... i jedź do Krakowa!
Na hasło "Targi Książki" reaguję impulsywnie i nie mogę wysiedzieć w domu. Jadę, plączę się z sensem i bez sensu. Z trudem trzymam się planu i - o dziwo! - udaje mi się zrealizować spotkania w stu procentach. Łatwo nie było, bo goście dopisali, a nowa hala wystawowa ścian z gumy nie miała. Jak opisać wrażenia? Mętlik rozładuje jedynie chronologia.
Piękny początek dnia z pięknym człowiekiem. Ks. Dariusz Oko wręcza mi Dyktaturę gender z dedykacją. Wierzę, że książka uzbroi mnie w argumenty w dyskusjach przetaczających się przez internet. Profesor od razu odgadł moją profesję (!!!) i okazał się rozmówcą nieprzeciętnym. Nabrałam energii do dalszych poszukiwań.
Mariusz Solecki - jestem mu wdzięczna za wyraziste opisanie autorów, którzy opluwali Żołnierzy Wyklętych. Długo rozmawialiśmy przy ukochanym stoisku LTW. Zwróćcie uwagę na koszulkę, bo trzech moich interlokutorów strojem nawiązało do przekonań i sympatii, które im w życiu towarzyszą. Szkoda, że damskie wersje są z małymi dekoltami, bo dołączyłabym chętnie do marszu.
Znowu miałam szczęście, że państwo Łysiakowie byli ciut przed wskazaną godziną, to i czasu na rozmowę mieliśmy więcej. Edward Łysiak jest autorem dwutomowej opowieści kresowej - to Michał i Julia. Uprzedził, że nie czyta się jej lekko, ale nic to. Serce rośnie, bo z dużym prawdopodobieństwem spotkamy się wkrótce w Rzeszowie!
Tak długo czekałam! Czytałam, oglądałam na YT, wypatrywałam spotkań w okolicy... Proszę państwa, oto Leszek Żebrowski we własnej osobie! Wie wszystko, co o Narodowych Siłach Zbrojnych i Żołnierzach Wyklętych chciałabym przechować dla potomnych. Chodzące sumienie narodu. Jestem dumna, szczęśliwa i spokojna. Z błogim uśmiechem nurkuję w tłum...
Czas na zjazd blogerów. Nie wiem, co sądzą inni, ale wycofałam się po kilku minutach. Nie stawili się prowadzący, nie zgłosili się po nagrody zwycięzcy konkursu... O średniej wieku nie wspomnę. Wybaczcie, moi mili, ale będę sobie nadal pisała obok.
Borys Akunin - wstawił zygzakowaty autograf i elegancko wstał. W ogóle panowie zachowywali się szarmancko. Codzienne potyczki życiowe tak obniżyły kulturalną poprzeczkę, że zdziwienie tym faktem zaskoczyło mnie samą. Idę dalej i może w końcu trafię na jakąś autorkę?
Nie tym razem. Znowu pan profesor z klasą. Z Tadeuszem Gadaczem długo mogłabym rozmawiać o ulotności życia, sensach i bezsensach. Czasem warto przyjrzeć się z bliska temu, co nieuchronnie przemija.
Tej trójcy przedstawiać nie muszę. Miodek-Bralczyk-Markowski są bliscy każdemu rozkochanemu w ojczyźnie-polszczyźnie. Stoję i zastanawiam się, czy kupić kolejną książkę Wszystko zależy od przyimka. Ech... I w imieniu profesora mam wyściskać mojego ucznia:)
W końcu jeeeeest! Kobieta i to jaka! Fotopremiera naszej blogowej koleżanki Magdaleny Jastrzębskiej. Przemiła, skromna, dystyngowana. Chyba ją zagadałam na śmierć. Jakże ważne są takie pozablogowe spotkania i jak inaczej będę patrzyła na książki po przemiłym spotkaniu (z LTW w tle:).
