DOM Z PAPIERU



poniedziałek, 25 listopada 2013

Tendencyjnie przemilczani w PRL

Powody? Narodowe poglądy i głęboka wiara katolicka.
Dziś zapraszam na spacer prawą stroną polskiej literatury. Za przewodnika wzięłam profesora Macieja Urbanowskiego, a kamieniami milowymi przy drodze będą powieści z tomu Od Brzozowskiego do Herberta. Dokładniej - rozdział Obraz Polski niepodległej w literaturze nurtu prawicowego 1918-1939.
Gdy kupowałam tę książkę, jeszcze nie miałam pojęcia, że czeka mnie taka niespodzianka. Wydawało mi się, że mam blade pojęcie o literaturze polskiej, a tymczasem żadnej z przytoczonych powieści nie czytałam, a o wielu nawet nie słyszałam! Jednak czy to wyłącznie moja wina? Jak czytać książki, których nie ma?! Bo wydane w okresie międzywojennym nie miały wznowień w PRL aż do dziś (z jednym wyjątkiem). Czy są tak kiepskie, że żaden wydawca nie będzie ryzykował ich wydania, bo się nie sprzedadzą? Z pewnością nie. Świadczą o tym chociażby ceny w antykwariatach. Są pewnie wśród nich słabsze i te lepiej napisane, ale taki Weyssenhoff - niech uczą się od niego dzisiejsi autorzy klepiący w klawiaturę w podróży. Albo wiedza historyczna Grabskiego! Zatem dlaczego trzeba się o nich upominać? Bo te utwory nie straciły nic a nic na aktualności. A spróbujcie poszukać streszczeń lub recenzji... Wymazane z pamięci!

Czekaliśmy, aż Polska powstanie, teraz czekamy, kiedy stanie się lepsza. Jak nie my, to nasi synowie się doczekają. Że nieraz przy tym człowieka mdli - to trudno. Płyn się wyklarować musi, teraz pływają po wierzchu męty, które się zbierały przez dwieście lat - mówi jeden z bohaterów Doboszyńskiego w Słowie ciężarnym.
Wikary w Ruinach Strzembosza powie, że trzeba iść i Polski szukać, bo nam gdzieś zginęła.
A gdzie jej szukać? W ziemiańskim dworze, kościelnej parafii i sprzymierzonej wiejskiej chacie - to są ostoje niepodległości w literaturze nurtu prawicowego.

Nie trzymam już w niepewności potencjalnych czytelników i podaję listę autorów i tytułów zasługujących na ponowne wydania.

Stanisław Piasecki - mylony z Bolesławem Piaseckim, który kolaborował z komunistami w PRL, a Stanisław był postacią niezłomną, za co zapłacił cenę najwyższą. W dylogii Związek Białej Tarczy komunistyczni terroryści chcą wysadzić w powietrze siedzibę prezydenta Polski i walczy z nimi tajny związek narodowy. Ta antykomunistyczna powieść sensacyjno-przygodowa została wydana przez LTW (to właśnie ten wyjątek!) jako Na tropie knowań. W potrzasku.

Hanna Chrzanowska pod pseudonimem Agnieszka Osiecka wydała nowelę Niebieski klucz i powieść Krzyż na piaskach. Autorka to córka Ignacego Chrzanowskiego - historyka literatury, profesora UJ. Znana ze swej działalności charytatywnej uznawana jest też za współtwórczynię polskiego pielęgniarstwa. W czasie choroby odwiedził ją Karol Wojtyła, co nie jest bez znaczenia, bo upominał się on o pamięć wielu twórców.

Karol Hubert Rostworowski -  mistrz dramatu. To o nim Jan Paweł II powiedział, że został tendencyjnie zapomniany! Znalazłam na forum pytanie: "Może mi ktoś wytłumaczyć, dlaczego o tym pisarzu jest cisza? Bo chyba nie dlatego, że napisał Antychrysta..."
A trzeba wiedzieć, że tytułowy bohater to mniejszość żydowska w Polsce.

Janusz Krzemień w 1938 roku wydał W matni. Nic nie da się wyguglować. Był człowiek czy go nie było?

