Tak Anna Kamieńska nazwała Ryszarda Ziembę - rzeszowskiego miłośnika i oprawcę książek w jednym. Oprawcą nazwał się Mistrz sam. Też celne słowo, wszak był introligatorem. Te wszystkie określenia to wciąż mało, by pokazać światu tę wybitną postać. [źródło zdjęcia - Internet]
Kilkadziesiąt lat temu zobaczyłam w telewizji miniaturowe książeczki, które mieściły się na paznokciu. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że będę miała to szczęście i zobaczę na własne oczy artystyczne cuda oraz posłucham z ust autora historii o formach książki i jej oprawach na przestrzeni wieków. Rozwijał przed słuchaczami papirusy, zwoje, rozkładał kasety ukrywające skarby. Mówił o technikach, materiałach. Nieprawdopodobne! Książki kochał nad życie. Ta pierwsza wspomniana to O Janku Wędrowniczku Marii Konopnickiej, która przeszła drogę ucieczki z Ukrainy do Rzeszowa i pozostała z nim do końca, nieoddana do biblioteki. Każdą książkę uważnie czytał i dobierał oprawę zgodnie z zamysłem, np. dla Leśmiana zarezerwował mech, bursztynową klamrę... Może sami zgadnijcie, jak może wyglądać Słownik pijacki Juliana Tuwima? Ukochał też Miłosza i mało kto wie, że noblista złożył "cichą" wizytę panu Ziembie. W skromnym mieszkanku w bloku spędził niemal sześć godzin, podziwiając dzieła sztuki. Zachęcam do obejrzenia unikatowej kolekcji. Niestety tylko na ekranie komputera. Żal mój wielokrotny, bo odszedł Wielki Człowiek (4 stycznia), a już jego kolekcja opuściła Rzeszów. Czy w stolicy Podkarpacia nie było miejsca dla tak zacnych pamiątek?
Dziś kiermasz rozmaitości, bo mam więcej chęci na czytanie niż pisanie. Czyli skrót.
Zofia Posmysz Pasażerka i Wakacje nad Adriatykiem.
Jak widać, tematyka lagrowa mnie nie opuszcza. Nieopatrznie otworzyłam Pasażerkę, a tam zdanie:
- Widzisz, on w czterdziestym piątym trafił z armią wprost do Dachau. Rozumiesz, mógł wynieść pewien uraz. Wyniósł go zresztą z pewnością, skoro do dziś przechowuje w charakterze pamiątki torebkę damską zrobioną, wiesz z czego? Z ludzkiej skóry. [s.22]
Autorka wie, o czym pisze. Sama przeszła przez obozowe piekło. Jej wspomnienia z Auschwitz powstały dopiero kilkanaście lat po wojnie, jednak na tyle wcześnie, żeby mówić jeszcze o państwie niemieckim i języku niemieckim, którym posługują się Niemcy. Brak wszechobecnych dziś nazistów. Annelise spotyka na statku Amerykanina, który skory jest do roztrząsania niemieckich grzechów. I gdy ona obserwuje tajemniczą pasażerkę, ten z jej mężem toczy gramatyczny spór o stronę czynną i bierną. Czy dziś w symbiozie w niemieckiej duszy żyją zgoda na zbrodnię i deklarowana wola odrodzenia narodowego? Czy winni są wszyscy oprócz więźniów kacetu? Przecież aktywnie współdziałali w zbrodni, korzystali z niej. Cały naród karmił się triumfami Niemiec, upajał się zwycięstwem i nadzieją na światowe imperium. Ilu ludzi mogło wiedzieć, że cel Rzeszy był zbrodniczy? Nie uda się rozmówcom uciec od upiorów tamtych lat. Moc pytań i jeszcze więcej tematów do dyskusji. Polecam książkę lub film pod tym samym tytułem. Wartościowe. A Wakacje nad Adriatykiem niech nie zwiodą nikogo sielankowym tytułem. Bo wystarczy, że na plaży ktoś zawoła - Berto! - i bohaterce zapada się grunt pod nogami. Wraca koszmar beztwarzowych głów, marsze cieni w pasiakach, stójki, ujadanie psów, karna kompania... Bezbronna, wydana na pastwę myśli... Wspomnień obozowych ciąg dalszy.