Od wczoraj jestem dumną posiadaczką dwóch powieści Magdaleny, ale nie tylko na nich kończy się moja przygoda z Wydawnictwem. Miałam przyjemność odebrać wygraną w konkursie książkę Jana Pietrzaka Jak obaliłem komunę. No i jak ich tu nie kochać?
Dalej... Skromniutko przycupnęła Anna Arno, której zawdzięczam wspomnienie o Gałczyńskim. Teraz chętnie zaglądnę w jej Okna.
Jeśli targowy dzień mógłby być jeszcze piękniejszy niż był, to tak stało się za sprawą Aleksandry Ziółkowskiej-Boehm. Do stojącej na półce książki Lepszy dzień nie przyszedł już dołączy Druga bitwa o Monte Cassino i inne opowieści. Na wiele minut zabrałam panią oczekującym w kolejce po autograf. Pysznie się rozmawia i rozstać się bardzo trudno. Tyle tematów! Tyle spraw i znajomych! Z ogromną radością dowiedziałam się, że ta poczytna pisarka zagląda na mojego bloga, i chwali, i czerwienię się... Dziękuję:)
Oto Rafał Ziemkiewicz - słynny RAZ. Tłum napiera, ale mam czas na wymianę paru zdań. Szkoda, że w Rzeszowie - wbrew zaplanowanej trasie - nie udało się zorganizować spotkania, o czym przeczytałam w ostatniej chwili:
"Niestety w Rzeszowie nie ma sali, w której wolno by
mi było głosić miazmaty". Oj, Rzeszowie, Rzeszowie...
Jeszcze ojciec Leon w nowej odsłonie. Jak zawsze charyzmatyczny, uśmiechnięty i krzepiący.
I synek zadzwonił w ostatniej chwili, że podobno Wojciech Cejrowski jest w Krakowie. Był i jak zwykle ubarwiał targi. Niekwestionowana gwiazda, więc w kolejce stać trzeba, ale czego się nie robi, jeśli dziecię liczy na autograf.
Kończę "targowanie". Odchodzę uśmiechnięta. Jeszcze rzut oka w prawo (o! Maja Komorowska!), w lewo (o! Magdalena Zawadzka).
Z lubością myślę o podwawelskich skarbach.
Ale o nich napiszę innym razem:)
Teraz trochę żałuję, że nie pojechałem. Ale nie mam zbyt wiele czasu, a i pogoda nie dopisuje. Za to chyba wybiorę się na targi warszawskie w przyszłym roku.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wyprawa udała Ci się :) Nabytki książkowe bardzo ciekawe. Pewnie gdybym tam był to moje zakupy pokrywałyby się w dużej mierze z Twoimi :)
Z pojawiających się w relacji autorów najbardziej ciekawi mnie Magdalena Jastrzębska. Uwielbiam pisane przez nią biografie. Mam nadzieję, że będzie na warszawskich targach.
Dziękuję:) Wstępnie mogę napisać, że na warszawskich, majowych będę :) Krakowskie mam już trochę "oswojone", na warszawskich jeszcze nie byłam.
Usuń~ Zakupy wyśmienite. Udało mi się kupić dużo pozycji z IPN w atrakcyjnych cenach. Również Wydawnictwo URz sprzedawało perełki po 2-5 zł, aż zaniemówiłam. Pozycja o Herminii Naglerowej, którą odkryłam dla blogosfery, bardzo cieszy. Magdaleny książki po przeczytaniu z pewnością opiszę. Majowe targi w Warszawie odpuszczałam - może to bezmiłość w odniesieniu do stolicy; może bliskość wakacyjnych atrakcji... Najpierw przezimuję z moimi skarbami, potem będę myśleć:)
UsuńZ relacji potargowych widzę, że jedno jest pewne: warszawska "miejscówka" targowa jest o niebo lepiej skomunikowana niż ta krakowska. :) Bardzo się cieszę, że Magdalena i Czytelnik będą w maju w Warszawie! A relacja Książkowca jest świetna, jednocześnie zwięzła i treściwa. Poczułam się jakbym tam z Wami była. :)
Usuń~ Ja też wciąż myślami jestem we wczorajszym dniu i szukam na innych blogach relacji. Widzę, że choć każdy spotykał się z innymi autorami, to wrażenia podobne. Trzeba tam być i już:)
UsuńWspaniała relacja. Nie dziwię się, że wyszłaś wcześniej, czas przecież gonił, ciężko było zobaczyć wszystkich pisarzy, których się zaplanowało:) A spotkanie tak wyglądało do końca...
