Czekałam na nie cały rok - Targi Książki w Krakowie. I znów wchodzę w przyjazny świat wypełniony książkami i ich autorami. Z każdym rokiem ciekawiej. Teraz głównie z powodu blogowych spotkań. Może chronologicznie...
Pierwsze spotkanie - gdy jeszcze "normalnie" można spacerować i delektować się książkowym światem - z Jolantą Kwiatkowską. Kiedyś czytałam Jesienny koktajl, teraz przewrotnie wybrałam Przewrotność dobra. Przemiła, dłuższa pogawędka! Później już będzie wszystko w biegu.
Czekałam niecierpliwie na to spotkanie! Bardzo lubię widzieć twarz rozmówcy, czego nie dają mi blogi, stąd moja radość wielokrotna, że zobaczyłam Martę. Wspaniale, że udało się jej zaistnieć medialnie z cudownym paryskim blaskiem.
- Marto, uśmiecham się nadal, gdy patrzę na zdjęcie. Mam nadzieję, że zatańczę na twoim kawałku podłogi otulona magią słów:)
Tłum gęstniał z każdą minutą. Dobiegłam do sali seminaryjnej, żeby przysłuchać się rozmowom blogerów. Sala wypełniona, bo i temat intrygujący. Czy można znaleźć punkty wspólne dla recenzji zawodowych, akademickich, uważanych za profesjonalne i dla naszych - blogowych? Czy może blogerzy szkodzą krytyce literackiej? Temat wracał wielokrotnie na portalach, więc i tutaj trwała dyskusja. Nawet dostawiali na podium krzesełka blogerzy z sali. Szkoda, że nie każdy przedstawiał się chociażby nickiem! Wiedziałam, że będzie Anek, bo zwiastowała ten dzień na blogu.
- Aniu, miło było cię zobaczyć! Taką żywą, normalną dziewczynę, a nie papierową. Dla mnie takie spotkania są bezcenne!
Potem Ania wskazała mi Engę, a za chwilę stanęłam oko w oko z Prowincjonalną nauczycielką. I tak przez moment stałyśmy - trzy prowincjonalne nauczycielki. Dziewczyny poszły na herbatę, a ja pobiegłam dalej. Pozdrawiam bratnie dusze:)
Antoni Kroh - jaki człowiek, takie książki. Zamieściłam kiedyś refleksje po przeczytaniu Sklepu Potrzeb Kulturalnych [tu:]. Autor okazał się dokładnie taki, jakim go sobie wyobrażałam: spokojny, kulturalny, ujmujący starszy pan. Mam zapoznać się ze "Sklepem..." po remoncie! A gdy jeszcze raz spotkaliśmy się po jakimś czasie w tłumie, poznał mnie (!) skinął głową z uśmiechem. Gdzie dziś tacy dżentelmeni?
Agata Tuszyńska - kilka zdań na temat Oskarżonej Wiery Gran, bo lektura Tyrmandów przede mną.
Marek Zagańczyk - jakże mi miło! Przywiozłam na targi Cyprysy i topole, a na Krajobrazy i portrety muszę długo jeszcze poczekać. Za to dwie prowincje, które czekają na mój przyjazd, pan opisał/opracował w Notesie toskańskim i Notesie prowansalskim. Wydania ciekawe o tyle, że książki faktycznie przypominają notes. Można czytać, oglądać zdjęcia, a na pustych stronach notować własne refleksje. Czekam na spotkanie na Podkarpaciu:)
Najładniej wyszłam na zdjęciach z Ewą Lipską. Chyba poezja dodaje skrzydeł. Gdy się ma do czynienia z legendą, człowiek frunie lekko jak anioł. To niebywałe - poetka obdarza uwagą rozmówcę, rozmawia - nie bacząc na fotografujący tłum. Jestem wdzięczna losowi, że dane mi było spotkać damę poezji polskiej. A że była też pani Julia Hartwig, zaczytałam się po drodze w ich wierszach i postanowiłam zainaugurować "poetycki zaścianek" na blogu. Poezji trzeba w dzisiejszych czasach, kochani.
