Zmarł 85 lat temu…
KTO DZIŚ CZYTA WEYSSENHOFFA? – Nikt. A szkoda! Bo to endek całą gębą. I drugi Sienkiewicz.
Władza komunistyczna już po wojnie zadbała, byśmy o nim zapomnieli.
Wszak pisał powieści polityczne, do tego bardzo niepoprawne! Wskazywał
wrogów Polski, bo przed wojną jeszcze można było. Na celowniku znaleźli
się Żydzi, a także obóz legionowy i socjaliści. Nie doczekamy się
wznowienia „Hetmanów”, „Jana bez Ziemi” czy „Cudna i ziemi cudeńskiej”.
Zostaje tylko polowanie w antykwariatach. Wyciągam swoje perełki wydane
przed stu laty i proszę w rocznicowym wspomnieniu – pamiętajmy o tym
pisarzu, który stworzył nie tylko kresowe arcydzieła, ale przede
wszystkim upominał się o Polskę dla Polaków! Czystą, narodową,
niezażydzoną…
A ja upolowałam tego autora u siebie w bibliotece. Przeczytałam jedną z jego książek, było warto.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)*
~ Dobra literatura się nie starzeje. Sto lat! - to mało :)
UsuńSerdeczności :)
Należę do nielicznego grona czytającego Weysenhoffa :)
OdpowiedzUsuńMam nawet - chyba także i Tobie znaną - jego biografię pióra Danowskiej.
~ Pamiętam :) Wypatrzyłam u Ciebie i zdobyłam. A ja dalej swoje i w ukochanym Dwudziestoleciu siedzę :)
UsuńW latach 70-tych mieliśmy na studiach Weyssenhoffa w lekturze (Uniwersytet Łódzki). Na pewno był "Soból i panna", nie pamiętam, czy coś jeszcze. W każdym razie nazwisko było obecne, inna sprawa to wydania (lub ich brak) poszczególnych tytułów.
OdpowiedzUsuńJednak nie mogę się wykazać znajomością twórczości tego pisarza.
Ciągle brakuje mi czasu na dokładny remanent w naszej rodzinnej Starej Szafie, ale jestem pewna, że jakieś perełki tam są.
I teraz mnie będzie to męczyło dopóki nie sprawdzę :)
~ Wierzę, że odkurzyłaś Starą Szafę i perełki się wysypały ciurkiem :) O ile "Soból i panna" wciąż wznawiane, to ze wspomnianych przeze mnie maleńkie wydawnictwo z Sandomierza wypuściło na rynek "Hetmanów". Zatem nadzieja na więcej - rośnie! Serdeczności :)
UsuńWysypały się, ale nie to, których szukałam. Znajdą się, gdy będę szukać innych :)
UsuńA "Soból i panna" gdzie? ;)
OdpowiedzUsuń~ "Soból i panna" zalega na półkach. Podałam zaangażowane politycznie ;)
UsuńW dzisiejszych czasach także "Soból i panna" są zaangażowane.Vide - akcje "nowoczesnych" ekologów w polskich opłacanych przez wiadomo kogo.
Usuń~ W takim razie zdmuchuję kurz i polecam. W sprawie Puszczy Białowieskiej wypowiadam się wyraźnie, by kornikami zajęli się specjaliści, czyli leśnicy, a aktywiści z Greenpeace na Antarktydę...
OdpowiedzUsuńAdolf Nowaczynski nazywal Weyssenhoffa "dobre baronisko". Powiesc jego "Hetmani" ciekawa i np Pamietnik Literacki z 1925. Albo jego cykl o rewolucji 1917 roku, drukowany w ABC. To wstyd, ze nie ma on biografii, a taki Tuwim ma co rok, co pare lat. Niestety, lewactwo produkuje lewych.
OdpowiedzUsuń~ Ależ jest bardzo dobra biografia Ewy Dankowskiej Józef Weyssenhoff - pisarz, bibliofil, kolekcjoner". Chociaż jak dla mnie to za mało w niej jako o endeku. Mam jednak znajomego, który przymierza się do takiego tekstu. Jeśli się pojawi, będę promować. A teraz dodałam w poście zdjęcie wspomnianej biografii.
UsuńTo moze napisze pani cos o tym Weyssenhofie, nie tylko na blogu. To byloby ciekawe, ale i nielatwe chyba... Ma pani jasne stanowisko w wielu kwestiach, literackich tez, i chyba duze oczytanie w epoce miedzywojennej, choc Weyssenhoff, nie bardzo do tej epoki nalezal. I z pewnoscia kres jego pisarstwu polozyl rezim sanacyjny, kiedy prawdy czesto nie mozna bylo pisac, a przeciez byl to pisarz tez "narodowy", nie tylko ciasno-endecki. Choc wiadomo, ze wlasnie miedzy wojnami, to narod byl endecki, tylko rzady byly inne, sztucznie podtrzymywane, az do ostatecznego krachu wrzesniowego. I to pisarstwo Weyssenhoffa to tez bylo mistrzostwo opisu polowan (ale fraza "pojedziemy na low" jest z tomiku poezji Andrzeja Niemojewskiego z 1907, ze slynnego wiersza o rewizji carskiego zandarma). Niedawno natrafilem na taki artykul pisarza Ejsmonda w "Gazecie Porannej 2 Grosze" z 1925 r., w ktorym mowa jest, a wlasciwie zachwyt nad scenami polowan chyba w powiesci "Hetmani". A wiadomo, ze wtedy duzo jeszcze polowano w warstwach uszlachconych, ze przy polowaniach "robiono" i polityke na szczeblach najwyzszych, a kazdy powazny dziennik mial takiego mini-Ejsmonda, ktory pisywal co jakis czas felieton o polowaniu. Np w IKC byl to ktorys z Badenich, ze slynnej familii galicyjskiej. I trzeba dodac, ze ten Ejsmond wcale nie byl endekiem, a jednak napisal artykul do partyjnej "Gazety Porannej 2 Grosze", a w nim dal szereg pochwal dla starej wtedy powiesci Weyssenhoffa, wtedy po raz kolejny wznowionej.
OdpowiedzUsuń~ Rzeczywiście we współczesności tkwię z musu, a z wyboru w Dwudziestoleciu. Wiele moich lektur w "papierowym domu" dotykało konfliktów sanacyjno-endeckich, a serce wciąż po właściwej (czyli po prawej) stronie. Czas biegnie, a raczej pędzi i usiłuję zwolnić. Mam nadzieję, że moje - a będzie miło, jeśli cudze też - marzenia spełnię, przeczytam i napiszę o tym, co ważne. Z narodowym pozdrowieniem!
UsuńGrafomania podlana antysemickim sosem. Bleee.
OdpowiedzUsuń~ Grafomania to dziś na empikowych półkach. A polskie sosy bardzo smaczne...
UsuńAle proszę nie obrażać Polaków twierdzeniem, że antysemityzm to polski sos. Może pański, mój na pewno nie.
Usuń~ Zapewniam, że Polacy się nie obrażą. Wiedzą, że słowo "antysemityzm" nie oni wymyślili i nie oni czerpią z tego korzyści. A gwoli ścisłości - jestem judeorealistką, nie antysemitką.
Usuń