ANIOŁ DOBREJ METAFORY
W jakiej metaforze żyjesz? W jakiej bajce? Jak siebie postrzegasz? Czy ci to służy? Czy służy to innym? A może da się coś zmienić? Może zamiast na jednej oktawie, zacznij grać na kilku - fortepian ma ich aż siedem! Może zamiast wkuwać wiedzę, zacznij myśleć o swojej pamięci jak o gąbce, która z łatwością chłonie informacje. Czy to, co robisz można porównać do wydobywania kamieni z kamieniołomu czy do budowania katedry? Kim jesteś: liściem na wietrze czy drzewem mocno zakorzenionym i wyciągającym gałęzie do nieba? Pamiętaj, że jesteś i falą, i morzem.
I zlatuję z nieba na ziemię. Jestem całkiem tu i teraz. Usłyszałam ostatnio od znajomej, że nie widać mojego nauczycielstwa na blogu. No i dobrze, bo chcę tu być sobą, ale raz się wychylę. W świetle ostatnich doniesień medialnych związanych z kominami płacowymi "siłaczek", wyciągam literacką zagadkę. Kto i w jakim utworze napisał te słowa:
Przeraziły mnie straszliwe warunki materialne, w jakich żyją i pracują nauczyciele.(...) Jakim sposobem ten właśnie ustrój, który takie znaczenie przypisuje wychowaniu, zrobił z nauczycieli i wychowawców taką klasę pariasów? Ci ludzie orzą od świtu do nocy, nie mając nawet satysfakcji, że mogą wykładać zgodnie ze swoim sumieniem. (...) Dziś płaca nauczyciela jest niższa od najniższej przedwojennej płacy niewykwalifikowanego robotnika.
???????????????????????????????????????????????????????????????
W pracy mam wrażenie, iż wydobywam kamienie z kamieniołomu, poza nią buduję Katedrę.
OdpowiedzUsuńOstatnio dużo myślę o potrzebie różnorodności. Życie powinno mieć różne barwy i odcienie. Jestem trzciną na wietrze, którą do ziemi przygniatają wiatry i wichury, ale która nie daje się złamać.
Nawet nie próbuję zgadywać, może jakaś podpowiedź.
Zlatuj z nieba, zlatuj częściej :) A te słowa? nie mam pojęcia? Trochę przypomina felietony Rafała Ziemkiewicza, ale nie wiem :(
OdpowiedzUsuń~Guciamal, z tą pracą to wszędzie widzę to samo. Ale trzcina niedająca się złamać tchnie jednak optymizmem.
OdpowiedzUsuńA podpowiedź? Cytat z czyichś dzienników.:)
~Bibliofilko, zlatuję i mam nadzieję na częściej. Zerkam na archiwum ze zdziwieniem, że w "roboczych" miesiącach miałam więcej wpisów niż teraz. Zatem wszystko powinno wrócić do normy.
OdpowiedzUsuńSłowa pisała kobieca ręka. Odpowiedź po powrocie z kamieniołomów.:)
Piękne słowa od Anioła Dobrej Metafory, akurat dzisiaj bardzo mi się przydały. Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńCo do cytatu - nie mam bladego pojęcia...
~Anetko, anioły zawsze potrzebne. Ja też się z nimi zamyślam nieustannie.
OdpowiedzUsuńCytat wieczorkiem.:)
Czy te Dzienniki pióra pani Nałkowskiej? jeszcze mi przychodzi do głowy Dąbrowska i Kowalska:)
OdpowiedzUsuń~Papryczko, BRAWO!!!!!! To "Dzienniki" Dąbrowskiej. To ona pochyliła się nad dolą nauczycieli. Kocham ją za to i za "Noce i dnie". Nie po drodze mi z jej miłością do Piłsudskiego, nienawiścią do Dmowskiego i kleru, miłością i zachwytem nad masonerią, ale cytaty z jej "Dzienników", które wynotowałam, są świetne. Przywołany pochodzi z 1951 roku. Serdecznosci wnikliwej czytelniczce ślę:)))
OdpowiedzUsuń"Dzienniki" polecam wszystkim gorąco.
Tak szczerze powiedziawszy to Dąbrowska przyszła mi do głowy jako pierwsza, ale niepotrzebnie zaczęłam kombinować. Widać trzeba się trzymać pierwszego strzału:)Kowalska była myślą drugą i być może i w jej Dziennikach było ten cytat wspomniany, wszak osoba pani Marii był głównym tematem jej Dzienników:) pozdróweczka!
OdpowiedzUsuń~Papryczko, zawierz intuicji! - krzyczą w teleturniejach. I tak trzymać. "Dzienniki" Kowalskiej mam na półce, bo kupiłam od razu po lekturze Dąbrowskiej, ale styl pisania toporny, nie ten... Odłożyłam, pewnie na emeryturę. Czy mogła tak napisać? Nie wiem. Miała mniejszą wrażliwość. Generalnie dzienniki wszelakie kocham. Tylko mój zaniedbałam, odkąd zaczęłam blogowanie. Ech... Pozdrawiam słońce:)
OdpowiedzUsuńAnioł opiekujący się codziennym trudem,szacunkiem dla cudzej pracy jest zawsze potrzebny, wbrew medialnym "polepszaczom".
OdpowiedzUsuń~Nutto,
OdpowiedzUsuńjako w niebie, tak i na ziemi; zawsze i wszędzie:)
"Kim jesteś: liściem na wietrze czy drzewem mocno zakorzenionym i wyciągającym gałęzie do nieba? Pamiętaj, że jesteś i falą, i morzem"... ale mi się ten fragment podoba. Wstałam dziś wcześniej, by nadrobić zaległości blogowe i po raz kolejny stwierdzam, że zawsze z przyjemnością wracam tutaj :)Dziękuję! Miłego dnia :)
OdpowiedzUsuń~Virginio, rzeczywiście te słowa bardzo do Ciebie przylegają.
OdpowiedzUsuńDziękuję za miły wpis i życzę nieustającego zachwytu nad pięknościami, które Cię otaczają.:)))