Będę się zbliżać do końca relacji. Oto zakupiony zestaw łącznie z sówką. Zdjęcie się powiększa, ale wywołam do odpowiedzi kilku autorów: Sandor Marai, Włodzimierz Odojewski, Anna Anders-Nowakowska, Waldemar Łysiak... I przyznaję się, że noc spędziłam z Łysiakiem w objęciach! Jego Karawana literatury nie dała mi spać i pierwsza zgłasza się do recenzji.
Jeszcze wszystko, co lubię: balsam dla duszy zamknięty w pudełku niczym słodkie landrynki, zakładki dla zakładkowego potwora, przypinka targowa...
I najważniejsze - wspomnienia, którymi będę karmić się przez cały rok w oczekiwaniu na kolejny targowy dzień.
O jejku, jejku, jejku. Zazdraszczam wszystkiego od Autorów po książki (cóż tam leży na samej górze stosu, bo nie mogę dojrzeć?).
OdpowiedzUsuńSerdeczności:)
~ Racja! U góry też zdobycz targowa - "Dwory i dworki w II Rzeczpospolitej" M.K.Schirmera. Zawiera nie tylko zdjęcia, ale też opowiada o życiu ziemian, ich stylu życia i wyznawanych wartościach. Nie dowierzałam, gdy zerknęłam na cenę. Tylko kupować i się delektować:)
UsuńWidać, że było enrgetycznie i miło. Stosik zdobyczy naprawdę imponujący! :) Mam nadzieję, że w maju dotrę na warszawskie targi ksiązki i że wrażenia będą równie wspaniałe!
OdpowiedzUsuń~ Warszawskie mają być pono na stadionie narodowym. Ciekawe, czy będzie klimatycznie, bo miejsca z pewnością więcej. Tutaj było znośnie do południa. Gdy przybyli wielcy, czyli gwiazdy niekoniecznie literackie (panie prezydentowe, kierowcy rajdowi, selekcjonerzy piłkarzy itp.) zaroiło się od dzieci i młodzieży czyhających na autografy. To zdecydowany minus targów. Jednak plusów zdecydowanie więcej, więc i tak radosny nastrój trwa:)
UsuńKsiążkowcu! Ja tez byłam na panelu dyskusyjnym. Jak to się stało, że nie udało nam się spotkać? Bardzo żałuję. Targi, choć męczące, bardzo mi się podobały. uwielbiam takie książkowe imprezy i spotkania im towarzyszące. Widzę, że również wróciłaś zadowolona :) pozdrawiam i mam nadzieję, do następnego :)
OdpowiedzUsuń~ Siedziałam w pierwszym rzędzie z prawej strony! Tak mnie korciło, żeby zrobić zdjęcie sali od strony podium, ale brakło mi odwagi. Teraz bym wstawiła i mogłabyś się pokazać. W ten sposób rozpoznałam Anię, bo zamieściła fotorelację w ubiegłym roku. Miałam nadzieję, że ktoś mnie zaczepi, bo zdjęć nie szczędzę. Za rok obowiązkowa herbatka w poszerzonym gronie:)
UsuńCoś kojarzę...czy spóźniłaś się trochę i dosiadłaś w pierwszym rzędzie? Ja siedziałam z Engą i Robertem w trzecim rzędzie po prawej, czyli prawie za Tobą. Na następnym spotkaniu, herbatka musi być!
Usuń~ No tak, to ja:) Spóźniłam się, bo rozmawiałam wcześniej z Martą. To za rok;)
UsuńNiecierpliwie czekam na recenzję Karawany literatury:)
OdpowiedzUsuń~ Będzie za kilka dni:) Dosadna i bałwochwalcza, jak przystało na członkinię klubu łysiakomanek.
UsuńBardzo miło było się z Tobą zobaczyć:-)
OdpowiedzUsuń~ W locie, ale i tak mi miło bardzo:) Czekam na twoją relację, bo Krakowa nigdy dość:)
UsuńChyba nie będę nic pisała.
