję za odwiedziny:)

      Usuń

Komentarze mile widziane.