...Niektórzy - czyli nie wszyscy.
Nawet nie większość wszystkich, ale mniejszość.
Nie licząc szkół, gdzie się musi,
i samych poetów,
będzie tych osób chyba dwie na tysiąc.
Zgadzacie się ze słowami Noblistki? Co się dzieje, że poezji coraz mniej w naszym życiu? Przynajmniej w moim. Czy czytanie, ba! - nawet pisanie wierszy to przywilej młodych lub zakochanych? Wszak nawet wielcy poeci milkli po osiągnięciu pewnego wieku. Chowali też pióra, gdy w Polsce grzmiały armaty. Zatem dla poezjowania romantycznych wzlotów trzeba? Czy poetą się tylko bywa? Może to szkoła wdrukowała nam lęk przed "trudną" poezją? Mnóstwo tych pytań kłębi mi się nie tylko z okazji święta poezji, jakim jest dzisiejszy dzień.
Proza życia jak walec zrównała wszelakie uniesienia. Grzebię nerwowo w tomikach, bo fragmencik liryczny ładnie się wpisuje, gdy obchody jakieś, dedykacje lub życzenia trzeba wpisać. Naprędce wklepywane hasła w googlach przynoszą żałosne rezultaty.
Chyba nieco lepiej ma się poezja śpiewana. Czasem zdarza mi się, że tą drogą dokonuję odkrycia. Tak na przykład poczytałam Jana Zycha, do którego dotarłam wsłuchana w śpiew Grechuty.
To są drzwi bez wyjścia. Otwarte jak powietrze dla krzyku.
Tylko, żeby wejść - wrócić już nie można.
Nie wraca się do rzeki.(...)
Na tej ziemi, najpiękniejszym słoneczniku,
po mnie i po tobie przejdą traw pokolenia.
(janzych.cba.pl)
A "Kantata" jest naj:
Tu żadnej pory roku oprócz zimy nie ma.
Tu miejsce na labirynt i na głowę kamień.
Obcy mur z obcym murem graniczy...
Strofy na taki dzień jak dzisiaj. Siedzę sama w moim kąciku literackim, z kawą w lawendowej filiżance. Chciałoby się zanurzyć w samego siebie. Problemy większe i mniejsze. Wypada już tylko powtórzyć za Staffem:
Od dawna zwiastowano, że bardziej niźli chleba
poezji trzeba w czasach, gdy wcale jej nie trzeba.
Pozdrawiam wszystkich miłośników liryki, choćby byli w proporcji 2:1000.
Tak poezja ma moc, choć przyznam szczerze, że teraz jakoś mocno zaniedbałam się w tym względzie. Ale też jakoś mocno mnie nie ciągnie w tamtym kierunku. Kiedyś bardziej.A Szymborską bardzo lubię, a szczególnie ją jako osobę. Jest cudowna! Tak te wieczory kiedy się zaczytywało w Poświatowskiej, Wojaczku (i gdzie twój język, który koiłby ból wynikły z przegryzionego słowa kocham...)urokliwy czas, urokliwy zaiste:) Czasem sobie zajrzę do Gałczyńskiego po utwory te mniej liryczne a bardziej śmieszne. Cudowne poczucie humoru! Inaczej się sprawa ma przy połączeniu tekstu z muzyką. Osiecka, Grechuta (mój ukochany numer to "muza pomyślności")Ostatnio odkryłam najnowszą płytę Heya. Warto przyjrzeć się jej słowom:)
OdpowiedzUsuńZnam przykłady, gdzie największe mole książkowe odnoszą się do poezji z dużą rezerwą, czasem pogardą i niesmakiem. Dlaczego? Nie mam pojęcia. W każdym razie pozostaje mi tylko ironiczny uśmiech. Między prozą a poezją jest przepaść. W przypadku pierwszej zwykle czytelnik ma podane wszystko na talerzu, jeżeli chodzi o poezję, bardzo istotne jest czytanie pomiędzy wierszami, dedukcja, odczytywanie symboli, metafor... Może to zbyt męczące i czasochłonne? Kto wie. W każdym razie, ja bez poezji żyć bym nie mogła.
OdpowiedzUsuńNawiązując jeszcze do fotografii, to ogromnie ubolewam nad tym, iż nie mam w oczach aparatu, który mógłby rejestrować wszystkie piękne chwile i przekazywać mi je na papierze. To taki ból, gdy przed oczami malują się najpiękniejsze obrazy, a aparatu w zasięgu rąk brak...
OdpowiedzUsuń~Papryczko, ale lirycznie się zrobiło! Wszystkich wymienionych czytam i bardzo lubię, ale z Szymborską mam akurat odwrotnie - cenię twórczość, ale osoba mi nie imponuje (te zaszłości, romans z komuną). Grechuty ulubionego utworu nie jestem w stanie wybrać, bo śpiewam z nim równo łeb w łeb wszystko. Mówiąc o poezji śpiewanej, muszę dodać SDM (Stachura!) i Stana Borysa. Oj, długo by jeszcze, długo, a tu jutro szary dzień prozy... :)
OdpowiedzUsuń~Kasiu, smutny ten rozdźwięk między prozą i poezją, ale tak chyba jest. O ile mola książkowego trudno znaleźć, to miłośnika poezji już ze świecą trzeba szukać. Ja staram się przepaść zasypać prozą poetycką, np. Anna Janko łączy to wyśmienicie w fenomenalnej "Dziewczynie z zapałkami". Jeśli chodzi o odczytywanie poezji, to do Norwida po liceum byłam uprzedzona, że za trudny, dopiero potem odkryłam go na własny użytek. Gdy smutno ci i źle, czyta się nawet bez wyjaśniania, tylko łapiąc to coś.
