DOM Z PAPIERU



sobota, 3 maja 2014

Zawsze po stronie Narodu

Majówkę spędzam z Adamem Doboszyńskim. Penetrując Dwudziestolecie, co rusz natykałam się na to nazwisko. W końcu zareagowałam i nie mogę sobie wyobrazić, że mogłam pominąć tak wspaniałą postać!
Przybliża ją pozycja wydana przez Rzeszowski Oddział IPN w 2010 roku. Adam Doboszyński 1904-1949 - Krzysztof Kaczmarski i Paweł Tomasik. Opracowanie zawiera szczegółową biografię i około 200 zdjęć - ilustracje, wycinki prasowe, zdjęcia rodzinne, wydarzenia z życia.
Co fascynuje w tej postaci?
To ideolog ruchu narodowego, intelektualista katolicki i nieprzeciętny człowiek. Dał przykłady męstwa na polu walki (od wojny polsko-bolszewickiej do drugiej wojny światowej), a rdzeniem jego biografii stała się walka o Wielką Narodową Polskę. Walczył nie tylko orężem, ale i piórem. Część jego twórczości powstawała w więzieniach, co nie zniechęciło go do dalszej działalności. Nie mógł inaczej postępować przedstawiciel rodziny inteligencko-ziemiańskiej (świetnie wykształcony, znający kilka języków obcych). Do polityki wszedł w latach dwudziestych, stając się aktywnym członkiem Obozu Wielkiej Polski, potem opowiadając się za przynależnością do Stronnictwa Narodowego.
Warto wspomnieć o publikacjach, gdyż idee najgłośniejszej Gospodarki narodowej (1934) nie straciły na aktualności. Negował zarówno kapitalizm, jak i bolszewizm. Warunkiem koniecznym do wprowadzenia godziwego ustroju miało być uwłaszczenie mas. Podkreślał, że własność da rodzinie oparcie, siłę i możność trwania. To małe i średnie przedsiębiorstwa miały stać się podstawą ustroju narodowego. Bezrolni - których uwłaszczenie nie obejmowało - mieli zająć miejsce usuniętych z Polski Żydów. Aby zapobiec udaremnieniu reformy opartej na zasadach narodowych przez skoncentrowany kapitał będący "w rękach nam zdecydowanie wrogich" (tj. Niemców i Żydów), w okresie przejściowym proponował ich "unarodowienie", czyli powierzenie zarządzania ludziom "oddanym całkowicie sprawie narodowej". (s.11) Więcej o kulisach sprawowania władzy i sterowaniu gospodarką w książeczce obok.
   Teoria znajdowała potwierdzenie w praktyce. Doboszyński kojarzony jest z tzw. wyprawą myślenicką.  Doszło do niej, gdy starosta tego miasta faworyzował handel i rzemiosło żydowskie. Po przetargu anulowanym z powodu sympatyzowania zwycięzców z obozem narodowym, Doboszyński z grupą chłopów ruszyli do miasta. Uczestnicy wychłostali starostę, a potem - wbrew planom - splądrowali żydowskie sklepy. Akcja miała na celu obudzić opinię publiczną i skierować jej uwagę na działalność sanacji oraz komunistów inspirowanych przez mniejszość żydowską. Po marszu na Myślenice do Doboszyńskiego przylgnęła łatka antysemity. Finał sprawy to głośny w całej Polsce proces. Ale jeszcze o drugim procesie trzeba wspomnieć, gdy w 1947 roku bezpieka aresztowała bohatera. Po okrutnym śledztwie odbył się pokaz nagłaśniany przez media. Nie był to proces wyłącznie Doboszyńskiego, a całej warstwy skazanej na śmierć przez historię. Mowa tu oczywiście o ziemiaństwie. Fałszywe zarzuty, kłamliwi świadkowie, spreparowane dowody miały zohydzić ideały, którym poświecił życie. Życie odebrano mu dwukrotnie, bo raz zamordowany został w więzieniu, a druga śmierć - ta historyczna - zbiera żniwo i dzisiaj. Kto pamięta Doboszyńskiego?

