DOM Z PAPIERU



piątek, 5 lipca 2013

Pogoń za męską wersją Mony Lisy

- Znajdę cię, skurczybyku - mawiała dr Lorentz, wpatrzona w oczy Młodzieńca.
A jego zadziorny uśmieszek zdawał się mówić:
- Nigdy mnie nie znajdziecie.

Polska miała największy skarb światowego malarstwa, który oznaczany był i występował jako VRR. To Dama z gronostajem Leonarda da Vinci, Miłosierny Samarytanin Rembrandta i Portret Młodzieńca Rafaela. Ta trójca podróżowała po Europie, by w końcu zadomowić się w krakowskiej galerii Czartoryskich. Niestety dziś na Młodzieńca czeka pusta rama. Stał się ostatnim więźniem drugiej wojny światowej, a uwolnić go i sprowadzić do domu może jedynie pani Lorentz. Wyrusza zatem w towarzystwie komandosa, złodziejki i... byłego męża. Razem z nimi lądujemy na amerykańskiej ziemi, by za chwilę poruszać się po skandynawskich bezdrożach, a po lwowskim przystanku zwiedzamy chorwacką wyspę szalonego hrabiego Milewskiego - Świętą Katarzynę. Akcja warta ekranizacji, bo tempo znakomite, intryga plącze się coraz mocniej, nie milkną strzały, a wierzyć nie można nikomu.  Gdy bohaterzy łapią oddech, np. w sianie obok pomrukujących tygrysów, doktor Lorentz prowadzi wykład, z którego ja - laik kompletny - skorzystałam ogromnie. Bo jak przekonać współtowarzyszy, że nie ścigają widma, a szukany obraz/kolekcja to nasze narodowe dziedzictwo? Tylko czym jest owo polskie dziedzictwo?

Naprawdę uważasz, że dziedzictwo twojego narodu to kawał dechy, zamalowany pół tysiąclecia temu przez jakiegoś gościa, który nie miał pojęcia, gdzie jest Polska? Dziedzictwo narodowe to są najzwyczajniejsze rzeczy. Spacer z dzieckiem w parku, wylegiwanie się w łóżku w sobotę i wspólny niedzielny obiad. Dziedzictwo to jest wychowywanie swoich dzieci tak, żeby potrafiły być dobre, mądre i prawe. [s.161]

Świetnie napisany thriller, który obudził chęć dokształcania się, więc szukam informacji o wojennych grabieżach dzieł sztuki, rozczytuję się w historii hrabiego Moneta Christo, a na YT podziwiam  należącą kiedyś do niego chorwacką wyspę, zamawiam Pana Samochodzika i europejską przygodę A.Niemirskiego (ach, te dziecięce czytania z wypiekami na twarzy), odwiedzam Muzeum Utracone z nadzieją na wielkie powroty...

Miałam jeszcze napisać, że początek jak u Hitchcocka, czyli zaczyna się trzęsieniem ziemi, ale to już inni napisali. Miałam wspomnieć, że oberwało się naszym politykom, jednak to też czytelnicy  wyciągnęli. Miałam przykleić Miłoszewskiemu etykietkę nowego Dana Browna, ale o tym przeczytacie w każdej recenzji. Ech, spóźniłam się ze wszystkim...

Zygmunt Miłoszewski, Bezcenny, WAB, Warszawa 2013

60 komentarzy:

  1. Książkowcu, nie wierzę że "Pana Samochodzika i europejską przygodę" czytałaś "z wypiekami na twarzy" :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Moje dzieciństwo to Szklarski (nr 1!), Verne, Wernic, May, Nienacki, Niziurski... Zero dziewczęcej literatury. Do dzisiaj nie rozumiem zachwytów nad "Anią...", a "Jeżycjadę" toleruję. Czytałam łeb w łeb z ojcem. Taka córunia tatunia;)

      Usuń
    2. Ale pierwsze wydanie "Pana Samochodzika i europejskiej przygody" pochodzi z 2002 roku - musiałaś mieć bardzo długie dzieciństwo :-)). Nie żebym Ci zaglądał w kalendarz :-).