Jeszcze jedna rzecz, która pochłonęła mnie bez reszty. To tysiące stron tygodnika "Prosto z mostu".[dostępny tu]
Zainteresowanie tym czasopismem literacko-artystycznym wynikło z nagonki, jaką rozpętały dzisiejsze siły, przypisujące twórcy i redaktorowi - Stanisławowi Piaseckiemu - skrajny nacjonalizm, wściekły antysemityzm... Otwieram kolejne egzemplarze i widzę jedynie kopalnię wiedzy o dwudziestoleciu, o życiu kulturalnym tego okresu. Stałe rubryki budzą podziw: proza artystyczna, reportaże i wywiady, satyra, kroniki (tydzień literacki, kulturalny, teatralia, ruch wydawniczy, z prasy emigracyjnej...), ilustracje, karykatury... Z wypiekami czytam ankiety Jaką najciekawszą książkę przeczytałem w tym roku? - warto by takie pytanie zadać dzisiejszym celebrytom. Rozśmiesza do łez rubryka Ryżową szczotką. Tu o procesach redakcji, tam o ostatnich chwilach Szymanowskiego. Powieści w odcinkach, tak dziś trudno dostępne, zmarginalizowane milczeniem. Może dojdę i do tekstów tak gęsto cytowanych przez współczesnych dziennikarzy, ale po ich atakach można odnieść wrażenie, że cała zawartość tygodnika nadaje się jeno do latryny. Teraz wiem, że ktoś chce nas odciąć od bogatego źródła. Mamy czytać u dzisiejszych autorów, jak widzą XX lecie, ale broń Boże nie powinniśmy cenić relacji świadków tamtej epoki, a już absolutnie, jeśli zalatują patriotyzmem (czytaj - narodowcami).
Chyba nieprędko wrócę do współczesności. Wszak kocham wszystko, co stare...
Muszę sięgnąć po "Prosto z mostu", widzę, że naprawdę warto :)
OdpowiedzUsuń~ Miło poczytać o swoich ulubionych pisarzach, czym zaprzątali sobie głowę wtedy. Ja liczę głównie na powieści, ale boję się, czy zdążą dotoczyć się do końca, czyli do 39 roku.
UsuńMiejmy nadzieję, że zdążą :))
UsuńWidzę, że ostatnio w blogosferze bardzo modna jest Zofia Posmysz :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam trzy jej książki. "Wakacje nad Adriatykiem" bardzo mną wstrząsnęły, "Pasażerka" troszeczkę mniej, bo denerwowało mnie, że Liza się rozgrzesza.
Napisałaś: "Annelise spotyka na statku Amerykanina, który skory jest do roztrząsania niemieckich grzechów. I toczą gramatyczny spór o stronę czynną i bierną". Czy jesteś pewna, że to Liza toczyła spór z Amerykaninem, a nie jej mąż? Wydaje mi się, że Liza uciekała od tematu lagrów i winy niemieckiej, rozmawiała tylko z mężem, a z Amerykaninem - nigdy.
~ Zaraz wprowadzam poprawki! Dzięki za wnikliwe czytanie:)
UsuńZdecydowanie lepiej czytało mi się "Pasażerkę". Jakoś nie przemówiło do mnie "Bractwo Rycerzy Trupiej Czaszki".
Zabieg z oddaniem głosu esesmance bardzo mi się podobał! ("Pasażerka").
Życie takich ludzi jak Ryszard Ziemba musi być niezwykle ciekawe. To życie człowieka z pasją. Żyjącego dla niej i zapewne tak długo i twórczo, dzięki niej.
OdpowiedzUsuńCo się stało z jego kolekcją? Czy Muzeum w Rzeszowie nie było zainteresowane przejęciem/odkupieniem takiego zbioru?