Dlaczego wspominam go dzisiaj? Bo tuż przed wojną wygłosił odczyt, który miał na celu odbrązowienie mitu Konstytucji 3 Maja. (Pełny tekst dostępny jest w tygodniku "Prosto z mostu".)
Bo to mit, którego tykać nie wolno! Wychowały się na nim pokolenia Polaków. Bo uczono nas w szkole, że Polska chyliła się ku upadkowi (warcholstwo szlachty, przywileje, zrywane sejmy...), a tu mamy ostatnią próbę ratowania. Była też Targowica, ale i szlachetne Powstanie Kościuszkowskie. Ginęliśmy z honorem. Chociaż dzisiaj jak nigdy mamy dostęp do źródeł, bo nawet Wikipedia podaje biografie konstruktorów Konstytucji, prawie nikomu grzebać się nie chce. Karmieni nadal oświeceniową ideologią, nie wyciągamy wniosków i powtarzamy błędy. Patrzymy spokojnie na likwidację katolickiego państwa polskiego w końcu XVIII wieku i świętujemy. Doboszyński podjął się trudnego zadania i wydobył prawdę historyczną dotyczącą Sejmu Czteroletniego i Konstytucji 3 Maja i ich masońskich korzeni. Przedstawia prorosyjską "familię" Czartoryskich i propruskie stronnictwo "patriotyczne" Potockich. Uwypukla nazwiska masonów - Ignacego Potockiego - architekta Konstytucji, pełniącego urząd wielkiego mistrza; jego kuzyna Szczęsnego Potockiego - kolejnego mistrza...  Ocenia Stanisława Augusta, który stał się grabarzem Pierwszej RP i jako marionetka w rękach carycy Katarzyny  grzecznie podpisywał zgodę na kolejne rozbiory w zamian za obietnicę spłaty długów. A zrzeczenie się przezeń tronu otworzyło drogę do zagłady kraju.  Po rozbiorach zamieszkał w Grodnie, Petersburgu, będąc nadal utrzymankiem wdzięcznych sąsiadów.
Jeśli ktoś podniesie sprawę jego "zasług" typu Szkoła Rycerska (utrzymywana z rosyjskich pieniędzy) czy KEN, to wyjaśniam, że cel był jeden - wyrugować z młodych głów szlacheckich nauczanie Kościoła! A sam król zachęcał szlacheckich synów, by jeździli na dwór carycy w celu nabrania oświecenia i ogłady. Coś jak dziś - młodzi, wykształceni...

O samym Stanisławie Auguście przeczytałam u niezawodnego Jerzego Łojka. Trzeba szukać prawdy, bo lęgną się nam takie pozycje, jak chociażby Mój przyjaciel król Józefa Hena, utrwalające mit dobrego "króla Stasia", wspaniałego mecenasa sztuki, wydającego słynne obiady czwartkowe i władcy chcącego ratować tonący kraj, ale już było za późno...
A wracając do świętowania dzisiejszej rocznicy. Dlaczego euroentuzjaści - czyli przeciwnicy państwa narodowego - tak głośno biją w tarabany i namawiają do udziału w obchodach, wywieszania flag? Myślę, że chodzi o stworzenie pozorów demokracji. Polacy cieszą się z wolnego dnia, mają wrażenie wolności (bo przecież za komuny świętować tego dnia nie wolno było!). A komu będzie się chciało czytać o historii sprzed lat?
Na zakończenie przytoczę jeszcze jeden epizod z życia Doboszyńskiego. 14 sierpnia 1935 r. narodowcy zorganizowali pielgrzymkę do Kalwarii Zebrzydowskiej w intencji realizacji Wielkiej Polski, za co starostwo powiatowe krakowskie podziękowało wnioskiem o umieszczenie Doboszyńskiego w Berezie Kartuskiej. Na zakończenie pielgrzymki ideolog ruchu narodowego odmówił ułożoną przez siebie Modlitwę o Wielką Polskę. Oto fragment:

O Polskę godziwą - błagamy Cię, Panie!
O Polskę sprawiedliwą - błagamy Cię, Panie!
O Ojczyznę dla ubogich - błagamy Cię, Panie!
O Polskę dla Polaków - błagamy  Cię, Panie!
O Polskę katolickiego nabożeństwa - błagamy Cię, Panie!
O Polskę ludzi wolnych - błagamy Cię, Panie!
O Polskę ludzi sytych - błagamy Cię, Panie!
O Polskę czystego sumienia - błagamy Cię, Panie!
O Wielką Polskę - błagamy Cię, Panie!
Racz nam dać, Panie, Polskę Wielką i Godziwą,  która by była na wzór Królestwa Twego.


