DOM Z PAPIERU



niedziela, 22 września 2013

Przeszła przez Rosję mężnie i godnie

Wyszła z niej jednak ze zrujnowanym zdrowiem, ale i z zasobem wspomnień, które skrzętnie spisała. Wierzyła, że do kraju wróci jej twórczość i stanie się własnością polskiego czytelnika. Stało się jednak inaczej.
 Herminia Naglerowa - bo o niej mowa - trafiła chyba całkiem przypadkowo z jednym opowiadaniem (wcale nie reprezentatywnym!) do tomu Więźniowie nocy. I to solowe polskie wydanie albo nie natknęłam się na więcej. Wielokrotnie nazwisko autorki pojawia się w Szkicach o literaturze emigracyjnej Marii Danilewicz - Zielińskiej. Wspomina o niej Czapski w książce Na nieludzkiej ziemi - jak zainteresowała żołnierzy odczytem o Słowackim. W swojej pracy naukowej Anna Wal z Uniwersytetu Rzeszowskiego analizuje dramat Naglerowej Tu jest Polska. Jeśli dodać do tego lakoniczne wzmianki encyklopedyczne, których celem jest niezachęcenie do dalszych poszukiwań, mamy obraz przedziwny i niezrozumiały. Znana każdemu jeszcze po wojnie pisarka zostaje hermetycznie odcięta przez cenzurę od czytelników. Dlaczego ją wymazano z kart literatury?

Urodziła się w 1890 w Zaliskach k. Brodów tuż przy granicy rosyjsko-austriackiej. Była dzieckiem żydowskiej rodziny drobnoziemiańskiej, a od rodziców przejęła "żarliwą polskość". We Lwowie studiowała historię Polski, a później jako doktorantka (rzadko posługiwała się tytułem!) uczyła w średniej szkole. Wyszła za mąż za legionistę Leona Naglera- później wysokiego rangą policjanta. Przenoszą się do Warszawy. Herminia aż do wojny wiedzie spokojne życie, jest panią z dobrego towarzystwa, literatką. Choć pierwsze utwory wydaje pod pseudonimem "Jan Sycz", choć krytykuje się ją za stylistyczną manierę, egzaltację, naśladowanie Kadena, powoli zdobywa uznanie. Największym jej dziełem są Krauzowie i inni.
Zestawienie z Dąbrowską nieprzypadkowe. "Krauzowie" i "Niechcice" konkurowali ze sobą o miano największej sagi rodzinnej. Cykl powieściowy Naglerowej przedstawia życie galicyjskiej rodziny po roku 1865, czyli krótko po upadku powstania styczniowego. Świetne charakterystyki, malowanie czasów i obyczajów ugruntowały pozycję pisarki, jednak planowana seria "Kariery" została jedynie zapoczątkowana "Krauzami" (zgromadzone materiały, maszynopisy zostały zarekwirowane podczas rewizji i przepadły w zamarstynowskim więzieniu we Lwowie). Impulsem do napisania powieści był niepokój o ziemie wschodnie, wrośnięte w Polskę, a także rozpaczliwa tęsknota za krajem lat dziecinnych. Barwa i kształt krajobrazu, architektura miast, śpiewność mowy, ludzie kresowi w ich ugnieżdżeniu w tradycjach - to wszystko było przedmiotem miłości i stało się nakazem pisarskim. Bohaterzy powstali z ziemi i powietrza moich stron - pisze autorka - trwających niezapomnieniem. Egzemplarz na zdjęciu był wydany w 1946 roku w Rzymie i dotarł do mnie nietknięty. Rozcinałam wszystkie kartki. Przez 67 lat nikt po niego nie sięgnął. Gdzie spędził ten czas?