Znalazłam i nieco się dowiedziałam:
OdpowiedzUsuńhttp://rzeszow.gazeta.pl/rzeszow/1,34962,15300325,Kolekcja_Ryszarda_Ziemby__Jeszcze_mozemy_ja_miec_.html
Smutek ogarnia, gdy się to czyta.
A już odpowiedź Zdrojewskiego... Ech!
~ Zaraz po śmierci artysty wiadomo było, że kolekcję odziedziczyła córka i książki opuściły Rzeszów. Miały wędrować po Polsce, a potem ruszyć w świat. Rzeszów wciąż "myśli", a czas leci. Lokalna ekspozycja - wyborne!
UsuńJak mi się spodobało zdanie- więcej mam chęci na czytanie niż pisanie, bo odzwierciedla i moje ostatnie preferencje. Z przyjemnością poczytałam o panu Oprawcy (oj dwuznacznie się pan i odważnie nazwał), którego nazwisko było mi całkiem obce, a przecież podziwiam ludzi z pasją. Zofia Posmysz rzeczywiście święci tryumfy w blogosferze, sama jeszcze nie czytałam, ale chyba ulegnę sugestiom.
OdpowiedzUsuń~ Przychodzi sobota i jakiś wewnętrzny przymus zmusza mnie do pisania, a oczy tęsknią za książkami. Nie mogę na to nic poradzić;)
UsuńOd spotkania z panem Ziembą minęły lata, a ja notatki trzymam jak relikwie. Miałam w życiu bibliotekarski epizod i to dlatego. Może i do Gdańska wystawa dotrze? Wbrew temu, co powiedział pan minister, że ma koloryt lokalny, to jednak polecam:)
Niestety, władze Rzeszowa nie robiły i nie robią nic, aby tę cenną kolekcję Ziemby zachować w stolicy Podkarpacia. Jestem przekonana, że gdyby stworzyli muzeum oparte na jego zbiorze, to sława miasta sięgnęłaby nawet za granicę. Żal i gniew mną tragają, że mamy takich opieszałych i obojętnych na kulturę i sztukę polityków, których zresztą my sami utrzymujemy z naszych podatków.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę ci spotkania z nim. To musiało być niesamowite! Dobrze, że o nim wspomniałaś. Myślałam, żeby przedstawić jego sylwetkę, ale ja jego kolekcji niestety nie widziałam, więc nie czuję się do tego przekonana.
Literówka się wkradła; miało być targają:)
Usuń~ Jeszcze myślałam, że wybiorę się z grupką uczniów kochających książki. Nie zdążyłam:(
UsuńBrak miejsca na muzeum jest przygnębiający. Działa chyba jedyne w Polsce Muzeum Dobranocek, prowadzi dodatkową działalność edukacyjną i ma się dobrze. Czy nie mogłoby powstać jakieś miejsce typu: Europejskie Centrum Książki? Pielgrzymki ciągnęłyby nie tylko z Polski, ręczę! Wystarczyłoby zainwestować, potem reklama, oferta wycieczkowa np. z Łańcutem, warsztaty dla dzieci i młodzieży... Żal okrutny!
Takie centrum czy muzeum książki z taką unikatową na skalę światową kolekcją to byłaby żyła złota, wszyscy by na tym zyskali, tylko że trzeba priorytety dobrze ustawić. Jeśli władze na pierwszym miejscu stawiają np. na budowanie fontanny, a nie na kulturę i sztukę, czyli dziedziny które rozwijają i wychowują, to nie ma co liczyć, że coś się zmieni w tej materii.