12 komentarzy:

  1. Rocznicowo z kijem włożonym w mrowisko;) Dni europejskie przesadnie rozdęte w każdym powiecie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Długo zbierałam ziarnko do ziarnka. W końcu poszłam inną drogą, bo wsłuchuję się w to, co mieli do powiedzenia inteligenci przedwojenni, a nie dzisiejsze elyty;)
      Dniom europejskim nie świeci dziś słońce...

      Usuń
  2. Jak zwykle czytam Twój post od deski do deski.Postać niezwykle ciekawa.
    Wiele komentować nie mogę, bo za głupia jestem niestety, ale będę śledzić inne komentarze, jak to zwykle robię.

    Modlitwa wspaniała i aktualna mimo chwalby, jaką nas jaśnie panujący Prezydent cały czas raczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Nie liczę na sporo komentarzy, ale chciałabym być DOBOSZEM Doboszyńskiego. Księga z IPN wspaniała.
      Co do panujących dawniej i dziś - łączy ich to, że wciąż spoglądają na wschód albo na zachód, byle nie na własny naród.

      Usuń
    2. Gdy czytam informacje biograficzne rodzin kresowych, to zauważam, że na pierwszym miejscu była zawsze służba ludziom, lokalnej społeczności,krajowi. Tworzono miejsca pracy, rozwijano zakłady, wprowadzano nowoczesne technologie, umiano świętować, zachowując godność wszystkich mieszkających w danym miejscu. To sprawa wychowania, zaczynając od tego domowego.

      Usuń
    3. ~ Dlatego cenię biografie ziemiaństwa.
      Jeszcze zacytuję ze wspomnianej książki IPN-u fragment dotyczący procesu: "Adwokat M.M. zgodził się z prokuratorem, że był to proces historyczny. Proces nie tylko oskarżonego Doboszyńskiego, lecz także proces klasy, która rządziła i zawiniła, klasy, która zbankrutowała." Jeszcze odręczna notatka Jakuba Bermana:"Warto popracować w tym kierunku, aby w toku przewodu sądowego jaskrawiej wystąpiła rola Watykanu, szczególnie proniemieckich kół w Watykanie, i konkretne formy ich akcji - tak aby to było przekonujące dla wierzących katolików." Widać, że komuniści uderzali w tkankę narodową i oskarżony szans nie miał. Tak przy okazji jego siostra dostała wyrok 10 lat, bo nie poinformowała UB o powrocie brata z zagranicy. Siedziała w Inowrocławiu i Fordonie. Znów nieodparcie wracają do mnie rodzinne wspomnienia, a nitki splatają się coraz ciaśniej i w coraz wyraźniejszy wzór. Tka się nowy, historyczny gobelin...

      Usuń
  3. Pobudzający do wielu refleksji post.
    Z taką umiejętnością obserwacji, wyciągania wniosków i dociekliwością to ja tu widzę przyszłość nie tylko w arcyciekawych postach w "Domu z papieru", ale widzę tu książkę, tę papierową właśnie, wydaną, własną, autorską.
    Są Wydawnictwa (a znamy i cenimy takie), które na tego rodzaju myśli i syntezy nie są nieczułe.
    To taka moja, majowa dygresja. Serdeczności posyłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Dziękuję za dobre słowa i wiarę w umiejętności, ale to tylko praca odtwórcza. Jednak chciałabym, żeby ktoś zebrał takich Doboszyńskich, Krakowieckich, Nowaczyńskich czy Obertyńskie w jednym tomie. Ale by to była literatura! - wspaniała, patriotyczna, narodowa.
      PS
      A właśnie pisałam na FB do jednego z ulubionych wydawnictw, żeby na październikowych targach w Krakowie zarezerwowali czas dla swojej Autorki w sobotę!!! Pozdrawiam majowo:)

      Usuń
    2. Wszystko w rękach ulubionego wydawnictwa:) Ja jestem na tak, a do Krakowa to zawsze!

      Usuń
    3. ~ Książka z autografem bezcenna:-D

      Usuń
  4. Dziś urodziny innego wielkiego Polaka - Henryka Sienkiewicza! Dwa tygodnie temu byłam w miejscu, gdzie zmarł. Polecam wspomnienie o nim na http://mojepodrozeliterackie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Tego gościa cenię! Oj, tak:) Byłam kiedyś w Oblęgorku, ale to przed erą cyfrówek. Drugie podejście nieudane, bo był remont. Do trzech razy sztuka. Kielecczyzna za miedzą. Biegnę do ciebie i pozdrawiam w locie:)

      Usuń

Komentarze mile widziane.