Wojna stała się cezurą w życiu pisarki. Straciła wszystko prócz nagiej egzystencji. Z mężem uciekają do Lwowa. Wkrótce Leon zostaje aresztowany i prawdopodobnie zamordowany. W styczniową noc 1940 roku przychodzą po nią. Zatrzymanie jest efektem denuncjacji dwóch kolegów pisarzy.  Gałązka bzu - taki tytuł nosi opowiadanie, w którym opisała śmierć Peowiaczki zamordowanej przez kozaków Budionnego w czasie wojny 1920 roku. To wystarczyło, żeby zamienić życie w koszmar. Sześciomiesięczne śledztwo, kolejne więzienia i propozycja:
Trzeba tylko naprawić to, co się stało i odwołać. Napisaliście nieprawdę o Czeka. Przyznajcie się do tego. Tylko to, nic więcej. Napiszecie i pójdziecie na wolność.
Nie napisała. Skazana na osiem lat  zamknięcia w obozie karnym w Kazachstanie. Dama z towarzystwa i wytworna pisarka spadła na dno ludzkiej egzystencji. Przeszła kolejno wtajemniczenia łagiernicze: była robotnicą rolną, stróżem nocnym w składzie trucizn, pracowała przy oczyszczaniu ziarna... Zwolniona z łagru w 1941 roku na podstawie układu Sikorski-Majski, związała się z tworzonym w Sowietach wojskiem i jako żołnierz 2. Korpusu przeszła cały szlak, by po wojnie zamieszkać w Londynie.

 Od wyjścia z łagru aż do śmierci osaczała ją jedna sprawa - doświadczenia wojenne. Wkrótce po opuszczeniu łagru napisała sztukę Tu jest Polska, której tematem była okupacja Polski przez Niemców.  Skąd temat? Naglerowa była w stanie fizycznego wyniszczenia - obsesja głodu, cynga obozowa, awitaminoza... Zbyt głęboka trauma tuż po wyjściu z łagrów nie pozwoliła podjąć jeszcze tematów sowieckich. Zatem po raz pierwszy wystawiona w Bagdadzie w 1943 roku sztuka pokazała bardzo silne ostrze antyniemieckie. Wszak Korpus miał walczyć przeciw Niemcom! Na premierze byli m.in. generał Anders i min. Mallhome. Później - trasa objazdowa i gorące przyjęcie przez publiczność.

Po zakończeniu kampanii włoskiej osiadła w Londynie i tam zmarła w 1957 roku. Ostatnie lata to walka z chorobą, słabością, samotnością, ale nie zarzuciła pisania. Powstał dwudzielny cykl powieściowy: Sprawa Józefa Mosta (brak zdjęcia) i Wierność życiu. Temat powieści to zamarstynowskie więzienie i wir życia, gdy człowiek nie jest predestynowany na bohatera, lecz zgnębiony okrucieństwem, ugnieciony przemocą, zwycięża pełnią swoich wartości.
I książka dla mnie najważniejsza - Kazachstańskie noce. To pośmiertne wydanie zawiera opowiadania wcześniej publikowane w tomie Ludzie sponiewierani, uzupełnione o Przekroczone granice.  To tutaj kreśli najpełniej zesłańczo-łagiernicze dno ludzkie w Sowietach. Straszliwy system, nieludzkie metody, codzienna śmierć zamienione w kompozycję literacką. Bez epatowania okrucieństwem poprzez nakreślone sytuacje, np. marzenie umierającego chłopca o bochenku chleba tylko dla siebie,  rozstanie policjantów z psami służbowymi, bombardowanie pociągu pełnego cywilów, żęcie pszenicy w stepie... Jak inaczej pisze autorka! Warto czekać miesiącami na taką lekturę. Bo podkreślam - wszystkie te książki wydano w Londynie. Dlaczego nie w Polsce?