      Usuń
    3. ~ Napisałam, że zamawiam Niemirskiego, a Nienacki był czytany z zapartym tchem;)Sama jestem ciekawa, jak odebrałabym - dajmy na to 40 lat temu;) - nowe przygody pana Samochodzika dopisane przez innych autorów.

      Usuń
  2. Dorwałaś już "Bezcennego", ale Ci zazdroszczę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ I muszę odszczekać podejrzenie o plagiat, bo gdzie tak "Operacji Kustosz" do "Bezcennego". Bardzo, bardzo dobrze się czyta. Oto wyrósł nam pisarz na miarę światową:)

      Usuń
  3. Bezcenny w czytaniu i na razie świetne, choć zupełnie inne niż dotychczasowe powieści Miłoszewskiego. Jak pisze Niemirski? Bo słyszałem, że to raczej nędza, a najlepsze kontynuacje Pana Samochodzika napisał Pilipiuk (pod pseudonimem olszakowski)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Dużo tych kontynuacji znalazłam. Nie wiedziałam, że za pozwoleniem mógł losy pana Samochodzika dopisywać, kto tylko chciał. Jednak pierwowzór jest zawsze najlepszy. Tak jak nie mogłam darować kontynuacji Szklarskiego. W ogóle po Samochodziki już nie sięgam, ale ta Chorwacja w tle! Tęsknię i żałuję, że rok temu byłam tak blisko wyspy Milewskiego, a nic o zamku i kolekcji nie słyszałam!

      Usuń
  4. Podchodziłem do tej książki z pewną nieśmiałością, czyli zabierałem się jak kot do jeża. A teraz czuję się zachęcony, dziekuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Thrillery to nie moje poletko, ale konteksty plus wakacyjny czas zrobiły swoje. O wdzięku autora nie wspomnę;)

      Usuń
  5. Widzę, że warto zacząć przygodę z twórczością Miłoszewskiego. Chyba i ja jej ulegnę. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Warto. Ja zaczynałam od kryminałów z Szackim. "Ziarno prawdy" kiełkowało w ukochanym Sandomierzu, więc pochłonęłam. Teraz uwiódł mnie temat - grabieże dzieł sztuki. Jednak styl tu i tam rozpoznawalny, znakomity. Polecam:)

      Usuń
  6. A ja znowu idę Twoimi śladami, bo książka dopiero przede mną:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ To wszystko przez te wakacje;)
      Nie martw się, jak zaczniesz, to nie odłożysz. Serdeczności:)

      Usuń
  7. Ha, a ja jeszcze, wstyd przyznać, przyjemności z tym autorem nie miałam. Ale do tej akurat książki to raczej po Twojej recenzji nie trzeba będzie mnie długo namawiać - uwielbiam takie awanturniczo-przygodowe książki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ A ja już czekam na kolejnego Szackiego, który wyląduje tym razem w Olsztynie. Znów mam za sobą poważne lektury - skończyłam "KL Warschau" i czytam "Pożogę" - ale dla Miłoszewskiego zawsze znajdę czas. Porwie cię! Pozdrawiam:)

      Usuń
    2. O "KL Warschau" czytałam w ostatnim numerze "Sieci" - też mam na celowniku... Zresztą cały ten ostatni numer ciekawy. A dziś nabyłam najnowszy numer "Historia Do rzeczy" - poświęcony rzezi na Wołyniu, więc też ciężka rzecz przede mną, ale tu mam związki rodzinne, więc nie odpuszczę. Zwłaszcza ciekawe jest podążanie śladami szczątkowych informacji z młodości jednego z moich dziadków - po latach, gdy wiem i czytam na ten temat coraz więcej, odkrywam, że pod niektórymi słowami kryje się inne znaczenie, niż do tej interpretowała je moja rodzina. Ale to temat na zupełnie inna rozmowę!

