DOM Z PAPIERU



sobota, 20 lipca 2013

Nasyciłam oczy widokami Londynu

Moje ostatnie lektury, czyli z przewodnikami w ręku.  Konsekwentnie realizuję wakacyjne plany. To nie był mój pierwszy pobyt w stolicy Wielkiej Brytanii, ale i tak zaplanowałam zwiedzanie znanych atrakcji, tj. Kensington Gardens z rezydencją Karola i Diany, a niedaleko memoriał księżnej (ożywcza fontanna); spalony słońcem Hyde Park; Pałac Buckingham; spacer po Oxford Street; słynne Trafalgar Square i Piccadilly Circus; Big Ben górujący nad gmachem Parlamentu i Opactwem Westminster; widoczne z daleka London Eye... Kolejny dzień był znacznie ciekawszy, bo zaliczyłam kilkugodzinny spacer południowym brzegiem Tamizy. Zwiedzanie - owszem, ciekawe - ale nie byłabym kobietą, gdyby nie zakupy! Trudno ominąć Harrodsa, jednak o niebo ciekawszy jest Camden Market. To klimatyczne sklepiki i targowiska w pobliżu kanałów, tworzące niesamowitą mieszankę kosmopolitycznego Londynu. Tam nikt i nic nikogo nie dziwią. A na deser Windsor.
Londynu wciąż mi mało. Uwielbiam to miasto będące mieszanką zabytków i współczesnej architektury. Wróciłam z gorącą głową, z torbą pełną staroci, z setkami zdjęć, z długiem i uśmiechem na ustach.
Trafiłam na niespotykane upały. Hyde Park - poza Serpentyną i fontanną Diany - w kolorze sepii.







Pomnik słynnego detektywa i znajdujące się tuż obok Muzeum Figur Woskowych Madame Tussauds przeraziły mnie kolejkowym  tłumem. Pojechałam dalej...






Jedna z hal targowych na Camden - bazary ze starociami, tkaninami, rękodziełem, tygiel sztuki hinduskiej i afrykańskiej, a w chwilach osłabienia można ratować się potrawami ze wszystkich zakątków świata.





Camden Market - cd. - księgarenki przepełnione wiedzą tajemną...










Camden - trudno mi rozstać się z tą dzielnicą. Tatuaże, fryzury, moda alternatywna...







The Globe - Teatr i Muzeum - rekonstrukcja teatru Szekspira. Nieco dziwnie wygląda w środku nowoczesnej metropolii.







Finał spaceru brzegiem Tamizy - Tower Bridge. Bardzo fotogeniczny obiekt.







Zaraz obok mostu Tower of London - twierdza przytłoczona nowoczesną architekturą wydaje się maleńka i niegroźna. Słynny okrzyk: "Do Tower z nim!" - brzmi dziwnie. Oczywiście i tutaj wypatrzyłam lawendę.





W Harrodsie mogłam się tylko pobawić. Ten luksusowy dom towarowy jako pierwszy w Wielkiej Brytanii zadziwił ruchomymi schodami; dziś olśniewają wnętrza, a wieczorem oświetlenie.






Czekam na ducha Virginii Woolf. Łatwo znaleźć Fitzroy Square 29, bo drogę wskazuje Telecom Tower. W tym domu pisarka mieszkała w latach 1907-1911.






Coś z aktualności - w tym szpitalu ma przyjść na świat książęce dziecię. Widać koczujących poddanych.







Ostatnia pocztówka z Windsoru. Potężne mury robią wrażenie zupełnie odmienne od londyńskiej twierdzy.







Albo jeszcze jedno. Tyle wina wypiłam. I jak tu nie zachwycać się tą europejską stolicą?

36 komentarzy:

  1. Fantastyczny urlop. Trochę mi zazdrość, ale z przyjemnością oglądnęłam Twoja fotorelację.
    Jest w tym mieście co zwiedzać i gdzie zaglądać.
    Toż to ogromne i wielokulturowe miasto. Z pewnością bym się zgubiła w tym tłumie ludzi.
    Pozdrawiam ciepło z południa Polski, gdzie na razie po chmurnym przedpołudniu też świeci słońce.)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Aniu, odwiedziłam Londyn, żeby zobaczyć się z synem i wnukami, ale zwiedzania nigdy dość. Muszę się pochwalić, że -po pierwsze- przeżyłam podniebny lot (mój pierwszy raz), a po drugie - poruszałam się autobusami sama po Londynie. Jestem z siebie dumna. Trudniej zabłądzić niż w jakimkolwiek naszym mieście wojewódzkim! Świetne oznakowanie. A moja znajomość angielskiego taka jak w PRL, a jak wiesz, uczyliśmy się wtedy wyłącznie języka naszych wschodnich sąsiadów. Nie zgubiłabyś się na pewno:)
      Za chwilę jeden poważny post książkowy i znowu wakacyjna jazda:) Jak ja to lubię:)
      Również pozdrawiam gorąco:)

      Usuń
  2. Wspaniała podróż! Londyn może zaczarować.
    Pamiętam te kolejki przed Muzeum Figur Woskowych. Ale było warto czekać, zresztą szło nadzwyczaj sprawnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Po przeżyciach w stanie wojennym obiecałam sobie - nigdy więcej kolejek! I tego się trzymam. Mam to "szczęście", że wszystkie moje podróże są w gorącym wakacyjnym czasie i trudno zwiedzić cokolwiek z marszu. Wyjątkiem była Grecja dwa lata temu, gdy media skutecznie straszyły Polaków, a tam czekano na nas z otwartymi rękami.
      Mam nadzieję, że Londyn odwiedzę jeszcze w przyszłości i w końcu osiągnę stan nasycenia:)

      Usuń
  3. Piękne wspomnienia zapisane ku pamięci własnej, znajomych i potomnych:) A teraz południe? Włochy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ W sierpniu wyczekane, wytęsknione Włochy:) Kiedyś były tuż, tuż, ale zastrajkowali na rzymskim lotnisku i wszystko przepadło. Teraz będę się turlać na kółkach, ale nic to! Będą grzać mnie wspomnienia całą zimę:)

      Usuń
    2. Oj, to w tym roku moc wrażeń było i będzie twoim udziałem.)

      Usuń
    3. ~ Włochy były zaplanowane, a Londyn wyskoczył ot tak - z tęsknoty:) Lubię taki bieg, bezmyślenie;)

      Usuń
  4. Wspaniałe wspomnienia na pewno pozostały z takiej wycieczki, zdjęcia są tego dowodem:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Piękne, kolorowe miasto. Mogę tam jeździć wciąż. Mam kilkaset zdjęć, to będzie co wspominać w zimowe wieczory:)

      Usuń
  5. Wspaniała fotorelacja:) Nigdy nie byłam, uwielbiam oglądać na zdjęciach:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Dziękuję:) Wiele lat jeździłam tylko po Polsce, więc teraz nadrabiam. Piękny jest ten świat:)

      Usuń
  6. Kocham to miasto, a dawno tam nie byłam. Twój wpis przeniósł mnie tam i przywołał miłe wspomnienia. Byłam w Londynie wiele razy i za każdym razem odkrywałam coś nowego. Tam nie można się nudzić. Mam nadzieję, że jeszcze tam zawitam, może będę pokazywać miasto synkowi :)
    Twoje tegoroczne wakacje zapowiadają się wspaniale! Czekam na wieści z Italii :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Też podoba mi się wielkulturowość tego miasta. Najpierw zachłannie obfotografowywałam symbole, a teraz chętnie schodzę z turystycznych szlaków. Jadę do pierworodnego, więc płacę tylko za bilety, a te można upolować tanio:) Włochy za 20 dni. Pędzą te wakacje jak szalone - kocham to:) Wszystkiego dobrego:)

      Usuń
  7. Podglądam ciekawie i szukam inspiracji, bo choć obłożona przewodnikami i książkami z Londynem w tle wciąż przeglądam, kartkuję. Dla mnie będzie to pierwszy raz, więc też chcę to zaplanować z głową. A zainspirowało mnie zdjęcie domu, w którym mieszkała Wirginia Woolf. A zaraz wracam do przewodnika, który pożyczyła mi Kaye, aby pogłębiać wiedzę i poszerzać teren na kolejny pomysł must see, choć rozsądniej byłoby go zawężać, bowiem już nazbierała się tego cała masa. I pomyśleć, że jeszcze niedawno Londyn, który chciałam oglądać to był wyłącznie Londyn West Endu :)Nie wiem, czy współczuć upału, czy cieszyć się, że ci towarzyszył :) Osobiście wolałabym w październiku jego nieobecność. Ciekawa jestem, czy udało ci się przełamać złą passę dotyczącą latania?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Ja najczęściej sięgam po książki dopiero po przyjeździe do domu, bo wcześniej nazwy mi niewiele mówią. Najbogatsze są kolejne powroty. Wizyta u Wirginii Woolf może zainspiruje mnie do kontynuacji "Dziennika", którego lekturę zarzuciłam. Inaczej czytało się w próżni, a inaczej po spacerze po Bloomsbury. Czuję niedosyt wrażeń kulturalnych, ale kilka dni to zdecydowanie za mało! Wrócę z pewnością i to samolotem. Było cudownie - wygodnie, błyskawicznie, spokojnie... Czego się bałam? Upały uwielbiam i w poprzednim wcieleniu z pewnością mieszkałam w Afryce;) Dokuczliwe natomiast były tłumy i tego w październiku unikniesz. Ogromnie jestem ciekawa twoich odkryć i czekam niecierpliwie na relację. Bardzo pomocny był przewodnik na zdjęciu z lewej strony z serii "Przewodniki Wiedzy i Życia". Mam kilka z ulubionych krajów i też wędrują po znajomych. Pozdrawiam słonecznie:)

      Usuń
    2. Ja czytam z przyjemnością i przed i po, a po to chyba nawet większą, albo wracam do tych przeczytanych wcześniej. Też jestem zdania, że im więcej widzimy, poznajemy, tym więcej chcemy poznać i tym bardziej nas ciągnie do powrotu. Cieszę się, że przełamałaś swój strach przed lataniem, bo teraz wszędzie będzie ci bliżej i wygodniej. I jeśli twoja przepowiednia, iż październik nie będzie obfitował w tłumy turystów się spełni to jestem gotowa dać na mszę w twojej intencji:)

      Usuń
    3. ~ Bliżej, wygodniej, ale i taniej! Ręczę za rozrzedzenie tłumów, bo nawet między weekendowym a poniedziałkowym zwiedzaniem różnica była ogromna. Zdrowaśka jeszcze nikomu nie zaszkodziła;)

      Usuń
    4. Ileż ja się czasami natłumaczę znajomych, iż leciałam z Rzymu do Włoch między innymi z powodu ceny, bo kolej na zachodzie droga, a i tak widziałam nie przekonane miny :). Ja najbardziej cenię wygodę, komfort i czas, ale oczywiście czynnikiem ekonomicznym nie pogardzę. A zdrowaśkę to mogę zmówić i dziś w twojej intencji, jeśli tylko Pon Buczek takiego grzesznika, jak ja wysłucha :)

      Usuń
    5. ~ Pon Buczek chętniej grzesznikom ucha nadstawia;) A jak leciałam, to towarzyszyła mi myśl - jestem w niebie! Piękne to uczucie:)

      Usuń
  8. Aż przypomniały mi się moje wycieczki do Londynu! Piękne, bardzo sympatyczne miejsca. Mnie udało się jakoś dostać do Muzeum Figur Woskowych Madame Tussauds i miło wspominam. Ale niesamowicie zazdroszczę Teatru Globe! Koniecznie muszę go zwiedzić. Ciekawi mnie, czy wciąż ma tę niesamowitą atmosferę elżbietańskiego teatru i magię Szekspira. Udanego pobytu we Włoszech ;) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Też zawsze z entuzjazmem opowiadam o tym mieście:) Urzekają mnie zabytki, zatem muzea z figurami woskowymi odpuszczam bezboleśnie. Nie zdążyłam tym razem zagłębić się w Soho, ale syn ani myśli wracać, więc wszystko przede mną. Teatr Globe przede wszystkim mnie zdziwił usytuowaniem, bo tuż tuż nowoczesny ratusz, szklana piramida, a ten sobie stoi skromniutki jakby nigdy nic. Nastrojowy, owszem. Piękne pamiątki do kupienia związane z miejscem. I... brak tłumów. Niestety urlopu nie przesunę, więc i Italia będzie pełna turystów. Ale i tak czekam z drżeniem serca. Pozdrawiam również miłą podróżniczkę:)

      Usuń
  9. Zazdroszczę wycieczki! :) Piękne zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Wycieczka udana. Dzielnie dzieliłam czas między rodzinę i zwiedzanie. Wydusiłam każdą godzinę:) Zdjęcia trudno wybrać, bo zrobiłam kilkaset. Taka jestem;) Często aparat widzi więcej niż ja i dopiero po powrocie doczytuję. Serdeczności:)

      Usuń
  10. Ale nie którym to dobrze, podróżują sobie, zwiedzają i poznają nowe osoby. Również zazdroszczę wycieczki i gospodarki czasem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Witam w papierowym domu:)
      Dobrze mi, potwierdzam. Książki i podróże to moje miłości. A za kilka lat emerytura i zostaną mi wyłącznie podróże wirtualne. Hej, użyjmy żywota;)

      Usuń
  11. Cudowne wspomnienia, bo cudowne wakacje:) Nie byłam w Londynie. Może kiedyś...:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Są miejsca, które zwiedzam, bo taka jest akurat trasa wycieczki, a Londyn woła i zatrzymuje. Tam staję się od razu tolerancyjna, kulturalna, uśmiechnięta..., o co w Polsce coraz trudniej. To miasto czaruje i liczę na kolejne powroty. Tego też ci życzę:)

      Usuń
  12. Ja bardzo miło wspominam rezydencję rodzinną księżnej Diany :) Gratuluję udanych wakacji :)
    Zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Witaj w papierowym domu:)
      W ciągu dwóch miesięcy muszę nałapać słońca, widoków, wrażeń, by starczyło na długie wieczory, które nadejdą. Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
  13. Uwielbiam Camden, kupiłam tam sobie kiedyś wspaniały notes. Londyn jest ciekawem miejscem, taki tygiel, w którym chyba każdy znajdzie coś dla siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ To odkrycie po ostatnim pobycie:) Mnie urzekły starocie, a jakże! Kupiłam sobie dwa pierścienie. Żałuję, że nie zdecydowałam się na olbrzymią narzutę z lawendową mandalą. Wrócę tam:)

      Usuń
    2. Ja też tam wrócę. Koniecznie :)

      Usuń
  14. Nie byłam, ale mam nadzieję, że kiedyś uda mi się odwiedzić to słynne i piękne miejsce. Piękne zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Gdyby nie dzieci, to nie wiem, czy bym tak często jeździła. Wolałabym je mieć bliżej. Używam więc życia niejako przy okazji. Ale nic to, każda okazja jest dobra, żeby pospacerować nad Tamizą:) Życzę w przyszłości:)

      Usuń

Komentarze mile widziane.