Usuń~ :)
UsuńStrasznie, strasznie Ci zazdroszczę! Spotkań z autorami (Ewą Lipską!), blogerami, a przede wszystkim zanurzenia się w książkowy mikrokosmos :) I zakładek! Ja się zbieram i wybieram i dotrzeć nie mogę: w zeszłym roku niemowlę, w tym roczny synek, w przyszłym będzie już dwoje i też się na pewno nie uda :) Ale kiedyś to sobie odbiję! :)
OdpowiedzUsuń~ Uwielbiam ten dzień! Ciągle nie mogę uwierzyć, że wielcy autorzy patrzą w oczy, rozmawiają z maleńkim człowieczkiem. Czuć też życzliwość i nikt mi nie wmówi, że to tylko kwestia PR. Książka z autografem nie jest już jedną z wielu na półce. A zakładek całe morze! - śmieszne, kolorowe, magnetyczne, liryczne... Pójdą pewnie do kolekcji, a ja dalej będę zakładać paragonem sklepowym. Doczekasz, się, doczekasz. Nie myśl, że książki znikną:)
UsuńJa zakładam pocztówkami, a w domu 4000 zakładek :D
UsuńKiedyś na pewno się doczekam, ale pewnie nieprędko :)
Czytam relacje na blogach i... tak jakbym tam była. Ile osób, tyle punktów widzenia i różnorodnych fotografii. Zakupy imponujące tematycznie:)Miłej lektury.
OdpowiedzUsuń~ Z relacjami jak z naszymi upodobaniami czytelniczymi. Nie czytałam książki pani prezydentowej i nie podeszłam nawet, bo wędruję inną ścieżką. W ubiegłym roku też sporo zdjęć zrobiłam, to teraz np. postałam chwilkę, by przyjrzeć się uśmiechniętemu panu Cejrowskiemu, sprawdziłam, czy na bosaka i poszłam dalej. Mam też sporą kolekcję książeczek dla wnusi i w tym roku tylko przechodziłam obok bajek, choć ciężko było. Teraz czas na wagę złota. I zimową porą ciepły kocyk, herbatka... Też życzę:)
UsuńNie mogłam być na targach, jakże miło przeczytać taką żywiołową relację:) Wrócę na recenzję Karawany literatury:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń~ Obym dała radę obiektywnie napisać! Bo pan Łysiak jest tu sobą całą gębą, a temat taki bardzo mój! Już mi chciano książkę porwać. Ciekawa lektura. Serdeczności spod dębów:)
UsuńStrasznie zazdroszczę spotkania z Panią Agatą Tuszyńską. Jakoś musiałam ją przeoczyć w spisie autorów. A zakupy wręcz imponujące! Aż zazdroszczę ;)
OdpowiedzUsuń~ Kolejki do pani nie było, czego nie mogę powiedzieć o innych "pisarzach" (kolejny raz piszę z przekąsem, bo nie podoba mi się na targach książki lansowanie muzyków, sportowców, spikerów, polityków itp., którzy robią tłum, a dobrzy pisarze czekają na czytelnika). Wiele dobrego słyszałam o poprzedniej książce, więc i tu warsztat pisarski i temat powinny mnie wciągnąć. Zakupy muszą starczyć na dłużej, bo do świąt to pewnie chleb z cukrem jak w PRL-u;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuń~ Uśmiecham się, bo to samo akurat mężowi mówiłam, gdy mijaliśmy jedną osobę z wielkiego świata:D
UsuńJejku!!!! To na targach można było już kupić najnowszą książkę Łysiaka???!!! Gdybym wiedziała...:( Zupełnie nie pomyślałam, że może być w przedsprzedaży na targach:) No nic, trudno. Kupię sobie później, a na recenzję Twoją będę czekać z niecierpliwością. Na panel dyskusyjny nie dotarłam, więc nie miałam szansy poznać osobiście blogerów książkowych, w tym i Ciebie, a szkoda, bo nawet chwilka rozmowy ubogaciłaby wizytę na targach. Wrażenie z książkowego święta mam podobne, ale łupy znacznie mniejsze z racji skąpego budżetu. Pooddychałam atmosferą, zdobyłam autografy, błąkałam się z obłąkańczym wzrokiem pomiędzy stoiskami, przypatrywałam osobistościom podpisującym książki (i tu masz rację, że z roku na rok jest coraz więcej aktorów, muzyków i żon prezydentów niż prawdziwych poetów i prozaików), porozmawiałam chwilkę z red. nacz. portalu, z którym od jakiegoś czasu współpracuję, a znaliśmy się tylko z e-maili, i tak upłynęła sobota:) Wróciłam bardzo zadowolona do domu:) Pozdrawiam!:)