Warto podsumować. Przedstawione utwory mówią o sowieckim systemie władzy i kłamstwa. Autorka życie na wygnaniu poświęciła walce z Moskwą piórem. Nie miała złudzeń i przestrzegała (również w publicystyce) przed komunizmem. Każda odwilż i próba reformy to mistyfikacja stosowana w taktyce komunistycznej, która pozwala więźniowi jedynie zaczerpnąć oddechu. Szerokim echem odbił się jej artykuł "Komu i czemu służą", opublikowany w 1956 roku. Pisze tu o tysiącach Polaków wypuszczonych z łagrów, niedomęczonych, okaleczonych. Przecież ci ludzie mogą mówić i pisać! Jakie pobudki kierowały władzami sowieckimi? Z pewnością nie humanitarne, szlachetne. Otóż widzi w tym akcie pokaz siły, bezkarność, które na Zachodzie sieją strach. Okrucieństwo przynosi korzyści!
Wymowa twórczości Herminii Naglerowej jest jednoznaczna. I wciąż niedozwolona.

W opracowaniu korzystałam ze wstępu Tymona Terleckiego - Wierność życiu, Londyn 1967;
z noty o autorce w Kazachstańskich nocach, Londyn 1958; z przedmowy do Krauzów i innych, Rzym 1946.




50 komentarzy:

  1. Coz typowe polskie losy wojenne, kompletnie nieznane na Zachodzie (gdzie wazny jest tylko Holocaust)i zapomniane w Polsce. Szkoda, ze nie byla Amerykanka, mialaby juz z 10 filmow o sobie, niestety pochodzi z kraju, ktory oplywa w bohaterow, wiec sie nimi nudzi.
    Cos znalazlam (kawalek artykulu, bo trzeba sie zalogowac)
    http://www.panstwo.net/2397-komu-i-czemu-sluza
    tu tez zyciorys na film
    http://www.panstwo.net/2396-kurierka-z-warszawy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Nie ukołysałam do snu takim wpisem;)
      Podobną sytuację mamy z rotmistrzem Pileckim, o którym Zachód chce kręcić film, a Polacy nie. A sytuacja pisarza poza granicami jest przecież lepsza, bo może sięgać do archiwów swojego kraju. Dlaczego Norman Davies, pisząc historię Polski, korzysta z tego, co napisali polscy pisarze i historycy, a nie sięgnie do źródeł brytyjskich? Dopiero by się działo! Ale coś/ktoś jest zainteresowany, żebyśmy zapomnieli o naszej przeszłości i bohaterach.
      Link do artykułu to właśnie ten, o którym wspominam. Zacytuję fragment: "Takie ścinające krew w żyłach okrucieństwo stosowano zresztą w dziejach niekoniecznie zamierzchłych i barbarzyńskich. Odsyłając okaleczałych jeńców, zakładników lub nawet posłów chronionych uświęconymi prawami, wróg i najeźdźca rozpoczynał kroki wojenne - wojnę nerwów. Drwiny z pisanego i boskiego prawa miały świadczyć o potędze wroga, a sam widok okaleczałych miał siać postrach łamiący ducha oporu." Gdy myślimy o zamęczonych w łagrach, o Katyniu, o Smoleńsku, trudno uwierzyć, dlaczego Zachód nie reagował. Zresztą dlaczego ja używam czasu przeszłego?
      Chyba nie jestem hakerem, ale tak bardzo chciałam poznać treść artykułu, że w desperacji kliknęłam na dole "drukuj" i pokazała mi się pełna wersja!
      O kurierce z Warszawy czytałam. Mam stronę "Hej, kto Polak" na blogrollu i czerpię garściami.
      Tak się cieszę, że temat ci się spodobał!

      Usuń
  2. znalazlam wiecej
    http://hej-kto-polak.pl/wp/?p=67342

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Cóż za zbieżność! Jadwiga Domańska była współorganizatorką teatru, który wystawiał sztukę Naglerowej "Tu jest Polska". Zbieżność losów obu pań - niesamowita.
      Ponadto przeczytałam ostatnio wspomnienia Zofii Reklewskiej-Braun "Urodziłam się pomiędzy...". Autorka jest matką cenionego przeze mnie reżysera Grzegorza Brauna. W książce wspomina też o Domańskiej i wielu, wielu członkach rodziny, którzy walczyli po właściwej stronie. To aż nieprawdopodobne, że tak wszystko się zazębia. A sięgnęłam po tę pozycję tylko ze względu na p. Grzegorza, bo chciałam zobaczyć, w jakim środowisku wyrastać trzeba, żeby mieć takie przekonania i kręgosłup moralny.
      Może popełnię odrębny wpis...