Adam Grzymała - Siedlecki - miał tyle szczęścia, że napisał też chociażby Niepospolici ludzie w dniu swoim powszechnym, co dało mu kącik na portalach czytelniczych. Pamiętają o nim też bydgoszczanie. Ale kto pamięta powieść Samosęki z 1924 roku?

Adam Doboszyński - polityk i pisarz, członek Stronnictwa Narodowego. Wybitna postać o barwnym, choć tragicznym życiorysie. Swój patriotyzm szlifował w wojnach, a finałem było więzienie mokotowskie ze słynnym Różańskim. W 1931 roku wydał Słowo ciężarne (o roli radia w kształtowaniu poglądów), jednak ważniejsza była Gospodarka narodowa przedstawiająca syntezę polskiego nacjonalizmu i nauki społecznej Kościoła. Autor za tę pozycję także po śmierci był atakowany przez laicką lewicę. Zawsze po stronie Narodu! - za te słowa kochają go dzisiejsi narodowcy i skandują je podczas Marszu na Myślenice (słynny w Dwudziestoleciu proces).

Władysław Jan Grabski - syn "tego" Grabskiego (premiera RP); pisarz, którego twórczość osadzona była w nurcie katolickim. Związany z ruchem narodowym, co stało się skutkiem cenzury nałożonej w PRL w 1950 roku. Mawia się o nim - pisarz Ziem Odzyskanych. Wspomina go J.Siedlecka w Obławie. To autor wznowionej niedawno historycznej Sagi o Jarlu Broniszu, ale trzytomowy cykl został niesłusznie zapomniany: Bracia (1934), Kłamstwo (1935) i Na krawędzi (1936). Szkoda, bo zawiera aktualny komentarz do najważniejszych wydarzeń międzywojnia, jak zabójstwo Narutowicza czy zamach majowy. Już współcześni autorowi cenzorzy wypuścili egzemplarze pełne białych plam... Terror sanacyjny?

Józef Weyssenhoff - kuzyn słynnego malarza, piewca tradycji starego ziemiaństwa kresowego i łowów. Właśnie książka Soból i panna  jest wznawiana, dzięki czemu nazwisko autora nie odeszło w zapomnienie, czego nie powiem o innych powieściach, jak np. Jan bez Ziemi (1929), rewelacyjna Cudno i ziemia cudeńska, sztandarowy Noc i świt.

Jan Strzembosz - tyle wiem, co od internautów, że jego rodzina to elita elit, że nienawidzili go lewacy... A wydał przed wojną cykl Dzieje dziesięciolecia, na który składają się: Pożyczka zagraniczna, Radosna twórczość, Ruiny.

Jędrzej Giertych na deser, bo pod pseudonimem J.Mariański wydał książkę Zamach, dla przeciętnego czytelnika nie do zdobycia (ceny od 250 do 1000 zł).

Dziesięć nazwisk wystarczy? Ich książki trudno dostępne, więc polecam na początek lekturę dwóch pozycji Macieja Urbanowskiego, kipiących cytatami.






21 komentarzy:

  1. Do powodów dodałabym jeszcze "pochodzenie" - obok poglądów i wyznania równie ważna przyczyna wykluczenia.
    Z tej podanej tu listy znam tylko nazwiska Rostworowskiego i Weyssenhoffa ("Sobola i pannę" czytałam na studiach).
    Pomyślałam teraz, że muszę znaleźć czas na bardzo szczegółowe przeszukanie szaf rodzinnej biblioteczki pod kątem międzywojennych wydawnictw.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Tak, pochodzenie było kluczową sprawą, ale dziś mamy bać się jak ognia słowa "antysemityzm", więc ujęłam to na początku w wyrażeniu "narodowe poglądy". Każdy narodowiec jest uważany w dzisiejszych mediach za antysemitę, dlatego piszę, że niewiele się zmieniło. Moją biblioteczkę uzupełniam stopniowo, ale na zebranie wszystkich wymienionych szans nie mam. Chyba że LTW pomoże;)

      Usuń
    2. A takie właśnie omijanie pewnych określeń nie jest z naszej strony poddaniem się współczesnej ogólnej presji? uleganiem tzw. poprawności politycznej? To dziś inna forma gorszej, bo dobrowolnej cenzury.
      Piszę w liczbie mnogiej, bo też sama się chwilami łapię na tym. A tak nie powinno być.
      Jednak "antysemityzm" to nie to samo, co "narodowe poglądy". Te dwa określenia mają przecież nie do końca ten sam zakres. Myślę jednak, że zrównywanie ich zaczęło się już latach przedwojennych. Pamiętam z opowiadań mojego dziadka, że wtedy powstawała opinia "narodowiec równa się antysemita".