      Usuń
    3. ~ Sięgnęłam po "KL Warschau" sędzi Trzcińskiej, bo jest też ten sam tytuł Aldony Zaorskiej. Dodałam na blogrollu, choć strona już nie jest aktualizowana, ale podczytuję. Takie dokumenty muszą trwać!
      A "Historię - Do Rzeczy" czytałam w sobotę wieczorem! O ja, niemyśląca! Spać nie mogłam:( Te dzieci na płocie jako samoloty Sikorskiego albo jelitka rozciągnięte od morza do morza... Straszne, niewyobrażalne! Dzięki Bogu, że można już czytać i pisać o tych wydarzeniach, że ocala się ostatnie świadectwa, bo świadkowie odchodzą. Mimo lata, tęsknoty za słońcem, historia daje o sobie znać.

      Usuń
  8. Po takiej recenzji trzeba tę książkę przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Koniecznie! Albo doczekamy się filmu, bo coś czuję, że nie tylko Polakom spodoba się ten temat i sposób jego opowiedzenia. Z gorącym uśmiechem:)

      Usuń
  9. Mam zamówione książki, wśród nich nowość Miłoszewskiego. Wczoraj słuchałam wywiadu z autorem. Powiedział, iż obawiał się, że zniszczy to co napisał, gdy w międzyczasie pojawiła się plotka o odnalezieniu dzieła, a więc pomysł intrygi będzie nieaktualny. Myślę, że ten obraz istnieje i cieszy oczy miłośnika cudzej własności (powtarzam za Adamczewskim). Temat grabieży dzieł sztuki zawsze się pojawiał, lecz tak przy okazji powrotów. Warto upowszechnić wiedzę o braku chyba 60 tys. polskich dzieł - to podobno największa ilość, biorąc pod uwagę straty w kulturze - te nieodzyskane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Acha, jeszcze miałam napisać, iż ładnie umościłaś w lawendzie tę powieść:)

      Usuń
    2. ~ Tegoroczne lawendowe żniwa:) Mają działać uspokajająco;)
      ~ Cieszę się, że mogłam wprowadzenie do powieści usłyszeć bezpośrednio od autora. Ujmujący! To w ogóle piękny zwyczaj, że jeszcze przed ukazaniem się książki jest o niej głośno, ukazują się fragmenty, a czekanie wzmaga apetyt. "Bezcenny" trzyma wysoki poziom i gwarantuje dobrą lekturę. Produkt uboczny, który mi darowano - o ile mogę tak powiedzieć - to zainteresowanie utraconymi dziełami sztuki. Nawet do głowy mi nie przyszło, że złodziejski proceder odbywał się na taką skalę! Myślałam, że wojna to rozgrywki polityczne, walka o władzę, a tu okazuje się, że i rabunek kulturowy był niesłychanie ważny. Na stronie Muzeum Utraconego są przykłady powrotów do kraju wybranych dzieł, ale to takie kapanie... Czyli temat akuratny i może przy międzynarodowym nagłośnieniu coś wywalczymy więcej:)

      Usuń
    3. Ten proceder był starannie przemyślany zarówno przez zachodnich jak i wschodnich ówczesnych sąsiadów. Były listy, adresy i... fachowcy z tytułami naukowymi.

      Usuń
    4. ~ Najsmutniejsze w tym jest - jak opowiadał w czasie spotkania autor - że są kraje, które oddają dzieła, jeśli pojawią się na aukcji; a u niektórych sąsiadów zalegają w piwnicach i cisza. Ciągle wierzę, że przed nami wiele jeszcze odkryć, choćby na Dolnym Śląsku.
      Po lekturze odwiedziłam mamę i patrząc na ścienny widoczek wykrzyknęłam - "o, hitler!". Nie wiem, czy to pojęcie na potrzeby powieści, czy funkcjonuje w świecie sztuki, ale skojarzenie absolutnie genialne, mówiące o guście wodza;)

      Usuń
  10. Kupiłam dziś tę książkę w Empiku na prezent dla koleżanki, bo po Twojej recenzji wiem, że to będzie strzał w dziesiątkę. Kiedy sama ją przeczytam nie wiem, chyba zamówię sobie na prezent ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Trudno dziś o lepszą książkę na prezent. Też sama sobie musiałam zrobić:)
      Że zacytuję OTTO: "Obywatelu, zrób sobie dobrze sam". :)