      Usuń
  3. Dziękuję za ten wpis, jestem pod wrażeniem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Cieszę się, że czytacie... To jest najważniejsze!!! PAMIĘĆ...

      Usuń
  4. Przepiękny, wartościowy wpis, od dawna już nigdzie takiego na żadnym blogu nie mogłem przeczytać, dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Cóż odpowiedzieć? Dziękuję:) Warto było czyhać na allegro miesiącami, znaleźć czas na czytanie w tym wirującym życiu, ale przede wszystkim wspomnieć tę, która na to w pełni zasługuje. Jesteśmy jej to winni.

      Usuń
  5. Czytałam jak się to mówi z zapartym tchem. Jak dobrze wydobyć TAKĄ Postać z cienia. Natrafić na nią. Przyznam się, że nigdy o niej nie słyszałam, a nie powiem, by literatura i historia były mi obce. Wręcz przeciwnie!

    Dziękuję za tę cegiełkę wiedzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ To dobrze, że te moje czytania przydają się. Natknęłam się na tę postać podczas kompletowania literatury łagrowej. Lagry w powojennej Polsce zostały dokładnie opisane, a o wschodnich obozach wiedza ledwie kapała. Gdy robiłam listy poszukiwań, pojawiały się nazwiska znane i wciąż Naglerowa. Zdziwił mnie brak jej książek w sprzedaży, a szoku doznałam, gdy okazało się, że w kraju nie ukazało się ani jedno wydanie choćby "Kazachstańskich nocy"! Już, już miałam zamawiać w Londynie, gdy pojawiła się na allegro. Los się do mnie uśmiechnął:) Pozdrawiam z leśnej głuszy:)

      Usuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Miło:) A czy ja nie powinnam poznać wcześniej?
      "Krauzowie i inni" ujrzeli światło dzienne w przedwojennej Polsce w 1936 roku w Wydawnictwie Mortkowicza. Ja mam wydanie, które ukazało się nakładem Oddziału Kultury i Prasy 2. Korpusu A.P. w Rzymie w 1946 roku. Zawiera wszystkie trzy tomy.
      "Kazachstańskie noce" wydano nakładem Katolickiego Ośrodka Wydawniczego "Veritas" w Londynie (nakład 2 tys. egz.) w 1958 r.
      "Wierność życiu" to nakład Polskiej Fundacji Kulturalnej, Londyn 1967 - książka ukazała się w dziesiątą rocznicę śmierci autorki dzięki staraniom Tymona Terleckiego (wydobył z rękopisu).
      Przyznaję, że "Krauzów" czytało mi się najtrudniej. Czy to język, czy jeszcze młodopolska maniera? Dwie pozostałe pozycje to już tekst zadowalający nawet wybrednego czytelnika.

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. ~ O! Czytający posłowie? A to niespodzianka:) Jeśli będziesz szukać, to w pierwszej kolejności polecam te powojenne, nie z międzywojnia. Ja jeszcze poluję na "Wspomnienia o pisarzach".