OdpowiedzUsuń~ Najważniejsze, że jesteśmy zadowolone:) Gdy już przebiegłam przez zakreślone miejsca, a mąż transportował reklamówki do samochodu, szłam sobie spacerkiem i wtedy zawołała mnie ONA - "Karawana...". Nie wierzyłam własnym oczom, bo też się nie spodziewałam. Jeszcze głupia pytałam pana na stoisku, czy to ta nowa książka, która miała być w listopadzie. Pan chyba widział mój obłąkany wzrok - jak słusznie nazywasz - bo przyglądał mi się dziwnie. Spotkania z blogerkami przemiłe - stajesz i czujesz, że to pokrewna dusza:)Piszesz coś o targach, czy już masz dość relacji? Jeśli tak, to biegnę. Pozdrawiam wieczorową porą:)
UsuńCzyli w pewnym sensie to Łysiak Ciebie przywołał tak naprawdę:) Jutro napiszę o swoich wrażeniach u siebie, tym samym atmosferę targów przedłużę o jeszcze jeden dzień;) O Festiwalu Conrada też co nieco wspomnę, bo brałam udział, wprawdzie w tylko trzech spotkaniach, ale za to niezwykle inspirujących i ciekawych. Tylko uprzedzam: nie miałam ze sobą aparatu fotograficznego, więc fotki będę tylko z autografami i książkami.:)
Usuń~ Czekam na twoją relację! A Festiwal Konrada pewnie cudowny. Parę minut rozmowy na targach to nie to samo, co jedno-, dwugodzinne spotkanie, podczas którego można naprawdę zmierzyć się z poglądami na czyjś temat. Sprawę zdjęć załatwia zawsze mój mąż. Jest moim osobistym kierowcą, tragarzem, fotografem... Dbam, żeby mu nie było nudno ze mną;) Bez niego pewnie nie porwałabym się na tak daleką podróż i taki targowy wir.:D
UsuńZ przyjemnością czytam kolejną relację z Targów.Każda inna bowiem i zainteresowania inne.)
OdpowiedzUsuń~ Ja też czytam wszystkie. Nigdy nie da się zobaczyć wszystkiego i wszystkich. Mimo najszczerszych chęci i planowanego zwiedzania od 10 do 18, wytrwałam kilka godzin. Później miał być jeszcze ks. Maliński, jeszcze ktoś... Może za rok. Cieszę się z tego, co mam. Recenzjami się podzielę:)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń~ Dzięki, nie ma to jak kobieta kobiecie:)
UsuńCieszę się ze spotkań, bo lubię patrzeć w oczy w czasie rozmowy. Teraz gdy będę na blogach u wspomnianych dziewczyn, będę się w myślach uśmiechać już do konkretnych osób. Łysiak właściwie przeczytany, ale tak bez ołówka. Wybiorę co smaczniejsze kęski i w wolnej chwili (pewnie czwartek) napiszę. Oj, jak mi się już podoba! Chociaż autor na zdjęciu zaopatrzył się w parasol, który ma go chronić przed spodziewanym deszczem krytyki literackiej. Dla mnie wniosek prosty - im więcej krytykują, tym lepsza książka:)
Bardzo się cieszę, że to spotkanie dodało ci skrzydeł. Rozumiem doskonale, że jest to wydarzenie, którym żyje się, karmi i wspomina potem cały rok.A jakie piękne zbiory :) Życzę wspaniałej lektury. A spotkanie z blogerami to cudowna sprawa - mam doświadczenie z moimi paryskimi koleżankami i wspominam je jak najcieplej. Z chęcią poznałabym osoby, które do mnie zaglądają i te, do których ja zaglądam (najczęściej się to pokrywa, choć są wyjątki). Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńA książki pani D.W też nie czytałam i czytać nie zamierzam, bo jakoś mi tak nie po drodze.
