DOM Z PAPIERU



niedziela, 1 grudnia 2013

Sentymentalny inteligent na Placu Historii

Mówimy Drohobycz, a w domyśle... Nie, nie Schulz. WIERZYŃSKI! Chciałabym dożyć tej chwili, gdy takie skojarzenia przyjdą nam do głowy, ale wątpię. Kazimierz Wierzyński - zaliczany przez wielu krytyków i pisarzy do największych poetów dwudziestego wieku - jest nieznany i niepamiętany. Kołaczą się nam jakieś fiołki w zielonej głowie, może jeszcze olimpijskie laury, ale twórczość powojenna to terra incognita. Był "źle obecny" w ludowej ojczyźnie, a powód jak zwykle ten sam: niezłomna postawa wobec komunistów i niepogodzenie się z sowiecką okupacją. Jak zostaje się lirykiem nostalgii? - o tym dzisiaj.
Wydała go podkarpacka ziemia. Piękno wschodniej Galicji, karpackich zboczy, rzek, jarów, roślinności nasyciło młodzieńcze lata życia i stało się z oddali jednym z obszarów ocalenia. Młodość to studia, podróże, ale i wojna w okopach, rosyjska niewola. Na okres międzywojnia przypada też poetycki debiut, pierwsze sukcesy i rosnąca sława. Wszedł do literatury polskiej upojony radością życia, zdobywczy, dionizyjski. Został jednym z wielkiej piątki Skamandra. Ale to wszystko wiemy!