OdpowiedzUsuń~ Ufff, a myślałam, że potem jednak coś się działo. Jak widzisz, czasu nie marnowałam. W każdym roku planuję kilku ważnych autorów, ale z marginesem na niespodziankę. Czasem się nie udawało, ale ta targowa wizyta była wyjątkowa:)
UsuńIle spotkań! Ciekawa relacja z sobotniego dnia, w którym i ja mam swój mały udział. :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, pozablogowe spotkania są bardzo ważne. Wchodząc teraz do "Domu z papieru" wiem, Kto w nim mieszka.
Za tyle miłych słów dziękuję. Mam nadzieję, że historia córki Zygmunta Krasińskiego i księżnej Dominikowej będzie się podobać.
Serdeczności :)
~ Dziękuję za piękny dzień:) Dla mnie bardzo ważne jest spotkanie twarzą w twarz. Ja nawet przez telefon nie lubię rozmawiać i kogo się da, przekierowuję na skype'a.
UsuńDzięki zdjęciom zostałam rozpoznana przez naszą koleżankę Beatkę (ze szczura w antykwariacie) i też miałyśmy chwilę dla siebie. Dlatego ogromną wartością są dla mnie akurat te targi:)))
Na opisane historie mam apetyt wielki i żadna nie opuści mojego domu, zanim się nie poznamy:) Pozdrawiam cieplutko:)
Ożesz... Ale ja jestem trąba, że Cię na tym nieszczęsnym spotkaniu nie zauważyłam... Wyszłybyśmy razem...
OdpowiedzUsuń~ Przycupnęłam w ostatnim rzędzie i wytrwałam około kwadransa. Jak widzę, stosunek do organizacji mamy taki sam;) Gdybyśmy wyszły, z pewnością byłoby ciekawiej:)))
UsuńLubię czytać o tym, jak ludzie realizują swoje pasje i choć osobiście nie gustuję w tego typu spotkaniach (nie lubię tłumów, denerwuje mnie brak organizacji, jestem raczej indywidualistą niż społecznikiem) to niewątpliwie możliwość spotkania ulubionego autora i porozmawiania z nim (mnie pewnie język by kołkiem stanął, zanim bym się odezwała) rekompensują inne niedogodności. Super, że udało ci się zdobyć książkę o pani Herminie Naglerowej, nie znam kobiety, ale już wiele dobrego czytałam o jej pisaniu, może uda mi się coś na allegro dostać. A co do spotkań z blogerami wolę takie tet a tet :) no i jak piszesz średnia wieku znacznie poniżej naszej :)
OdpowiedzUsuń~ Gosiu, też nie lubię tłumów, braku organizacji, ale chęć spotkania z ulubionym pisarzem bierze górę i pędzę do Krakowa po raz kolejny. Często pytam, ale też czasem zarzucam sobie, że mogło być lepiej. Co do Naglerowej, to nasz uniwersytet specjalizuje się w kresowych badaniach (bliskość z granicą?). Autorka - pani Wal - była recenzentką mojej pracy, a drugi płodny wykładowca - Andres - kocha literatów emigracyjnych. To chyba zaraźliwe. Cieszę się, że mogłam usłyszeć od nich więcej niż gdzie indziej, a teraz to pokłosie ich wykładów.