~ A dodało, Gosiu, dodało, bo faktycznie pustawo i cicho ostatnimi czasy tu było. A zakupy wciągają! To otwieram tomiki poezji, to zahaczę wzrok na którymś z dworków, to zamarzę o Paryżu, to cytuję Łysiaka, gdy się ktoś nawinie...
UsuńNa wspólne spotkanie też bym się umówiła. Gdy wszystkim wszędzie daleko, to może jednak do Warszawy się skrzykniemy kiedyś:)
Ostatnio koleżanka sprawdzała pociągi do Warszawy i znalazła taki, który jedzie 12 godzin (to nie żarty), no ale są też takie super szybkie, które już po 8 godzinach potrafią dotrzeć do celu podróży :) Tak więc - ja chętnie, jeśli informacja byłaby z takim wyprzedzeniem, że zdążę załatwić sobie samolot :) Może łatwiej byłoby spotkać się w rzeczonym Paryżu, lub Rzymie.
UsuńPopieram pomysł spotkania w Warszawie! Z Gdańska i Wrocławia rzeczywiście najlepiej obecnie dotrzeć samolotem ;)
Usuń~ Jestem za spotkaniem! Zgłaszam się obiema łapkami:D Targi warszawskie na wiosnę - to dobra pora dla niedźwiedzia;)
UsuńGuciamal,
Usuńprzecież do Gdańska jeszcze neidawno jeżdziło się w 5-6 godzin? Co to się porobiło?
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńAż nie chce mi się wierzyć, że tak stolica nie dba o prowincję! Z Podkarpaciem nie jest źle, bo funkcjonują prywatne linie. Zawsze jadę autobusem - czasem to luksusowy autokar, czasem bus, ale szybko i na czas - ok.3 godzin. Myślałam, że to dobry pomysł;(
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuń~ Ze zdrowiem też mam loterię, ale wiosenne promienie uzdrawiają zadziwiająco. Mądrych ludzi z pewnością spotkamy, a i książek nie braknie:D
UsuńEh, tylko pozazdrościć a ja nie mogę się wybrać nawet na MTK choć to pod nosem :-).
OdpowiedzUsuń~ Przyjdzie na to czas, przyjdzie czas...:)
UsuńA spotkań i zakupów sama sobie zazdroszczę;)
Książkowcu, byłam następna w kolejce do pana Marka Zagańczyka, następnym razem jednak się odezwę :) Poza tym mam podobne odczucia co do pani Ewy Lipskiej, wspaniała kobieta, najmilej wspominam te kilka minut przy jej stoliku. Poza tym szał małolatów, przepych, bolący kręgosłup od ciężkich toreb z książkami... ale czego się nie robi z miłości ;) To jeden z piękniejszych dni w roku dla mnie. Cieszę się niezmiernie, że mogłam znowu tam być i obejrzeć książki, których u mnie na prowincji nigdy bym w księgarni na oczy nie zobaczyła. Pozdrawiam! p.s podziwiam wytrwałość i zaangażowanie męża! :)
OdpowiedzUsuń~ Vi kochana, czy ja umiem czytać, czy wyobraźnia mi dopowiada? Czy naprawdę stałaś koło mnie? Rozpoznałaś mnie i nie odezwałaś się? Bo jak cię znajdę w tych górach to... too nie wiem, co ci zrobię!!!
UsuńBuuuuu....:(
Poza tym zgadzam się z resztą twojej wypowiedzi, że na prowincji ciężko o takie apetyczne nabytki, że młodzież w pogoni za idolami zakorkowała targi, że poezja jest the best, a dzień był piękny mimo deszczu:)
Miło poczytać i obejrzeć Cię taką uśmiechniętą na zdjęciach :)
OdpowiedzUsuńTo co - do zobaczenia w Warszawie? :)
~ Mam alergię na Warszawę, ale książka przecież ma moc terapeutyczną. Tylko że na tym stadionie to dopiero będzie bieg maratoński:)
UsuńKsiążkowcu,
Usuńprzemyśl sprawę. Dodam tylko, że jeśli Łysiak mieszka na Saskiej Kępie, to będąc na stadionie będziecie praktycznie oddychac tym samym powietrzem:).
