DOM Z PAPIERU



niedziela, 30 marca 2014

Ktoś tu musi trwać...

Długo czekałam, by obok książek Tadeusza M. Płużańskiego wynurzyła się Z otchłani powieść autobiograficzna Tadeusza Płużańskiego (ojca). Ocalony z piekła przez czterdzieści lat bronił się przed koszmarem wspomnień, by w końcu podnieść kurtynę milczenia. Nie zdecydował się na pamiętnik, bo zdawał sobie sprawę z braku precyzji pamięci ludzi i zdarzeń. Swoją biografię "oddał" Jurkowi Radwanowi, ale pozostali uczestnicy wydarzeń często noszą prawdziwe nazwiska. Kolejne odnośniki są swoistym apelem poległych - rozstrzelany przez Niemców w Palmirach, zamęczony w Auschwitz, zakatowany przez UB...

Mamy akuratny czas na czytanie tych wspomnień. Skojarzenie nieodparcie jedno - Droga Krzyżowa. Pasmo cierpień i byt na granicy życia i śmierci. Kruche życie mogło skończyć się już we wrześniu 1939 roku, gdy ciężko rannego Jerzego uratowała - wbrew decyzji lekarza - pielęgniarka. Potem okupacja i ciąg dalszy walki z wrogiem. Czasem się udało, ktoś ostrzegł przed "kotłem". Znów wymknął się śmierci, gdy strzały w Palmirach odebrały życie kolegom z konspiracji. Jednak i on dostał się w łapy gestapo. Szucha i Pawiak. Pierwsze razy i wyzwiska to dopiero początek. Jeszcze przekona się, do czego są zdolni "nosiciele kultury". Zasnąć i umrzeć. Ale śmierć nie przychodzi wtedy, gdy jest potrzebna. Wystawiony na ciężką próbę, waha się. Wprowadzają matkę i padają znamienne słowa: zrobimy z niego kupę cuchnącego gnoju. Nie udało im się. Nie tym razem. Trafia do obozu w Grudziądzu, a później do kacetu w Stutthofie.
- Alles raus! Aussteigen! - znów znienawidzony język i znienawidzeni ludzie. Śmierć rozciąga się w czasie. Czasem zdarzają się małe cuda, jak pies, który zdradził Trzecią Rzeszę, dzieląc się jedzeniem z więźniem. Głód, choroby, karne komando, baty na "koźle", topienie w korycie... - można to przeżyć? Ludzką miarą nie, bo nawet Rosjanie wyzwalający obóz uznali, że skoro jeszcze żyje, to znaczy, że współpracował z Niemcami. Zatem więzienie. Pomaga przyjaciel.

I marzenie o wolnej Polsce, której wciąż nie ma. Zostaje walka z kolejnym totalitaryzmem. Misternie pleciona siatka konspiracyjna znów rwie się, bo ktoś doniósł, zdradził. Razy w śledztwie tym bardziej okrutne, że zadawane przez mówiących po polsku. I czekanie na "cios łaski", po którym na chwilę trafia się w niebyt. Pomysłowość oprawców niewyczerpana. Śledczy przekonuje - przyjdą, wyprowadzą, pieprzną ci w łeb... i to będzie taka zwykła ludzka śmierć. Czekanie w celi na wyrok śmierci, zamieniony na dożywocie. Czas staje się rozrzedzony, zimny, obojętny, zabójczy. Lata mijają w otępieniu...

Gdy wreszcie  otworzy się więzienna brama, Jerzy  próbuje odciąć się od przeszłości, pozbyć się syndromu obozowo-więziennego i zdobyć się na odwagę myślenia. Dopiero po rozprawie rewizyjnej w 1990 roku Płużański/Radwan poddaje prawnej, politycznej i moralnej ocenie ten czas. Daje nam wyrazisty obraz totalitaryzmów, ale też  akcentuje fakt, że w ramach tego potwornego systemu zniewolenia zawsze istniała możliwość wyboru! Wartością książki jest jej ranga dokumentalna, wspomnieniowa, jak również debata na temat wartości, takich jak wolność, godność, miłość, przyjaźń. I wiara, od której bohater odszedł. To filozofia dała autorowi wyzwolenie od przeszłości i w niej szukał prawdy o człowieku.
Książka niebywała, porównywalna jedynie z tetralogią Janusza Krasińskiego. Dwa pierwsze tomy dotyczą śledztwa w ubeckiej katowni i wieloletniego więzienia. Dwa pozostałe są próbą zmierzenia się z czasami, w których autorowi  przyszło żyć. Pisałam o tych książkach i będę to robić nadal, gdyż są wyjątkową przeciwwagą dla ukazujących się i gorąco dyskutowanych źródeł "prawdy" o Żołnierzach Wyklętych, jak chociażby najnowsze nagłośnione Brudne serca. Jak zafałszowaliśmy historię chłopców z lasu i ubeków Anny K.Kłys. Kto zafałszował? Bo ja nie. Znowu ktoś zabiera głos w moim imieniu. Nie wierzę, że "resortowe dziecko" napisało prawdziwą historię. Co  najwyżej autorka będzie próbowała nas przekonać, że kaci wcale nie byli tacy źli, a ich ofiary takie ideowe, pomnikowe.

