DOM Z PAPIERU



niedziela, 20 maja 2012

W walce z władzą nieludzką

Jeśli pomyślałaś(-eś): o Boże, znowu! - to nie czytaj dalej. Jeśli uważasz, że to nie dla ciebie, to wyobraź sobie, że...
Masz 24 lata. Jest upalny maj. Uczysz się do pierwszych egzaminów,  dorabiasz, pisząc na maszynie. Prowadzisz aktywne życie. W niedzielę wybierasz się z bratem do znajomych. Pukasz do drzwi i za chwilę zamyka się nad tobą świat. Studia, marzenia, miłość - zostaje pustka oraz bezradność w murach połączona z ogromem bezprawia. Trafiasz na siedem lat do więzienia oskarżona o szpiegostwo. Po stosunkowo lekkim śledztwie (bo tylko wrzaski, wyzwiska, przekleństwa, wmawianie szpiegostwa) trafiasz do katowni polskich kobiet, czyli do Fordonu.
Ewa Ludkiewicz Siedem lat w więzieniu 1948-1955

Autorka opisała siedem "straconych lat" młodości. Poznajemy wielokrotne losy więzienne, bo zmieniane co chwilę cele, praca w różnych miejscach - dawały możliwość obserwacji, rozmów, zadzierzgnięcia więzów, które wyjdą poza więzienne mury, każą pamiętać i utrwalać. W maju dokładnie 20 lat temu przyjechały Fordonianki raz jeszcze, by odsłonić tablicę pamiątkową. Po kolejnych dwudziestu latach prawie nikt o nich już nie pamięta. Uważam, że więzienne wspomnienia z powodzeniem zainteresowałyby młodzież i zmiana w kanonie lektur, np. za gombrowiczowskie wypociny, wyszłaby wszystkim na dobre.
O czym młodzi mogliby przeczytać?

O Hance - sparaliżowanej matce partyzanckiego synka. Bezradną kobietą zajmowały się w celi więźniarki. Synka władze oddały do adopcji, zacierając fakt uwięzienia matki. Gdy po latach umierającej kobiecie udało się zobaczyć chłopczyka, ten zawołał: Mamo, jaka ciocia podobna do mnie!
O karcu - gdzie trafiało się za krzywe spojrzenie na oddziałową.
O stukaniu przez ścianę. I gdy pewnego dnia siedzący w sąsiedniej celi mężczyzna wystukuje: "Wszyscy k.s.". Pięciu mężczyzn dostaje karę śmierci (to jeszcze więzienie śledcze).
O poezji, która może nie była najwyższych lotów, ale  pełniła rolę wspornika pamięci. Gdy nie wolno było pisać, powtarzane wielokrotnie rymy zatrzymywały ulotne chwile, by je po latach przywrócić.
O zabranym prawie do godności i intymności w celach, gdy wszelkie czynności trzeba było wykonywać na oczach współwięźniarek.
O kapusiach w celach i żywym oku w wizjerze.
O samobójczych próbach, gdy brakło nadziei.
O listach, w których można było napisać, że "czuję się dobrze", a mama powinna była doczytać resztę, czyli: o codziennym udręczeniu ciasnotą w celach, chłodem w zimie, zaduchem w lecie, o nędznym jedzeniu, o zmęczeniu ogłupiającą fizyczną pracą i o poczuciu zmarnowanych dni, miesięcy, lat. Bez nauki, bez budowania przyszłości, bez kontaktu z ludźmi, z normalnym życiem, o skrywanej głęboko tęsknocie za miłością, za założeniem własnej rodziny...[s.102]

A o czym nie przeczytają?
Z pewnością nie ma tu obrazów znanych chociażby ze słynnego filmu Bugajskiego, np. szukania pocieszenia w ramionach innej kobiety albo uprawiania seksu z oficerem śledczym. Dlaczego? Bo za murami nadal toczyła się walka. Była wyraźna granica: my i oni. My to dziewczyny i kobiety mające poczucie wyższości i dumy z bycia więźniem politycznym. Wyróżniały się poziomem intelektualnym i moralnym. Wykształcone, oczytane, obyte ze sztuką, często rozmawiające w obcych językach (uczyły współwięźniarki). Nawet w nieludzkich warunkach próbowały ożywić życie intelektualne, prowadziły pogadanki, w konspiracji organizowały wieczorki poetyckie. Po drugiej stronie stały prymitywne oddziałowe, oficerowie po kilku latach nauki w szkole podstawowej, często półanalfabeci  (dowód to pisma z UB, których inteligent z pewnością nie tworzył). Na każdym kroku polityczne okazywały swoję pogardę dla systemu i nowej władzy, np. poprzez odmowę salutowania, gdy naczelniczka więzienia przechodziła bez munduru, w sukience. To nic, że trafiły do karceru. Są przecież żołnierzami.
I druga sprawa - filozofia chrześcijańska.
Krzyżyk wykonany ze szczoteczki do zębów - pamiątka rodzinna.

