DOM Z PAPIERU



sobota, 12 marca 2011

Potańczyć by się chciało...

... lecz to się nie udało.
Dziś notka dla tych, którzy lubią kontrowersje (Aniu! zamówienie zrealizowane).
Impulsem, by wrócić do Nurowskiej, jest czytana właśnie Rauska (o niej wkrótce). Od razu uprzedzam, że czuję się emocjonalnie związana z tematem, bo przyszłam na świat na ziemiach odzyskanych, a moja mama pracowała w fabryce, w której jeszcze były Niemki. I żadnej nie stawiano nago pod pręgierzem tylko  z tego powodu - ani z żadnego innego zresztą - że Niemką była. Dlatego od razu zapaliła mi się w głowie czerwona żarówka, gdy przeczytałam we wstępie o takiej inspiracji.
Książkę czyta się bardzo dobrze, jak zresztą pozostałe tejże autorki.  Sprawne pióro, historia w tle, szczypta seksu. Pewnie dlatego rozemocjonowani śledzeniem fabuły, możemy nie zwrócić uwagi na takie np. zdania:
Jej prześladowcami byli Polacy.
Wywożono nas stamtąd jak zwierzęta, w bydlęcych wagonach.(s.157)
To były przecież stałe praktyki, te napaści na przesiedleńców.
W napaściach na nas, bezradnych, przerażonych, uczestniczyły polskie kobiety, częstokroć były bardziej brutalne i okrutne od mężczyzn ... i bardziej domyślne, przed ich pazurami nie dało się ocalić niczego z marnego dobytku...(s.156)
Te bandy czatujące na pociągi z uchodźcami działały pod osłoną polskich władz.
s. 169-170 - opis "zemsty ofiar", zbiorowe gwałty, obelgi.
Polacy mi wszystko zabrali: dom, ojczyznę, prawo do miłości, zawsze już bałam się mężczyzn... (s.174)
...zaczerwienione, pełne zapiekłej złości twarze. Wyglądały jak wiedźmy, w brudnych, poszarpanych łachach, z rozczochranymi kudłami (to opis Polek, które przyłapały Niemkę na kradzieży w polu, s.190 i dalsze). Rzuciły się na nią, bijąc po twarzy, szarpiąc za włosy, a kiedy się osłaniała, poczuła na sobie ich pięści. Powaliły ją na ziemię i poczęły deptać nogami. Miały rozdęte, fioletowe od żylaków łydki i uda. Nie nosiły majtek, widziała więc nad sobą ich przerażających rozmiarów łona, przypominające rozgrzebane wronie gniazda. Z obrzydzenia zwymiotowała.

 Obraz Polaków przerażający. Dostało się każdemu - łącznie z papieżem. W jednej książce autorka pomieściła wszystkie modne hasła: wypędzeni, pojednanie, aborcja, kościół katolicki. Czy można się dziwić, że to bestseller w Niemczech? Podobnie zresztą rzecz ma się z Bikini Wiśniewskiego, po której to książce skończyłam romans z tym autorem z tego samego powodu. Sama Nurowska w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" (2000.11.25) żali się, że w Niemczech jej książka osiągnęła ogromny sukces czytelniczy, wciągana jest na listy lektur szkolnych, a w Polsce - cisza. Może przerwijmy tę ciszę. Nie chodzi mi o zaprzeczanie faktom, ale o zachowanie właściwych proporcji, o zamianę w roli kata i ofiary, o zafałszowania po to, żeby... No właśnie - po co?
Też kiedyś lubiłam Nurowską...


4 komentarze:

  1. Polacy czasami tracą rozum - to komentarz do twórczości wymienionych autorów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nurowska od początku w Niemczecvh miała branie, ale i wikłała się w jakieś głupie przepychanki - chyba ciągała się z Englertem po sądach za "Tango dla trojga", przeczytałam jej parę książek i jak na razie mówię pas. Z panem Wiśniewskim nie podtrzymuje znajomości od kiedy przeczytałam pierwsze strony "Samotności w sieci". Boszsz...
    No popatrz, poplotkowałam sobie jak w maglu, a co?!

    OdpowiedzUsuń
  4. ~Nutto, Monotemo - dzięki za przerwanie ciszy. Już myślałam, że może ze mną coś nie tak. Wszyscy czytają, chwalą, a mnie jak zwykle się nie podoba. No cóż, jeśli lubią, niech czytają. A przed nami jeszcze tyle pięknych książek!

    OdpowiedzUsuń

Komentarze mile widziane.