Jeszcze jedno odniesienie do aktualności. Trybunał Konstytucyjny unieważnił decyzję o zmniejszeniu świadczeń dla byłych funkcjonariuszy Służb Bezpieczeństwa. W związku z tym emerytura Czesława Kiszczaka zostanie podwojona! Jak czują się ofiary, które z ust tego człowieka usłyszały znamienne: Na kafelki! Bo kafelki łatwo oddają kałuże krwi. Ale pamięć o kafelkach trwa... Przechowuję pieczołowicie.

10 komentarzy:

  1. A ja czytam kwietniowy numer "W Sieci Historii", a tam też są ciekawe artykuły o zakłamywaniu przeszłości poprzez podawanie wygodnych prawd i ich interpretacji według uznania.
    Obecnie walczy się historią. Ironią jest to, że pracuje się na umysłach młodych i tych starszych, którzy poznawali historię tylko z podręczników PRL-u.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Mam wiosenne zaległości czytelnicze, ale w kwietniowej "Historii Do Rzeczy" Ziemkiewicz pisze wprost o nagonce na Konopnicką i nazywa wszystko po imieniu, a nie tak delikatnie jak ja.
      Czasem mam wrażenie, że ktoś z premedytacją czekał, aż wymrą ostatni świadkowie tamtych wydarzeń i będzie można tworzyć nową "poprawną" wersję historii.

      Usuń
    2. "Historię Do Rzeczy" też kupiłam. W gazetce internetowej zauważyłam jakiś wpis o kochliwości Skłodowskiej-Curie. Nowa tendencja? Może nimfomanka? Wyuzdana seksoholiczka? O jej zawiedzionej miłości napisano w książce biograficznej - wystarczy.

      Usuń
    3. ~ Wszystkich autorytetów chcą nas pozbawić. I wartości. I oduczyć myślenia przede wszystkim...:(

      Usuń
  2. Wczoraj czytałam na portalu Wpolityce.pl relację ze spotkania autorskiego poświęconego tej książce. Mam nadzieję, że uda mi się ją zdobyć, a powieści Krasińskiego też muszę w końcu przeczytać, co od dawna sobie obiecuję.

    Skandal z emeryturą dla komunistycznego generała!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Dobrze, że jest YT i bohaterowie spotkań autorskich pozwalają na ich filmowanie. W moim przypadku dobre i to. Płużański występuje często w duecie z Żebrowskim i słucham, patrzę... Te kafelki to stąd właśnie.
      Krasiński koniecznie! Ostatnio dowiedziałam się, że jego nagła śmierć to było samobójstwo. Jak musiał się czuć ten człowiek, który przeszedł przez piekło, a życie dalej namnożyło przed nim przeszkód nieskończenie wiele. Wspomniał kiedyś jego przyjaciel o zostawionym w rękopisie piątym tomie, więc wypatruję.
      Podwojenie emerytury Kiszczakowi z powodu pogarszającego się stanu zdrowia daje nadzieję, że i nam podniosą;)

      Usuń
  3. Na ludzką sprawiedliwość nie mamy co liczyć. Co do tego już nie mam złudzeń. Jemu podwojono a nam rzucono ochłap, jak psom.
    Wielką wartość mają takie książki, szczególnie dzisiaj jak piszesz, gdyż fałszowanie historii będzie miało prawdopodobnie coraz większy wymiar.
    Jakoś nie mam co do tego wątpliwości, gdy widzę co się dzieje i czym karmią naród szczególnie media. A naród w większości to łyka i nawet się nie zakrztusi.
    Ech!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Łykają i to ze smakiem! Ba, słychać nawet głosy, że przesyt tematem, bo o polskiej martyrologii wciąż, książek tyle, kosztowne zmiany ulic, wyburzanie pomników... A naród chce tylko chleba, igrzysk i spokoju:(

      Usuń
    2. Pierwsze dwa mają aż w nadmiarze, ale co do drugiego na dłuższą metę nie byłabym już taka pewna.

      Usuń
    3. ~ Spokój zagwarantowany jest podczas niemyślenia, więc mają;)

      Usuń

Komentarze mile widziane.