To w modlitwie szukały pocieszenia i wsparcia.

Uważny czytelnik zauważy, że wspomnienia Autorki są mi bardzo bliskie. Tak. W tym samym czasie w Fordonie odbywała karę pozbawienia wolności siostra mojego taty. Aresztowana w styczniu 1950 roku, w dniu ogłoszenia wyroku brakowało jej kilkunastu dni do siedemnastych urodzin. Jest w książce na zdjęciu w chwili odsłonięcia tablicy pamiątkowej na murach więzienia. Do celi ze zwiedzającymi nie weszła. Do dzisiaj mówi o współtowarzyszkach niedoli: dziewczyny. Wiele wspomnień zawdzięczam jej, a tu przeczytałam relacje z innych ust.
Nakładają się wspomnienia. Gdy matka p.Ludkiewicz jeździ między jednym więzieniem a drugim - od córki do syna - ja przypominam sobie opowiadanie babci, która jeździła z bochenkiem chleba do trzech więzień - do męża, do syna i do córki. Tak wychowała swoje dzieci.

A dziś słyszę dookoła, że "mnie to nie interesuje", dlatego bardzo trudno tworzy  mi się dzisiejszy post. Czas zwrócić honor ludziom, którzy dla nas nadstawiali głowy i utorowali drogę do rozmów w 1980 roku.

32 komentarze:

  1. Wspaniały tekst Książkowcu. Sama bardzo cenię sobie taką literaturę i chętnie przeczytałabym ten tytuł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Cieszę się, że jest odzew. Tekst miał powstać już wczoraj, ale z blokadą w sercu poszłam spać.:)
      Książka ważna, choć z dostępnością może być problem. Długo klikałam na allegro. Opłaciło się z nawiązką, bo zawiera autograf.

      Usuń
    2. W polowaniu na książki na Allegro to ja już mam czarny pas. ;) Upoluję ją na pewno, ale takiego szczęścia jak Ty na pewno już nie będę miała i autograf mi się nie trafi.

      Usuń
    3. Za dzień-dwa zaprezentuję kolejny stosik - dwie książki z empiku, a pozostałe to allegro właśnie. Szczyt szczęścia to jedna za złotówkę, a druga za dwa złote. No i stary ryngraf sobie kupiłam. Całkiem niepraktyczne zakupy:)

      Usuń
    4. Pani Ewa jest moją sąsiadką, jak potrzeba autograf proszę przesłać mi książkę ;) colina.morenas@gmail.com Pozdrawiam
      Hania

      Usuń
    5. ~ Pani Hanno, jestem wzruszona znalezieniem tego wpisu i już piszę wiadomość na podany adres. Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
    6. Witam, mam nadzieje, że udało się złapać kontakt z Panią Ewą. Pani Ewa podarowała mi swoją książkę z autografem i dedykacją :D Moja sąsiadeczka obecnie pisze czwartą książkę. Dużo zdrowia wszystkim życzę ;)

      Usuń
    7. ~ Jakże jestem Pani wdzięczna za wszystko! Jesteśmy w kontakcie z Panią Ewą, piszemy, wymieniamy się zdjęciami, a dziś? Dziś dotarła do mnie mega niespodzianka, którą nie omieszkam pochwalić się na blogu. Jeszcze raz dzięki ogromne za zauważenie tego wpisu w sieci i za umożliwienie kontaktu z cenioną Autorką. Pozdrawiam serdecznie z Podkarpacia:)

      Usuń
    8. Bardzo się cieszę, że w czymś pomogłam :)

      Usuń
  2. Faktycznie często się słyszy,że "tematyka wojenna" - albo taka właśnie - dziś już ludzi nie interesuje. Mi też zdarza się pomyśleć, że mam już dość takich historii, bo ile można czytać o więzieniach, przesłuchaniach, życiu w strachu i głodzie? A potem zawsze przychodzi refleksja, że to losy konkretnych ludzi, dzięki którym ja żyję w wolnej Polsce.
    Teraz mam 24 lata. I wrażenie, że właśnie wchodzę w życie. Straszna musi być strata tych lat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Rzeczywiście wiek wpasował się w tekst! Ja swoim synom przypominałam, gdy byli w wieku dziadka, jak wyglądała powojenna rzeczywistość. Mam nadzieję, że te żywe lekcje zapamiętają.
      A z czytaniem tego typu książek to dziwię się, bo szukający bohaterów, krwi, przygód... - wszystko tu znajdą. Czyżby fikcja lepiej przemawiała do wyobraźni?
      Tobie - pięknych lat pełnych słońca życzę. Myślę, że słońca dziewczynom brakowało bardzo.