~ Często służbowo odwiedzam stolicę, więc jestem uodporniona na alergeny. Nie lubię głównie z powodu komunikacji i warszawiaków, którzy rzadko chcą pomóc. Dla spotkań z idolami jestem gotowa znieść wiele niedogodności. Saska Kępa, powiadasz, blisko? Byłby piękny spacer! Bo pan raczej na targach się nie pojawia.
UsuńO nie! A Ty masz już Łysiaka - buuu... ;(
OdpowiedzUsuńTo czekam z niecierpliwością na Twe wrażenia w pełni :)
~ Mam, mam:D
UsuńNawet nie wiem, jakim cudem w tej masie go wypatrzyłam! Chyba jednak to on chciał u mnie zamieszkać, bo innego logicznego wyjaśnienia nie widzę. Lektura pyszna:)
Zupełnie inaczej wyobrażałam sobie panów Zagańczyka i Kroha - jakoś nigdy nie było mi dane popatrzeć na fotografie i sama z siebie, podczas przypadkowego spotkania, nigdy nie domyśliłabym się w nich TYCH autorów :) Kiedy, lata temu, przeczytałam "Drogę do Sieny" Marka Zagańczyka i zakochałam się w jego pisaniu. Wykułam sobie obraz starszego, nobliwego mężczyzny, spokojnie kontemplującego krajobrazy Włoch z melancholijną zmarszczką na czole. Patrzę na Twoje zdjęcie i aż się uśmiecham do siebie, tak bardzo rzeczywistość nie przystaje do moich wyobrażeń :)Pan Kroh natomiast, z tego, co czytam u Ciebie, przechodzi wszelkie oczekiwania. Szkoda, że nie dana mi była radość Twojego spotkania :) Na szczęście, mam książki, a nie potrafiłabym chyba nie zagaić rozmowy o "Starorzeczach".
OdpowiedzUsuńZa Ewę Lipską i Agatę Tuszyńską również Cię pochwalę :) Ładnie Ci się te spotkania ułożyły.
~ To ja odwrotnie. Wyobrażałam sobie pana Zagańczyka w sportowych porteczkach, gotowego do podróży, a tuż obok stał elegancki pan! Dlatego wolę teraz wyguglować w grafice;)Pana Kroha poznałam z racji wieku i góralskiego swetra. To przecudny człowiek, ktoś w stylu ks.Twardowskiego:) Naprawdę cieszę się niezmiernie tymi spotkaniami:)
UsuńI tak powinno być: spotkania z autorami to najlepsze wspomnienia z targów książkowych :)
Usuń~ Książki kupuję prawie codziennie, a delicje smakuję kilka razy w roku. Tu - sama esencja:)
UsuńBardzo miło mi się czytało taką radosną relację.
OdpowiedzUsuńZ góry wpraszam się na herbatkę do "poetyckiego
zaścianka" ;-)
Byłam kiedyś na spotkaniu autorskim z Ewą Lipską - bardzo ciepła, zwyczajna z niej kobieta.
Muszę w końcu spróbować czegoś Łysiaka, bo zupełnie nie wiem "z czym to się je", a "Karawana..." zwróciła moją uwagę w zapowiedziach.
Czytałam parę lat temu wspomnienia Anny Anders o ojcu, czy to może być ta sama książka? Czy wznowienie albo coś innego?
Ściskam serdecznie!
~ Cieszę się, że komuś chce się czytać relacje, choć Kraków daleko. Może następnym razem się skusisz? Boże, jak rano - a właściwie nocą - nie chciało mi się jechać! A potem to już sama radość i dreszczyki emocji raz po raz:D
UsuńZ Łysiakiem to jest tak, że albo się go wielbi, albo nie cierpi. Ja należę do pierwszej grupy, choć nie podchodzę bezkrytycznie. Ma - według mnie - trzy nurty pisania. To napoleońskie historie, później sztuka z akcentem na bibliofilstwo i wreszcie twóczość zaangażowana w teraźniejszość. Stać go na to, żeby walić prosto z mostu i głosić własne opinie. Warto spróbować. Dziś dokupiłam "Lepszego" i biegnę po kolejne tomy stopniowanego przymiotnika. Czas najwyższy coś wybrać;)
Wspomnienia Anny o ojcu pewnie te same, bo oparte na pamiętniku. Mój tom wydał "RYTM" i w stopce redakcyjnej brak informacji, czy to kolejne, czy pierwsze wydanie. Pozdrawiam gorąco, czyli odwrotnie proporcjonalnie do pogody:)
Och, zazdroszczę Targów! Jest to na pewno niezapomniane przeżycie. Nabytki fantastyczne!