No to mamy, Dziewczyny, dwóch wielbicieli poezji na tysiąc. Ja powinnam się też dopisać, ale Szymborskiej statystykę zawyżymy. Tak trzymać!
Wczorajszy wieczór i ranek to był "późny" Różewicz. Dalej szukam w tomiku i poszukuję pięknych fraz.
OdpowiedzUsuńMam lawendowy kubek do herbaty. Pozdrawiam serdecznie:)
~Nutto, gdzie szukać tych różewiczowskich strof? - u Ciebie? Bo też lubię. Prawda, że z lawendą wszystkim do twarzy? I świat smakuje inaczej. :)
OdpowiedzUsuńNie zaimponuję Ci niestety, nie czytuję poezji, ale doceniam ją bardzo w połączeniu z muzyką. Czyli odbiorcą jestem wrażliwym, ale nie oczami, a uszami. I to musi być z muzyką. Och, potrafię się spłakać jak bóbr, kiedy slyszę coś pięknego. Jak na przykład wiersz Grochowiaka zaśpiewany przez Zebrowskiego z Jopek (Upojenie) - ...jest mróz co szczęki mężczyzny zmarmurza, jest taki mróz... Mogłabym tego słuchać non stop.
OdpowiedzUsuńA Szymborską też lubię. Nawet jako osobę. Kto bez winy, niech pierwszy rzuci kamieniem.
~Kasiu, poezja śpiewana jest the best!
OdpowiedzUsuńMuszę się jednak odnieść do sprawy Szymborskiej. Ofiary komunizmu lepiej znają przytoczony cytat biblijny, bo częściej bywały w kościołach niż ich oprawcy. Są skorzy do wybaczenia, ale najpierw oczekują sprawiedliwości i przyznania się do winy. Błądzić jest rzeczą ludzką, ale W.SZ. nigdy nie odcięła się od swoich błędów. Mam odwagę zabierać głos i jestem przygotowana do merytorycznej dyskusji. Dlaczego? Gdy ona biła brawa na zebraniach partyjnych, mój Tata przechodził okrutne śledztwo. Wsparła swoim autorytetem władze stalinowskie i to nie był tylko jeden wierszyk, ale wierna służba. Znasz chociażby podpisaną przez nią rezolucję potępiającą biskupów oczekujących na karę śmierci. Umacnianie systemu nie byłoby możliwe, gdyby nie pozyskanie inżynierów dusz - dlatego np. zabiegano o powrót z emigracji Wańkowicza czy Tuwima. Znasz koszty wprowadzenia nowego ustroju? To 300 tys. aresztowanych, 8 tys. wyroków śmierci (4,5 tys. wykonanych), 25 tys. zmarłych w więzieniach bez procesu. A salonowi literaci balowali. I teraz piszesz, że "kto bez winy, niech rzuci kamieniem"? Czy tak myślą Ci, którzy jeszcze żyją i pamiętają? Sędzia mojego Taty nie został ukarany - jak wielu innych, żyjących w dostatku. C.d. - wedle życzenia. Służę literaturą, linkami. O ostatnim odznaczeniu dla Noblistki pisała m.in. bibliofilka; też ciekawie na katonisliwka.wordpress.com. Pozdrawiam wiosennie:)
Jeśli chodzi o poezję to mam dwa słowa: ZBIGNIEW HERBERT ;)dla mnie głownie tylko ON. I dzięki za Twojego posta u mnie o Szymborskiej. A na propozycje to chętnie. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń~Bibliofilko, tak jest, chylę czoło.
OdpowiedzUsuńJeśli będzie podobny post np. o Miłoszu i innych tfurcach to też dopiszę swoje zdanie z przyjemnością.
Biegnę przypomnieć sobie Łysiaka. :)
No tak, mnie latwo mowic, bo nikt z mojej rodziny nie ucierpial. Poza wymordowaniem duzej czesci przez Niemcow, potem juz tylko co najwyzej borykanie sie z bieda. Dlatego faktycznie nie mam prawa zabierac glosu w tej dyskusji. Przykro mi z powodu Twojego taty. Naprawde
OdpowiedzUsuń~Kasiu, tak miło, że jesteś, bo już myślałam, że za dużo napisałam, że za dużo prywaty...Wszystko w życiu jest po coś i Taty przeżycia też. On przecierpiał swoje, a ja wiem przynajmniej, jak żyć. To jest piękne. Dlatego moje poszukiwania literackie są takie, a nie inne. Bardzo lubię literaturę rosyjską, współczuję temu doświadczonemu narodowi, ale komunie mówię zdecydowane NIE! Myślę, że za jakiś czas mój blog się wyprofiluje. Chciałabym tak lekko, łatwo i przyjemnie, ale czasami trudno. Szymborską sama wywołałam cytatem. Buziaki i zaglądaj :):):)
OdpowiedzUsuńBlogi nie są tylko po to, żeby było lekko, łatwo i przyjemnie, trzeba rozmawiać (nie mylić z pewnym programem). A jeśli idzie o komunę to powiem ci, że mnie wciąż zadziwia jak to się stało, że na tyle lat zapanował ten ustrój i tyle ludzi zostało przez to skrzywdzonych. Ech, to jest temat na długie dyskusje przy winie, inaczej tego 'nie razbieriosz' Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń