"Kocham wszystko, co stare: starych przyjaciół, stare czasy, stare obyczaje, stare książki, stare wino." (Oliver Goldsmith)
DOM Z PAPIERU
niedziela, 10 sierpnia 2014
Niedziela w zagrodzie
A chłopska dusza niech sobie w muzeum odpocznie za te wszystkie wieki. Należy się jej. Niech świadczy ludziom, że byli kiedyś chłopi. - Wiesław Myśliwski Kamień na kamieniu
Napisałam wcześniej komentarz, ale... gdzieś poleciał w wirtualną przestrzeń. Wycieczka piękna i sentymentalna. Kwiaty uroczo uśmiechają się do sierpniowego słońca.
A ja prozaicznie zapytam, a jest tam zasięg? Pamiętam, jak zwiedzałam cele zakonników w klasztorze San Marco we Florencji pomyślałam wtedy sobie, że nie miałbym nic przeciwko przeniesieniu się do takiej celi kontemplacji, obok świetnie zaopatrzona biblioteka, tylko, żebym miała internet :) współczesne niewolnictwo. Ale pomarzyć dobra rzecz, tj. pomarzyć o wyrwaniu się ze szponów cywilizacji
~ Niestety, jest;) Nie mam kłopotu z odłączeniem się od sieci, jeśli codzienny żywot miałabym zamienić na tak ekstremalny jak chałupa albo cela. Oddałabym za to telefon i laptop:) Piękny los sobie zgotowaliśmy... My przynajmniej mamy marzenia, ale dzieci chyba zginęłyby.
~ Podkarpacie. Wiatraki-koźlaki były chyba rozpowszechnione w całej Polsce. Tam przy snopkach jest jeszcze turbinowy. Byle mąkę mełły, byle pajdę chleba ze smalcem i z ogórkiem zakosztować;)
~ Mam wrażenie, że jestem uzależniona od internetu, gdy jest blisko, jednak pociąg ów maleje wprost proporcjonalnie do odległości od laptopa. Gdy wyruszam w świat, ten pochłania mnie bez reszty. Byle na zapiecku książki mieć. Pozdrawiam ludycznie:)
Tyle wspomnień mam z taką zagrodą moich dziadków. Wprawdzie nie tak wyglądała, bo to inne tereny, ale mam w pamięci można powiedzieć wszystko i potrafiłabym to wszystko może nie namalować, bo nie jestem biegła w tej sztuce, ale opowiedzieć, opisać słowami. Gdybym tylko mogła przeniosła bym się choćby na moment do tamtych lat wakacyjnych, tej zagrody, żniw i jedzenia jakie wtedy babcia serwowała a nawet bym popasła znów krowy, przy której ro czynności kuzynka uczyła mnie tańczyć. Ech, wydobyłaś tym postem ze mnie westchnienie nutki żalu za tym co minęło bezpowrotnie.
~ Dzieciństwo najczęściej sielskie:) Dane mi były trzy wiejskie lata i zapadły tak w serce, że kołacze wciąż do boćków, łanów złocistych udekorowanych chabrami i makami, przydrożnych kapliczek... Nie wiem, jak można żyć, kojarząc mleko i masło z marketem, a las wyłącznie z kleszczami. A ja uczyłam się tańczyć na stępce;) Też miłych dni, a czas żeby choć na chwilę się zatrzymał:)
Wspaniały klimat zdjęć:) Musiałaś mieć sympatyczną wycieczkę:)
OdpowiedzUsuń~ Powrót do korzeni:) Baaaardzo miła niedziela:)
UsuńNapisałam wcześniej komentarz, ale... gdzieś poleciał w wirtualną przestrzeń.
OdpowiedzUsuńWycieczka piękna i sentymentalna. Kwiaty uroczo uśmiechają się do sierpniowego słońca.
~ Oj, a to drań;)
UsuńPrzeniosłabym się chętnie do jednej z chat. Siedzieć na progu z kubkiem zsiadłego mleka, słuchać pszczół, wąchać macierzankę...