      Usuń
    2. No właśnie ja niekoniecznie szukam krwi i przygód w książkach, może w tym tkwi problem? Ale bardzo cenię historie prawdziwe, w końcu po to czytamy, żeby dowiadywać się czegoś więcej o świecie.
      Za życzenia bardzo dziękuję :)

      Usuń
    3. ~ Mówiąc o preferencjach czytelniczych, miałam na myśli młodzież (chyba młodzież), która gdzieś tam głosuje, wybiera. Ktoś jednak czyta te sagi, wampiriady, horrory, czyli potrzeba podniesienia poziomu adrenaliny jest. Wydaje mi się, że ten sam efekt młodzi mogliby osiągnąć, czytając np. "Skrwawione ziemie" czy "Gułag". Dlatego nie rozumiem braku zainteresowania historią. To ja powinnam spokojnie usiąść z nosem w romansach, bo lubię happy endy, nie znoszę przemocy, przelewu krwi... Dziwny jest ten czytelniczy świat.

      Usuń
  3. Jak dobrze, że można na Twoim blogu poczytać o takich zacnych książkach, których tematyka wiąże się z najnowszą historią Polski, w tym z okresem stalinizmu. Czytałam niedawno w przedostatnim numerze nowego miesięcznika historycznego "Uważam Rze Historia" o więźniarkach politycznych Z Fordonu, ktore nigdy nie doczekały się sprawiedliwości...
    Nie powinniśmy się zrażać wszędobylskimi deklaracjami typu "Mnie to nie interesuje". Trzeba o tym mówić, pisać i czytać. Takie teksty jak Twoje to krople, które drążą skałę. Dziękuję za zwrócenie uwagi na tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Beatko, właśnie po lekturze "Uważam Rze - Historia" przesunęłam lekturę ze stosika na początek. Dziękuję za wsparcie w moich rozterkach, bo byłam pełna wątpliwości, na ile to pisanie jest komukolwiek potrzebne. Podobnie rzecz się miała, gdy pisałam o więziennych latach po lekturze tetralogii Janusza Krasińskiego. Okazało się, że kilka osób przeczytało, opisało i prawda poszła w świat. Jeśli u nich też ktoś przeczytał, napisał... Tylko o tym mogłam marzyć. Maj, radosny, najpiękniejszy w roku miesiąc i nie spodziewałam się, że ludziom w głowie będzie historia. Zatem dziękuję w dwójnasób.:)

      Usuń
  4. Filmy często dają barwny papierek bez cukierka - niektórym to wystarcza. Niektórzy ciężko pracują nad wygodnymi wersjami historii, wiedząc, że ludzie nie sięgną po mądre książki, bo w bibliotekach ich nie ma, nie mówi się o nich, wielu oduczono czytać i myśleć. Film może zrobić wszystko, by ustawić opinię. To tak na marginesie najnowszej produkcji Wajdy i Głowackiego.
    To taka notatka na marginesie Twoich refleksji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Nutto, bolą mnie te słynne ekranizacje tym mocniej, gdy powiedzieć głośno nie można, że coś lub ktoś się nie podoba. Wiadomo, że reżyser ma prawo do własnej wizji, jednak w przypadku paradokumentu nie powinno dochodzić do przekłamań. Tak jak teraz przygotowany jest film "Syberiada polska" w reżyserii J.Zaorskiego (premiera we wrześniu). I już skóra mi cierpnie na myśl, co zobaczę. Scenariusz oparty jest na powieściach, których autor podejrzany jest o współpracę z UB (Zbigniew Domino - stalinowski prokurator z Rzeszowa). Bardzo trudne tematy.

      Usuń
  5. Mam wrażenie, że ostatnio dominuje postawa "czytam dla przyjemności" - owszem, można i nawet trzeba czytać dla przyjemności, ale nie wyłącznie. Czytanie ma też zmuszać do myślenia, do refleksji nad przeszłością, czasem powinno boleć. Niestety pod moimi recenzjami z książek choćby o Holokauście pojawia się stwierdzenie: "nie czytam takich książek, bo burzą mi spokój, bo za bardzo działają na emocje" - no ale właśnie o to chodzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Dokładnie - to właściwie cały mój komentarz. Chyba nie byłabym zdziwiona, gdyby pod tym postem brakło komentarzy. Nawet bliska mi osoba wzdychała - kogo to teraz obchodzi? Czy naprawdę łatwiej przeżywać książkę/film, jeśli fabuła wyssana z palca? Sama czytam różności, po trudniejszych tematach biorę coś lżejszego, ale czytanie tylko ugłaskanych bestsellerów daje mi poczucie marnowania czasu. A mam go niewiele.

