Czerwiec był trudny, ale ubogaciły go spotkania autorskie. Rzucam wszystko w kąt, gdy usłyszę magiczne słowo - MYŚLIWSKI. I tym razem ukochany Sandomierz gościł znakomitego pisarza. Spotkaliśmy się wcześniej na osiemdziesiątych urodzinach, ale wtedy nie było mi dane wysłuchać rozmów. Teraz zasiadłam w sali ratuszowej jako pierwsza i wyszłam ostatnia.
- Gdybym nie pisał, nie wiedziałbym, kim jestem... - po takich słowach zostaje tylko zamienić się w słuch.
Dziwi ciągłe przypisywanie Myśliwskiego do nurtu pisarzy chłopskich. Po głośnej powieści Kamień na kamieniu był przecież dramatyczny esej Kres kultury chłopskiej ("Twórczość"), a po nim zamknięty krąg człowiek- ziemia-przyroda został przerwany. Ostatnie powieści głoszą prawdy uniwersalne.
I snuje swoją opowieść...
O pisarstwie, które jest wyprawą w przeszłość. Nie interesuje go powieść linearna. Wybiera monolog. Mówi o sobie, bo nie mamy narzędzi badawczych do poznania innego człowieka. To poprzez postacie narrator opowiada siebie. Kim jest? - nie znamy imienia i nazwiska. W kulturze szybkiej obsługi każdy traci cechy wyróżniające go. Zatem wypowiedź literacka jest niezgodą na unifikację dzisiejszego człowieka. Bohater znajduje się w momencie bilansowania swojego życia. Jest on też bohaterem świadomie niedokończonym... Semantyczne polifonie zawarte w tytułach (Widnokrąg, Traktat o łuskaniu fasoli, Ostatnie rozdanie) uruchamiają różność języków, wielość wątków. To dzieła totalne. I książki mądrościowe, bo pytają o to, co ważne, na jakie wartości trzeba stawiać...
Tak jest z Ostatnim rozdaniem. Wyjściowy koncept to notes wypełniony adresami. Ten zwornik narracyjny powtarza się wiele razy. Dotyczy gry w karty, jednak ma też znaczenie metaforyczne. Pyta o drugi brzeg, mamy więc do czynienia z dziełem eschatologicznym. I z pułapką. Porządkowanie notesu winno być czynnością rutynową - zostawić nazwiska, zaktualizować, wyrzucić...? Dręczące zapomniane postacie. Wykreślić umarłych? W notesie wciąż żyją! Rzecz pospolita, banalna kryje przepastne tajemnice, a chęć porządkowania staje się udręką. Złudna to rzecz! Notes staje się kluczem do świata i syntetycznym rozrachunkiem. To książka o porządku, ale i pamięci. Właśnie pamięć pełni rolę kreacyjną i pocieszycielską. Dzięki niej mamy literaturę. Nie ma ona końca, dopóki człowiek będzie chciał opowiadać swoje życie. Opowiadać i być słuchanym to pragnienie immanentne. To opowieść nadaje sens życiu.
- Co pan ma zamiar teraz pisać?
Tego pytania autor bardzo nie lubi. Mógłby napisać np. Alfabet Myśliwskiego. Po wydaniu każdej książki czuje się zmęczony i wyjałowiony. Boi się powtórzeń. Nie wyciąga artystycznych profitów z książek już napisanych. Odcina się i za każdym razem czuje się debiutantem. Stara się, by każda książka była inna. By zmuszała do wysiłku myślowego i językowego. Bo książka jest taka, jaką ją każdy odczyta i sam wypełni dookreślenia. Życie wymaga więcej czasu niż pisanie powieści. Nie spieszy się i czeka, aż jakaś myśl go wybierze, jakieś zdarzenie i tak wykluwa się potencja...
I mój egzemplarz doczekał się personalizacji. Jest już tylko mój! I wiem, co zapakuję do podróżnej torby. Będę szukać syntezy doświadczania człowieka i świata... Każdy moment jest dobry, by dumać nad sensem otaczającego chaosu...
Wspaniały post... Wracam, by przeczytać jeszcze raz. To prawda, że ludzie lubią szufladkować. Kiedy ktoś zostanie sklasyfikowany, ciężko wyskoczyć z kolein myślowych... Bardzo chciałabym być na tym spotkaniu. Zazdroszczę i dziękuję za relację...
OdpowiedzUsuń~ Siedziałam, słuchałam i nawet o nic nie pytałam:) Rzadko się zdarza, żebym tak identyfikowała się z prawdami wygłaszanymi przez kogoś. To była uczta intelektualna i to w czasie, kiedy tego najbardziej potrzebowałam. Bez pośpiechu o tym, co najważniejsze.
UsuńDziękuję i pozdrawiam cieplutko:)
Piękny wpis, ja za Autora muszę się porządnie wziąć, jestem ze świętokrzyskiego, ale do Krakowa mam 50 km, do Kielc 100. A w Sandomierzu byłem na wycieczce szkolnej w 1996 roku. Miasto przepiękne :))
OdpowiedzUsuń~ Miasto magiczne i dostarcza mi przeżyć, o jakie trudno na Podkarpaciu. Autora zdecydowanie polecam. To chyba jeden z nielicznych, który godzi wszystkich czytających - tych z prawa, z lewa i ze środka. Mistrz i tyle.
UsuńSerdeczności:)))
Ciekawe kiedy Myśliwski zagości w spisie lektur obowiązkowych (na fakultatywnej, do wyboru nauczyciela w klasie maturalnej już jest)
OdpowiedzUsuń~ "Kamień na kamieniu" był, ale wyskoczył chyba w 2008 roku razem z "Madame" Libery. Myśliwski ma szansę zagościć w kanonie, ale nie jestem pewna, czy to książka dla nastolatków. Niewielu uczniów byłoby na tyle dojrzałych, by ją przeczytać.
UsuńNapisze tylko tyle - spotkania zazdroszczę. Bardzo!
OdpowiedzUsuńUczta duchowa.
~ I autor, i spotkanie - warte każdej minuty życia. Pięknie było:)
UsuńTrafilam do Ciebie po raz pierwszy , ale jesli pozwolisz bede tu czesciej zagladac:) Kocham ksiazki, czytam sporo i zawsze jestem ciekawa nowych pozycji:) Mieszkam w Stanach , takze nie jest do konca na biezaco ze wspolczesnymi pisarzami:) Pozdrawiam bardzo cieplutko:)
OdpowiedzUsuń~ Witaj, Kami:) Drzwi papierowego domu zawsze otwarte szeroko:)
UsuńCieszę się, że tu dotarłaś i mam nadzieję, że to z tęsknoty za okruchami polskości. Obcych autorów u mnie tyle, co kot napłakał. Serdeczności zza oceanu:-D
Takie spotkanie to ciekawe doświadczenie, gdy jest to na dodatek spotkanie z mądrym człowiekiem.
OdpowiedzUsuńMam "Ostatnie rozdanie" i coś jeszcze, ale już się boję, że może trochę za głupia jestem do takiej literatury.
Gdzieś mi umknął ten post i czytam go, gdy Ty już bawisz nad Adriatykiem.
Usuń~ Aniu, tu nie ma mądrości z katedry, tylko samo życie. To książka dla każdego 50+, a i młodsi znajdą coś dla siebie. Jednak mam wrażenie, że "Ostatnie rozdanie" jest bardzo dla nas. :)
Usuń