      Usuń
  7. Jakaż okaleczona jest historia literatury pełna białych plam w dalszym ciągu. Czy jakieś wydawnictwo chce Naglerową przypomnieć?
    Wyżej pojawił się wątek braku filmów o barwnych, wybitnych postaciach z nietuzinkowymi życiorysami. Smutna refleksja jest taka, że nasi scenarzyści potrafią tylko kopiować wzory amerykańskie, inne serialowe, wykorzystywać aktualne trendy publicystyczne, płytko angażować się społecznie lub politycznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Przyglądam się rynkowi wydawniczemu i nachodzą mnie podobne refleksje. Może LTW w Łomiankach? "Arkana"? "Rytm"? Podobne profile. Tylko może tam młodzi pracują, do których trzeba zapukać. Na uczciwy film już nie liczę, póki żyją starzy wyjadacze, którzy nie dopuszczają młodych i wyrywają im scenariusze, żeby przerobić po swojemu.

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. ~ Gdy jestem na krakowskich targach, zatrzymuję się przy stoiskach nieznanych, małych wydawnictw. Wychodzą często z ciekawą ofertą, ale za rok... ślad po nich ginie:( Nadzieja w tych, które się przebiły.

      Usuń
  8. "Egzemplarz na zdjęciu był wydany w 1946 roku w Rzymie i dotarł do mnie nietknięty. Rozcinałam wszystkie kartki. Przez 67 lat nikt po niego nie sięgnął. Gdzie spędził ten czas?"


    Niesamowite! Przez tyle lat nikt nie chciałam poznać książki?! Jestem w szoku!

    Po raz kolejny pozostaje mi podziękować Ci za wydobycie z czeluści niepamięci kolejnej postaci polskiej literatury, tym razem obozowej. Historycy literatury, krytycy piszący na łamach prasy i wydawcy przy Tobie powinni się zawstydzić. Po przeczytaniu przygotowanego przez Ciebie życiorysu nie dziwi mnie premedytacja, z jaką zamilczano Naglerową...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Intrygowało mnie niesamowicie, gdzie się uchowała taka dziewicza;) Pachniała antykwariatem...
      Wydawcy z pewnością wzruszyliby ramionami na propozycję przyjrzenia się tym pozycjom, bo mają swoje plany wydawnicze nastawione na zysk, a ponadto realizują odgórne dyrektywy i niechętnie się wychylają. Krytycy rzucają się na nowości i udają, że krytykują. Honor naukowców uratował nasz uniwersytet, Beatko! Pozdrawiam z Rzeszowszczyzny:)

      Usuń
    2. Znalazłam tekst Lisiewicza o Naglerowej:

      http://www.panstwo.net/527-stroz-nocny-w-skladzie-trucizn

      Usuń
    3. ~ Wyśmienicie! Obudziłam w was poszukiwaczy:))) Naglerowej to się należy:)

      Usuń
  9. Bardzo ciekawy wpis! Kompletnie nieznana mi autorka, a przecież warta poznania.

    I wiesz, co? Trudno oprzeć się wrażeniu, że w Twoim z nią spotkaniu jest coś metafizycznego, jakbyście były sobie przeznaczone, jakby na Ciebie właśnie czekała ... Piękne ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Ona na nas wszystkich czeka:) Chce, żebyśmy pamiętali o chłopcu, który zmarł w wigilię imienin, o Duni, której zabili dziecko w dziecdomie, o profesorze, który gotował dla wszystkich kipiatok... Ja cały czas tkwię w tym świecie i myślę, jak wiele mi życie darowało:)
      Dziękuję za piękne słowa:)

      Usuń
  10. Jakie to smutne, iż nikt przez tyle lat nie sięgnął po książkę. Sama pewnie także bym nie sięgnęła, gdyż nazwisko to słyszę po raz pierwszy. Cała nadzieja w was - szperaczach antykwarycznych, poszukiwaczach literatury mniej znanej i zupełnie nieznanej. Smutno mi i przykro, kiedy widzę książkę, dla której nie trafi się nawet jeden czytelnik. Kiedy widzę na allegro książki po 1,00 zł to z jednej strony się cieszę, że takie tanie, a z drugiej czegoś żal, że tak mało się ceni myśl ludzką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Gosiu, cenisz klasykę, to może masz podobne zdanie, że w tych książkach jest coś, co przyciąga, a każde zdanie pieści nasze zmysły. Nie odnajduję tego (no, prawie) w nowościach. Jak oni pisali! - chce się krzyczeć. I słownictwo, które odeszło w niebyt, tak bogate u każdego parającego się pracą literacką. A teraz pisać każdy może:(
      Wszystkie zdobyte książki Naglerowej wygrałam w licytacji. Zresztą "wygrałam" to na wyrost powiedziane, bo ... nikt więcej nie licytował. Ile takich powieści kryją jeszcze przepastne antykwariaty? Chciałam prześledzić drogę "Krauzów", ale sprzedający nie zareagował na mejla. Ot, towar zszedł...Wreszcie...

