DOM Z PAPIERU



niedziela, 7 grudnia 2014

Czekały na wolność, nie na gwałty!

Dwadzieścia trzy nas było tego dnia, gdy pod naporem więźniarskich ramion pękła brama obozu w Neustadt-Glewe, ostatniego na drodze ku wolności. A dla niektórych ku śmierci, która - zdaniem mędrców - także jest wolnością.
Po lekturze Pasażerki i Wakacji nad Adriatykiem [tu czułam wewnętrzny przymus doczytania dalszych losów więźniarek kacetów. Długo trzeba było czekać, bo o ile Oświęcimianki po wojnie były traktowane z szacunkiem, pozwalano im działać w stowarzyszeniach, zapraszano je na uroczystości, nie łamano im karier, to jednak ich wspomnienia urywały się wraz z otwarciem bram lagru. Zofia Posmysz odważyła się napisać ciąg dalszy, a książeczkę zawdzięczamy Wydawnictwu "Von Borowiecky".
Do wolności, do śmierci, do życia to relacja z drogi do Polski. Więźniarki najpierw zobaczyły amerykańskich żołnierzy. Wygoleni, pachnący, uśmiechnięci. I niczego od nich nie chcieli! Wyzwolili obóz i odjechali, ale jeszcze przedtem doradzali, by wyruszyć za Łabę. Dla grupki kobiet to byłaby zdrada! Mimo przestróg wyruszyły w stronę słońca. Nie funkcjonowała kolej ani żaden transport. Krążyły niepokojące wieści o Armii Czerwonej. Co je pchało na wschód? Instynkt ptaków wracających do gniazd? Kilkuletnie marzenia, by wyjść za druty i iść przed siebie mieszały się z przerażeniem, bo kto teraz da pajdę chleba? Jednak to inny głód stanie się ich największym zagrożeniem.
- Nastroszyć kudły, zrobić się na staruchy! - komenderowała doświadczona Doktor P. Były niczym owce wśród stada żarłocznych wilków. Szły bocznymi traktami, w chustkach zasłaniających twarze, z opuszczonymi głowami, powłóczące nogami, utykały...
Sposób okazywał się skuteczny, często jednak były napastowane w czasie postojów. I tu imały się różnych form obrony przed gierojami, broniąc dostępu do przyjemności, które - ich zdaniem - należały im się za trud i znój przebytych bojów. Napady rozpasanego żołdactwa odpierały ruganiem lub metodą kapitolińskich gęsi. Wobec solidarnego oporu bywało, że napastnicy wszczynali walkę na słowa:
- Czego w ich złorzeczeniach nie było! I szyderstwa z pańskiej Polszy, którą ruski mużyk powalił na kolana w jeden dzień, i obietnice, że tak czy owak, znajdziemy się w kołchozach, gdzie baby są wspólne, i charakterystyka naszych mamuś, babć i prababć, i, rzecz jasna, nas samych, niemieckich "blati", sojuszniczek Hitlera. Czy hitlerowcy robią to lepiej? Inaczej? W mordu, w ucho, w oko? Oni też tak mogą, pożałujsta. Pocziemu - że Germaniec dla nas lepszy niż russki mołodiec?
- Ty nie russki mołodiec, ty russki cham - nie zdzierżyła Marysia. [s.49]

Jeszcze przed dotarciem do Odry dowiedziały się o przesunięciu granic. Zwątpiły w sens drogi te dziewczyny, których domy zostały za Bugiem. Tarnów czy Kołomyja to teraz bez różnicy, bo wszędzie, gdzie wejdzie ruski, jest tak samo...
Pierwsze spotkanie z polskim wojskiem i zdumienie na widok zdetronizowanego orzełka na czapkach! Słyszą nowe słowa: szabrownicy, kolaboranci... I brak reakcji "polskich" oficerów na próby gwałtów zadawanych przez krasnoarmiejców.
- Godziłyście się na Niemców, to co wam szkodzi raz jeszcze? [s.79]

Wśród wielkich znaków zapytania grupa powoli rozchodzi się w różnych kierunkach. Ostatnie rozstania na peronie i zdziwienie bezczuciem. To już? Myślały, że uwolniły się od przeszłości i zaczną nowe życie. Jeszcze nie przeczuwały, że nigdy z kacetu nie wyjdą.

12 komentarzy:

  1. Bolesne wspomnienia ...serce się kroi, gdy się je czyta i złość się w człowieku potęguje na to, że każe się zapominać o tym, jak naprawdę było .....
    Przy najbliższym pobycie w bibliotece poszukam książek Posmysz...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ "Wakacje nad Adriatykiem" i "Pasażerka" są ogólnie dostępne. Gorzej z dzisiaj omawianą książką, bo polowałam na nią przez pół roku, a teraz (ja to mam szczęście) wisi sobie na allegro i chyba ludziska nie wiedzą, o kim i o czym, bo kupiliby natychmiast.
      Co do wpisu - nie chciałam streszczać książki, ale zawiera rozdział o dalszych powojennych losach dziewczyn i kobiet, które dotarły do celu. Ten dopiero wyciska łzy! Gdy przez całą podróż modlimy się, żeby ich horror się skończył, to jednak często najgorsze było jeszcze przed nimi, np. siedzenie w jednej celi z Oberaufseherin Mandel! Lektura przejmująca do głębi:(

      Usuń
    2. ~ Aniu, jest! - i cena ludzka. Wpisz nr oferty w okienku portalu:

      oferta nr 4855696378

      Usuń
    3. Dziękuje bardzo Bogusiu, już sobie "trzasnęłam".....coś ta allegrowska wyszukiwarka zbyt dokładna....ale mam.

      Usuń
    4. ~ Tak się cieszę! Ja czekałam bardzo długo, kupiłam drożej, ale i tak jestem dumną posiadaczką:)

      Usuń
  2. Nie tylko one nie wyszły z obozu, by żyć normalnie, choć wykonywały swoją pracę zawodową, domową jak inne kobiety, lecz i "wnukowie" nie pozwalają im zapomnieć, wciąż wydobywając nowe fakty lub, co gorsze, nadając niektórym sprawom własne oceny z perspektywy wygodnego fotela.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Nie wszystkim były na rękę ich historie. Z tego co mi wiadomo, to sama pani Posmysz żałowała, że jednak nie zmieniły kierunku marszu na zachodni.
      Pamiętam obejrzany w dzieciństwie film "Zapamiętaj imię swoje" i moje ogromne zdziwienie, dlaczego rosyjska matka odszukała syna dopiero po latach. Dziś wiem, że droga Rosjanek z kacetów do domów wiodła przez łagry. Jednak wciąż myślałam, że tragiczny los był tylko tej narodowości pisany.

      Usuń
  3. Obejrzałam ten wzruszający film. Okazuje się, że i za komuny prawda była przemycana, ale my nie mieliśmy klucza, by odczytać zawoalowane przesłanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Ja odświeżyłam wspomnienie, gdy czytałam Janusza Krasińskiego. Podobno zastanawiał się długo, czy przyjąć propozycję pisania scenariusza. W pewnym sensie kojarzył taką współpracę jako układ z tymi, którzy wydali na niego wyrok po wojnie, a z drugiej strony chciał, żeby upamiętnić choć cząstkę przeżyć obozowych.

      Usuń
  4. Książkę tę uważam za jedną z najlepszych z czytanych w tym roku. Bardzo mocna lektura, przepełniona rozczarowaniem i goryczą, pokazująca, jak naprawdę wyglądała ta wyczekiwana wolność i jak zachowywali się ci, którzy kazali się nazywać dobroczyńcami. Podczas czytania o cierpieniach, jakie stały się udziałem tych biednych kobiet, serce się kraje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Przede wszystkim jestem ci wdzięczna za podsunięcie lektury. Teraz kolej na poznanie Doktora M. Długo szukałam recenzji "Do wolności, ..." i nic! Jedyne wydanie pozwoliło nam poznać losy więźniarek, ale temat wciąż będzie ukryty... Bardzo dobra książka!

      Usuń

Komentarze mile widziane.