OdpowiedzUsuń~ Nie zazdrość, tylko przyjeżdżaj! Planujemy sabat w wiosennej Warszawie:) Się będzie działo:D
UsuńSama nie moglam byc w Krakowie, ale coz za przyjemnosc taka relacje przeczytac i stosik z Targow zobaczyc. Bardzo podaba mi sie pomysl z kacikiem poetyckim! Bede na niego czekac! Pozdrawiam serdecznie. Wyspa
OdpowiedzUsuń~ Najbardziej cieszy mnie zainteresowanie poezją. Że ja na to nie wpadłam wcześniej! To mi w duszy gra, a ja wam tu smędzę o jakichś martyrologiach. Obiecuję poprawę. Najpierw Łysiak, który niewiele ma wspólnego z poezją, ale wiele miejsca w moim sercu zajmuje.
UsuńDobrze, że jesteś, Wyspo:)
ja chyba muszę sobie jakąś puszkę postawić i wrzucać tam grosiki, może się uzbiera przez rok na przyjazd i będę mogła Cię w realu zobaczyć. No i te zakupy, te spotkania. Cudnie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń~ Nie wierzę, że książkowy maniak wrzuci cokolwiek do puszki! Ale idea szczytna i cel godzien poświęcenia. To jak, umawiamy się na wiosenne targi w Warszawie? Serdeczności:)
UsuńUmawiamy się, ja w każdym razie zrobię wszystko, żeby się wyrobić z oszczędnościami do tego czasu, a jak nie, to będzie poślizg i w Krakowie. Chociaż, jeśli ziści się to, co zapowiadają, ciekawe by było zobaczyć, jak im targi wyszły na stadionie narodowym
Usuńa i zazdroszczę, że miałaś okazję z Martą się zobaczyć. Od naszego ostatniego spotkania i nocnych rozmów tęsknię za nią okrutnie
Usuń~ Nie byłam jeszcze na warszawskich targach, ale czas zacząć świętować dwa razy w roku. Jeśli tylko nic "z góry" nie przeszkodzi, to będę. Że największą atrakcją byłabyś TY, to chyba nie muszę nawet pisać:)
UsuńZ Martą rozmawiałyśmy tylko chwilę, ale czasem jest tak, że po minucie rozmowy z kimś już wiesz, że to ktoś, z kim się dogadasz, że możesz konie kraść. Mam nadzieję, że będzie nam dane spotkać się dłużej. A jeśli to byłby trójkąt, tym milej:D
Książkowcu - no ja też przecież nie jechałabym tam po książki, a właśnie w celu spotkania. Gdyby udało się w trójkącie z Matą, byłaby to konfiguracja nie do przebicia
Usuń~ Jeśli udałoby się nam faktycznie skrzyknąć, byłoby cudnie:D
UsuńJejku, dziewczyny dopiero się dokopałam do tej relacji, bo choroba mnie zmogła i ledwo ciągnęłam od targów. Jesteście obie cudne babeczki! Książkowcu, całą tę sesję autografów rozjaśniłaś mi pozytywną energią, bo czułam się bardzo zagubiona. Jeszcze raz dziękuję bardzo!!!
Usuń~ Martuś, masz prawo być zakręcona po takim wydarzeniu. Umawiamy się na umajoną Warszawę. To ja dziękuję:D
UsuńNajbardziej szkoda mi nie tyle Targów co tego, że ominęło mnie to fantastyczne spotkanie blogerów ;( No i gdybym tam była podejrzewam, że też bym wyszła z kilogramami książek.. I jako bankrut ;)
OdpowiedzUsuń~ Wyszłam (wyczołgałam się) z targów dokładnie w opisanym przez ciebie stanie - jako szczęśliwy bankrut:))) Mam nadzieję, że ten post zaowocuje spotkaniem w miesiącu bzów;)
Usuń