      Usuń
    2. Podzielam twoje zdanie co do klasyki, gdyby nie to, nie stanowiła by ona 80 procent mojej lektury. Właśnie czytając Prousta upijałam się słowami. Łapałam się nawet na myśli, czy gdyby Proust nie pisał o sprawach ważnych i ważkich, a jedynie o kwiatuszkach i koronkach to też czytałoby mi się to wyśmienicie. Jest coś w jego stylu (z początku niełatwym, a po chwili niewyobrażalnie pięknym), w języku (jego, a może Boya) coś, co sprawia, że słowa, frazy, zdania uwodzą. One brzmią jak przepiękne melodie. Podzielam też zdanie, iż współczesna literatura w przeważającej mierze dąży do uproszczeń, spłyceń, udziwnień, choć oczywiście bywają wyjątki, gdy pisarz przykłada wagę nie tylko do tego co pisze, ale i jak pisze.

      Usuń
    3. ~ Klasyka ma to do siebie, że oprócz pięknego języka, niesie też ważkie problemy. Jednak - przyznaję - zdarzało mi się czytać cokolwiek wyłącznie ze względu na sposób wypowiadania się autora. Może dlatego tak lubię prozę tworzoną przez poetów. Wrażliwość na słowo jest bezcenna:)

      Usuń
    4. I ja mam takie odczucia w stosunku do klasyki. Dlatego coraz częściej wracam znów do niej.
      I zgadzam się z tym stwierdzenie, że klasycy mieli coś do powiedzenia i opowiedzenia, coś istotnego co pobudzało do refleksji, do zastanowienia się nad życiem, tym prawdziwym.
      Teraz czytam Cronina "Gwiazdy patrzą na nas". On też poruszał ważkie tematy związane dolą zwykłego człowieka na początku ubiegłego roku. Tymi książkami zwracał uwagę na los choćby górników i w ten sposób brał udział w poprawie ich losu.
      To tylko taki przykład.

      Usuń
    5. ~ Wydaje mi się, że kiedyś literatura miała trafić do konkretnego odbiorcy, stąd różnorodność trafiająca do każdego adresata. Dziś liczy się tylko zysk, a poziom ustawia się coraz niżej. Może nie wymagam, żeby była to literatura interwencyjna, ale o wartości będę walczyć.

      Usuń
  11. Kochana córko bandyty!!! Czy po takich reakcjach nadal masz wątpliwości co do sensu pisania bloga:) Odwalasz naprawdę kawał dobrej roboty. Żałuję tylko, że ze zdobyciem książek Naglerowej naprawdę może być kłopot. Spróbuję w mojej ukochanej bibliotece, gdzie znaczna część księgozbioru to są darowizny z różnych lat (np. książki Józefa Mackiewicza mogłam bez kłopotu czytać w latach 80-90-tych), ale gwarancji nie mam. Dzięki za kolejne "odmilczenie", chociaż poprzeczkę stawiasz coraz wyżej. No i bardzo dobrze:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ :)))))))))))))
      Ta poprzeczka wędruje raz wyżej, raz niżej w zależności od ilości czasu i samopoczucia. Oby jednego i drugiego nie brakowało. Bardzo się cieszę z zainteresowania tym postem, bo nabrzmiewał już od dawna. Gdy czekałam na ostatnie minuty licytacji, myślałam nie tylko o sobie, ale i o tych, którym winniśmy pamięć. Widocznie tak miało być, że te książki wylądowały na mojej półce. Brakowało im powietrza w antykwariatach czy magazynach. A czy można żyć bez powietrza? Dziękuję, dziękuję, dziękuję...:)