Usuń~ Rzeszów stracił perłę:(
UsuńWidzę, że jesteś na bieżąco. Nie wybrałam się jeszcze na koncert przy nowej zabawce prezydenta.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń~ Sezam tak, tylko szukam taniego drukowania, bo wolę papier niż ekran. Tak sobie marzę o zbindowanych rocznikach:)
Usuń"Pasażerkę" czytałam jeszcze w liceum, gdy zgarniałam w bibliotekach całe półki o lagrach, wszystkich Grzesiuków, Borowskich, Szmaglewskie... Dawniej zbierałam fakty, że tak było, a dziś dociekam - dlaczego? Analiza psychologiczna nie była moją mocną stroną, chyba że chodziło o miłość;)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Usuń~ A ja myślę, że nasza wrażliwość właśnie z takich lektur i obejrzanych miejsc się bierze. Jeszcze nie spotkałam wrażliwca wychowanego przed telewizorem czy komputerem. Osobiście boję się - i nie sięgam - po lekturze horrorów, wampiriad itp. Z filmów też już dawno zrezygnowałam. Tylko prawda jest ciekawa.
UsuńWłaśnie za tanim drukiem się rozglądam, bo może dostęp do tygodnika zniknie, bo może komuś nie będzie na rękę, bo nietolerancyjny, homofobiczny i czort jeden wie co jeszcze;)
Pisanie może dawać przyjemność, gdyż gdy prezentuje się jakiś temat to choćby jedna osoba wyniosła z tego pożytek to już sukces. Czytanie to jednak to co mól książkowy chciałby robić najczęściej jak to jest możliwe.
OdpowiedzUsuńPosmysz ostatnio gości na blogach i ja o niej myślę. Prawdopodobnie oglądałam kiedyś tam, bardzo dawno temu Pasażerkę, ale nie pamiętam książki.
Ostatnio zauważyłam, że jest ogromny wysyp książek współcześnie pisanych o holokauście. Nie mam nic przeciw temu, ale dla przeciwwagi chętnie zobaczyłabym książki o losie Polaków w czasie II wojny światowej.
~ Posmysz wróciła po latach chyba po wznowieniu "Wakacji nad Adriatykiem". Dla mnie ciekawe było porównanie wrażeń wczoraj i dziś. Zgadzam się w zupełności, że rynek zapchany jest książkami o zagładzie Żydów. Dobrze, że upamiętniają. Tylko dlaczego polskich wspomnień tak niewiele? Był wysyp powojenny, ale źródło wysycha. Dobrze, że chociaż trwa zbieranie świadectw z rzezi na Wschodzie. Wciąż się boję, że odchodzą ostatni świadkowie i niektórzy będą robić z historią to co chcą. Przerobią na poprawną, by Niemiec był syty i Rosja cała.
UsuńA nie sądzisz, że w tym jest metoda.
Usuń~~ Jawohl!
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńJuż nasz rząd o to dba, by tak było.
Usuń~ Znam ten cytat i boję się go głośno wymawiać, bo ...
UsuńA gdzie wyparowało w ostatnim czasie 2 mln młodych? POstarali się.
Świetnie, że "Prosto z mostu" jest dostępne. Chrapka. Ale mnie się nie chce załadować. Spróbuję później. Może przeciążenie lini. ;)
OdpowiedzUsuńJejku! Gdyby tak zdigitalizowali całą prasę dwudziestolecia. Ależ by było. Przeprowadzka w czasie. ;)
~ Wyborna lektura:)
UsuńTeż nie mogłam ściągnąć, dopiero synek przyjechał i pobrał jakąś zakładkę. Ratuj się, jak możesz, byleby skutecznie;)
Ja tradycyjnie nie na temat, ale czy ktos czytal ksiazke Wieslawa Stypuly - W gościnie u "polskiego" maharadży : (wspomnienia z pobytu w Osiedlu Dzieci Polskich w Indiach w latach 1942-1946)?
OdpowiedzUsuńA poza tym Szczesliwego Nowego Roku.
kolysanka
~ Nie pamiętam recenzji na blogach. Osobiście czytałam "Tułacze dzieci" Ordonki. O "polskim" maharadży słyszałam, bo przewija się we wspomnieniach Sybiraków. Dobrze, że o nim pamiętamy, zasłużył sobie:)
Usuń