      Usuń
    3. ~ Unikam pisania na blogu na dwa tematy, których nie nazwę. Tu nie chodzi o poprawność polityczną, ale o samoobronę. To jest terror, z którym nie będę walczyć. Gdybym miała stronę na nieosiągalnym serwerze, gdybym nie musiała pracować na chleb... Antysemityzm zarzucany narodowcom towarzyszył im zawsze jak cień. To nic, że miał inne podłoże w Dwudziestoleciu, że endecy nie mogli wiedzieć o przyszłym holocauście. Został do dziś i kotłuje się w mediach.

      Usuń
    4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    5. ~ Jest i niech się przydaje. I niech pęcznieje, bo pewnie więcej nazwisk by się tu zmieściło. Podobnie jak ty - znam nazwiska, ale tytuły mi niewiele mówią. Ciekawie czytało mi się też o przedwojennych wierszach Gałczyńskiego! Już wiem, jak czuł się w gorsecie PRL-u i dlaczego musiał topić smutki;)
      O "Obławie" Siedleckiej wspominam w poście, ale dobrze, że kojarzysz. Teraz do dzieła!

      Usuń
    6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    8. ~ Według mnie był narodowcem "całą gębą". Wszak narodowiec kocha naród i czyni go kręgiem swojego zainteresowania. Co dziś robi się z tym słowem i przez jakie przypadki się je odmienia, przemilczę. Cieszę się, że już zainfekowałaś się tematem;) Może prześlę ci pocztą jakieś artykuły?

      Usuń
  2. Z powieści Weyssenhoffa oprócz "Sobola i panny" całkiem, całkiem jest jeszcze "Żywot i myśli Zygmunta Podfilipskiego". Najgłośniejszą książką Grzymały-Siedleckiego jest chyba "Cud Wisły", to obok "Na tropach smętka" Wańkowicza najgłośniejsza propagandowa książka lat międzywojennych ale czytać się da. A Rostworowskiego znam z "Czerwonego marszu" - rzecz raczej dla wytrwałych ale na szczęście objętościowo przyjazna :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Dziękuję za podpowiedzi:) Sama widzę braki czytelnicze z tego okresu - bez kokieterii się przyznaję. Kilka książek już do mnie wędruje, więc jestem na dobrej drodze. Poznam styl autorów, jak się zachwycę, pójdę dalej. "Cud Wisły" przydałby mi się szczególnie, bo od lat dochodzę do prawdziwej roli Rozwadowskiego i dowodzenia bitwą warszawską. Tyle pięknych książek do zdobycia i przeczytania... Warto żyć :-)

      Usuń
  3. Jaki ważny post! Ile nazwisk, ile książek! Zajrzę jeszcze, wynotuję...
    Przypomniany tu Weyssenhoff to także autor pasjonujących wspomnień rodzinnych "Kronika rodu Weyssów Weyssenhoffów", oczywiście wydanie przedwojenne, Wilno 1935. Bardzo rzadkie egzemplarze nawet w bibliotekach! Czytałam odbitki ksero, które zrobiła dla mnie jakaś naukowa biblioteka, nawet nie w całości, bo zamówiłam tylko kilka rozdziałów potrzebnych mi do ... własnego pisania.
    Sam Weyssenhoff to jakże barwa postać! Literat- światowiec.
    Gdy zasiadł do gry w karty z jednym z wielkich książąt w elitarnym petersburskim klubie był pewny wygranej. Miał 4 króle. Niestety... wielki książę miał 4 asy.
    Weyssenhoff, człowiek honoru, spłacił honorowy dług sprzedając dobra na Lubelszczyźnie.

    Zupełnie na marginesie - z uśmiechem i sentymentem patrzę sobie na to pierwsze zdjęcie. Miły kącik :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ W ogóle mam wrażenie, że postacie sprzed stu lat były bardziej barwne i krwiste niż dzisiejsze. Może pochodzenie, dziedzictwo, sposób kształcenia... - gdzie dzisiejszym celebrytom do nich! Wielu wymienionych wyżej to osoby z koligacjami, udzielający się w różnych dziedzinach życia społecznego i politycznego. Skąd oni mieli czas na wszystko? Książek jestem bardzo ciekawa. Trudno dostępne, ale powolutku;) Cieszę się, że są inspiracją.
      Kącik służy:) Dziękuję:)

      Usuń
  4. Naprawdę, wielki plus dla Ciebie za przypominanie tych Wielkich Zapomnianych, powoli sam zaczynam chadzać prawą stroną literatury, wiesz a jestem historykiem z wykształcenia, nawet na studiach coś człowiekowi umknie, ale i programy studiów historycznych walczą o reformę, to naprawdę konieczne, na studiach zaś pokochałem Międzywojnie, którego było jak na lekarstwo, to dla mnie epoka najważniejsza :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ To coraz więcej nas zakochanych w tej epoce! Liczę na wsparcie merytoryczne, bo - jak zawsze zaznaczam - historią zajmuję się amatorsko, często błądzę, gdy wybieram opcję emocjonalną. Zazdroszczę warsztatu. Mam nadzieję, że po lekturze przynajmniej kilku wskazanych pozycji będę mądrzejsza, bo świadectwa ludzi z czasów im współczesnych są bezcenne i nijak do nich gdybaniom współczesnych pseudohistoryków, których pełno w mediach. A jak ciekawie obserwuje się przemiany, np. Andrzejewskiego czy Gałczyńskiego, gdy czyta się utwory z różnych okresów, a nie opracowania. Pyszne lektury:) Zapraszam na ucztę:-D

      Usuń
  5. Tym razem nie jestem zupełnie w tyle.
    Sagę o Jarlu Broniszu czytałam i mnie zauroczyła - lata temu. A Grabskiego taty/ zaskoczyłaś mnie tą informacją, że autor Sagi... to syn tego Grabskiego/ mam dwa tomiszcze wspomnień tyle, że nie czytanych, ale je wyciągnę z dna biblioteczki.
    Rostworowskiego pamiętam doskonale z jednej , ale za to niesamowitej sztuki, która w młodzieńczych, licealnych latach zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Długo nie mogłam się otrząsnąć po tym spektaklu w tv. A była to niespodzianka z rewelacyjną jak zwykle Ryszardą Hanin.

    Soból i panna oraz Jan bez ziemi kołacze mi w pamięci, ale to bardzo odległe czasy.

    OdpowiedzUsuń
  6. ~ Masz dobry wynik. Obiecuję poprawę;) Grabskiego stawiam na przedzie, bo cenię jego wiedzę. Podobno "Sagę o Jarlu..." pisał w czasie wojny dla pokrzepienia serc, żeby pokazać, że był taki czas, gdy Polska była mocarstwem i toczyła zwycięskie walki z Niemcami; kształtowała narodową tożsamość. To i dziś tego samego nam trzeba:)
    "Jan bez Ziemi" już do mnie w drodze, więc będę się dzielić wrażeniami na bieżąco.

    OdpowiedzUsuń
  7. Będę czeka, by sobie razem z Tobą odświeżyć czytane kiedyś treści.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Już pięć mam! Teraz chwila przerwy w kompletowaniu, żeby nie zrujnować budżetu, więc czas na wielkie czytanie:)

      Usuń
  8. Nie próżnuję zapisuję - z tymi najlepszymi często tak jest, że nigdzie nie można ich znaleźć... szczęśliwie, kto cierpliwy, w końcu znajdzie trop :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Balsam dla duszy, że komuś to moje odkrywanie zakurzonych półek jest potrzebne. Połowa z wymienionych tytułów już u mnie gości, więc będzie ciąg dalszy. Pozdrawiam ciepło, bo ciepła nam dziś trzeba bardzo:)

      Usuń

Komentarze mile widziane.