      Usuń
    2. ~ Nie ma dziś w księgarni lepszego prezentu. Sama go sobie też sprawiłam;) Zresztą jak w piosence OTTO: "Obywatelu, zrób sobie dobrze sam":)
      I uspokajam stałych czytelników bloga, że o wiele bardziej pożądam chociażby "Kazachstańskie noce" Naglerowej, ale trzeba z żywymi naprzód iść... No i w końcu są wakacje, a podróże ze sztuką w tle wypełnią je znakomicie.

      Usuń
  11. Nawet pisać o D.B. nie musisz, bo wyłazi to między wierszami. A to plus nawiązanie do świata sztuki plus zagadka to kusząca rekomendacja. I jakkolwiek kryminały i tego typu historie do ulubionego gatunku nie należą, ale są wyjątki, które.... jakoś tak.. Anią się nie zachwycałaś? a jak patrzę na zdjęcie profilowe to widzę romantyczne dziewczę rodem z Avonlea :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Wiem, że lubisz D.B.;) Ja też nie ukrywam swoich sympatii. Na dodatek ten autor jest nasz i umieszcza Polskę w tle. Dobór lektur w dzieciństwie spowodował ciągły głód wartkiej akcji, dlatego "Ania..." mnie nie wciągnęła. Dopiero teraz, gdy omawiam z dziećmi, dostrzegam wagę jej świata marzeń i fantazji. Zapewniam, że Winnetou i Old Shatterhand również potrafią nauczyć wrażliwości, prawdziwej miłości, pochylenia się nad drugim... Tkwią we mnie do dziś. Ech, to były czasy...:)

      Usuń
  12. Jeden z moich ulubionych gatunków literackich już jestem zainteresowana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ To całkiem inaczej niż ja;) Gatunek z tych mniej ulubionych... Chociaż czasem dobrze jest zboczyć z utartej tropy:)

      Usuń
  13. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  14. Jestem w trakcie lektury...
    O sztuce, o tym co w Polsce jest, a czego nie ma, o kolekcjonerach polecam pasjonującą książkę Janusza Miliszkiewicza "Polskie gniazda rodzinne".
    Miliszkiewicz, który był konsultantem Miłoszewskiego w sprawach sztuki i jak sam autor pisze wprowadził go w świat marszandów jest (chyba wciąż?) dziennikarzem w "Rzeczpospolitej".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Mam, mam Miliszkiewicza:))) Polecam innym zaglądającym tutaj. Kupiłam wraz z wdrożeniem "Literackiej mapy Polski" na tym blogu. Dobrze, że przypominasz. Zwiedzania nadszedł czas:)

      Usuń
  15. Mam nadzieję przeczytać. Ja nie znam Browna więc szczęśliwie nie muszę porównywać. Kłamcę tez ktoś do niego porównał. A ja jeszcze nie napisałam swej opinii.
    Lipcowo pozdrawiam.))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Czytaj, czytaj, Aniu:) Wydaje mi się, że porównanie obu autorów żadnemu nie ujmuje, a wręcz przeciwnie. Tyle że D.B. znany jest na całym świecie, a międzynarodowa kariera Miłoszewskiego dopiero się zaczyna (mam taką nadzieję).
      Dobrych lektur i ciepełka życzę:)))

      Usuń
  16. Brown to dla mnie "czarna magia". Rzadko sięgam po kryminały, thrillery i "sajans fajans", ale może kiedyś zrobię wyjątek dla Miłoszewskiego. Tematyka zaprezentowanej przez Ciebie powieści wydaje się bardzo interesująca dla mnie. Straty, jakie poniosła w wyniku agresji sąsiadów polska kultura, są nie do odżałowania...
    W trakcie lektury pasjonującej książki "Pani Na Złotym Potoku" bez przerwy ubolewałam, że Niemcy spalili nam Archiwum Raczyńskich...:( O jakąż wiedzę bylibyśmy dziś bogatsi? Można to sobie tylko wyobrazić...