      Usuń
  12. Mnie fascynuja ludzkie losy, walka o przetrwanie i ludzkosc. O tym przeciez pisal Exupery. To pozwala spojrzec z dystansem na dzisiejsze czasy, glupoty i glupich czy podlych ludzi. To stawia wszystko na wlasciwym miejscu.
    Co do filmow, przynajmniej o Ince cos nakrecili. O Pileckim to moze i lepiej ze nie kreca, az strach sie bac, co by tam wymyslili. Opowiedzialam o nim jednemu Amerykaninowi, dobrze znajacemu Polske i Polakow. Nie mogl uwierzyc, ze ktos taki byl, ze dobrowolnie poszedl do Oswiecimia. Az sobie skserowal okladke ksiazki, aby pokazywac innym.
    Apropo ksiazek, tu tez ksiazka - gotowy scenariusz filmowy
    http://www.polskiearaby.com/?page=czytelnia&lang=pl&id=42
    napisana przez Polaka, ale po francusku. Zeby choc po angielsku, francuskiego to ja ani w zab.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Trwanie w ekstremalnych warunkach jest dla mnie zagadką. W tym przypadku - Naglerowa trafiła do łagru, będąc już po czterdziestce; drobna, delikatna... Wyobrażałam sobie ją z sierpem w stepie, czternastogodzinna harówka... Jak oni przeżyli to piekło i jeszcze zachowali człowieczeństwo?
      O Pileckim jest podobny spektakl jak o Ince, ale zostawia niedosyt. Jednak lepiej ten niż żaden. Przynajmniej nazwisko bohatera poznało więcej ludzi. Książkową biografię rotmistrza dostępną na polskim rynku napisał Włoch, nie Polak. Dziwny jest ten świat.
      A mój francuski też marny:(
      Może doczekają nasi bohaterzy polskiej chwały. Wciąż mam nadzieję:)

      Usuń
  13. Ksiazka Goetela (kolejny zapomniany) w pdf
    http://biblioteka.kijowski.pl/goetel%20ferdynand/czasy%20wojny.pdf

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ O Goetlu pisałam tutaj 21 października 2012. Wspomniałam wtedy o świadkach Katynia, czyli też o Mackiewiczu i Skiwskim. Wciąż sobie obiecuję lekturę jego książek, bo stoją nieme na półce. Czasu!!!!!!!

      Usuń
  14. A czytaliscie na drugim blogu o niej?
    http://kobietyihistoria.blogspot.com/2013/08/zdjecie-z-hitlerem.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Czytałam, polecam. Wciąż nie umiemy być dumni z Polski i Polaków!

      Usuń
  15. To smutne, że u nas nic się nie zmieniło. Po prostu nic. Tylko pozornie większości społeczeństwu wydaje się, że tak, szczególnie młodszemu.
    Właśnie to o czym piszesz świadczy wymownie o tym, że nie zmieniło się nic. To pozorna demokracja, która jest sterowana prze z tych, którzy nie dali się zepchnąć na margines i tych, którzy weszli w stare tory.
    Ja nie wierzę, że się zmieni. Gdyby było inaczej wszystkie książki Neglerowej i jej podobnych pisarzy byłyby u nas wydane. Istnieją siły w naszym państwie, które nadal nie chcą, by prawda wychodziła na jaw.