      Usuń
  6. Piękna recenzja i bardzo zachęciła mnie do przeczytanie tej książki. W mojej rodzinie nie ma tak bolesnych wspomnień z czasów gdy odradzała się ojczyzna po wojnie, czasu moim zdaniem nieludzkiego realizowanego przez totalitarny system , który obdzierał z godności tych, którzy swą przyszłość chcieli widzieć inaczej.
    Bolesne jest to,że dzisiaj obdziera się nasz naród , szczególnie młodych z pamięci o tamtych czasach uważając,że wystarczy im "chleb" i igrzyska.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Dziękuję:)
      Nie myśl, że zawsze byłam zainteresowana takimi opowieściami. Był czas, gdy nie chciałam słuchać. Sytuacja powtórzyła się, gdy wychowywałam dzieci i one machały ręką na moje wykłady. Teraz za to potrafią zadzwonić nawet w środku nocy, bo z kimś tam dyskutują i szukają argumentów. Czyli ziarno zasiane. Może do takich lektur trzeba po prostu dojrzeć. A sytuacja w kraju robi się tragiczna i gdy jeszcze ograbią młodzież z lekcji historii, przewiduję najgorsze. Dlatego zbieram troskliwie świadectwa prawdy z nadzieją, że moja biblioteczka komuś jeszcze posłuży. Może wrócimy do tajnego nauczania historii?

      Usuń
  7. Również czytałam ten tekst w "Uważam Rze Historia" - pięknie (jak zawsze) to wszystko podsumowałaś. Aż łezka się kręci w oku...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ A w majowym numerze na okładce na pierwszy plan wysuwa się Piłsudski. Mam nadzieję, że to dla uczczenia rocznicy pogrzebu, a nie z powodu jego zasług. O Dmowskim cicho.
      Dziękuję za łezkę. To dla Nich...

      Usuń
  8. "Wspomnienia wojenne" Karoliny Lanckorońskiej są jedną z najważniejszych książek w moim życiu, teraz będę szukać "Siedmiu lat w więzieniu".

    Myślę, że zmiana w kanonie lektur nie miałaby sensu - obawiam się, że mogłaby raczej odrzucić młodzież od tej tematyki. A tak - kto będzie chciał znaleźć, ten znajdzie. Na przykład u Ciebie. Dziękuję Ci za ten blog, dziękuję za wpisy oznaczone tagiem "Patria".

    pozdrawiam,
    allegra walker

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Nawet nie wiesz, jaką radość mi sprawiłaś swoim wpisem i to akurat pod tym, a nie pod innym postem. Po roku blogowania mam wrażenie, że komentujący są prawie cały czas ci sami, że może często grzecznościowo piszą cokolwiek, bo ja im komentuję, a tu czyta ktoś jeszcze i lubi na dodatek. Z wpisem w sercu nosiłam się od tygodnia i dumałam, co dla dzisiejszego człowieka znaczy wyraz Ojczyzna. Tak mało czytania i pisania na ten temat. Wstydzimy się? To nieważne? Tony optymizmu mi wszczepiłaś. Zatem dziękuję stokrotnie.:)))
      "Wspomnienia wojenne" prężą się na mojej półce. A bycie lekturą to zwiększone nakłady i dostępność. Samych dobrych lektur życzę:)

      Usuń
  9. oczywiście rzuciłam się do Allegro, szukać tej książki i niestety ani z autografem, ani bez. Ale postaram się ją wyczaić, bo bardzo mnie interesuje ten temat

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Szukajcie, a znajdziecie. Cieszę się Twoim zainteresowaniem i że w tonach optymizmu znalazłaś chwilę na zainteresowanie się tak trudnym tematem. Dla mnie najważniejsze jest, że to świadectwo czasów i należy im się nasza uwaga. Masz pewnie przed sobą stosy powarszawskie, ale jak pochłoniesz, przypomnij sobie o tej malutkiej książeczce.:)

      Usuń
    2. Zadne stosy mnie nie powstrzymają, na pewno ją kiedyś znajdę. Tony optymizmu też temu nie przeszkadzają, nie wolno nam zapomnieć

      Usuń
    3. ~ Nawet nie wiesz, ile radości dają mi takie wpisy:)

      Usuń
  10. Dziekuje siostro. Pieknie piszesz o naszej cioci Krysi i "dziewczynach" z Fordonu.Tak trzymaj

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Wesoły nam dzień dziś nastał! Witaj, Ewik, w papierowym domu. Ten wpis cioci należał się już dawno, tylko czekałam na właściwy impuls książkowy. Ba! W kolejnej kupionej - "Zawołać po imieniu" - Krystyna jest już przywołana z imienia i z nazwiska. Pisze o niej przyjaciółka z celi. Wracaj do Polski, bo piękne lektury na Cię czekają! I pisz śmiało! Tu sami swoi:)))

      Usuń

Komentarze mile widziane.