A ja prozaicznie zapytam, a jest tam zasięg? Pamiętam, jak zwiedzałam cele zakonników w klasztorze San Marco we Florencji pomyślałam wtedy sobie, że nie miałbym nic przeciwko przeniesieniu się do takiej celi kontemplacji, obok świetnie zaopatrzona biblioteka, tylko, żebym miała internet :) współczesne niewolnictwo. Ale pomarzyć dobra rzecz, tj. pomarzyć o wyrwaniu się ze szponów cywilizacji
Usuń~ Niestety, jest;) Nie mam kłopotu z odłączeniem się od sieci, jeśli codzienny żywot miałabym zamienić na tak ekstremalny jak chałupa albo cela. Oddałabym za to telefon i laptop:) Piękny los sobie zgotowaliśmy... My przynajmniej mamy marzenia, ale dzieci chyba zginęłyby.
UsuńKrzyż z figurą Chrystusa frasobliwego jest cudowny! Podobają mi się także ukwiecone okna. Zresztą na każdym z tych zdjęć kryje się coś urokliwego.
OdpowiedzUsuń~ Był Jezusek zafrasowany naszą codziennością, nie brakło Nepomucka... Wiedzieli dawno temu chłopi, jak sobie pomóc:)
UsuńA czy to nie w Olsztynku skansen? Bo mi te wiatraki przypominają coś :)
OdpowiedzUsuń~ Podkarpacie. Wiatraki-koźlaki były chyba rozpowszechnione w całej Polsce. Tam przy snopkach jest jeszcze turbinowy. Byle mąkę mełły, byle pajdę chleba ze smalcem i z ogórkiem zakosztować;)
UsuńCudowne miejsce. Chcialabym tez obecnie sobie mieszkac. Wiatrak i dom kryty strzecha - slicznosci i to mleko o ktorym wspominasz...
OdpowiedzUsuń~ Tęsknota - jak widzę - zatacza kręgi:) Tak nam wynalazki cywilizacyjne obrzydły! Żyć w zgodzie z rytmem pór roku, z naturą...
UsuńTeż bym tak chciała żyć...Tylko nie wiem jak długo bym wytrzymała bez laptopa i internetu...a o telefonie nie wspomnę...Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń~ Mam wrażenie, że jestem uzależniona od internetu, gdy jest blisko, jednak pociąg ów maleje wprost proporcjonalnie do odległości od laptopa. Gdy wyruszam w świat, ten pochłania mnie bez reszty. Byle na zapiecku książki mieć. Pozdrawiam ludycznie:)
UsuńTyle wspomnień mam z taką zagrodą moich dziadków. Wprawdzie nie tak wyglądała, bo to inne tereny, ale mam w pamięci można powiedzieć wszystko i potrafiłabym to wszystko może nie namalować, bo nie jestem biegła w tej sztuce, ale opowiedzieć, opisać słowami.
OdpowiedzUsuńGdybym tylko mogła przeniosła bym się choćby na moment do tamtych lat wakacyjnych, tej zagrody, żniw i jedzenia jakie wtedy babcia serwowała a nawet
bym popasła znów krowy, przy której ro czynności kuzynka uczyła mnie tańczyć. Ech, wydobyłaś tym postem ze mnie westchnienie nutki żalu za tym co minęło bezpowrotnie.
Miłej soboty i dobrej niedzieli Ci życzę.
~ Dzieciństwo najczęściej sielskie:) Dane mi były trzy wiejskie lata i zapadły tak w serce, że kołacze wciąż do boćków, łanów złocistych udekorowanych chabrami i makami, przydrożnych kapliczek... Nie wiem, jak można żyć, kojarząc mleko i masło z marketem, a las wyłącznie z kleszczami. A ja uczyłam się tańczyć na stępce;)
UsuńTeż miłych dni, a czas żeby choć na chwilę się zatrzymał:)