DOM Z PAPIERU



sobota, 27 września 2014

Mieć albo być...

Senne podkarpackie miasteczko... Pewnego dnia mieszkańców elektryzuje wiadomość, że w domu kultury nie tylko rozdają za darmo książki, ale i coś do jedzenia!
Kąsek znakomity! Mam już Słownik gwary lasowiackiej i byłoby ciekawie kontynuować serię, dostawiając Kuchnię lasowiacką. Przecież mała ojczyzna, tradycja, dorobek przodków itp. Pyszna rzecz, a tu tłum gęstnieje i wciąż napływa, napływa... Czy wystarczy dla mnie? Na stoliku stosiki obiecanych egzemplarzy, a z boku nęcą kanapeczki, proziaki, pierożki. W jakim kierunku ruszy tłum? 
Uchem strzyże, głową kręci,
I to pachnie, i to nęci. [...]
I tak stoi aż do rana,
A od rana do wieczora;
Aż nareszcie przyszła pora... - A.Fredro

Przyszła pora, by udać się w odległe o kilkaset metrów miejsce i wziąć udział w mszy za Ojczyznę. Zaraz potem spotkanie wyczekane od lat, bo w roli głównej sam Stanisław Michalkiewicz! Podglądany na You Tube, wysłuchany w Radiu Maryja (cykl "Myśląc Ojczyzna"), zaczytany - gdziekolwiek tylko coś "naskrobał". Temat prelekcji to Teoria spiskowa. Potępiana przez wszystkich mądrych, roztropnych i przyzwoitych. Nie wolno weń wierzyć pod rygorem natychmiastowej utraty tejże przyzwoitości. Niby sporo wiem, ale układam sobie po kolei i utrwalam, by zrozumieć mechanizm spisku zapoczątkowanego w 1980 roku. Cóż to był za rok? Czas buntu wobec PZPR, jej rozpad i powstanie próżni politycznej, którą wypełniły tajne służby wojskowe i cywilne. To one szybko przygotowały stan wojenny. W połowie lat osiemdziesiątych dochodzi do gwałtownych starć, które zewnętrznym obserwatorom jawią się niczym walka buldogów pod dywanem. Zwycięsko wychodzą tajne służby wojskowe prące do nowego ustroju, w którym będzie się liczył stan posiadania. Już tylko krok do powstania spółek nomenklaturowych - środowisk władzy - i selekcji kadrowej. Pozbycie się ekstremów politycznych legnie u podstaw umów okrągłostołowych. Wymiksowanie przeciwników stworzy nowe abecadło polityki, a laicka lewica przewertuje Polskę na wylot. Wywiad wojskowy przeszedł transformację w zwartym szyku dzięki skutecznemu instrumentowi, jakim była agentura.  Próba jej ujawnienia pamiętnego 4 czerwca nie udała się i tak zostało do dziś. Przynależność do sitwy jest gwarancją sukcesu na rynku... Tak doszliśmy do smutnych rozważań nad dniem dzisiejszym, do rządzących stronnictw, do długu publicznego i odmóżdżających ataków (triada: państwowy monopol edukacyjny, medialna propaganda i przemysł rozrywkowy).
Potem pytania o trzecią wojnę, Ukrainę,  o narodowców, o proklamowaną przez czerską świętą wojnę z "faszyzmem". Mnie nurtowała sprawa prof. Kieżuna... W związku z niepokojami dotyczącymi zbliżających się wyborów nasz gość stwierdził, że gdyby wybory mogły cokolwiek zmienić, to już dawno byłyby zakazane. Racja.
Spotkanie przedłużą mi kupione książki i żałuję ogromnie, że mogłam sobie pozwolić jedynie na dwie, bo każda strona to potwierdzenie, że idę w dobrym kierunku, że prawda leży na wyciągnięcie ręki.
Jak widać, atmosfera sympatyczna, tzn. tłumów nie było, a ciasteczka za sprawą księdza proboszcza owszem:) Dlaczego o tym wspominam? Bo miałam żal do organizatorów, że z jakiegoś nieznanego mi powodu (wybory?) dwa ciekawe spotkania zbiegły się w czasie i to co do minuty! Druga sprawa to wybór mieszkańców. Czy nie jest on zgodny z postawami "być" i "mieć"? Czy proporcje nie są zbieżne ze średnią krajową w odniesieniu do spraw ważnych, czyli bytu nas jako narodu a pogonią za konsumpcją? Ja zobaczyłam tę naszą polskość w soczewce! A zanim ktoś mnie zgani za krytykę tych, którzy wybrali "inny żłób" niż ja, to wspomnę o zdjęciach, których z litości nie zamieszczam. Nie mam zdolności bilokacji, więc na pierwsze spotkanie wysłałam swojego agenta. Co zobaczyłam? Tratujący się tłum, jedzenie znikające w torbach... Czy tak miało przebiegać kulturalne spotkanie z ludową tradycją w tle? Polacy, co się z wami stało?
I jeszcze na koniec - dziś obchodzimy 75. rocznicę powstania Polskiego Państwa Podziemnego.