Wakacje 1939 roku wraz z żoną spędził w ciągłych rozjazdach w nieuświadomionym przeczuciu rozstania na zawsze z Polską. Po wybuchu wojny Wierzyńscy opuścili Warszawę, by potem przez Rumunię, Francję i Amerykę Południową dotrzeć do Stanów Zjednoczonych. Wojna stanowi wielką cezurę w twórczości. Poeta służy piórem narodowi, by chociaż w ten sposób współuczestniczyć w zbiorowych doświadczeniach. Wojenny szok powoduje, że przyjmuje rolę Tyrteusza - poety zagrzewającego do walki z wrogiem. Dociera z wierszami na żołnierskie postoje, bierze udział w audycjach radiowych, wreszcie organizuje życie kulturalne na obczyźnie. W latach 1940-1946 opublikował sześć zbiorów poetyckich! Żadna antologia poezji z tamtych lat nie mogłaby obyć się bez przejmujących strof Ktokolwiek jesteś bez ojczyzny, które były na ustach wszystkich, a miliony wygnańców rozrzuconych po świecie, żołnierzy, więźniów, internowanych i zagubionych powtarzało za poetą słowa ludzkiej solidarności:
Ktokolwiek jesteś bez ojczyzny,
Wstąp tu, gdzie czekam po kryjomu:
W ugornej pustce jałowizny
Będziemy razem nie mieć domu. [...]
Bo nie ma ziemi wybieranej,
Jest tylko ziemia przeznaczona,
Ze wszystkich bogactw - cztery ściany,
Z całego świata - tamta strona.
U podstaw artyzmu wierszy z tego okresu leży głębia osobistych przeżyć. Oddalenie od kraju, dręczący niepokój o rodzinę i w końcu wieść o tragicznym losie najbliższych. Wiersze zapowiadają powojenny dramat poety - decyzję o pozostaniu na emigracji. Tak rodzi się kolejny nurt poetycki - dotkliwej nostalgii, tęsknoty i wspomnień.
Ta niezwykle trudna decyzja doprowadziła poetę do głębokiej depresji i paraliżu twórczego. Jest to okres fatalnego samopoczucia i zupełnego milczenia. Z tego głębokiego kryzysu wydobył się Wierzyński dopiero za sprawą muzyki i to w dość niezwykłych okolicznościach. Za namową długoletniego przyjaciela, Artura Rodzińskiego, postanowił napisać książkę o Chopinie, jako że zbliżała się setna rocznica śmierci kompozytora. To Chopin ze swoją muzyką przyczynił się do samoodnalezienia i ocalenia poety. Na kartach biografii nastąpiła konfrontacja losu autora z losem genialnego artysty i tułacza zarazem. Cały Chopin powstał w młodości i przez całe życie czerpał, jak ze źródła, z lat spędzonych w Polsce i z jej ducha. (Żałuję ogromnie, że książka została przemilczana w czasie niedawnych obchodów Roku Chopina!)
Otwierają się oczy poety na otaczający świat. Wojna odsunęła się w przeszłość. To było jak odzyskanie utraconej wolności, powrót do samego siebie. W liryce Wierzyńskiego zaczyna się nowy rozdział.
W wielu wierszach powojennych znajdujemy ekspresję przeżyć związanych z oddaleniem poety od kraju. Emigracja jawi się tutaj jako dramat wygnania, z którego nie ma już powrotu. Świadomość własnego wygnańczego losu jest bardzo bolesna i dokuczliwa. Nostalgia okazuje się polską chorobą na śmierć:
Tam, w tej falistej za Sanem równinie
Jest dom nasz. W starość zachodzi powolną.
W jar się zapada. Z wodą, co płynie,
Można by dojść tam. Cóż z tego. Nie wolno.
Tej rozpaczy emigranckiej, która podszyła powojenną poezję, Wierzyński nigdy się nie pozbył. Będzie majaczyć w tle wielu wierszy, choć pojawią się motywy świadczące o poszukiwaniu ponadczasowych wartości, które zdolne są wypełnić sensem egzystencję.
Wyprowadźcie mnie stąd, lutnistę
ciemnego czasu i losu - prosi córki pamięci w wierszu Muzy.
Wiele wierszy z tego nurtu znajdziemy w tomikach wydawanych po wojnie w Polsce, ale były to jednak wybory wierszy pozbawione najbardziej reprezentatywnych dla twórczości poety utworów. Bo Wierzyński to poeta zaangażowany w politykę, określający się wobec  historii. Gdy zapalił się świat..., nie mógł milczeć. Rozliczył się z rzeczywistością Europy podzielonej na strefy wpływów.
Wypłosz orła z twych płócien, jak inni ptasznicy,
i na nowych sztandarach dziób wyszyj papuzi.
Od razu cię docenią szlachetni Anglicy,
Sprawiedliwi Moskale i bratni Francuzi.
(Polsko, którą przezwano)
Tak zestawił polskie dążenie do wolności i czystą ofiarę z grą interesów i obłudą polityki. Napisał  też wiersz Do sumienia świata, będący obrachunkiem z polityczną moralnością aliantów, którzy poświęcili niezależność Polski. Nic nie może wytłumaczyć straszliwej niesprawiedliwości:
Aż trzasło! Targu dobili i gwałtu:
Raz Teheranem w łeb, drugi raz Jałtą
I kraj rozcięli, jak przedtem, z dwu stron [...]
Dalej poeta oddaje sprawiedliwość męczeństwu, przypomina zaginionych bez wieści, tych, których pochłonęły choroby i głód, ludzi zamęczonych w łagrach. Głośno wypowiada się o procesie szesnastu, zabiera głos w sprawie rozwiązania Armii Krajowej. Pamięć, która jest jednym z naczelnych motywów, często powraca w wierszach. I trwa. Jak w wierszu Przepis sanitarny:
Ścierajcie mokrą krew[...]
Ścierajcie z rąk zachlapanych
Z fartuchów pod brodą,
Z kartotek bezpieczeństwa, 
Z historii udoskonalonej do kłamstwa,
Z pamięci stosowanej.
Okres zbrodni stalinowskich, wypadki poznańskie, wypadki grudniowe - to tylko niektóre z prób zastosowania owego przepisu.  Pamięć o tych, których zamęczono w więzieniach, odzywa się w Balladzie naszych czasów:
Cementem usta mu zalali,
Ryskalem pocięli mu twarz,
Butami kopali go w jądra, 
Krzyczeli:
Krzycz teraz ty,
Wzywaj pomocy świata.
To szczegółowa relacja z miejsca kaźni. Tak obchodzono się z więźniami politycznymi. Kazimierz Wierzyński odsłania ponurą prawdę o czasach, w których przyszło Polakom żyć. Nie pozwalało mu milczeć poczucie współodpowiedzialności za to, co przynosi historia. Widział milczenie świata wobec ogromu tragedii, połączone z zatratą wrażliwości.
Osobne miejsce w powojennym dziele Wierzyńskiego zajmuje Czarny polonez, poświęcony wydarzeniom i nastrojom nurtującym polskie społeczeństwo w latach sześćdziesiątych. Widzimy naród upodlony, nieufający już Gomułce, dorobkiewiczostwo i zwykłą, upokarzającą biedę inteligencji. Poeta wprost obwinia totalitarny system, który sieje spustoszenie nie tylko w sferze gospodarczej kraju, ale i w sumieniach, zniewala umysły, deprawuje psychikę, pozbawia godności. Ten tom ostatecznie zamknął poecie drogę powrotu do Polski. Towarzysz został zaatakowany personalnie:
Towarzyszu Wiesławie,
Pan powiedział, że Katyń to Niemcy
Szkoda,
Moskwa pana już za to uściskała,
Polska panu ręki nie poda.
W wierszu Wyprawa naukowa poeta mówi o wycieczce do Włoch polskich inteligentów, których nie stać ani na jedzenie, ani na hotel. Podobnie w Wyprawie fenickiej. PRL to państwo świadomie wpędzające naród w sytuację upodlenia, bo taka jest cena kłamstwa i podległości. To jest choroba z brudu, jak Świerzb:
Zaprasowaliście naród jak portki
I co z tego macie.
I zatańczymy w tytułowym Czarnym polonezie:
Cyganicho, brudna ręka,
Czarny śmiech i czarny humor,
Zatańczymy, wywróżymy,
Zabawimy, zaśmiejemy
Ich na umór[...]
Na pstrym koniu bida z nędzą,
Na umór, na umór.
Mimo wszystko w tej czarnej idealizacji słychać pogłos nadziei. W tomie jest piękny wiersz Nocna ojczyzna i tam znajdziemy pokrzepiające wersy:
Jest jeszcze miłość,
Raniona miłość
Samotna, gorzka,
Której nic nie odstraszy.
Dla "śmiesznej nędzy polskiej",
Dla sensu nad klęską
Wszystkiemu na przekór
Budować co można,
Co zbudowane
To nasze.

19 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ "Czarny polonez" bezcenny. Niestety mam tylko zgromadzone fragmenty, ale i one dają ogląd powojennej twórczości. Nie mogę się doczekać biografii Wojciecha Wencla!!! Może sypnie cytatami, może o poecie będzie głośniej... Fascynująca postać. Aż miło o nim czytać:)

      Usuń
  2. "Zaprasowaliście naród jak portki..."
    Co za porównanie! Jak celne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ I jakie akuratne. Być poetą przez pięćdziesiąt lat - niewielu dało radę. Nie wspominam o lirykach, a piękne są.

      Usuń
  3. Ależ dopracowałaś post Bogusiu.
    Gorzka jego poezja, ale nie mogła być inna jeżeli ktoś kto ją pisał kochał Polskę, do której nie mógł powrócić.
    A jaki był z niego przystojny mężczyzna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Jak mogłam nie podzielić się wiedzą, że był taki ktoś:)
      Danilewicz-Zielińska napisała o nim: "Wyglądał najdokładniej tak, jak młoda dziewczyna wyobrażać sobie może poetę". A on sam o sobie:
      "Jestem jak szampan lekki, doskonały,
      Jak koniak mocny, jak likier soczysty,
      Jak miód w szaleństwie słonecznym dostały,
      I wyskokowy, jak spirytus czysty."
      Ech, kiedyś to byli mężczyźni;)

      Usuń
    2. Co za opis. Ciekawa jestem jego biografii i kobiet w jego życiu. Musiał je przyciągać urokiem osobistym i
      oczywiście nie tylko.

      Usuń
    3. ~ Miał powodzenie u kobiet. Był dwukrotnie żonaty. Z pierwszą żoną Brysią trwał w związku kilka lat (zginęła w czasie wojny). W 1938 ożenił się z Haliną i był to związek szczęśliwy. Nie mogło być inaczej, skoro Lechoń - przyjaciel obojga - napisał o niej, że "muza może znakomicie pisać na maszynie, robić poszukiwania w bibliotekach, gotować wspaniale bigos." Czego chcieć więcej?

