DOM Z PAPIERU



sobota, 26 grudnia 2015

CHCEMY ODPOWIEDZI - PO CO MY UMARLI?



Moja wina... Popełniłam grzech zaniechania... Widziałam linki zachęcające do obejrzenia „Zmartwychwstania” Lusi Ogińskiej, ale po kliknięciu okazywało się, że to niemal trzy godziny oglądania! Jeszcze wtedy nie przypuszczałam, że to czas obcowania z ARCYDZIEŁEM... Moja wina... Zatem biegnę z zadośćuczynieniem...

Zamysł artystyczny przedni. W bronowickiej chacie po stu latach odbywa się kolejne wesele. Taki kaprys miał pan młody – polonista, a że z nauczycielskiej pensyjki nie podołałby, pomaga bogaty teść. Wśród gości rasowy polityk, zaraz potem bankier, jest i modelka, reżyser, poetka, ksiądz, jak również wynajęty na tę okazję prosty chłop. Bawią się znakomicie, a żywe dialogi oddają kondycję obecnych elit. Padają słowa dotyczące wyznawanych wartości, życia politycznego, ale i rodzinnego. Bo już w trakcie wesela tajemnicą poliszynela staje się zdrada, jakiej dopuściła się panna młoda, a dopiero co poślubiony Jasiek rozpacza, że chciał budować dom na zgniłym fundamencie. Jeśli taka rodzina, to jaka ma być Polska? „Kłamstwo, fałsz, nepotyzm – to wasz polski patriotyzm!” – wykrzykuje. Zdrada domu i zdrada ojczyzny to ta sama zdrada!

Słowom tym zdają się wtórować goście „z tamtych stron – gdzie się czas w wieczności topi”. Po północy do weselnej izby pukają echa historii i snują się zmory, widziadła, zjawy...
Quo vadis, homine? – pytają... Przyszłość płacze krwawymi łzami, jest pusta i gniewna. Wieszczy, że nie będzie ludzi, jeno uczłowieczone zwierzęta. Na dźwięk trąbki ożywa też przeszłość. Budzą się z letargu bestialsko pomordowani, zgładzeni, powieszeni, usieczeni... Ruszyli z wiecznego odpoczynku, bo zbudziła ich płacząca polska dusza. ”Chcemy odpowiedzi – po co my umarli?!” – to głosy żywych sumień, czujących swąd zdrady. A żołnierz prosi: TYLKO PAMIĘĆ W SERCU MIEJ... Jakże przejmująco brzmią słowa:
„Dzisiaj mnie ojczyzna woła... Słyszysz? Dzwon u kościoła!
Larum, larum gra. To ojczyzna woła, łka. Bronić trza!”
Polska nas uwiera i boli. Ale sama niczym skrzywdzona matka szlocha, bośmy wszystko zatracili, a syny na niej suknię rozdzierają... Chociaż świt nadzieją pachnie. Jedynie poetka poddaje w wątpliwość niepodległość Polski i prorokuje złowróżbnie...

Im bliżej końca dramatu, tym bardziej treści patriotyczne zagęszczają się. Do korowodu dołącza tajemniczy skrzypek i już otwarcie szydzi z weselników – nie opuści chaty, bo został tu zaproszony, żeby grać! „Cała Polska w tych ścianach! Całą Polska pijana!” – i zabawia się z gośćmi, mami... Niknie głos rozsądku: „My nie możemy spać!” Zamknięci w chaosie, bezwolni, a szatan krąży i zaciska pętlę na szyi... I niczym w chocholim tańcu podążamy za diabelskim skrzypkiem.
„Wy możecie Polskę mieć, ale wam się nie chce chcieć!
Wykopaliście jej grób, na nic teraz łzy, skamlanie.
Polska to szatański łup!”
Czy uratuje nas pojawienie się w finale Chrystusa? Czy wytarguje z diabłem polską duszę?...

To dzieło porównywalne z kreacją Wyspiańskiego. Scenariusz Lusi Ogińskiej podparł mistrzostwem reżyser Bohdan Poręba, a grą zaszczycili (pod groźbami!) wspaniali aktorzy  krakowskich scen. Atutem spektaklu jest muzyka Piotra Kiziora – chwilami monumentalna, często niespokojna, wręcz diaboliczna, wzbogacona kurantami, dzwonami, tykaniem zegara. Należy się tej sztuce wpis serdeczny. Nadchodzi CZAS WIELKIEGO PATRZENIA...

2 komentarze:

  1. Ja już kiedyś zaczęłam oglądać, ale to jak na mnie długo.
    Musze się zmobilizować i wytrwać...choćby oglądając na raty...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Aniu, też zwlekałam, ale jak zaczęłam... wsiąkłam... Zarezerwuj sobie godziny prasowania albo pieczenia:) Im dalej, tym ciekawiej i piękniej! Finał wywołuje gęsią skórkę! Tak się cieszę, że się zainteresowałaś!

      Usuń

Komentarze mile widziane.