29 komentarzy:

  1. Nie czytałem jeszcze żadnej książki Michalkiewicza, ale zamierzam to nadrobić w przyszłym czasie.
    Szkoda, że dwa spotkania odbyły się w tym samym czasie. W małym mieście można to było ze sobą uzgodnić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Michalkiewicz na wizji czy w druku - zawsze rewelacyjny.
      A dwa spotkania łatwo wytłumaczyć - na jednym był aktualny burmistrz, a drugie zorganizował kontrkandydat w wyborach. Ważne, że zyskałam:)

      Usuń
  2. Tłum ruszył w kierunku możliwym do przewidzenia. Piękny fragment Fredry zacytowałaś, ale to na pewno nie słowa naszego komediopisarza przyświecały tym, co torby wypełniali po brzegi...
    Oj, smutne, smutne... i tak wstyd trochę.
    Zresztą nie wiem, może dziś takie trendy? Ale ja niedzisiejsza jestem, więc może się nie znam?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Jak widać - obie lokujemy się w poprzednich epokach;) Ważne, że książki też "powędrowały" do domów!

      Usuń
  3. oooo wróciłam z urolpu i Rodzice załatwili mi tę książkę... i będę testowała przepisy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Uwielbiam rosół z ziemniakami, do cioci jeździłam na kapuśniaczki, smalec własnej roboty mam ciągle w lodówce, a prażuchy kupuję gdzie się da (kiermasze, skanseny) - bo blachy nie mam. Pyszności:)

      Usuń
  4. Miłe i na dodatek smakowite wrażenia masz również tym razem.
    Z Michalkiewiczem obcuję na codzień, gdyż mąż uwielbia mi czytać na głos ,a codziennie czytamy to co napisali panowie : Michalkiewicz, coryllus i toyach.
    Zgadzam się, że Michalkiewicza czyta się doskonale a słucha jeszcze lepiej. Słucham go w RM i oglądam filmiki z nim, bo interesująco i mądrze prawi. Też chętnie posłuchała bym go na żywo.
    Schamiał nam naród po prostu. Tego ukryć się nie da.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Wymieniłaś wspaniałą trójcę:) Dobrze, że autorzy wyrażają zgodę na filmowanie i umieszczanie nagrań na YT. Jakże byłabym uboga, gdybym nie posłuchała tych kilku patriotów, którzy się nam gdzieś cudem uchowali! Jednak wrażenie, gdy sam pan Michalkiewicz mówi patrząc mi prosto w oczy - niezapomniane:)
      Smakołyków tym razem nie skosztowałam (wybrałam strawę duchową), ale z książki coś upichcę:)

      Usuń
    2. Dlatego zazdroszczę, gdyby się pojawił u nas polecielibyśmy obydwoje jak na skrzydłach.
      Szkoda, że nie popróbowałaś.

      Usuń
    3. ~ Autor był już w mojej miejscowości przed dwoma laty. Stałam jak wryta przed plakatem i nawet miałam zamiar z powodu spotkania odpuścić wykupione wczasy w Chorwacji! Mąż mnie "wyprostował", ale los o mnie nie zapomniał. Mam teraz jedno i drugie:)

      Usuń
    4. My na taki fart nie mamy raczej nadziei. W za małej miejscowości mieszkamy. A wybrać się np. do Krakowa..... to już cała wyprawa.

      Usuń
    5. ~ Teraz chyba nie jest problemem mała miejscowość, tylko prężnie działający organizatorzy. Bywa, że w moim 12-tys. miasteczku w spotkaniu bierze udział 12 osób, czyli jedna na tysiąc. Takie postacie jak ks.Isakowicz-Zaleski biją rekordy i widownia reaguje już na dźwięk nazwiska, ale bywa różnie. Pole do popisu mają biblioteki, kluby GP, uniwersytety złotego wieku. Uczę w wiejskiej szkole i moje dzieci widziały zacne grono parające się pisaniem. A Kraków może za miesiąc:)

      Usuń
    6. I tu się z Tobą zgadzam, ale może znajdę sposób na to.