    OdpowiedzUsuń
  17. Podobał mi się "Bezcenny", nawet bardzo. A też z wielką podejrzliwością podeszłam do lektury, bo to całe poszukiwanie skarbów wydawało mi się motywem dość naiwniutkim. O, ja naiwna!:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Ja byłam odpowiednio "przygotowana" po spotkaniu autorskim. Nie mogłam się doczekać premiery i stało się. Książka zbiera same pozytywne recenzje (chyba), no ca zasługuje w pełni. Oby takich więcej, co to wplotą coś polskiego, kulturalnego;) Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
    2. A propos dobrych recenzji: podobno w dzisiejszej GW ktoś strasznie zjechał tę książkę. Smutne. Jak już mamy coś dobrego, rozrywkowego, to trzeba dokopać, przyczepić się, zmiażdżyć...:-(

      Usuń
    3. ~ To nie jest moja ulubiona gazeta, ale myślę, czego można się czepić. Hmm... Może dlatego, że Miłoszewski pisze o Niemcach, a nie o nazistach? Ale to tylko takie dywagacje. Aż poszukam;) Dzięki za trzymanie ręki na pulsie:)

      Usuń
  18. Zniknął mój komentarz!:) Zajrzałam, by sprawdzić Twoją odpowiedź, a tu... nie ma mnie:) Może się nie zapisał?:) W każdym razie pisałam, że nie znam dorobku Miłoszewskiego, bo pisze on kryminały, po które rzadko sięgam, ale może tym razem skuszę się na jego najnowszą publikację:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Beatko, sama nie wiem, co się dzieje! Też ostatnio wpisywałam (tutaj!) dwa komentarze i wyparowały! Od kilku tygodni nie dostaję powiadomień o komentarzach na pocztę:( Odpowiadam tylko na ostatnie, ale nie jestem w stanie kontrolować wcześniejszych wpisów... Blogger czy wyższa instancja?
      Miłoszewski jest świetnym przerywnikiem między patriotycznymi pigułami, które serwuję. Też nie czytam kryminałów, ale te książki to więcej niż kryminał. Dobrze mi się czyta:)

      Usuń
    2. Sprawdź komentarze w spamie. Bywa, że zamiast pod post tam trafiają i można je przenieść.
      Już wyczaiłam, że tak się zdarza i to nie rzadko.)

      Usuń
  19. Książka zbiera same pozytywne opinie, więc nie pozostaje nic innego jak skusić się w najbliższym czasie na tę powieść.
    Pozdrawiam gorąco:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Bardzo smaczna lektura na wakacyjny czas. Odpoczęłam i wracam do "wagi ciężkiej" i moich klimatów. Muszę się pochwalić!!! Wczoraj przyszła wytęskniona, wyczekana powieść Herminii Naglerowej "Krauzowie i inni"! Wydanie z 1946 roku, dziewicze... Jestem taka szczęśliwa:) Promyk szczęścia i tobie:)

      Usuń
  20. Mam wrażenie, że tylko ja nie czytałam jeszcze żadnej książki Miłoszewskiego. Przy najbliższych zakupach muszę wreszcie ten błąd naprawić:)

    Ja również nie dostaję powiadomień o komentarzach od kilku tygodni, bardzo mnie to denerwuje. Dopisałam sobie jeszcze jeden adres e-mail pod który mają mi wysyłać komentarze i pod ten drugi teraz przychodzą, ale pod ten główny niestety dalej nie. Jakie to denerwujące!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Mariolu, o, jak dobrze, że nie tylko ja, bo myślałam, że coś naknociłam. W czasie zbiegły się - brak powiadomień o komentarzach i rejestracja na Bloglovin - dlatego myślałam, że coś po angielsku nie przeczytałam jak trzeba. Ufff...
      A Miłoszewskiego czas zacząć:) Bywasz tu często i wiesz, że to nie moje klimaty, a porwały mnie. Wspaniała wakacyjna lektura:)

      ~ Aniu, to nie problem spamu. Mam nadzieję, że Blogger rozwiąże problem:(

      Usuń
    2. Nie, to nie problem spamu, ktory zreszta przegladam codziennie zanim go wrzuce do kosza i zlikwiduje.