UsuńŚrednia wieku zawsze miała (w moim mniemaniu) wpływ na wybory czytelnicze i zobaczyłam to jak na patelni:( Ale przecież nie piszemy dla samych blogerów.
Skarby ciekawe i bogate :)
OdpowiedzUsuń~ Wartość skarbów zwielokrotniona dzięki autografom. Teraz są bardzo moje;) Wiem, że niektórzy nie przywiązują wagi do dedykacji, ale dla mnie są one ważne, bo ktoś poświecił mi chwilę, a książka to nic innego niż dialog pisarza z czytelnikiem. Pozdrawiam:)
UsuńWspaniale :) Ech...
OdpowiedzUsuń~ Wspaniale:) Ach...
UsuńSerdeczności:)))
Masz więcej sił i energii niż ja:) Tyle spotkań! Cieszę się, że się poznałyśmy. Byłaś jedyną blogerką, z którą rozmawiałam w trakcie targów:) Na zjeździe blogerów nie byłam z powodu braku czasu.
OdpowiedzUsuńDużo zacnych książek złowiłaś na targach! Wszystkie pokrywają się z moimi zainteresowaniami. Chciałam np. kupić książkę "Literackie portrety Żołnierzy Wyklętych" i poprosić o dedykację autora, ale mój portfel był już pusty;)
Pozdrawiam serdecznie!
~ Beatko, to endorfiny książkowe! No i radość z poznania takich osób! Jakże się cieszę, że mogłam Cię zobaczyć, bo - jak pisałam do Magdaleny - dla mnie to inna jakość pisania i czytania, jeśli znam twarz rozmówcy. Choćby dla tego faktu, że mnie rozpoznałaś, warto zamieszczać tu zdjęcia (bo czasem się wahałam).
UsuńZjazdu blogerów nie żałuj, bo wszystkie relacje w tym samym tonie. Książki smakowite i chętnie napiszę więcej po ich lekturze. "Literackie portrety..." kupiłam już w zeszłym roku i przyjechały ze mną do Krakowa, by się wzbogacić o autograf. Autor jest przykładem, że młodość i mądrość mogą iść w parze.
O portfelu wolę nie wspominać:( Wciąż się oszukiwałam, że okazje..., ale z góry wiedziałam, że tak będzie i dałam sobie rozgrzeszenie. Moc serdeczności już z Podkarpacia:)
Zauważyłam, że uczestnicy zjazdu zawiedzeni. Poza tym mój blog to tak raczej na obrzeżach książkowej blogosfery płynie sobie i mało kto go zna, więc gdzie mi tam pchać się na salony:)
Usuń~ To płyńmy sobie dalej na tych obrzeżach, spokojnie, bez burz;) Wolę wiejską chatę niż salon. Proziak, grzaniec i dobra książka na zapiecku:)
UsuńNapiszę tylko - ech!. Bo cóż więcej mogę dodać do Twojej pysznej fotorelacji z tego książkowego święta.
OdpowiedzUsuńNaczytałam się naoglądałam i jestem syta.
Nie będę zazdrościć.
~ Aniu, dla ciebie wydobyłabym z otchłani cichy kącik z herbatką i usiadłybyśmy - dwie blogerki, matki-Polki:) Pozazdrość choć troszkę, to może za rok?
UsuńA co miałam napisać. Oczywiście, że zazdroszczę.
UsuńCzekam na warszawskie, bo do Krakowa za daleko:(
OdpowiedzUsuń~ Czekam na krakowskie, bo Warszawa ... jakaś taka... Nie lubię i już;)
UsuńHa, czekalam na ten wpis, sama nie moge tam byc to chociaz sobie poczytam i poogladam zdjecia. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń~ Raz w roku mam dyspensę i szaleję. To niepowtarzalna magia miejsca. Zazdroszczę tym, którzy mają bliżej i mogą złapać więcej targowych dni. Też zerkam na relacje innych blogerów, żeby przedłużyć słodkie chwile:) Serdeczności:)))
Usuń