      Usuń
    4. Czyli miał mimo wszystko szczęście.

      Usuń
  4. Dałam się porwać prawdziwie sentymentalnej podróży. Warto przypomnieć sobie tę postać. Obiecuję poszukać jego poezji...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Warto! Ja też w szkole wiedziałam tyle, ile w PRL można było. Dopiero później pojawił się na mojej drodze ktoś zafascynowany Wierzyńskim i zaraził mnie podziwem dla poety.

      Usuń
  5. " Wypłosz orła z twych płócien, jak inni ptasznicy,
    i na nowych sztandarach dziób wyszyj papuzi.
    Od razu cię docenią szlachetni Anglicy,
    Sprawiedliwi Moskale i bratni Francuzi".

    Jakże to prorocze słowa, ponadczasowe, bo ciągle każe się nam rezygnować z polskości, atakuje się te wartości, które stanowiły o naszej dumie narodowej. fałszuje naszą historię, w imię bycia Europejczykiem.

    Wspaniały poeta! Dziękuję za prezentację jego sylwetki! Coraz bardziej mnie fascynuje ta postać i mam zamiar lepiej zapoznać się z jego powojenną twórczością.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Przede wszystkim dziękuję za impuls, Beatko:) Miałam w planach i ciągle umykał. Za te prorocze słowa do dziś nie można kupić pełnego wydania wierszy. Ilu jeszcze takich poetów, których słów komuniści boją się po latach?
      W poście ledwie streściłam biografię, ale to postać warta studiowania. Na przekór lewakom! Przypominajmy!

      Usuń
    2. To ja dziękuję! A nawiązując jeszcze do owego fragmentu wiersza... Gdy się pomyśli, że prezydent RP zrobił orła z czekolady, czyli "wyszył dziób papuzi"... W tym kontekście słowa poety były naprawdę profetyczne.

      Usuń
    3. ~ Oni jeszcze nie wiedzą, ile nasz Orzeł może;)
      A fankom Wierzyńskiego, czyli nam, zostaje czekać na pełną biografię. Puk, puk, puk...- panie Wencel - uśmiechamy się:)

      Usuń
  6. To samo odczucie miałam co Ty Beato po przeczytaniu tego fragmentu wiersza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Poeta to wrażliwiec, który widzi więcej, dalej... Oby więcej takich Polaków, żeby oczy ludziom otwierać:)

      Usuń
  7. Post jest fantastyczny! Chylę czoła. Poezja Wierzyńskiego jest przejmująca. Z poetów Wyklętych miałam okazję zapoznać się jedynie z poezją Józefa Wittlina. Wierzyński przemawia bardziej.
    Nurtuje mnie jednak jedno pytanie: dlaczego Wierzyński opuścił Polskę już w 1939r.?
    Pozdrawiam jak zawsze bardzo ciepło:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ O wyjeździe mogę napisać tyle, ile wiem. Nie był już młodym człowiekiem (45 lat). W czasie I wojny sam zgłosił się do Legionu Hallera, potem wylądował w niewoli w Riazaniu. Wrócił do munduru w czasie wojny polsko-bolszewickiej. U progu II wojny napisał proroczy wiersz - "Powstaje dramat - żywy. Okopcie kurhany/ I żywi na kurhanach, na okopach stańcie." Wiedział, że wojna wybuchnie i pewnie spotkałby go los rodziny - zginęli jego bracia, rodzice, pierwsza żona... We wrześniu 39 z zespołem "Gazety Polskiej" ewakuował się do Lwowa, a potem przez rumuńską granicę na Zachód. Jednak - jak napisał ks. Twardowski - "jako poeta nigdy kraju nie opuścił." Służył jak umiał najlepiej, czyli piórem. Na obczyźnie zbudował Wielkie Xięstwo Wierzyńskie - zostawiając nam pełny zapis polskich losów.
      Dziękuję za czytanie i współodczuwanie:) Serdeczności:)

      Usuń

Komentarze mile widziane.