    Dobrego tygodnia Bogusiu Ci życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Zgadzam się w całości z tym, że jest ciągłość systemu, że władza zmienia tylko pionki. Jednak żyję nadzieją, że to się zmieni. Inaczej to moje trwanie przy historii nie miałoby sensu. Będę czytać, pisać, nawet krzyczeć, dopóki mnie nie zakneblują. Dlatego też postawiłam sobie za cel zgromadzenie porządnego księgozbioru, bo papier przetrwa. Pozdrawiam cieplutko:)

      Usuń
    2. Agenci wpływu robią wszystko by system trwał.
      Masz jednak rację, trzeba działać, przypominać, zwracać uwagę.

      Usuń
    3. ~ Robią, robią. Dlatego wyrzuciłam telewizor, żeby nie dać się zastraszyć, a nadzieję czerpię z dobrych stron internetowych. Piszę, na ile mi czas pozwala, ale jak wyląduję na emeryturze, to będę produkować posty codziennie:)

      Usuń
    4. Mam nadzieję, że doczekam.

      Usuń
    5. ~ Jest nadzieja, jest dobrze:)

      Usuń
  16. Apropo jak roznymi drogami i w przedziwny sposob docieraja do ludzi informacje. Spotkalam kiedys Meksykanina i az sie stanelam jak wryta. Na koszulce miala Maksymiliana Kolbego. Powiedzial mi, ze jak sie o nim dowiedzial to stal sie jego fanem i najmlodszemu synowi dla na imie Maksymilian na jego czesc.
    A ja przeslalam twoj blog, tzn, adres, kolezance, ucieszyla sie, ze bedzie miala co czytac w jesienne i zimowe dni i nie tylko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Pozdrów od Polaków wielkiego Meksykanina, jeśli go jeszcze kiedyś spotkasz:) Przypomina mi się od razu wyciszany film "Cristiada". Chrześcijaństwo - taki niemodny temat! W ostatnią niedzielę w tvp podczas rozmowy o produkcji Szumowskiej, gdzie główną postacią jest ksiądz gej, pada zdanie, że dobrze, że księża-geje nie odchodzą z kościoła, bo nie miałby kto mszy odprawiać. Tak nas darzą media w święty dzień. A społeczeństwo prawie w stu procentach katolickie siedzi i chyba piwko popija, bo reakcji nie widzę. Też nasz noblista powiedział, żeby powstało jedno państwo z Niemiec i Polski. Panie, słyszysz, a nie grzmisz!
      A za polecenie dziękuję. Nie chodzi mi o to, że licznik będzie się szybciej kręcił, ale że może przyda się na coś to moje pisanie. Trzeci rok już... Nazbierało się. Zaglądam do statystyk, a tam wśród czytających nawet Chiny, Ukraina (mam nadzieję, że to Polacy).
      Pozdrowienia za ocean ślę:)

      Usuń
  17. O Naglerowej wiem właśnie z artykułu p. Lisiewicza w Nowym Państwie. Zresztą on ma cały cykl o "źle obecnych" polskiej literatury i kultury.
    Tylko z dostępnoście książek jest niestety źle. Podziwiam Twoje samozaparcie w polowaniach na allegro.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Czytałam, a jakże:) Dobre książki trudno zdobyć, ale jeśli miały wydania w Polsce, to jeszcze nie jest źle. W przypadku Naglerowej i jej powojennej twórczości - kaplica. Artykuł wiele wyjaśnia.

      Usuń
    2. Ano, kaplica. W tej chwili jest na allegro jeden egzemplarz Krauzów, gdzie strony trzeba chyba pęsetą przewracać.
      Jakby człowiek był bogaty, to by mógł sobie reprint zamówic:).

      Usuń
    3. ~ Przyglądam się wystawionym "Krauzom". Są ciekawą powieścią, ale czyta mi się trudno. Chyba jeszcze daje o sobie znać maniera językowa, za którą Naglerową krytykowano. Zdecydowanie lepiej czyta się "Kazachstańskie noce" i "Wierność życiu". To już proza współczesna. Cierpliwości:)

      Usuń

Komentarze mile widziane.