      Usuń
  5. Polacy co sie z wami stalo? Dobre pytanie
    Weszlam z twojego bloga na te strone
    http://forumemjot.wordpress.com/2014/09/27/moja-polska-juz-nie-placze-bo-ona-kona-na-moich-oczach/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Pisze bolesną prawdę i komentuje na bieżąco. Gdy tak zerkam na mój blogroll, to od razu myślę optymistycznie, że nie jestem osamotniona w swoich poglądach.

      Usuń
  6. Jeszcze cos
    http://blogmedia24.pl/node/3636
    A ja w tym roku odwiedzajac Warszawe zastanawialam sie, gdzie sie podzial ten grob, teraz juz wiem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Dokładnie tak samo się dzieje na Łączce. A co zrobili z tunelami KL Warschau? Młodzi mają myśleć o teraźniejszości, a nie o przeszłości, a świadkowie odchodzą...

      Usuń
  7. I mieć, i być. Jedno bez drugiego nie da rady doświadczyć. Wiem, wiem, to takie przyziemne postrzeganie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Jedno z drugim powiązane, tworzą całość, ale jednak BYĆ jest "większą połówką" ;)

      Usuń
    2. Jeśli nie ma się mieć, nie ma "większych polówek" :(

      Usuń
    3. ~ Byt kształtuje świadomość?
      Mam ulubioną od lat lekturę. Ukochana, bo o tacie i dwóch córkach (czytaj - o mnie) - M.Pruszkowskiej "I przyślę Panu list i klucz". Rzecz dla maniaków czytania. Wiele razy rodzinka potrafiła sobie odmówić podstawowych rzeczy, żeby przemycić książki do "Miesiąca Zatajonego", czyli do biblioteczki skarbów. Tam nie było dyskusji, czy ważniejsza jest maszynka do mięsa, czy kolejne lektury.
      "Większe połówki" nie istnieją tylko wśród matematyków;) Brrrr... nie cierpię zeszytów w kratkę (no chyba że te ks.Twardowskiego).

      Usuń
  8. Uwielbiam Michalkiewicza! Dzięki Bogu za Pana Stanisława! Miałem przyjemność Go spotkać, zamienić kilka słów, a nawet odpisał na parę moich maili. Niezwykle inspirująca osobowość. Zmuszający do myślenia, do dokładniejszego przyjrzenia się naszej rzeczywistości. Poza tym jestem wielbicielem Jego poczucia humoru. Żadnej pretensjonalności - tylko lekkość i finezja. "Salonowcy" za to Go nienawidzą! Dlatego nie zapraszają do telewizji, bo jeszcze rozświetliłby ludzkie umysły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Też uwielbiam tego Pana! Jeśli nie dość przebija moja radość ze spotkania, to podpisuję się pod każdym słowem twojego komentarza. Czy w tv go pokazują, to nie wiem, bo pudła pozbyłam się już parę lat temu. W internecie mam filmików ze spotkań do woli. Nigdy dość! Na pohybel salonowcom ;)

      Usuń
    2. Również nie oglądam telewizji. Też swoją wiedzę czerpię właśnie z tych spotkań zamieszczanych w internecie (i z książek), ale także właśnie dzięki internetowi przekonuję się, że do telewizji nikt Stanisława Michalkiewicz nie zaprasza - gdyby tak było, na pewno zaraz by ktoś zamieścił filmik. A tu nic. Ale cóż - strata dla telewizji i zwłaszcza dla tych, co oglądają te wypociny w reżymówce.

      Usuń
    3. ~ Pewnie tak jest, bo gdy z euforią dzieliłam się wrażeniami ze spotkania, znajoma spytała - kto to jest Michalkiewicz? No przecież gdyby był w telewizji...:(

      Usuń
    4. No właśnie, gdyby był w telewizji.....

      Usuń
    5. ~ Gdyby był w tv, to ludziska pobiegliby na spotkanie, a nie po pajdkę darmowego chleba:( Zobaczenie na własne oczy gwiazdy nobilituje. Znowu przekonam się na krakowskich targach za dwa tygodnie, że największy tłum robią aktorzy, sportowcy, a nie autorzy. No, chyba że książka lansowana jest przez GW jako bestseller.

      Usuń
    6. Smutne, ale prawdziwe.
      Ja i w tym roku jednak nie pojadę. Ale znów poczytam Wasze relacje. Na razie muszę na tym poprzestać.

      Usuń
    7. ~ Ponura rzeczywistość też próbuje mnie przekonać, że targi tym razem absolutnie nie wchodzą w rachubę, ale mam w sobie ogromny kapitał szaleństwa. Zobaczę, co zwycięży;)
      PS
      Aniu, wejdź na stronę internetową targów i zobacz sobotnie spotkania autorskie. Jak tu można dopuścić rozum do głosu! Tylko serce:)))

      Usuń

Komentarze mile widziane.