      Miloszewskiego na pewno kupie, bo chociaz kryminaly czytam rzadko, to na takie mam ochote czesciej :)

      Wybacz brak polskich znakow.

      Usuń
  21. Tak mnie dziewczyny "napaliłyście" na książkę, że będę musiała synowi powiedzieć co ma mi kupić w prezencie urodzinowo imieninowym.
    Słońca, słońca takiego jak dzisiaj jak najdłużej życzę.))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Aniu, myślę, że warto sprawić sobie taki "rodzinny" prezent, bo syn też przeczyta z ciekawością.
      Słoneczkiem cieszę się ogromnie i niech świeci nam jak dłużej:)

      Usuń
  22. Jestem świeżo po lekturze i naprawdę Miłoszewski wyrabia się coraz bardziej. Spodziewałam się czegoś dobrego, ale nie aż tak. Wydaje mi się, że porównywanie go do Dana Browna jest nieco obraźliwe. To Dan Brown powinien być porównywany do niego :)
    A przy okazji mogłabyś uchylić rąbka tajemnicy, jakie było zdanie Miłoszewskiego na temat jedności dzieła i twórcy ? Wielce jestem ciekawa i mam nadzieję, że odpowiedź mnie nie rozczaruje.
    Pozdrawiam i znikam ochłonąć po lekturze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Przepraszam za spóźnioną odpowiedź, ale byłam u syna w Londynie i dopiero wróciłam. Mam nadzieję, że zajrzysz tu jeszcze:)
      Też uważam, że Miłoszewski jest lepszy. Tu nie liczą się tylko szybka akcja i ścielące się trupy, ale wplątanie w historię i nasze polskie realia. Z D.Brownem powinna go łączyć międzynarodowa kariera.
      A dzieło i twórca według pisarza? Aż się uśmiechnęłam, gdy usłyszałam odpowiedź, bo był na TAK, czyli uważa tak jak ja, że trudno autorowi oddzielić własne "ja" od tekstu. Teraz z perspektywy czasu sam się dziwi, ile swoich uczuć i przemyśleń oddał Szackiemu w "Ziarnie prawdy", gdy akurat komplikowało się jego życie osobiste.
      Miło znów pomyśleć o książkach:) Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
    2. Cieszę się, że to tylko chwilowa przerwa:) Był moment,że zaczęłam się obawiać,że znikniesz tak jak Alicja2010:(
      Jasne,że będę nadal zaglądać. Z niecierpliwością czekam na kolejny post, tak jak na kolejne dzieło Miłoszewskiego :)

      Usuń
    3. ~ Bardzo dobrze kojarzysz, bo właśnie po zniknięciu Ali miałam sporo przemyśleń na temat sensów i bezsensów blogowania. Ale jestem, tylko czasowo mało wydolna. Ledwie nasyciłam oczy widokiem Londynu, za chwilę wyruszam po włoską przygodę. To będą wyjątkowe wakacje:)
      A kolejnego Miłoszewskiego kupuję w ciemno:)

      Usuń
  23. Na razie nie powiem, jak odebrałam tę książkę, ale muszę wnieść małe sprostowanie.
    Albo ja nie doczytałam czegoś, ale wydaje mi się, że Karol nie był "byłym mężem" Zofii, owszem - byli wcześniej parą, ale chyba ślub był przed nimi jeszcze...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Oj, nie pamiętam:(
      Szczegółowo pamiętam problem, który ich rozdzielił, więc może to wpłynęło na mój tok myślenia. Nie będę spojlować, ale chyba wiesz, o czym mówię. Jednoznacznie wydawało mi się, że to małżeństwo, bo czy dzieci to problem partnerów? Jakoś to poza moim światem... Ale dziękuję za wnikliwość:)

      Usuń

Komentarze mile widziane.